niedziela, 30 września 2018

WRZESIEŃ NA ZDJĘCIACH

Jaki był mój wrzesień? Zaczytany, ale nie rozpisany. Przeczytałam sporo, ale często nie miałam chęci swoimi refleksjami się dzielić. Czy Wy również macie podobne okresy?




sobota, 29 września 2018

Małgorzata Warda "Dziewczyna z gór" [recenzja przedpremierowa]



Autor: Małgorzata Warda
Tytuł: Dziewczyna z gór
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 440
Gatunek: literatura współczesna







Nadia została porwana jako mała dziewczynka. Nieznany sprawca uprowadził ją i przez lata przetrzymywał w górach. Tylko czy faktycznie młoda kobieta przez cały czas była jego więźniem? Dlaczego to właśnie ją wybrał?

„Dziewczyna z gór” to jedna z tych powieści, o których chcielibyśmy mówić długo i dużo, a jednak obawiamy się, że słowa nie wystarczą, by przekazać całość emocji, jakie ta opowieść w nas wzbudziła. Choć refleksje po lekturze towarzyszyły mi przez kilka długich dni, to wciąż obawiałam się, że nie będę w stanie oddać tego, co zostało w moim sercu. Burza tych uczuć stała się tym intensywniejsza, że nigdy wcześniej twórczość autorki przesadnie mnie nie zachwyciła, dlatego też, mimo intrygującej fabuły, nie liczyłam na to, że tak stanie się tym razem. A jednak.

Tym, co szczególnie mnie poruszyło, jest pierwszoosobowa narracja głównej bohaterki. Opowieść dziewczynki, która została uprowadzona w wieku 11 lat, przez młodego, nieznanego jej mężczyznę. Relacja ta ma wymiar bardzo osobisty i szczery, wydźwięk zapisanych słów nie pozwala o sobie zapomnieć. Całość przypomina pisany latami pamiętnik, skrywający najpiękniejsze i najsmutniejsze uczucia. Za słowami dziewczynki kryje się tak wiele emocji, że podczas lektury angażujemy się w nią bez pamięci, nie zważając na czas i miejsce, raz po raz odnosząc wrażenie, że to wszystko wydarzyło się naprawdę, że ktoś chciał się tym z nami podzielić, że staliśmy się dziwnymi uczestnikami tych papierowych wydarzeń.

Warda wykazała się w tej powieści niezwykłą dojrzałością i wrażliwością, a cechy te w połączeniu z subtelnym, ale obrazowym stylem mają wielką moc. Przekaz tej historii jest bardzo wyrazisty, plastyczność opisów sprawia, że w niepokojący sposób chcielibyśmy momentami z tą dziewczynką się zamienić. Intensywność całej opowieści zaskakująco podsyca to, co zostało przemilczane i niedopowiedziane, słowa, które nie padły, choć nie do końca wiadomo, czy były potrzebne. „Dziewczyną z gór” autorka całkowicie mnie urzekła, udowadniając, że potrafi stworzyć zajmującą i zaskakującą historię i ukryć na jej stronach wielobarwną paletę uczuć i przeżyć.

To, w jaki sposób autorka przedstawiła główną bohaterkę, również wprawiło mnie w zdumienie. Trochę dziecko, a trochę kobieta. Nieco zagubiona, a jednak silna i odważna. Zmieniająca się, przystosowująca do otoczenia, skłonna do podejmowania trudnych decyzji i odkrywania nieznanego, gotowa na poświęcenia. Nadia zmienia się na naszych oczach, w piękny sposób wpisuje się w książkowe okoliczności. Ta dziewczynka jest delikatna, a przy tym charakterna. Wspaniale współgra z dzikością przyrody, surowością rzeczywistości, światem tajemnic.

W tej powieści nie doszukamy się rzeczy oczywistych. Wielokrotnie zaskoczą nas decyzje bohaterów, towarzyszące im odczucia, rozwój akcji, a wreszcie także zakończenie. Prawda zawarta w tej historii zmroziła mnie, a gwałtowność przedstawionego świata, gama złych emocji i podłość ludzkich uczynków, sprawiła, że zaintrygowanie lekturą i chęć, jak najszybszego jej ukończenia narastały wraz z kolejnymi stronami. Uwielbiam czytać przede wszystkim ze względu na uczucia pojawiające się podczas lektury, a „Dziewczyna z gór” cudownie mi o tym przypominała niemalże każdym zdaniem.

