środa, 31 marca 2021

Przemek Corso "Serca twego chłód"

 


Autor
: Przemek Corso

Tytuł: Serca twego chłód

Wydawnictwo: Rebis

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 448

Gatunek: thriller/ kryminał




Kiedy tylko mrok może Cię ocalić…

“Serca twego chłód” to fantastyczna treść zamknięta w przyciągającej wzrok okładce i ujęta pod intrygującym tytułem. Już te dwa elementy wskazują, że czytelnik ma do czynienia z interesującą lekturą i na szczęście nie stanowią żadnej zmyłki. Ta książka przyciągnęła mnie niczym magnes, stanowiąc wabik dla mojej nieustannej potrzeby zagłębiania się w thrillerach i kryminałach. Co więcej, to najlepszy dowód na to, że mroczne powieści na naszym rodzimym rynku mają się dobrze, a wśród nich skrywają się prawdziwe perełki.

Przede wszystkim książka zawróciła mi w głowie za sprawą ukazania postaci psychopatycznego mordercy. Całość miała tak autentyczny ton, jakby zabójca na tych książkowych stronach nam się przedstawiał. Miałam okazję poobserwować go z boku, a właściwie być tuż przy nim. Dzielić myśli, śledzić zamiary, usiłować zrozumieć, co dzieje się w jego wnętrzu. Autorowi znakomicie udało się oddać to, co charakteryzuje takie osoby, ich znaki szczególne. I to w czasie lektury mocno na mnie działało, wywołując nie tylko duże zainteresowanie i czytelniczą satysfakcję, ale także pewien niepokój i uczucie brania udziału w czymś, co naprawdę mogłoby się wydarzyć.

Duże wrażenie zrobił na mnie klimat powieści. Czasami, kiedy sięgam po thrillery lub kryminały, fabuła całkowicie mnie przekonuje, ale autor nie do końca radzi sobie z zarysowaniem mrocznej atmosfery i znalezieniem tego mroku w duszach bohaterów. Tymczasem w tym przypadku postawienie takiego zarzutu jest absolutnie niemożliwe. Corso zdaje się świetnie wyczuwać, co jest potrzebne czytelnikowi i obowiązkowe w przypadku tego typu powieści. Strony książki zasnute są cieniem mrocznych pragnień, uczucie pustki i niepokoju wciska się w każdy kąt, a ślad zbrodni podąża za nami w czasie lektury.

Istotną rolę w tym tytule odgrywa grupa bohaterów, którzy połączeni zostali w bardzo przekonujący sposób. Choć to nasz psychopata przyciąga najwięcej uwagi i wysuwa się na pierwszy plan, to i w pozostałych sylwetkach doszukać można się wielu ciekawych aspektów.  Autor pozwala nam lepiej ich poznać, postawić się na ich miejscu, kontrolować ich myśli i emocje oraz odczuć to, co oni odczuwają. Dzięki temu w naszych oczach stają się bardziej wyraźni, autentyczni, ludzcy. Mogliby być tacy, jak my, lub to my moglibyśmy zbliżyć się do nich.

„Serca twego chłód” to upajająca mieszanka elementów, które powinny znaleźć się w każdej mrocznej powieści. Od początku sporo się dzieje, a wydarzenia wzbudzają wiele emocji i refleksji. Rozwój akcji przyciąga uwagę i zatrzymuje zainteresowanie. Działania bohaterów i podejmowane przez nich decyzje nie pozwalają na obojętność. Kolejne rozdziały skrywają tajemnice, zagadki i zwroty akcji. Świetne zakończenie stanowi wisienkę na mrocznym torcie. A całość spisana jest tak swobodnie, jak pozwala na to niespokojne oblicze akcji. Nie można tutaj do niczego się przyczepić. Świetna robota.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

poniedziałek, 29 marca 2021

Alice Feeney "Zabójcza przyjaźń"

 


Autor
: Alice Feeney

Tytuł: Zabójcza przyjaźń 

Wydawnictwo: W. A. B.

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 384

Gatunek: thriller psychologiczny




On i Ona. Połączeni przeszłością i uwikłani w jedną sprawę. Ale ktoś tu kłamie, a czasem warto zabić…

Alice Feeney poznałam przy okazji lektury jej poprzedniej książki, “Czasami kłamię”. Śledząc tamtą historię nie byłam pewna, co jest prawdą, a co kłamstwem, a zwroty akcji bardzo podziałały na moją wyobraźnię. Podobnie rzecz ma się w przypadku nowej powieści autorki. Tu również ciężko ocenić, co naprawdę ma miejsce, a co podsuwa nam bujna wyobraźnia, a dawkowane stopniowo informacje i ujawniane niespiesznie szczegóły działają na nią wyjątkowo mocno.

Choć historia nie zachwyciła mnie od początku, to nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam się przy niej naprawdę dobrze bawić. To jedna z tych książek, które czytamy dla rozrywki, nie oznacza to natomiast, że w czasie czytania brakuje miejsce na emocje czy refleksje. Uwielbiam powroty do rodzinnych miejscowości, cofanie się do wydarzeń z przeszłości, duszną atmosferę skrywanych tajemnic, trupy w szafie oraz małżonków mających wiele do przemilczenia. Taka mieszanka daje wyjątkowo duże możliwości i niemalże zawsze się sprawdza, a na pewno znakomicie zadziałała w tym przypadku.

