piątek, 27 sierpnia 2021

Guillaume Musso "Zabawa w chowanego"

 


Autor
: Guillaume Musso

Tytuł: Zabawa w chowanego

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 256

Gatunek: literatura współczesna




Kiedy myślę o cechach charakterystycznych twórczość Musso do głowy od razu przychodzi mi to niespodziewane połączenie realizmu i fikcji. W swoich powieściach autor zdaje się przenikać przez różne wymiary, wykazywać się wyobraźnią i pomysłowością w zaskakujący sposób, bawić się różnymi przestrzeniami, by osiągnąć intrygujący i niebanalny wydźwięk. I choć może nie każdemu przypadnie to do gustu, to nie da się ukryć, że właśnie tego możemy, a właściwie powinniśmy, spodziewać się sięgając po książki francuskiego pisarza.

Nowy tytuł to kolejna rozgrywka między tym, co rzeczywiście ma miejsce, a niepokorną wizją artysty. Musso konsekwentnie realizuje swoje pomysły, zapraszając nas do udziału w niecodziennej zabawie. Rozpoczynając lekturę nie możemy być pewni, co w niej znajdziemy, nie wiemy również czego oczekiwać. Fabuła rozwija się całkiem inaczej, niż można by przypuszczać, a zabiegi zastosowane przez autora wprowadzają konsternację i zaskoczenie.

Przeczytałam już wiele powieści, które wyszły spod pióra pisarza, a jednak kolejny raz pozwoliłam się zaskoczyć. Tym razem jednak jego fantazja trochę mnie zmęczyła, a literackie wybiegi okazały się nieco zbyt przewrotne. Coś, co sprawdziło się wcześniej kilka razy, okazało się jakby przesadzone. Taka forma nie do końca mnie przekonała i odebrała mi tę nutkę radości i satysfakcji, które zwykle towarzyszyły mi w czasie lektury.

„Zabawa w chowanego” okazała się pierwszym potknięciem na drodze, którą tak chętnie podążam, śledząc kroki czynione przez Musso. Ta słabość szczególnie mnie zabolała, bo przecież tak fantastyczny autor powinien wykazywać się wciąż na nowo, cały czas pozytywnie zaskakiwać, spełniać pokładane w nim nadzieje, uszczęśliwiać czytelnika. A ten tytuł jest niczym zabawa ale dla autora. Widać, że bawi się znakomicie, igrając z bohaterami i czytelnikami. Puszcza wodze fantazji, lekceważy czas i przestrzeń, a w wymyślonej przez niego konwencji jest dużo odwagi i szaleństwa.

Nie do końca podobało mi się, w jaki sposób rozwinęła się akcja książki. Ale ciężko mi nie docenić tego, jakim nieustraszonym i przebojowym autorem jest Musso. Uwielbiam jego styl, kreacje postaci, przedstawienie emocji, opisy miejsc. Może po prostu nie potrafię być tak otwarta jak on i w podobny sposób patrzeć na świat.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

środa, 25 sierpnia 2021

Harlan Coben "Bez pożegnania"

 


Autor
: Harlan Coben

Tytuł: Bez pożegnania

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 416

Gatunek: kryminał 




Wiele lat wcześniej brat Willa został oskarżony o morderstwo. Nikt oprócz zbiega nie wie jednak, co wydarzyło się tamtej nocy. Tylko czy na pewno? Kto tak naprawdę był sprawcą, a kto ofiarą?

Uwielbiam Cobena. Za fantastyczne pomysły, zwroty akcji, intrygujących bohaterów. Nie pamiętam, by ten autor kiedykolwiek mnie zawiódł. Każda kolejna książka, która wychodzi spod jego pióra, dostarcza wielu emocji i refleksji, angażuje i zmusza do myślenia. Na tych kilka godzin trwania lektury jego świat staje się naszym światem. Po prostu nie można go nie lubić i nie doceniać.