Każdy drobiazg w tej powieści został przemyślany. Każde słowo wydaje się być na swoim miejscu. Niczego nie jest zbyt wiele, niczego również nie brakuje. Wspaniale opowiedziane, mądrze spisane. Historia, w której można się zatracić. Mocna, mroczna, szalona, ale również piękna w swej prostocie. Oddziałująca na wyobraźnię, wymagająca komentowania, inspirująca innych.

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
  

środa, 26 września 2018

Kasie West "Dziewczyna, która wybrała swój los"



Autor: Kasie West
Tytuł: Dziewczyna, która wybrała swój los
Wydawnictwo: Feeria Young
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 376
Gatunek: literatura młodzieżowa







Addison Coleman posiada niezwykłą umiejętność- potrafi sprawdzić, jakie konsekwencje będą miały podjęte przez nią decyzje. Dziewczyna staje przed bardzo trudnym wyborem- z którym rodzicem zamieszkać po rozwodzie. Jej decyzja okazuje się o wiele bardziej skomplikowana, niż można by przypuszczać.  

Choć o twórczości Kasie West słyszałam wiele dobrego, do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki, która wyszła spod jej pióra. „Dziewczyna, która wybrała swój los” zaintrygowała mnie więc szczególnie- z jednej strony stanowiąc pretekst do interesującego spotkania z tą autorką, z drugiej intrygując niebanalną treścią.

Bardzo cenię sobie książki młodzieżowe, choć staram się wybierać przede wszystkim te, których fabuła została poprowadzona wokół zaskakujących wydarzeń, te dostarczające mnóstwo emocji za sprawą poruszanej tematyki i niepozwalające o sobie tak po prostu zapomnieć. West wprowadzając do powieści elementy fantastyczne, budując nietypową rzeczywistość, dzieląc świat w niekonwencjonalny sposób, sprawia, że powieść świetnie się w postawione jej wymagania wpisuje.

„Dziewczynę…” czyta się wyjątkowo dobrze. Książka niezwykle przypadła mi do gustu już od pierwszej strony, a kolejne rozdziały poznawałam z coraz większym apetytem. Autorka zaoferowała mi możliwość uczestniczenia w wydarzeniach, które działają na wyobraźnię i silnie angażują czytelnika, dzięki czemu fabuła wywołuje rumieńce na twarzy. Przedstawiona rzeczywistość, nieco fantastyczna, stanowiła wspaniałą możliwość, by popuścić wodze fantazji i na chwilę zaleźć się na miejscu powieściowych bohaterów.


Bez wątpienia jest to największa zaleta tej powieści. Kto z nas nie chciałby posiadać wyjątkowych mocy? Żyć w świecie, który oferuje mu nadzwyczajne możliwości? Realizować się za sprawą nietypowych zdolności i dzięki temu prowadzić życie wygodniejsze i łatwiejsze? West wybierając taki kierunek prowadzenia fabuły stawia sobie poprzeczkę całkiem wysoko, ale, w moim odczuciu, bez problemu jest w stanie podołać stawianym jej wymaganiom.

Powieściowa, wyróżniająca się codzienność, przedstawiona została tak, by zainteresować, ale nie zmęczyć szczegółami. Autorka znalazła złoty środek, sprawiając, że wprawiamy w ruch naszą wyobraźnię i przez cały czas pracuje ona na podwyższonych obrotach. Zazwyczaj nie sięgam po książki w podobnych klimatach, ale ta ogromnie mi się spodobała, raz po raz zmieniając moje odczucia względem opisywanych wydarzeń i samych bohaterów.

Nawet jako osoba dopiero zaczynająca swą przygodę z twórczością pisarki, mogę założyć, że doskonale radzi sobie ona z kreowaniem bohaterów pasujących do młodzieżowego stylu i widać, że ma na tym gruncie spore doświadczenie. Powieściowe postacie potrafią zaskoczyć odwagą i pomysłowością, ale widać jeszcze u nich ten nastoletni wdzięk, pierwsze porywy serca, chęć udowodnienia swojej dojrzałości, budzące się namiętności. West udało się rozpisać bohaterów charakternych, którzy nie pozwolą nam się nudzić.