W tej książce wiele osób ma coś od ukrycia, szczególnie główni bohaterzy. Reporterka Anna Andrews i nadkomisarz Jack Harper. Połączeni wspólną zagadką kryminalną i wspólną przeszłością. Starający się rozwikłać sprawę, ale zaangażowani w nią osobiście, a z czasem także podejrzani. No właśnie. Kim tak naprawdę są? Co łączyło ich z ofiarą? I co wydarzyło się między nimi? Feeney nie pozwala nam łatwo podjąć decyzji i szybko osądzić bohaterów. Do końca nie mamy pewności, kto jest kim i jaką rolę odgrywa w tym zaskakującym spektaklu.

Rozwój akcji śledzimy z kilku perspektyw. Swoje uczucia przedstawia nam Anna, chętnie opowiada o nich również Jack, a także jeszcze jedna tajemnicza osoba. Takie rozwiązanie narracyjne sprawia, że możemy lepiej poznać bohaterów i wczuć się w ich sytuację. Tylko czy na pewno? A może w ten sposób autorka próbuje wprowadzić jeszcze więcej zamieszania, zamydlić nam oczy i wywołać w naszej głowie mętlik? Tutaj nic nie jest oczywiste, a pisarka nie wykorzystuje banalnych motywów. W rękawie chowa kilka asów, które  spokojnie wyciąga, kiedy już niemal zyskujemy pewność, że wiemy, co się dzieje. Chętnie z nami gra, bawi się w kotka i myszkę, zostawia okruszki, by za chwilę złapać nas w zasadzkę. I nawet nie wiemy, kiedy sami stajemy się zakładnikami tej historii…

Mam wrażenie, że dopiero „Zabójcza przyjaźń” pozwoliła autorce rozwinąć skrzydła. Feeney stworzyła intrygującą fabułę, dobry pomysł przekuła w dopracowaną treść, znakomicie zbudowała sylwetki bohaterów. Całość zyskała mroczny i duszny charakter, nie zabrakło zawirowań i niespodzianek, sekrety wychodziły na światło dzienne w odpowiednim momencie, a zakończenie całkiem przewróciło mi w głowie. Nie mam pytań, zastrzeżeń i uwag. Brawo.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W. A. B. 

piątek, 26 marca 2021

Mons Kallentoft "Patrz, jak spadam"

 


Autor
: Mans Kallentoft

Tytuł: Patrz, jak spadam

Wydawnictwo: Rebis

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 416

Gatunek: literatura współczesna 




“Patrz, jak spadam” to historia pewnego zaginięcia i poszukiwań, które nie mają końca. Na stronach powieści poznajemy zmęczonego, ale zdeterminowanego ojca i podążamy za nim, by w zakamarkach Majorki znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytania. Co spotkało jego córkę? Jakie wydarzenia doprowadziły do jej zaginięcia? Czy dziewczyna wciąż żyje?

Fabuła książki łączy w sobie kilka interesujących wątków, które wspólnie tworzą intrygującą mieszankę. Z jednej strony powieść ma bowiem dużą wartość o charakterze kryminalnym. Na naszych oczach odbywają się poszukiwania nastolatki. Brakuje śladów, ale nie dobrych chęci. Ojciec pełniący rolę prywatnego detektywa prowadzi również dodatkowe sprawy. A duszny i nieprzyjemny klimat jest dodatkowo pogłębiony przez upalną atmosferę Majorki. Z drugiej strony zaś książka ma świetny, obyczajowy ton. Autor znakomicie oddaje uczucia ojca, towarzyszące mu emocje i nieustanne poruszenie. Na stronach książki wraca do ich wspólnych chwil, przypomina najpiękniejsze momenty.

Kallentoft bardzo zainteresował mnie też swoją wizją tego turystycznego raju, raz za razem dowodząc, że oceniamy takie miejsca wybiórczo i powierzchownie, idealizując je i nie myśląc o ciemnych stronach. Majorka w jego opowieści jest dość szorstka, raczej biedna i nieco brzydka. Jej mieszkańcy to w dużej mierze zwyczajni ludzie, którym wcale nie jest łatwo. Upalna pogoda, piękna plaża i ciepła woda to jeszcze nie wszystko. Autor pokazuje urywki z życia na wyspie w tak przekonujący i realny sposób, jakby całymi miesiącami podglądał jej mieszkańców lub też żył wśród nich. Ciekawie sprawdza się ten wybór miejsca potencjalnej zbrodni, duszna atmosfera będąca wynikiem czegoś więcej niż upalny klimat.  

Akcja książki rozwija się powoli i leniwie. Wątek obyczajowy często wysuwa się na pierwszy plan, sprawiając, że czytelnik może się zawahać, z jakiego rodzaju książką faktycznie ma do czynienia. Niewiele jest tego kryminału czy thrillera w pierwszej części. Dalej dzieje się więcej, ale w dalszym ciągu nie można powiedzieć, że fabuła przykuwa nas do fotela. Może jednak, w ten sposób autor tworzy fundamenty dla całej serii, „Patrz, jak spadam” to przecież pierwsza część nowego cyklu. Niemniej, oczekiwanie na rozwój wydarzeń wymaga cierpliwości i dobrych chęci, może też przerosnąć tych, którzy lubią mocne wstępy i szybką akcję.

