Autor: Charles Martin
Tytuł: Pomiędzy nami góry
Wydawnictwo: Edipresse
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 336
Gatunek: literatura współczesna
Wypadek awionetki okazuje się dla Bena i Ashley
prawdziwym koszmarem. Zostają uwięzieni w niedostępnych górach. Bez jedzenia i
leków są zdani tylko na siebie i łaskę natury.
Powieść bardzo zyskuje na wartości za sprawą
pierwszoosobowej narracji. Uwielbiam taki sposób przekazu i wielokrotnie
przekonałam się, że dzięki niemu fabuła mocniej oddziałuje na wyobraźnię i
emocje. Na każdym etapie tej mrocznej wyprawy Ben szczegółowo opowiada
czytelnikowi co robi i co planuje, chętnie dzieli się swoimi uczuciami,
odkryciami i wspomnieniami. Taka narracja sprawiła, że w ogóle nie mogłam się
od tej powieści oderwać, bo autorowi znakomicie udało się połączyć świetny
pomysł z mocnym, jeszcze lepszym wykonaniem. Choć historia ta wydaje się
nieprawdopodobna, to autor nadał jej możliwie dużo realizmu, również za sprawą
takiego sposobu jej opowiedzenia.
Wiele spodziewałam się po tej książce, licząc na
mroczną podróż zarówno poprzez pokryte śniegiem szczyty, jak i zakamarki
ludzkiego umysłu. Temat ten pozostawiał Martinowi szerokie pole manewru,
pozwalając pokazać nie tylko głęboką wyobraźnię, ale także literacką dojrzałość
i dużą wrażliwość. Na szczęście wszystkie te elementy, na które bardzo
liczyłam, odnalazłam na stronach książki. Autor po krótkim wstępie, szybko
przechodzi do rzeczy. Na okładce książki obiecano nam tragedię, i tę tragedię
rzeczywiście dostajemy, w postaci jakże ujmującej mieszanki surowej natury, okrucieństwa
losu, garści przypadków, zadziwiających zbiegów okoliczności i oczywiście ludzkiego
cierpienia, bez którego w przypadku takiej książki nie moglibyśmy się obejść.
Rozpoczynając tę powieść, spodziewałam się akcji
nastawionej na szereg zaskakujących przygód, bo właśnie z przygodą,
niekoniecznie szczęśliwą, kojarzyła mi się akcja książki. I bez wątpienia
przygód mi nie zabrakło. Bohaterzy skazani bowiem na łaskawość przyrody i
uśmiech losu, w ciągu miesiąca przeżywają więcej, niż niektórzy z nas przez
całe życie. Surowa natura nie zawiodła ani razu, oferując dzikie szczyty,
nieposkromione zwierzęta, spadki temperatury i inne, niemniej ciekawe atrakcje.
Miejscami akcja książki zwalniała, czasami tempo było bardziej zawrotne.
Spokojne dni w opowieści Martina przeplatały się z tymi pełnymi emocji- żalu,
złości, ale też nadziei. Ta mieszanka bardzo mi odpowiadała.
Bardzo podobał mi się książkowy klimat. Ta siła
przyrody, jej nieokiełznanie, panujący chłód, niepewność jutra. Natura
zgotowała bohaterom piekło i to piekło zostało na stronach powieści bardzo umiejętnie
utrwalone. Choć czasami pewne rzeczy przychodziły im łatwiej, to jednak niezbyt
łatwo. Choć miejscami wydawało się przesadnie ładnie, nie było. Walczyli przez
kilkadziesiąt dni i ta walka mnie przekonała. Autor igrał z bohaterami, a gra
ta została okupiona mnóstwem emocji. Emocji, które udzieliły mi się w trakcie
czytania i sprawiły, że lektura wywołała we mnie wiele pozytywnych odczuć.
Martinowi udało się również wykreować sympatycznych,
ludzkich bohaterów. Nie zabrakło im odwagi, charyzmy, poczucia humoru,
wewnętrznej siły oraz inteligencji. Obawiałam się nieco, że trudne warunki i
niespotykane okoliczności popchną ich w swoje ramiona, sprawiając, że akcja
zacznie trącić banalnym romansem, ale i w tym miejscu autor mnie zaskoczył.
Podoba mi się, w jaki sposób poprowadził akcję, kierując losem bohaterów w
nieco inną stronę.
„Pomiędzy nami góry” to dopracowana i piękna historia.
Trochę inna niż te, które każdego dnia pojawiają się na sklepowych półkach. Pełna
przygód, zachęcająca do wyzwań, skłaniająca do refleksji. A i wzruszyć się
można przy jej zakończeniu.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję agencji BookSenso.