Krótkie rozdziały i lekki styl sprawiają, że całość wypada subtelnie i przekonująco. Choć mnie do młodzieży jest już dalej niż bliżej, to naprawdę dobrze bawiłam się z tą lekturą. West potrafi zainteresować, przypomnieć wspaniały okres w naszym życiu, zintegrować nas z bohaterami, wzbudzić swą opowieścią emocje. Tyle mi wystarczy.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young.

niedziela, 23 września 2018

Olga Rudnicka "Byle do przodu" [recenzja przedpremierowa]




Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Byle do przodu
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 448







Maria marzy o własnej restauracji. Piotr widzi się w roli właściciela spa. Ich pomysły chętnie finansuje ojciec, bogaty przedsiębiorca. Jaki ma w tym cel? Maria i Piotr pragną poznać jego tajemnicę za wszelką cenę.



Kilkakrotnie przekonałam się, że jeśli komedia kryminalna, to tylko z Olgą Rudnicką. Dlaczego? Bo autorka jak nikt inny potrafi rozbawiać i odprężyć, sprawić, że lektura zainteresuje i zrelaksuje, a my będziemy wspominać ją długo i ciepło. „Byle do przodu” to kolejny dowód na to, że Rudnicka świetnie wie, co robi, a pisanie komedii kryminalnych wychodzi jej naprawdę wyjątkowo.




Zanim sięgnęłam po pierwszą książkę pióra tej komediowo- kryminalnej znawczyni, nie zdawałam sobie sprawy, że taki gatunek faktycznie może mi dostarczyć frajdy i czytelniczej satysfakcji, przywołując na twarz uśmiech i oszałamiając nagromadzeniem dziwacznych pomyłek. Dziś obowiązkowo sięgam po każdą kolejną powieść autorki, doszukując się w niej tak charakterystycznych elementów- lekkiego stylu, dobrze poprowadzonej narracji, szokujących bohaterów oraz humoru, zarówno słownego jak i sytuacyjnego.

„Byle do przodu” to książka podobna do swoich poprzedniczek. Zaskakująca pod każdym względem. Oszałamiająca opisywanymi wydarzeniami i zarysowanymi sylwetkami bohaterów. Bliska nam za sprawą gaf książkowych postaci, a przy tym dość niecodzienna dzięki nagromadzeniu tych wszystkich dziwactw. Niezmiennie udana, zabawna, tak inna, od tych, jakie wydaje się każdego dnia. Rudnicka zasłużyła na wszystkie ciepłe słowa, jakie padły pod jej adresem, raz po raz udowadniając, że ma nam jeszcze wiele do zaoferowania.


Kiedy myślę o „Byle do przodu” mam w głowie pewien chaos, który narastał w miarę poznawania perypetii bohaterów. Taki wesoły bałagan spowodowany osobliwością przeczytanej historii. Zawsze po lekturze książek Rudnickiej zastanawiam się, jak to możliwe, że opisuje ona tak oryginalne wydarzenia w tak prosty i zabawny sposób, sprawiając, że im bardziej cudacznie to robi, tym większą sympatię dla powieści zdobywa. Za każdym razem czuję się zdumiona tym opisywanym światem, choć z wielką przyjemnością staję się jego częścią na te kilka godzin.


Rudnicka świetnie radzi sobie z budowaniem scen dość dziwacznych, a przy tym niepokojąco zabawnych i budzących sympatię czytelnika. To wydarzenia z rodzaju tych, które przydarzają nam się w najgorszych koszmarach. Złe miejsce, zła pora i złe towarzystwo, wszystko nie tak. A potrafi o tym pisać tak, jakby sama co rusz takie sytuacje przeżywała. W tym dziwactwie kryje się zaskakujący realizm. Któż z nas nie znalazł się choć raz w takich niecodziennych okolicznościach?



Autorka z dużą radością bawi się słowem, zabawnie prowadząc swego czytelnika poprzez cudaczne dialogi, wywołujące jednocześnie uśmiech i zdziwienie. Jeśli coś może pójść nie tak, na pewno pójdzie. Jeśli coś można opacznie zrozumieć, jej bohaterzy na pewno właśnie tak to zrozumieją. Jeśli można słowem się pogrążyć, to oni na pewno tego dokonają. Uwielbiam te rozmowy pełne uroku.