„Patrz, jak spadam” to nie tylko mieszanka gatunkowa. To także kombinacja czasu i stylu. Autor nie oddzielił wyraźnie bieżących wydarzeń od przeszłości. Momentami śledzimy tu i teraz, by za chwilę, zupełnie niespodziewanie, cofnąć się kilka lat wstecz i przenieść w zupełnie inne miejsce. Narracja przypomina niepokojący i trochę chaotyczny splot, niczym stary dziennik, niewiele jest tu dialogów. Można się w tę książkę wczytać, ale należy śledzić fabułę uważnie. Ciężko powiedzieć, że styl autora jest lekki, ale może się podobać i można go polubić.

„Patrz, jak spadam” to książka, w której każdy może znaleźć coś dla siebie, ważne jest natomiast, czego się szuka i na co się liczy. Zdecydowane tak dla osób ceniących powieści obyczajowe z niepokojącą nutką, raczej nie dla tych, którzy lubią mocne, złe i brutalne rozwiązania.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

niedziela, 21 marca 2021

Nancy Bilyeau "Błękit"

 


Autor
: Nancy Bilyeau

Tytuł: Błękit

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 472

Gatunek: literatura współczesna




W czasach, kiedy nikogo nie interesują plany i marzenia kobiet, ona stawia wszystko na jedna kartę. Realizacja celu będzie od niej wymagała poświęceń i wyrzeczeń, ale tylko w ten sposób może osiągnąć to, o czym zawsze pragnęła. Do czego doprowadzi skomplikowany i bezduszny plan? Czyją wspólniczką właśnie została?

“Błękit” to urocza, mądra i życiowa opowieść o tym, co ludzi pociąga, kusi i nęka. To historia o emocjach i instynktach, wykorzystująca popularne i lubiane motywy. Jej siła polega jednak na tym, że fabuła rozgrywa się w XVIII wieku, dzięki czemu mocno wyróżnia się na tle tak wielu podobnych do siebie książek, które każdego dnia ukazują się na rynku wydawniczym.

Nowa powieść Bilyeau bardzo przypadła mi do gustu w dużej mierze właśnie za sprawą tej swojej odmienności. Opowiedziane przez autorkę wydarzenia mają miejsce w Anglii, w 1758 roku, co daje nam niezwykłą możliwość by przenieść się w zupełnie inne czasy. Mocno urzekł mnie ten okres, w którym ludzie pisywali do siebie listy i przemieszczali się dyliżansami, tak różny od tego, co mamy tu i teraz. Autorka bardzo realistycznie oddała realia epoki, skupiając się również na istotnych kwestiach, takich jak prawa kobiet, istotna rola historii, czy wpływ polityki na codzienne życie.

Nietypowy charakter powieści został jednak przełamany za sprawą wykorzystania istotnych dla czytelniczek motywów i tematów. Wartość kobiecej literatury mierzy się siłą emocji, jakie wywołuje podczas lektury. W tym przypadku nie mogło być inaczej. Strony książki wypełnione zostały porywami serca, próbą realizacji marzeń, potrzebą akceptacji, szukaniem zemsty. Dzięki temu całość ma mocny i emocjonalny wydźwięk, pozwala się zaangażować, skłania do snucia refleksji, działa na wyobraźnię.

W „Błękicie” wszystko się szybko zmienia, a na kartkach powieści pięknie współgrają ze sobą rozmaite kwestie. Ta opowieść łączy w sobie różne historie, zmienia się na naszych oczach, dojrzewa i przemienia w coś nowego. Czasami na pierwszy plan wysuwają się uczucia, porywy, pożądanie. Innym razem górę biorą mroczne instynkty, człowiecze wady, potrzeba przelania krwi. W tym utworze romans spotyka się z kryminałem, a kobieta igra z mężczyzną. Nic nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać, autorka stara się zaskoczyć czytelnika i świetnie sobie na tym gruncie radzi.

„Błękit” to w końcu także opowieść o człowieku, próba zrozumienia, co kryje się w naszym sercu i umyśle. Konieczność odpowiedzenia sobie na pytanie do czego jesteśmy zdolni i jak zachowamy się w krytycznej sytuacji. Choć w historii tej podążamy za główną bohaterkę, to nie zawsze Genevieve zwraca naszą uwagę. Bilyeau stworzyła grono znakomitych bohaterów, z których każdy kolejny wydaje się jeszcze bardziej interesujący od poprzedniego. Ich sylwetki świetnie wpasowują się w książkową fabułę i stanowią gratkę dla wymagającego czytelnika.

Autorka oddała w nasze ręce dopracowaną i intrygującą opowieść, przy której warto spędzić kilka wieczorów. Zróbcie sobie herbatę w ulubionej, eleganckiej filiżance i poczujcie klimat tej pięknej historii.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

środa, 17 marca 2021

Lindsay McCrae- Rok wśród pingwinów

 


Autor
: Lindsay McCrae

Tytuł: Rok wśród pingwinów

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 312

Gatunek: literatura faktu




“Rok wśród pingwinów” to piękna, mądra i dojrzała relacja reportera, który spędził 11 miesięcy na Antarktydzie. W tym czasie obserwował pingwiny cesarskie, walczył z trudnymi warunkami pogodowymi i poznawał życie, jakiego nie można doświadczyć w innym miejscu. Jego książka stanowi niezwykłe połączenie surowej relacji o przyrodzie, ale także nietypowej podróży w głąb siebie.