„Bez pożegnania” jest chyba najlepszą książką Cobena, jaką przeczytałam, a z pewnością znajduje się w pierwszej trójce. Być może nie jestem obiektywna, bo jak można było się zorientować już w pierwszym akapicie tekstu, szaleję za twórczością tego pisarza, ale naprawdę, ten tytuł po prostu rozłożył mnie na łopatki. Gdybym nie musiała chodzić do pracy i zajmować się innymi obowiązkami, nie wypuszczałabym książki z rąk, pragnąc przekonać się, do czego tym razem posunął się autor.

Coben za każdym razem zachwyca mnie swymi historiami. Nie chodzi tutaj tylko o świetne pomysły, ale sposób przedstawienia opowieści, przejścia między scenami, zgranie wątków, stopniowanie napięcia, niespieszne ujawnianie tajemnic poszczególnych bohaterów. W książkach Cobena każdy szczegół ma znaczenie, a całość jest kompletna i dopracowana.

W tym tytule szczególnie zachwyciła mnie liczba zwrotów akcji i niespodzianek. Autor niczym magik raz za razem wyciągał z rękawa kolejne asy, sprawiając, że moja pewność siebie dotycząca rozwiązania, szybko się ulatniała. Nie mogłam zrozumieć, co naprawdę się wydarzyło, odpowiednio wytypować dobrych i złych bohaterów, połączyć wszystkich wydarzeń, tak by uzyskać wyraźny obraz sytuacji. Coben wciąż na nowe mnie zaskakiwał, kpił sobie z mojej dedukcji, wodził mnie za nos i pokazywał, że nie mam szans, by nadążyć za jego wyobraźnią.

„Bez pożegnania” to historia, w której przeszłość ma niebagatelne znaczenie i wraca, by wciąż na nowo dręczyć bohaterów. Niepokojące tajemnice, mroczne wydarzenia, trupy ukryte w szafie i przelana krew wypełniają strony powieści w cudownie poruszający sposób. To idealna opowieść dla osób ceniących kryminały i thrillery, dla których mocne opowieści mają duże znaczenie.

Ta historia nie byłaby jednak tak dobra bez udziału interesujących bohaterów. Coben zapewnił im kompletny życiorys, dzięki czemu można odnieść wrażenie, że podążamy śladem ludzi z krwi i kości, którzy na naszych oczach próbują poradzić sobie z problemami codzienności i demonami przeszłości. Każda z postaci ujęła mnie dopracowanym charakterem i szeregiem magnetyzujących cech osobowości.

„Bez pożegnania” to tytuł, któremu nie można nic zarzucić. Wartka akcja, świetna fabuła, lekki styl. Jeśli jeszcze nie poznaliście tego autora, to proponuję zacząć od tego tytułu.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Sarah A. Denzil "Uratować dziecko"

 


Autor
: Sarah A. Denzil

Tytuł: Uratować dziecko

Wydawnictwo: Filia

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 296

Gatunek: thriller psychologiczny




Jedna z nich wydaje się wieść przyjemne życie w rodzinnym gronie. Druga obserwuje tę pierwszą przez okno, rozpamiętując to, co sama straciła. Nie wiadomo jednak, która z nich tak naprawdę znalazła się na lepszej pozycji. Obydwie skrywają bowiem swoje sekrety.

“Uratować dziecko” to subtelny, kobiecy thriller. Autorka zbudowała akcję książki wokół domysłów, niedopowiedzeń i półprawd, sprawiając, że podczas lektury czytelnik ma problem, by zorientować się, co wydarzyło się naprawdę, a co jedynie mu się wydaje. Denzil sugeruje nam pewne sprawy, naprowadza na tropy, pozwala, by rzeczywistość i fantazja przeplatały się nie tylko na kolejnych stronach książki, ale także w naszej głowie.