Bohaterzy powieści Rudnickiej to klasa sama w sobie. Dopracowani i charakterystyczni, choć można by powiedzieć, że przerysowani i cudaczni. Jacy w końcu? Barwni, wielowymiarowi, osobliwi, zabawni. Stanowiący zarówno istotę tej opowieści, jak i najlepsze dla niej tło. Bawiący czytelnika i chyba siebie samych, pokazujący, że życie wciąż robi im na przekór.





Rudnicka po prostu się bawi. I do tej zabawy nas zaprasza. Gwarantuję Wam, że warto takie zaproszenie przyjąć.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 17 września 2018

Diane Chamberlain "Skradzione małżeństwo" [recenzja przedpremierowa]




Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Skradzione małżeństwo
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 568
Gatunek: literatura współczesna







Młoda Tess od lat jest zakochana w swoim narzeczonym Vincencie. Jeden błąd przekreśla jednak w jej oczach idealną przyszłość, skłaniając dziewczynę do podjęcia decyzji, które zmienią jej życie na zawsze. Czeka ją przeprowadzka na południe i poślubienie wpływowego właściciela fabryki mebli. Czy Tess ma szansę odnaleźć szczęście w niewielkim Hickory?

Diane Chamberlain zdobyła moje serce powieścią „W słusznej sprawie”. Dzięki tej książce spotkałyśmy się po raz pierwszy. Szybko zrozumiałam, że chcę, by tych spotkań było więcej. Równie szybko Chamberlain dołączyła do grona moich ulubionych autorów. Nie dziwi więc, że nie mogłam przejść obojętnie obok najnowszego tytułu klubu „Kobiety to czytają”.

Autorka wydaje się, jak nikt inny, posiadać wielką umiejętność łączenie ze sobą trudnych tematów. Jej powieści opierają się na kwestiach budzących emocje i wywołujących refleksje, takich, które nie pozwalają tak po prostu odłożyć lektury na półkę i przejść nad nią do porządku dziennego. Nie inaczej było oczywiście tym razem. Chamberlain proponuje nam ekscytującą podróż w czasy II Wojny Światowej. Lata, które wykluczały małżeństwa białych z kolorowymi, skazywały kobiety na pilnowanie domu, były symbolem społecznego zacofania i gry pozorów, a także okresem poszukiwania leku na polio. Mogłoby się wydawać, że oddanie tamtych czasów w sposób spójny i budzący żywe zainteresowanie, które przeważałoby nad czytelniczą niechęcią i niezrozumieniem, nie będzie zadaniem prostym. Tymczasem autorka z każdym kolejnym rozdziałem uświadamia nam, że jej utwór warty jest każdej poświęconej mu minuty.

Czytałam z wielką przyjemnością i niemałą satysfakcją, za sprawą powieści wracając do czasów niemniej interesujących, co szokujących. Umiejętne oddanie tej zadziwiającej rzeczywistości, plastyczność opisów, odwołanie się do historycznych wydarzeń, mocne charaktery bohaterów- te elementy sprawiły, że kolejne strony umykały mi w zaskakującym tempie. Duże znaczenie w tym przypadku ma również fakt, że Chamberlain lubi zaskakiwać, zmieniając wyobrażony sobie przez nas bieg wydarzeń, wprowadzając nowe wątki i niespodzianki czekające na bohaterów i czytelników.

„Skradzione małżeństwo” to powieść kobieca w najlepszym wydaniu. Dogłębnie przemyślana, dojrzale napisana i starannie dopracowana. Odwołuje się do emocji, wywołuje refleksje, nie zostawia miejsca na pytania bez odpowiedzi. Każdy drobiazg w tym utworze ma znaczenie, niczego nie jest za mało lub zbyt wiele. Tematyka książki, choć czasowo nieco oddalona, bazuje jednak na tematach, które ważne i aktualne mogą być również dziś. W tych czasach ludzie wciąż zwracają uwagę na kolor skóry i wyznanie religijne, zależy im na opinii innych i często cenią pieniądze ponad wszystko.

Ta książka nie byłaby tak dobra bez grona dopracowanych, przekonujących postaci. Bohaterzy wykreowani przez Chamberlain świetnie pasują do czasów, w których przyszło im żyć, wspaniale oddają tamte realia, próbując przy tym zaznać nieco radości i odnaleźć drogę do szczęścia. Autorka stworzyła mocne, wielobarwne charaktery, przypominające nas samych i wielokrotnie zaskakujące. Otrzymaliśmy wspaniałą możliwość obserwowania ich przemian, uczestnictwa w procesie ich dojrzewania. A może i my sami dzięki tej historii możemy nieco się zmienić?