Pierwsze rozdziały pozwalają nam poznać autora, jako małego chłopca, który zawsze marzył, by móc zarabiać na obserwowaniu natury i przybliżaniu jej innym. I na naszych oczach ten chłopiec spełnił marzenie, udało mu się. Bardzo miło mi się o tym czytało, ta opowieść natchnęła mnie otuchą i nadzieją, bo jeśli jemu udało się spełnić marzenia, to przecież mnie również może się udać, prawda?

Większości z nas pingwiny kojarzą się zapewne jako urocze stworzenia, które nie raz i nie dwa oglądaliśmy w zoo. Dziwnie tuptające i wywołujące uśmiech na twarzy. Tymczasem McCrae mógł zobaczyć je w naturalnym środowisku, obserwując różne cykle ich życia i bezustannie podglądając je w przeróżnych sytuacjach. Dzięki tej książce możemy nie tylko poszerzyć swoją wiedzę, ale także wyobrazić sobie to, czego sami raczej nigdy nie doświadczymy.

McCrae oddał w ręce czytelników zbiór własnych przeżyć. Na kartkach książki utrwalił to, co naprawdę go spotkało. Wszystko, co opisał, wydaje się bardzo prawdziwe, bowiem autor szczerze opowiada o tym, co udało mu się osiągnąć, a w którym miejscu coś nie poszło jednak zgodnie z planem. „Rok wśród pingwinów” to piękne i niebezpieczne spotkanie człowieka, zwierzęcia i przyrody. Próba pokazania jak niewielcy jesteśmy wobec sił natury, ale jak walczymy, by zmienić tę bezbronność i zachować kruchą równowagę.

Wyprawa na Antarktydę to rzecz niezwykła, ale przy tym całe przedsięwzięcie wymaga ogromnych nakładów pracy, wielu przygotowań i dobrego planu. Autor książki przybliżył mi, jak wyglądały miesiące przed wyjazdem, opowiedział o szkoleniach, badaniach, treningach. I było to dla mnie naprawdę interesujące, bo choć sama nigdy tego nie doświadczę, to dało mi to takie motywacyjne zaplecze, najlepszy dowód, że jeśli człowiek czegoś bardzo pragnie i jest gotowy na pewne poświęcenia, to rzeczywiście może to osiągnąć.

„Rok wśród pingwinów” okazał się bardzo zajmującą i szalenie interesującą lekturą. Choć temat ten zupełnie mnie nie dotyczy i nie mam z nim nic wspólnego, to relacja McCrae pozwoliła mi zajrzeć w tajemnicze miejsca, doświadczyć zadziwiających rzeczy, pobłądzić wyobraźnią i pozytywnie nastawić się na nowy dzień. To wspaniała pozycja dla osób, które interesują się literaturą faktu, cenią dobre reportaże i chcą być bliżej inspirujących ludzi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

niedziela, 14 marca 2021

Kate Simants "W zamknięciu"

 


Autor
: Kate Simants

Tytuł: W zamknięciu

Wydawnictwo: Muza

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 512

Gatunek: thriller psychologiczny




Mówią, że matka zawsze chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Tylko czy na pewno? Może każdy z nas na pierwszym miejscu stawia jednak siebie? A może niektóre więzi są silne tylko pozornie?

“W zamknięciu” to książka, od której nie sposób się oderwać. Niecierpliwie przedzierałam się przez kolejne strony, próbując zrozumieć, co właściwie rozgrywa się na kartkach powieści. Niemniej jednak wszystkie moje wysiłki spełzły na niczym. Im bardziej starałam się poznać zamysł autorki, tym mocniej zdawałam się oddalać od rozwiązania zagadki. Tutaj nic nie jest bowiem takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka.

Bawiłam się znakomicie, przez cały czas czując, że pisarka zwyczajnie ze mną pogrywa. Na własną rękę próbowałam poskładać wszystkie elementy tej mrocznej układanki, ale im bardziej zbliżałam się do końca, tym zagadek i tajemnic pojawiało się więcej. Książkowa intryga okazała się skomplikowana, wielopoziomowa i nieprzewidywalna. Simants dała z siebie wszystko, oferując nam zawiłą i niepokojącą fabułę, która sprawiła, że podczas lektury czułam się zagubiona, jak główna bohaterka.

Już pierwsze strony książki sugerują, że nie będzie to lekka i przyjemna opowieść. Nie spodziewałam się natomiast, że może zaskoczyć mnie tak bardzo. Autorka nie tylko stworzyła wspaniałą intrygę i świetnie przedstawiła ją czytelnikom. Simants oddała w nasze ręce dopracowaną, interesującą i wymagającą całość, w której ciężko nadążyć za zwrotami akcji, a kolejne szczegóły tylko pozornie przybliżają nas do rozwiązania sprawy. W rzeczywistości pisarka cały czas podnosi poprzeczkę, igra z nami, wprowadza nowe wątki, zmienia bieg akcji. Mocno szokuje i świetnie się przy tym bawi, sprawiając, że nie można przejść obojętnie obok tej historii.

Simants zachwyciła mnie nie tylko przedstawioną opowieścią, ale również, a może przede wszystkim, zaprezentowanymi postaciami. Złożone charaktery, dopracowane sylwetki, niepokojące metamorfozy- te elementy nadawały całości realizmu i autentyczności, ale potęgowały również uczucie niepokoju i pogłębiały napięcie. Choć w książce od samego początku dużo się dzieje, a akcja ani na chwilę nie zwalnia tempa, to nie opisywane wydarzenia najbardziej mnie poruszyły. Najmocniej zadziałała na mnie możliwość wniknięcia w psychikę bohaterek, a to, z czym przyszło mi się tam zmierzyć, naprawdę mnie przestraszyło.