Najnowsza powieść autorki przenosi czytelników na spokojne i senne przedmieścia. Takie grzeczne osiedla zazwyczaj skrywają jednak najmroczniejsze tajemnice. Tak było również w tym przypadku. Główne bohaterki bardzo dbały o zachowanie pozorów, kumulując emocje i doprowadzając do tego, że poczucie winy zjadało je od środka. Próbowały wierzyć, że są szczęśliwe i mają dobre życie, ale niepokojąca przeszłość i dawne grzechy zakłócały równowagę i niszczyły poczucie komfortu i bezpieczeństwa.

Czytając kolejne strony i lepiej poznając przedstawiane postacie, odnosiłam wrażenie, że to tylko cisza przed burzą. Stopniowo ujawniane sekrety wpływały na moje zaciekawienie i popychały mnie w stronę następnych rozdziałów. Nie mogę powiedzieć, by w powieści wyczuwalne było gwałtowne napięcie, ale cały czas towarzyszyło mi przeświadczenie, że warto poczekać, bo mocny finał może wynagrodzić pewne braki. 

I rzeczywiście, Denzil znakomicie poradziła sobie z zakończeniem tej historii, sprawiając, że całość nabrała rumieńców, a jej wartość bardzo się pogłębiła. „Uratować dziecko” nie tylko bowiem subtelnie prowadziła mnie tropem niepokojących sekretów, ale również wywołała wiele emocji za sprawą poruszania odważnych tematów i opierania fabuły na trudnych kwestiach.

Autorka dobrze spisała się także przy kreowaniu postaci, sprawiając, że ich sposób postępowania i podejmowane przez nie decyzje działały na wyobraźnię i angażowały w lekturę. Bardzo lubię obecność kobiet w tego typu książkach, nadają one całości łagodniejszego charakteru, ale przy tym potrafią także zaskoczyć i pokazać pazurki.

Niezwykle chętnie sięgam po książki thrillery. To idealne lektury na każdą pogodę i okoliczność. Pozwalające oderwać się od własnych spraw. Intrygujące, emocjonalne, atrakcyjne. „Zatrzymać dziecko” to tytuł zasługujący na uwagę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej selkar.pl

piątek, 20 sierpnia 2021

Victoria Hislop "Pewnej sierpniowej nocy"


Autor: Victoria Hislop

Tytuł: Pewnej sierpniowej nocy

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 288

Gatunek: literatura współczesna 




Do “Pewnej sierpniowej nocy” odnoszę się jako do kontynuacji znakomitej “Wyspy”. Zdarza się, że książek należących do jednej serii nie trzeba czytać po kolei lub można również pominąć pierwszą część, ale moim zdaniem w tym przypadku powieści idealnie się dopasowują i uzupełniają i warto poznać je jako kompletną całość.

W utworze mamy okazję poznać wydarzenia, o których nie było mowy w poprzedniej książce. Dowiadujemy się, jak potoczyło się życie niektórych bohaterów, zostają rozwinięte także wątki poboczne. I również przy tej historii znakomicie się bawiłam, choć autorka przybrała nieco inny ton. Przede wszystkim zaś skupiła się na trochę innych kwestiach.

Charakter i klimat „Wyspy” dyktował trąd. Tutaj niewiele już się o nim wspomina, ale pojawiają się nowe, zwracające uwagę, sprawy. Hislop ponownie pokazuje, że nie obawia się wyzwań i zwrotów akcji, stawiając bohaterów w sytuacjach trudnych i mało komfortowych, zmuszających ich do podejmowania skomplikowanych decyzji.

Oprócz podążania tropem znanych nam już wcześniej postaci, mamy okazję obdarzyć sympatią nowych bohaterów pojawiających się na stronach powieści. Autorka dba o to, by podtrzymać zainteresowanie czytelnika, a wartościową fabułę dopełnia świetnym stylem. Hislop utrzymuje całość w lekkim i przyjemnym tonie, w jej narracji wyczuwa się doświadczenie i swobodę płynące z robienia czegoś, co daje radość i satysfakcję.