Chamberlain przekłada na karty swych książek nie tylko dojrzałość, wrażliwość, doświadczenie czy pisarskie umiejętności. Ona także do każdego z tych utworów się przygotowuje, chętnie czerpiąc z materiałów prasowych na temat minionych lat. Wielką niespodzianką okazał się dla mnie fakt, że wątek dotyczący szpitala w Hickory oparty został na prawdziwych wydarzeniach, szczególnie, że opisywane szczegóły naprawdę intrygują i zapadają w pamięć. Stanowią wspaniałe uzupełnienie dla wartościowej i przekonującej opowieści, którą serdecznie Wam polecam.

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

sobota, 15 września 2018

Kryminalna jesień, czyli tytuły, których wyczekuję

Uwielbiam kryminały i thrillery, a coraz dłuższe wieczory bardzo sprzyjają takim klimatom. Przeglądając zapowiedzi przekonałam się, że najbliższe tygodniu upłyną pod znakiem intrygujących kryminalnych premier. Moją uwagę zwróciło całkiem sporo tytułów :) 



Lato w Warszawie, pomimo leniwej, wakacyjnej atmosfery, obfituje w serię dziwnych samobójstw. Lekarz medycyny sądowej Marek Zadrożny zaczyna przyglądać się kolejnym przypadkom. Wbrew opinii policji samobójstwa wydają mu się podejrzane. Na palcu jednej z ofiar znajduje kawałek czerwonej nitki. Podobny wyciąga z kieszeni innego zmarłego. Nikt jednak nie wierzy w jego teorie, a on sam zaczyna zastanawiać się, czy ma paranoję. Tymczasem Joanna Skoczek, wygadana lekarka psychiatrii, wraca do stolicy po urlopie. Wciąż usiłuje otrząsnąć się po tym, jak ledwie uniknęła śmierci z rąk tajemniczego wielbiciela. A może to także tylko paranoja?


Rodzina, przyjaciele, sąsiedzi, niezależnie od tego, jak zrozpaczeni się wydają, oni wiedzą, kto to zrobił. Może podświadomie, może jeszcze nie w tej chwili, ale wiedzą. Ośmioletnia Daisy Mason znika z domu w czasie sąsiedzkiej zabawy na przedmieściach Oxfordu. Policja bezskutecznie poszukuje kogoś, kto widziałby cokolwiek z całego zajścia. Czy obca osoba byłaby w stanie porwać dziewczynkę nie zostawiając po sobie żadnego śladu? Gdy do akcji wkracza detektyw Adam Fawley, jego podejrzenia w pierwszej kolejności kierują się w stronę rodziny porwanej dziewczynki. Rodzice Daisy ewidentnie ukrywają jakąś tajemnicę, a jej cichy i wycofany braciszek zdaje się wiedzieć coś, o czym nie chce jednak mówić. Fawley wie, że przy większości zaginięć sprawcą jest ktoś dobrze znany ofierze. Z każdą kolejną godziną szanse na znalezienie Daisy maleją. Czy detektywowi uda się przebić przez gąszcz rodzinnych kłamstw i odnaleźć dziewczynkę, zanim będzie za późno? A może tym razem statystyka się myli?



Nie może sobie przypomnieć, dlaczego boi się własnego męża. Po nieszczęśliwym upadku ze schodów Jo Hardings budzi się w szpitalu. Okazuje się, że cierpi na częściową amnezję i nie pamięta wydarzeń z ostatniego roku. Chociaż mąż i dzieci zapewniają Jo, że wszystko jest w porządku, kobieta zaczyna wątpić w oficjalną wersję zdarzeń. Wydaje się, że wszyscy skrywają przed nią mroczne tajemnice. Kiedy Jo łączy ze sobą wydarzenia z ostatnich dwunastu miesięcy, jest już pewna, że rodzina chce, aby nigdy nie odzyskała pamięci. Czy to możliwe, że zrobiła coś złego? Czy nie była tak dobrą żoną i matką, jak chciałaby wierzyć?