Ważną część powieści stanowią również wątki obyczajowe. Odniesienie do emocji, możliwość porównania się do bohaterek, znane i lubiane motywy. To wszystko wzbogaca opowieść i sprawia, że nabiera jeszcze mocniejszego wydźwięku. Szczególnie, że autorka znowu sięga głębiej. Skupia się na tematach mocnych i refleksyjnych, a kiedy już myślimy, że najgorsze za nami, wyciąga na światło dzienne kolejne mroczne i zastanawiające kwestie, które wspaniale zgrywają się z tym, co już wiemy i czego mogliśmy się domyślać. Tylko czy na pewno?

„W zamknięciu” to książka, której się nie czyta. Tej historii czytelnik po prostu się poświęca, bez mrugnięcia okiem oddając czas, uwagę, myśli, uczucia. To jedna z lepszych powieści, jakie czytałam w ostatnich miesiącach. I to dzięki niej ponownie uświadomiłam sobie, że naprawdę nie ma lepszych książek niż thrillery psychologiczne.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza. 

środa, 10 marca 2021

Agnieszka Bednarska "Piętno Katriny" [recenzja premierowa]

 


Autor
: Agnieszka Bednarska

Tytuł: Piętno Katriny

Wydawnictwo: Media Rodzina

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 386

Gatunek: thriller psychologiczny




Norco Valley to zniszczone „Piętnem Katriny” miasteczko. To miejsce, w którym żywi wciąż spotykają na swej drodze zmarłych, a miłe rzeczy i drobne przyjemności dnia codziennego giną pod ciężarem wspomnień i poczucia winy. Czy w tym miejscu można jednak odnaleźć spokój i nadzieję? A może to jedynie kolejny przystanek na drodze potępionych dusz?

Jakże wygodne byłoby zapomnieć o wszystkich złych rzeczach, które nas spotkały. A jeśli nie zapomnieć to chociaż część z nich przemilczeć. Nie myśleć o katastrofach i walce z naturą. Nie skupiać się na tym, w jaki sposób przyroda może nas zaskoczyć. Tymczasem są osoby, które twierdzą, że warto o tym pamiętać i mówić, a na gruzach jednego świata można stworzyć zupełnie inny, rozpoczynając kolejną historię tam, gdzie skończyła się poprzednia. W swojej nowej książce Bednarska nie stroni od trudnych tematów bo jeden to dla niej zbyt mało.

Jedną z takich niezwykle ważnych, a przy tym szalenie ciekawych kwestii, poruszanych przez autorkę jest huragan Katrina, który miał miejsce w 2005 roku w Stanach Zjednoczonych. Duże wrażenie zrobił na mnie fakt, jak Bednarska poradziła sobie z tym tematem oraz jak zbudowała wokół niego fabułę powieści. Momentami miałam wrażenie, jakbym czytała autentyczną relację z tamtych wydarzeń, opisy zniszczeń, które zaszły w psychice ludzi i ich życiu naprawdę podziałały na moją wyobraźnię. Całość miała szalenie przerażający charakter, szalenie prawdziwy. Podczas lektury naprawdę można poczuć, jakby się tam było, podążając za autorką przenieść się za miejsce katastrofy.

Ta książka opowiada również o mniejszych katastrofach, osobistych, tych, które dotyczą głównych bohaterów. W „Piętnie Katriny” splatają się dwie historie, a postacie z traumatyczną przeszłością odnajdują się w mieście pokiereszowanych dusz i smutnych wspomnień. Bohaterzy przedstawieni nam na kartach powieści mają do opowiedzenia własne historie, niemniej przykre niż to, co spotkało mieszkańców dziwnego miasteczka. Tylko czy takie miejsce może pomóc uśmierzyć ból czy jedynie go spotęguje? A może Norco Valley, miasto duchów, znowu coś komuś odbierze?

„Piętno Katriny” to bardzo klimatyczna opowieść. Nie tylko opowiada o ważnych i interesujących kwestiach, ale także sprawia, że łatwo poczuć wszystko na własnej skórze. W tym przypadku nie tylko mamy okazję do snucia refleksji, ale jesteśmy zaproszeni do aktywnego udziału w wydarzeniach. Współodczuwamy, stajemy się świadkami tragedii, czujemy zapach strachu i odór katastrofy. Na kilka godzin przenosimy się do książkowego świata, zapominając o naszym własnym.

Bednarska potrafi sprawić, że lektura zainteresuje, zaangażuje i nakłoni, by się od niej nie odrywać, aż do końca. Całość budzi wiele emocji, sprowadza na czytelnika mnóstwo przemyśleń, pozwala spojrzeć inaczej na pewne sprawy. Ale także wprowadza nieco zamętu i zamieszania, sprawiając, że momentami nie do końca jesteśmy pewni, co właściwie się dzieje i jak do tego doszło. „Piętno Katriny” to taka nietypowa mieszanka, coś świeżego i innego.