Na końcu książki autorka zaznaczyła, że historia została zainspirowana wydarzeniami historycznymi i istniejącymi miejscami. Zawsze ma to dla mnie bardzo duże znaczenie, więc fakt ten traktuję jako kolejną zaletę powieści.

Jak już wspomniałam na początku tekstu, „Pewnej sierpniowej nocy” to rewelacyjna kontynuacja pierwszej części cyklu. Najlepiej jednak, gdybyście przekonali się o tym sami, dając szansę całej historii. Polecam.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.


wtorek, 17 sierpnia 2021

Victoria Hislop "Wyspa"

 


Autor
: Vistoria Hislop

Tytuł: Wyspa

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 432

Gatunek: literatura współczesna




„Wyspa” to historia, w której łatwo się zatracić. Opowieść o rodzinnych nieszczęściach, trudnych decyzjach, wielkich emocjach i ciężkich chorobach, które dotykały członków czteropokoleniowej rodziny. Uwielbiam takie poruszające i głębokie historie, w których przeszłość łączy się z teraźniejszością, a na oczach czytelnika rozgrywa się jeden dramat za drugim.

Hislop udowadnia, że powieści kobiece mogą być naprawdę wartościowe i cenne. Widać, że autorka nie boi się trudnych tematów i stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Na kartach powieści przeplatają się niewdzięczne kwestie, a pisarka nie oszczędza swoich bohaterów. Kolejne rozdziały pozwalają młodej kobiecie poznać rodzinną przeszłość, a nam podążać tropem szalenie intrygującej i magnetyzującej opowieści.

Historia sięga wiele lat wstecz, łącząc wszystkie postacie okrutną chorobą. Niektórzy z nich zapadli na trąd, a inni musieli uporać się z ciężarem straty rodziny. Autorka we wstrząsający sposób pokazuje, jak wyglądało życie chorujących, rozwój choroby, jej objawy. Bez wątpienia taki wątek bardzo wzbogaca całą opowieść, nadaje jej nutę świeżości, sprawia, że nieco się ona różni od tego, co na co dzień oferuje rynek wydawniczy.

„Wyspa” to głęboka, życiowa i realistyczna historia, która mogłaby naprawdę się wydarzyć. Strony opowieści wydają się zapisane przez samo życie, tak trudne, nieprzewidywalne i niesprawiedliwe. Hislop raz za razem pokazuje czytelnikom, że nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać, a każdy dobry dzień jest podarunkiem od losu, a nie oczywistością i czymś, co człowiekowi się należy.

W czasie lektury bardzo zaangażowałam się w opisywaną historię, przeżywając wzloty i upadki poszczególnych bohaterów. Przedstawiane wydarzenia i charakterystyki postaci nie pozwalają nam na obojętność. Niczym w prawdziwym życiu przeżywamy dobre i złe chwile oraz dajemy się zaskoczyć decyzjami podejmowanymi przez innych. Zastanawiamy się, analizujemy, wspominamy, próbujemy postawić się na ich miejscu i po cichu dziękujemy, że tym razem nie padło na nas. Podczas czytania nie mogłam uwierzyć, że autorka przypisała jednej rodzinie tyle nieszczęść i trudnych momentów.

„Wyspę” czytało mi się wyjątkowo dobrze. Historia jest głęboka, przejmująca i emocjonalna. Od początku dużo się dzieje, a Hislop dba o to, by utrzymać czytelnika w nastroju oczekiwania i atmosferze zaciekawienia. Nigdy nie zyskujemy całkowitej pewności, co jeszcze się wydarzy i czym pisarka zaskoczy nas w kolejnym rozdziale.