Małe miasto. Jedna tragiczna noc. I wielka tajemnica, która przetrwała lata. Przed laty, jeszcze w szkole średniej, detektyw Napoleon „Nap“ Dumas stracił brata. Leo i jego dziewczyna Diana zostali znalezieni martwi na torach kolejowych. W tym samym czasie zniknęła bez śladu również Maura, którą Nap uważał za miłość swojego życia. Kiedy po latach od zaginięcia Maury śledczy znajdują jej odciski palców w samochodzie należącym do podejrzanego o morderstwo, Nap rozpoczyna gorączkowe śledztwo. Zamiast odpowiedzi natrafia jednak na kolejne niewiadome. Okazuje się, że nie wiedział nic ani o kobiecie, którą kochał, ani o przyjaciołach z dzieciństwa, ani o opuszczonej bazie wojskowej, w pobliżu której dorastał, a przede wszystkim – nie wiedział nic o Leo i Dianie, których śmierć jest o wiele bardziej mroczna i przerażająca, niż kiedykolwiek mógłby sobie wyobrazić.



W szkole tańca w centrum Cork wybucha pożar. Trzynaście utalentowanych dziewcząt ginie w płomieniach. Prowadząca śledztwo nadinspektor Katie Maguire dopatruje się w tym celowego działania i łączy pożar z innymi nawiedzającymi wcześniej miasto. Zwłaszcza z jednym, którego ofiary już nie żyły, kiedy pojawiły się pierwsze płomienie. Żeby znaleźć sprawcę, musi wejść w nowy dla niej świat irlandzkiego tańca ludowego – pełen nieposkromionych ambicji i zawiści – i stawić czoło najbardziej bezwzględnemu zabójcy, z jakim miała dotąd do czynienia.







Miała piętnaście lat i była ukochaną córką swojej matki. Miała przed sobą całe życie. I nagle, w mgnieniu oka, Ellie zniknęła. Po dziesięciu latach Laurel wciąż nie straciła nadziei, że znajdzie Ellie. I wtedy spotyka czarującego, charyzmatycznego nieznajomego, który robi na niej piorunujące wrażenie. Jednak naprawdę zapiera jej dech, kiedy poznaje jego dziewięcioletnią córkę. Bo jego córka jest obrazem Ellie. Wszystkie pytania bez odpowiedzi, które nie dawały Laurel spokoju, teraz odżywają. Co naprawdę stało się z Ellie? I kto nadal ma coś do ukrycia?







Coś złego przytrafiło się Alison Taylor. Przekonana przez przyjaciół, że powinna pogodzić się z rozpadem małżeństwa i niedawną separacją, Ali umawia się przez portal randkowy na spotkanie z nowym mężczyzną. Sobotni wieczór zaczyna się niewinnie, jednak gdy Alison budzi się w niedzielę rano, odkrywa, że cały jej świat wywrócił się do góry nogami. Jest sama w swoim mieszkaniu i nie pamięta, co się jej przytrafiło, ale z rany na jej głowie sączy się krew, a gdy spogląda w lustro, nie rozpoznaje swojej twarzy. Co więcej, Ali nie rozpoznaje też nikogo z przyjaciół i rodziny. I nie potrafi zidentyfikować osoby, która najwyraźniej zamierza zniszczyć jej życie…




Kiedy Elle Longfield spotyka w pociągu dwóch młodych mężczyzn rozmawiających z nastoletnimi dziewczynami, nie widzi w tym nic niepokojącego, dopóki nie dowiaduje się, że właśnie opuścili więzienie. Natychmiast odzywa się w niej instynkt macierzyński, ma syna w podobnym wieku. Ostatecznie przenosi się do innego wagonu, nie chcąc się wtrącać. Nazajutrz okazuje się jednak, że jedna z dziewczyn, Anna, zaginęła. Elle zgłasza się na policję. Po roku Anna ciągle jest uznana za zaginioną, a Elle zaczyna dostawać anonimowe pogróżki. Tropy prowadzą do matki zaginionej dziewczyny, jednak podejrzenia wynajętego detektywa skupiają się na innych członkach rodziny i przyjaciołach, którzy najwyraźniej mają coś do ukrycia. Za to wszyscy bacznie obserwują Elle.



* Zdjęcia okładek i opisy fabuły pochodzą ze strony lubimyczytac.