Bednarska postawiła sobie poprzeczkę wysoko, ale jej skok okazał się znacznie bardziej imponujący, niż można by się spodziewać. Autorka nie tylko tworzy ciekawe historie, ale również na naszych oczach się rozwija, osiągając pełnię swoich możliwości. Wspaniale jest móc obserwować taki proces i mieć okazję, by w nim uczestniczyć.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina. 

poniedziałek, 8 marca 2021

Shilpi Somaya Gowda "Co nam zostało"

 


Autor
: Shilpi Somaya Gowda

Tytuł: Co nam zostało

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 440

Gatunek: literatura współczesna 




To była taka piękna rodzina. Mieli wszystko. Dziś brakuje tego, co tak naprawdę ich łączyło, a poczucie bliskości i świadomość własnej tożsamości niknie i traci na znaczeniu.

Gowda to nazwisko, które zapadło mi w pamięć przy okazji wcześniejszych tytułów, które wyszły spod pióra tej autorki. Jej książki pięknie wyglądają wśród moich ulubionych powieści, raz po raz przypominając mi o tym, jak cudowna może być literatura kobieca. Tym razem także się nie zawiodłam, spędzając kilka wieczorów z dopracowaną i poruszającą historią, która mogłaby wydarzyć się naprawdę.

„Co nam zostało” to książka o pięknej rodzinie i wspaniałym życiu, które zostało im odebrane zupełnie nieoczekiwanie. Jeden moment, chwila nieuwagi, brak kontroli, które doprowadziły do bolesnej straty i potłukły ten idealny obraz rodzinnego szczęścia na milion kawałków. Mówi się, że to co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi. Tylko czy na pewno? Czy potrafimy zapomnieć, wybaczyć, zacząć żyć na nowo? I w jaki sposób możemy to uczynić? O tym w dużej mierze jest ta książka.

Gowda pokazuje obraz rodziny przed i po tragedii. Na naszych oczach w sercach i umysłach bohaterów zachodzą olbrzymie zmiany, a oni próbują każdego dnia wstać z łóżka, by dalej nieść na barkach niewyobrażalne ciężary. Autorka oddała ich uczucia, dylematy i przemiany tak realistycznie, jakby opowiadała o kimś z własnej rodziny czy o sobie samej. Opisywane przez nią sytuacje i wydarzenia pojawiały mi się przed oczami jak żywe, sprawiając, że całość cechowała się wielką autentycznością i pozwalała w pełni oddać się lekturze.

Nowa książka Gowdy to połączenie tematów znanych i lubianych, ale w taki sposób, że otrzymujemy coś świeżego i dającego do myślenia. To historia dopracowana i kompletna, złożona i dojrzała. To prawdziwe życie zamknięte na kartkach powieści. Nie jest łatwo czytać takie opowieści, bo smutek zaklęty w opowiadanej historii przenosi się na czytelnika, ale to takie opowieści są najpiękniejsze i najbardziej wartościowe, przypominają o tym co ważne, niosą ze sobą przesłanie i pozwalają  wyciągać wnioski.

Autorka bardzo mnie zaskoczyła za sprawą tego, w jaki sposób zdecydowała się rozwinąć akcję powieści. Drogi, które wybrali bohaterowie doprowadziły ich do nietypowych miejsc, a my wraz z nimi mogliśmy sprawdzić, co to oznacza i jak wpłynie na ich i tak już zniszczone życie. Gowda nie oszczędza przedstawionych postaci, rzuca im kłody pod nogi, wybiera dla nich trudniejsze ścieżki, nie ułatwiając wyborów. Ale i dla nich zaświeciło słońce, i dla nich pojawiła się nadzieja na lepsze jutro.

Nowa książka Shilpi Gowdy to piękna wariacja na temat codziennego życia. Poruszająca i zapadająca w pamięć historia o wzlotach i upadkach, które mogłyby stać się udziałem każdej rodziny. To także urzekająca mieszanka tematów, sprawiająca, że tytuł ten przypadnie do gustu każdej wielkiej fance dojrzałej literatury kobiecej. Czy można przejść obojętnie obok takiej opowieści?

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

sobota, 6 marca 2021

Donato Carrisi "Gra zaklinacza"

 


Autor
: Donato Carrisi

Tytuł: Gra zaklinacza

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 384

Gatunek: thriller 




Zagadki powiązane w nietypowy sposób. Krwawe morderstwa i milczący podejrzany. Była policjantka z dziwną przeszłością. I zaklinacz, który z niezwykłą zwinnością uchyla się przed ręką sprawiedliwości.

Każdy, kto uwielbia mroczne klimaty, musi w pewnym momencie zetknąć się z tym nazwiskiem. Tak było i w moim przypadku, kiedy trochę przypadkowo sięgnęłam po „Grę zaklinacza”, nie znając wcześniejszych tytułów z tego cyklu. Książkowy świat zafascynował mnie na tyle mocno, że szybko zapomniałam o nieznajomości niektórych szczegółów i skupiłam się na bieżących wydarzeniach, które zaskakiwały mnie raz po raz.

Nowa książka Carrisi okazała się intrygującą przygodą. Przede wszystkim ze względu na temat, jaki wybrał autor. Nie jestem dużą fanka gier komputerowych i nie rozumiem, jak można tak po prostu się w nich zatracić, ale pisarz przedstawił ten wątek tak przekonująco, jak nigdy nie zrobił tego któryś ze znanych mi graczy. W jego słowach całość nabiera intensywności i pasji, kojarzy się z poświęceniem, odkrywaniem samego siebie, a nawet z możliwością, że gra może wpłynąć na zmianę naszego charakteru. Choć wydawało się to nieco nierealne, ja mu uwierzyłam i przyjęłam tak pomysł z ogromnym zainteresowaniem i entuzjazmem.