Bardzo się cieszę, że miałam okazje poznać tę historię. Lubię książki obyczajowe, ale tylko wtedy, kiedy są takie, jak ta. Budzą żywe emocje, skłaniają do refleksji, działają na wyobraźnię. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że już za chwilę będę mogła sięgnąć po część drugą.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

czwartek, 12 sierpnia 2021

Lawrence Wright "Szatan w naszym domu"

 


Autor
: Lawrence Wright

Tytuł: Szatan w naszym domu

Wydawnictwo: Czarne

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 208

Gatunek: literatura faktu 




Śledztwo w sprawie zarzutów postawionych Paulowi Ingramowi i innym pracownikom biura szeryfa w Olimpii miało miejsce w 1988 roku. Sprawą tą żyła cała Ameryka, a rozwój wydarzeń i fakty kolejno wychodzące na światło dzienne szokują do dziś. Paul Ingram, szanowany obywatel, został oskarżony przez swoje córki o wykorzystanie seksualne. Z czasem jednak do zarzutów tych dodano przemoc rytualną i szatańskie praktyki.

Choć sprawa ta wydaje się intrygująca sama w sobie, a temat reportażu budzi wielkie emocje i stanowi dobre tło dla własnych przemyśleń, to przede wszystkim w historii tej zaskakuje podstawa oskarżeń. Wiele miejsca w książce zostało poświęcone terminom wspomnień odzyskanych i podatności na sugestie. Ingram i inne osoby oskarżone w śledztwie przyznały się do winy, choć każdy z nich twierdził, że nie pamięta niczego z zarzucanych mu czynów.

„Szatan w naszym domu” to historia szalenie interesująca i niezwykle absurdalna. Takie połączenie sprawiło, że nie mogłam się od niej oderwać. Nowe fakty i postępy w śledztwie pogłębiały moje zainteresowanie, ale wywoływały również zdumienie i oszołomienie. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko faktycznie wydarzyło się naprawdę. Mimo że sprawa wydawała się nieprawdopodobna również osobom w nią zaangażowanym i odpowiedzialnym za wyjaśnienie jej oraz ukaranie sprawców, a śladów i dowodów właściwie brakowało, postępowanie doprowadziło do skazania.

Wright przedstawia czytelnikom kulisy śledztwa, pokazuje jak rozwijały się wydarzenia, wskazuje zmianę stanowisk zajmowanych przez ofiary i oskarżonych. Na kartkach powieści mamy szansę obserwować dynamikę postępowania, zrozumieć uczucia zaangażowanych osób, a nawet poznać koszty, które zostały wygenerowane na skutek procesu. Autor przedstawił tę historię szczegółowo, włożył w nią dużo pracy i poświęcił sporo czasu na omówienie całego śledztwa.

Historia nie zaangażowałaby mnie tak mocno, gdyby nie została napisana w tak interesujący sposób. Reportażysta odnosi się do źródeł, przytacza wypowiedzi osób zaangażowanych w śledztwo, zahacza o naukowe wyjaśnienie dla całej sprawy. Pozwala nam ocenić opisywane wydarzenia samodzielnie, on sam jedynie przytacza fakty, ale wstrzymuje się od wydawania osądów. Zostawia nas z pytaniami, na które musimy sobie odpowiedzieć po zakończonej lekturze.

„Szatan w naszym domu” to historia, w której czuje się napięcie, a emocje nie opadają. Byłam szalenie ciekawa, jak zakończy się ta dziwaczna opowieść. Do teraz nie mogę uwierzyć, że to wszystko naprawdę się wydarzyło. I to wcale nie tak dawno temu…

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarnemu. 

wtorek, 10 sierpnia 2021

Rene Denfeld "Poszukiwaczka dzieci"

 


Autor
: Rene Denfeld

Tytuł: Poszukiwaczka dzieci

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 320

Gatunek: thriller psychologiczny




Naomi została porwana jako dziecko. Dziś skupia się na tym, by pomóc innym w podobnej sytuacji.