środa, 12 września 2018

Izabela Żukowska "Fałszywa nuta" [recenzja przedpremierowa]



Autor: Izabela Żukowska
Tytuł: Fałszywa nuta
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 264
Gatunek: literatura współczesna 








Ponad wszystko inne Lisa Keller chciałaby śpiewać. Kiedy w knajpie, w której pracuje, pojawia się znany dyrektor teatru i składa jej propozycje nie do odrzucenia, dziewczyna nie zastanawia się nawet przez chwilę. Jaką cenę zapłaci za spełnienie marzeń?

„Fałszywa nuta” to krótka, choć treściwa, opowieść o tym, jak wielką rolę w naszym życiu odgrywa muzyka. Jej bohaterzy nie wyobrażają sobie życia bez dźwięków, poświęcają długie godziny na tworzenie kompozycji, realizują się poprzez śpiew. Muzyka stanowi cały ich świat. Temat ten wydał mi się fascynujący od samego początku. W tym zatraceniu w codzienności dźwięków dopatrywałam się wielkich emocji oraz głębokiej przewrotności. Kolejne strony powieści przekonywały mnie, że nie mogło być mowy o pomyłce.

Już na pierwszy rzut oka uwagę zwraca wiedza autorki dotycząca rzeczywistości muzyka, która przekłada się na tworzenie sylwetek bohaterów oraz ich zaangażowanie i pasję. Na życie książkowych postaci, bez wątpienia oparte na doświadczeniach Żukowskiej, składają się namiętność, obsesja, słabość, tęsknota… A to wszystko zamknięte zostało w oddaniu muzyce, ich największemu nałogowi. To zamiłowanie do świata dźwięków, ukochanie nut magnetyzowało mnie i sprawiło, że kurczowo trzymałam się powieści. Temat ten, nie tak często znowu spotykany, budzi żywe emocje, sprawia, że i w czytelniku rozpala się płomień, a zainteresowanie wszelką melodią raz po raz mu się udziela, podsycając ciekawość i mocniej angażując w lekturę.

Żukowska pisze rozważnie, dość oszczędnie w słowa, zostawiając miejsce na nasze refleksje i przemyślenia. Powieść, dość krótka, to jednak wyczerpująca temat, zaskakująca późniejszymi wydarzeniami i pojawiającymi się kolejno bohaterami.  Autorka stworzyła świat pełen pasji, pokazując w jaki sposób wpływają na człowieka jego namiętności i marzenia.

Fabuła opiera się na intrygach, manipuluje wyobraźnią, igra z czasem i tym, co wydaje się, a jednak nie musi wcale być, prawdopodobne. Nie raz poczułam zdziwienie związane ze zmieniającymi się płaszczyznami czasowymi, kiedy to Żukowska chętnie cofała się do tyłu lub przenosiła do przodu, wprowadzając inne wątki i innych bohaterów, urozmaicając swą opowieść dzięki innym historiom, zaskakująco składającym się na całość utworu.

Zaskoczyli mnie także bohaterzy tej powieści. Z jednej strony kobiety silne, zdecydowane, zdeterminowane, gotowe do poświęceń. Z drugiej zaś mężczyźni, którzy manipulują, sprawdzają, nie liczą się z ryzykiem, czekając na wygraną. Takie zestawienie dodaje tej opowieści wyrazistości, koloru, mocy. Dzięki niemu staje się ona bardziej ekspresyjna i wymowna, a może również przekonująca? Bohaterzy powieści swoimi decyzjami potrafią mocno zniechęcić czytelnika, trudno im zasłużyć na sympatię. A jednak ich postępowanie jest niepokojąco realistyczne i nacechowane w sposób dla człowieka tak przewidywalny. Walcząc o siebie nabierają w naszych oczach autentyczności.

Żukowska pisze lekko, szczerze i otwarcie. Jej sposób opisywania rzeczywistości jak najbardziej mnie przekonał, a jej pomysł na opowiedzenie tej historii bardzo przypadł mi do gustu. Zatracając się w tej pasji bohaterów zdarzyło mi się pomyśleć, że chciałabym znaleźć się na ich miejscu, mieć tyle odwagi, by tak zdecydowanie walczyć o marzenia, by się dla nich poświęcić.