Podczas lektury wielokrotnie przychodziło mi na myśl stwierdzenie, że naprawdę mam do czynienia z mistrzem i wszystkie pochlebne opinie na temat Carrisi mają solidne podstawy. Autor bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, pod tyloma różnymi względami, że nie jestem pewna, od czego powinnam zacząć tę wyliczankę. No ale tak, najważniejszy w tym wszystkim okazał się rozwój fabuły, który sprawił, że bardzo ciężko było mi się od tej powieści oderwać. Pisarz podjął się realizacji naprawdę ciekawego tematu, ale najlepsze jest to, że wraz z kolejnymi rozdziałami oferował nowe zagadki, problemy i podejrzanych. „Gra zaklinacza” to skomplikowana sprawa kryminalna, która na każdym etapie okazuje się bardziej złożona i zawiła, niż można by przypuszczać.

W tej książce nic nie zostaje podane czytelnikowi na tacy, a połączenie poszczególnych wątków sprawia, że przez cały czas trzeba mieć się na baczności, poświęcając lekturze nie tylko czas, ale również uwagę i skupienie. Stosowane przez autora rozwiązania, nietypowe pomysły, zwroty akcji i przygotowane niespodzianki sprawiały, że uśmiechałam się pod nosem z zadowolenia. Wcale nie jest tak łatwo znaleźć mroczną, dopracowaną i nieoczywistą opowieść, a ta perfekcyjnie łączyła w sobie wszystkie te zalety.

„Gra zaklinacza” to głęboka, wielowarstwowa opowieść, która wprawiała mnie w osłupienie i wywoływała zamęt w mojej głowie. Momentami musiałam uważać, by nie pomylić rzeczywistości z wyobrażeniami oraz tego co się dzieje z tym, co tylko pozornie mogłoby się wydarzyć. Carrisi wodził mnie za nos, podsuwał tropy, które w dalszej części książki okazywały się mylne, pozwalał sobie na niespieszne zdradzenie kilku szczegółów, by zaraz potem wyciągnąć na światło dzienne kolejne zagadki i sekrety. Śledząc rozwój książkowej akcji, czułam, że to nie jest zwykły thriller, ale powieść, w którą autor włożył całego siebie.

Istotna rolę w książce stanowi również postać głównej bohaterki. Nie chciałabym zdradzać na jej temat zbyt wiele, ale ona także różni się od kobiet zazwyczaj spotykanych na stronach mrocznych książek. Jak już wspomniałam, mimo że nie czytałam wcześniejszych części cyklu, nie okazało się to problemem, bowiem autor chętnie odnosi się do przeszłości Mili, pozwalając z tych fragmentów złożyć całkiem pełny obraz i wyrobić sobie własne zdanie.

„Gra zaklinacza” to wspaniała opowieść, która z pewnością sprosta wymaganiom najbardziej surowych czytelników. Ale czy jesteś gotowy otworzyć swój umysł?

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 5 marca 2021

Allie Reynolds "Rozgrywka"

 


Autor
: Allie Reynlods

Tytuł: Rozgrywka

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 416

Gatunek: thriller 




Zawsze wiedzieli, z jakim ryzykiem wiąże się ich ukochany sport. Jazda na snowboardzie gwarantowała im spełnienie marzeń i dawała solidny zastrzyk adrenaliny. Dziś przyjdzie im się zmierzyć z innym ryzykiem. Czy snowboard ich zgubi czy ocali?

“Rozgrywka” to książka, którą przeczytałam jednym tchem. Intrygujący temat, grupa tajemniczych bohaterów, zimowa sceneria- czego można tutaj nie lubić? Kiedy rozpoczynałam lekturę, nie spodziewałam się, że ta powieść może być tak dobra. Tymczasem zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, pod wieloma względami.

Reynolds oferuje czytelnikom thriller, którego akcja rozgrywa się w górskim schronisku. Bohaterzy to dawni snowboardziści, mniej lub bardziej związani obecnie ze sportem i branżą. Podczas lektury naprawdę widać ich miłość do desek, opisy wyczynów przemawiają do czytelniczej wyobraźni, a podmuch wiatru i świeży śnieg niemalże dają się poczuć. Taka sceneria i pomysł na fabułę mocno do mnie przemówiły. Z jednej strony bowiem nie mam pojęcia o sportach zimowych, więc temat ten okazał się dla mnie czymś nowym i świeżym, z drugiej strony ta zimowa otoczka wspaniale pasowała do niepokojącej atmosfery i mroziła krew w żyłach.

„Rozgrywka” to (pozornie) przyjacielskie spotkanie po latach dawnych przyjaciół. Szybko jednak mamy okazję, by przekonać się, że ich relacje wcale nie były takie bliskie i rozczulające, jak mogłoby się wydawać, a sport, który ich połączył, stał się dla nich także motorem napędowym do ostrej rywalizacji, nieprzyjemnych zagrywek i nieczystych posunięć. Co w takim razie rzeczywiście ich łączyło? Przede wszystkim sekrety, stopniowo ujawniane na kartkach książki.

Autorka stworzyła realistyczne portrety ludzi, którzy tylko na pierwszy rzut oka wiodą spokojne i przyjemne życie. Tak naprawdę bowiem wciąż żyją tym, co wydarzyło się przed laty. Pod maską satysfakcji i cieniem uśmiechu skrywają kiepskie decyzje, wielkie błędy i szokujące tajemnice. To oni jako ostatni widzieli Saskię- dziewczynę uznaną za zaginioną, a od niedawna również za zmarłą. Co wydarzyło się tamtego dnia? Kto przekroczył granicę i zawinił? Czy prawda w końcu ujrzy światło dzienne?