“Poszukiwaczka dzieci” to pierwsza część cyklu z Naomi Cottle. Kobieta, która nie pamięta swojej przeszłości, odnaleziona w tajemniczych okolicznościach, pracuje w charakterze prywatnego detektywa i zajmuje się pomocą rodzinom zaginionych dzieci. W książce sporo miejsca zostało poświęcone postaci Naomi. Na naszych oczach do kobiety powracają fragmenty wspomnień i nocne koszmary. Wraz z nią przeżywamy wzloty i upadki, a z kolejnymi rozdziałami nawiązuje się między nami nić porozumienia, zaczynamy ją szczerze lubić i darzyć sympatią.

Często podczas lektury mam problem z obecnością zbyt wielu wątków dotyczących osoby głównego bohatera, obyczajowe tło mnie przytłacza i drażni. W tym przypadku natomiast w ogóle nie przeszkadzało mi pochylenie się nad postacią Naomi, bowiem przeszłość kobiety, jej decyzje i przedstawienie bohaterki zrobiły na mnie duże wrażenie. Autorka stworzyła niezwykle intrygującą postać, w której dopatrzeć można się bardzo autentycznych cech. Nie sposób przejść obojętnie obok takich bohaterek, zwłaszcza, że w mrocznych historiach występują one o wiele rzadziej niż mężczyźni lub też zostają spychane na dalszy plan.

W „Poszukiwaczce dzieci” sporo dzieje się od samego początku. Choć akcja czasami odbiega od głównego tematu, to wątki poboczne są na tyle interesujące, że ciężko mieć to autorce za złe. Każdy element tej historii zajmuje odpowiednie miejsce. Wszystko zostało dokładnie przemyślane i dopasowane. Wątki przenikają się i uzupełniają nawzajem. Historia przedstawiona przez Denfeld jest szalenie poruszająca, mocno działa na wyobraźnię i skłania do refleksji. Szczególnie, że autorka wywołuje ogrom emocji bazując na tajemnicach i przemilczeniach.

W tej opowieści nie brakuje sekretów, mroczna przeszłość kształtuje teraźniejszość, a ludzie często są pokazani przez pryzmat najgorszych instynktów i najbardziej przytłaczających pragnień. Pisarka wskazuje na to, co razi w naszej naturze, wykorzystuje motywy smutne i niepokojące. Stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko, nie boi się sięgać głębiej. Wszystko natomiast zostało przedstawione na tyle subtelnie, by dawać do myślenia i wywoływać emocje, ale zanadto nie szokować. Jej wizja mocno wpływa na czytelnika, ale oparta jest na wyczuciu i znajomości ludzkiej psychiki.

Nową powieść Denfeld czytało mi się wspaniale. Z jednej strony mogłam obserwować działania pani detektyw, jej pomysły na rozwiązanie sprawy i działania służące odnalezieniu zaginionej dziewczynki. Z drugiej strony natomiast autorka pokazuje, co działo się z Madison w czasie tych straconych lat i jak jej życie wygląda obecnie. Takie przeplatanie wątków sprawia, że całość wydaje się jeszcze bardziej interesująca i kompletna. Zwłaszcza, że autorka dobrze wie, w którym miejscu przenieść czytelnika w inny świat. Kiedy już jesteśmy naprawdę zaangażowani w jeden wątek, ona zupełnie naturalnie oferuje nam inny temat, niemniej wciągający i angażujący.

Duże znaczenie miał dla mnie również wybór miejsca rozegrania akcji. Zimne, zaśnieżone wzgórza. Wysokie, mroczne drzewa rzucające niespokojne cienie. Wszechobecny, niosący zimno śnieg. Niebezpieczna jaskinia i chatka ukryta głęboko w lesie. Światło i ciemność. Emocje naprzemiennie niosące ciepło i zimno. Takie miejsca działają na wyobraźnię jeszcze bardziej, wywołują niepokój, pogłębiają napięcie. Stają się świetnym uzupełnieniem dla rozgrywających się wydarzeń. Idealnie współgrają z pozostałymi elementami.