Pogrążona w lekturze usiłowałam jak najszybciej poznać odpowiedzi na zadawane sobie pytania. Na pewno znacie to uczucie, kiedy lektura sprawia Wam olbrzymią przyjemność i szkoda by było Wam ją odłożyć, ale nie możecie doczekać się, by dotrzeć do zakończenia i poznać wszystkie tajemnice bohaterów. Tak właśnie czułam się w czasie czytania. Chciałam tu i teraz poznać rozwiązanie zagadki, tym bardziej, że z każdym kolejnym rozdziałem wydawało się ono bardziej interesujące, ale też bardziej skomplikowane.

Dzieląc narrację między teraźniejszość i przeszłość, autorka stworzyła sobie duże pole manewru. Obydwie perspektywy okazały się bowiem stwarzać wiele możliwości i podsuwać wiele rozwiązań. Teraźniejszość jako konieczność zrozumienia, pokuty, ucieczki i walki o życie. Przeszłość jako czas i wydarzenia, które do tego wszystkiego doprowadziły. Stanowiące razem mroczną, klimatyczną i magnetyczną mieszankę, fantastyczną rozrywkę dla osób ceniących niepokojące i dające do myślenia historie.

„Rozrywka” okazała się wspaniałą przygodą. Cudownie bawiłam się z tą książką i nie doszukałam się w jej przypadku żadnego powodu do marudzenia czy narzekania. Reynolds znakomicie się spisała. Pozostaje mi tylko wyczekiwać kolejnych książek jej autorstwa. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 2 marca 2021

C. L. Taylor "Nieznajomi"

 


Autor
: C. L. Taylor

Tytuł: Nieznajomi

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 384

Gatunek: thriller psychologiczny




“Nieznajomi” to historia trzech osób, które choć kojarzą się z widzenia, to niewiele o sobie wiedzą. Znajoma twarz nie zdradza, jakie sekrety skrywają i jakie dramaty wydarzyły się w ich życiu. Mijają się, czasem zamienią słowo, stają się świadkami smutnych i kompromitujących wydarzeń, ale codzienność i problemy pochłaniają ich na tyle, by nie próbowali się zrozumieć i nie szukali kontaktu. Śledząc kolejne rozdziały zastanawiałam się, co też może kryć się za taką błahą znajomością i co mogą mieć ze sobą wspólnego.

Charakterystyka bohaterów zrobiła na mnie największe wrażenie. Autorce udało się wykreować trzy zupełnie różne kreacje, przy czym można jednak doszukać się pewnych podobieństw. Taylor mocno przyjrzała się swoim postaciom, obdarzając ich bardzo ludzkimi cechami. Dzięki temu podczas lektury można by odnieść wrażenie, że opisywane wydarzenia rzeczywiście miały miejsce, a udział brali w nich prawdziwi ludzie.

Każdy z bohaterów został w pewien sposób naznaczony poprzez przeszłość. Mniejsze i większe dramaty z ich udziałem sprawiły, że stali się innymi ludźmi, ale na naszych oczach również przechodzą niemałą metamorfozę. Wspaniale obserwuje się ten proces przemiany, w tym samym czasie niespiesznie odkrywając ich tajemnice, problemy i motywy popychające w stronę lepszych i gorszych decyzji. Takie połączenie przeradza się w klimatyczną, dającą do myślenia historię, w której napięcie narasta stopniowo, by eksplodować w finale.

„Nieznajomi” to dla mnie niemal klasyczny przykład ciszy przed burzą. Książkowe wydarzenia rozgrywają się dość powoli, sprzyjają narastaniu niepokoju, ale pozwalają przy tym sądzić, że to dopiero początek. W tym tytule Taylor wyraźnie z nami igra, pobudzając ciekawość i angażując w lekturę. Staramy się dociec, co też może się wydarzyć i jak do tego dojdzie, ale nie wszystko jest na tyle jasne, by samodzielnie połączyć poszczególne elementy. Autorka niczym magik wyciąga z rękawy kolejne asy, raz po raz udowadniając, że ma wiele do zaoferowania.

Narracja zwrócona w stronę każdego z bohaterów i lekki styl sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie. Dobrze widać, że Taylor jest doświadczona i przygotowana, a oferowana przez nią historia została przemyślana i dopracowana. Pod tym względem również ciężko jej cokolwiek zarzucić.

Najnowsza książka Taylor naprawdę może się podobać, ale tytuł ten przypadnie raczej do gustu osobom ceniącym psychologiczne tło i subtelne, kobiece opowieści. To nie powieść, w której ostro przelewa się krew, a trupy wysypują się z szafy. Autorka gra na emocjach, pokazując, że mocna i mroczna historia nie musi być przy tym brutalna i krwawa, a najstraszniejsze rzeczy często pojawiają się na skutek złych decyzji i ich konsekwencji.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

poniedziałek, 1 marca 2021

Zaczytany LUTY na zdjęciach

Mój luty był bardzo zaczytany, czemu szczególnie sprzyjała brzydka pogoda. Dobra książka, kocyk i ciepła herbata nie mają sobie równych :) 




A jaki był Wasz luty?