„Poszukiwaczka dzieci” to mocna, dojrzała i wzruszająca opowieść. Oparta na wartościowych tematach i pozostająca w pamięci. Bardzo ciekawi mnie, co jeszcze może zaoferować autorka i co znajdzie się w kolejnej części przygód nietypowej pani detektyw.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl. 

sobota, 7 sierpnia 2021

Kate Morton "Milczący zamek"

 


Autor
: Kate Morton

Tytuł: Milczący zamek

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 560

Gatunek: literatura piękna 




Trzy siostry i stary zamek. Kurz przykrywający dawne tajemnice. Ruiny, w które obraca się piękno posiadłości i czar jego mieszkańców. Sekrety próbujące po latach ujrzeć światło dzienne.

“Milczący zamek” to przykład literatury obyczajowej najwyższych lotów. W książce można znaleźć wszystkie elementy charakterystyczne dla powieści kobiecych, a każdy z nich reprezentuje wyczucie, klasę, doświadczenie i wyobraźnię. Uwielbiam spędzać długie wieczory przy tego typu historiach. Wraz z bohaterami cofać się w czasie, odkrywać tajemnice, poznawać rodzinne opowieści i odnajdować ofiary…

Z Morton poznałam się już wcześniej. Kolejne spotkanie budziło radość i wyczekiwanie, opierało się na obietnicy czytelniczej satysfakcji i wielkich nadziejach na następną poruszającą opowieść. Ale oprócz tych pozytywnych odczuć, w tle migał niepokój i niepewność. Czy rzeczywiście tym razem autorka znowu spisała się na medal? Czy nowa opowieść przyniesie ze sobą zawrót głowy, podziała na wyobraźnię i zagra na emocjach?

„Milczący zamek” czyta się dobrze od samego początku, choć nie od pierwszych stron wyczuwa się głębię tej opowieści i drzemiący w niej potencjał. Kolejne rozdziały czytają się dobrze, następne strony poznają się jakby same, ale dopiero z upływem czasu zdajemy sobie sprawę, że ta opowieść rzeczywiście nas zaangażowała i oczarowała. Zaczynamy inaczej patrzeć na bohaterów, zajmują oni miejsce w umyśle i sercu. Staramy się zrozumieć przeszłość i odnaleźć jej połączenie z bieżącymi wydarzeniami. Poznajemy sekrety rodzinne, trupy ukryte w szafie, zależność między poszczególnymi postaciami.

Nowa książka Morton jest wymagająca, ale w nieoczywisty sposób. Autorka wywiera na czytelniku bardzo silne emocje, zmusza do myślenia, skłania do snucia refleksji, nie pozwala na obojętność czy przerwanie lektury. Z kolejnymi rozdziałami stajemy się zakładnikami tej historii, słuchamy szeptów zamkowych murów, opowieści snutych przez drzewa. Usiłujemy dopasować do siebie poszczególne elementy, żeby zrozumieć przed jakim dylematem i wyzwaniem stoi główna bohaterka. I przejmujemy rolę małych detektywów, by rozwikłać mroczne zagadki zamku i jego mieszkańców.

Choć „Milczący zamek” to idealny przykład wspaniałej literatury kobiecej, to zawiłość tej opowieści, ukryty w niej mrok, dręczące konsekwencje trudnych wyborów i podłe demony skryte na książkowych stronicach, przywoływały mi na myśl intrygujące i subtelne thrillery. Z upływem czasu zaczynamy bowiem zdawać sobie sprawę, co tak naprawdę wydarzyło się na zamku wiele lat temu, ale potrzeba wielu stron, by zrozumieć, kto w tej historii zajmuje miejsce sprawcy, a kto jest jedynie ofiarą. Autorka pogłębia emocje, brnie w mrok, igra z nami, naraża swoje bohaterki. A my czekamy, z wielką, panosząca się niecierpliwością, by dotrzeć do zaskakującego finału.

Uwielbiam takie historie. Cenię takich bohaterów. Podziwiam takich autorów. Bardzo Wam polecam tę powieść. Znajdziecie w niej o wiele więcej, niż jesteście w stanie sobie w tym momencie wyobrazić.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

niedziela, 1 sierpnia 2021

Adrian Bednarek "Dziedzictwo zbrodni"

 


Autor
: Adrian Bednarek

Tytuł: Dziedzictwo zbrodni

Wydawnictwo: Zaczytani

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 332

Gatunek: powieść sensacyjna 




Dwoje bohaterów, których nic nie łączy, dwa światy niemające ze sobą nic wspólnego i jedna noc, która wszystko zmieni. W końcu co mobilizuje bardziej niż wspólny wróg?

Choć nie pałam przesadną sympatią do polskich autorów, z Bednarkiem polubiłam się od razu. Jego książki są mocne, mroczne i brutalne. Fabuła często ocieka krwią i ociera się o przesadę. Liczba ofiar idzie w parze z bogatą wyobraźnią i zwrotami akcji. Świetny styl i możliwość postawienia się na miejscu zabójcy doskonale uzupełniają całość. Tych elementów, tak charakterystycznych dla twórczości autora, nie zabrakło mi i tym razem. Niewątpliwie jednak nowy tytuł pisarza nieco różni się od tego, co zazwyczaj oferuje on swoim czytelnikom.

„Dziedzictwo zbrodni” urzekło mnie bardziej sensacyjną nutą. Sięgając po książkę byłam przygotowana na szybką akcję i opowieść stworzoną przede wszystkim dla rozrywki. Mimo że Bednarek postarał się umotywować działania swoich bohaterów, to podejmowane przez nich decyzje, wydłużająca się lista ofiar i przewrotnie wybierane narzędzia zbrodni sprawiają, że całość ma lekki i świeży ton.

W swojej nowej powieści autor udowadnia, że ma jeszcze sporo do przekazania, a pomysłów wciąż mu nie brakuje. Wyobraźnia działająca na najwyższych obrotach stworzyła kolejną zaskakującą opowieść, na którą spoglądałam jednak z pewnym dystansem i przymrużeniem oka. Niektóre motywy i sytuacje były bowiem absurdalne, pełne czarnego humoru i przerysowanych opisów. W żadnym razie natomiast mi to nie przeszkadzało. Cieszyłam się możliwością oderwania od innych spraw i zajęcia głowy tą przedziwną fabułą.

Akcja książki rozwija się szybko. Historia zaczyna się mocnym akcentem i już do końca nie zwalnia tempa. Bednarek dba o to, by czytelnik ani przez chwilę się nie nudził, podtrzymuje zaciekawienie i pozwala na zaangażowanie. Choć niektóre wątki wydają się przewidywalne i łatwo domyślić się, w która stronę podąży fabuła, to muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. A i scenariusz rozgrywający się według moich założeń w żadnym razie mi nie przeszkadzał.

Autor przedstawił mi ponadto dwoje intrygujących bohaterów. Nie jestem pewna, czy podczas lektury doszukałam się między nimi więcej przeciwieństw czy podobieństw, zmieniali się bowiem na moich oczach i wiele razy dałam się zaskoczyć. Obydwoje natomiast miło mnie zaskoczyli i pozwolili dobrze się zapamiętać.

Jak już wspomniałam na początku, autor ma bardzo dobry styl. Szczególnie spodobał mi się natomiast język, którym posługiwał się w tym przypadku. Mocny, dosadny, nieco wulgarny, trochę ironiczny i sarkastyczny. Pasujący do całości, ale też stanowiący dużą zaletę sam w sobie.

„Dziedzictwo zbrodni” okazało się dokładnie takie, jak oczekiwałam. Lubię Bednarka, chętnie sięgam po jego historie i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić w najbliższym czasie.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zaczytani. 

LIPCOWE LEKTURY NA ZDJĘCIACH

 Kolejny miesiąc i kolejne znakomite lektury za mną :)





A czy Wasz lipiec był zaczytany?

Jakie tytuły możecie mi polecić?