Ta historia potoczyła się zupełnie inaczej, niż się tego spodziewałam, stawiając na mojej drodze nowe okoliczności, kolejnych bohaterów i więcej dramatów. Dzięki niej nabrałam chęci, by poznać inne utwory autorki.

Za możliwość poznania tej historii dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

wtorek, 11 września 2018

[Zapowiedź wydawnicza] Kasie West "Dziewczyna, która wybrała swój los"

Życie Addison Coleman sprowadza się do nieustannego pytania "a co, jeśli..."? Nie byłoby w tym nic nietypowego, gdyby nie fakt, że dziewczyna ma moc Sprawdzania - może wejrzeć w przyszłość i poznać skutki swoich decyzji. Kiedy więc okazuje się, że rodzice Addison postanawiają się rozwieść i stawiają ją przed wyborem, z kim chce zamieszkać, jej niezwykłe zdolności nabierają zupełnie nowego znaczenia...W jednej z wersji przyszłości Addie mieszka z mamą i wiedzie dotychczasowe życie, które zna na wylot, ale które nie jest usłane różami - nęka ją najpopularniejszy chłopak w szkole i sprawa wygląda co najmniej nieciekawie... W drugiej wersji Addison zaczyna nową szkołę i zakochuje się w spokojnym artyście. Uroczo, prawda? Ale i ta rzeczywistość nie jest tak różowa, jak mogłoby się wydawać, bo dziewczyna zostaje wciągnięta w śledztwo w sprawie morderstwa, a sprawy przybierają mroczniejszy obrót. Wiedząc tak wiele i mając równie wiele do stracenia, Addie musi zadecydować, w jakiej rzeczywistości... i bez kogo chce żyć.


Już 19 września, nakładem Wydawnictwa Feeria Young, ukaże się najnowsza powieść Kasie West. 

Tytuł ten szczególnie mnie zainteresował i dlatego właśnie od niego zaczynam swoją przygodę z tą autorką :) 

Czy Wy również planujecie go przeczytać?

Czy lubicie powieści Kasie West? 

niedziela, 9 września 2018

Stosik wymiankowy

Bardzo lubię książkowe wymianki, które moim zdaniem mają same zalety- pozwalają zdobyć wspaniałe książki niewielkim kosztem, oszczędzają miejsce oraz umożliwiają nielubianym powieściom znalezienie nowego domu. Wymieniam się możliwie często, za każdym razem z satysfakcją i radością czekając na nową przesyłkę :) A jakie jest Wasze zdanie na temat książkowych wymian?




Tak wygląda jedynie mała część świetnych książek, jakie pozyskałam na zasadzie wymiany. Każda z nich okazała się dobrym wyborem.

Znacie te tytuły?

Zdobyły Waszą sympatię? 

środa, 5 września 2018

Małgorzata Falkowska "To nie jest twoje dziecko"




Autor: Małgorzata Falkowska
Tytuł: To nie jest twoje dziecko
Wydawnictwo: Lira
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura współczesna 







Oni po prostu chcieli mieć dziecko. Czy to tak wiele?

Choć sama jeszcze nie poznałam uroków macierzyństwa, to po książki związane z tą tematyką sięgam regularnie. Dlaczego? Bo budzą zaskakujące emocje i pokazują ludzkie oblicza z każdej strony. Właśnie na to liczyłam sięgając po powieść autorstwa Falkowskiej. Czy słusznie?


Tym, co szczególnie spodobało mi się w tej książce, jest sposób, w jaki ta historia została przedstawiona. Pisarka oddała głos każdemu ze swoich bohaterów, dzięki czemu opowieść utkana z dzielonych na troje fragmentów nabiera wyrazistości i mocniej intryguje. Krótkie rozdziały, pierwszoosobowa narracja i osobisty charakter wypowiedzi poszczególnych postaci, sprawiają, że powieść czyta się szybko, a ona sama nieco przypomina pamiętnik czy dziennik.



Falkowska podjęła się realizacji tematu znanego i popularnego, ale przy tym dość niebanalnego. Mogę się jedynie domyślać, że niełatwo jest oddać dziecko, niezależnie od okoliczności. Nie potrafię natomiast takiego procesu sobie wyobrazić, pomyśleć o odczuciach czy konsekwencjach. Jej natomiast świetnie się udało oddać emocje towarzyszące bohaterom podczas książkowych wydarzeń. Decyzje powieściowych postaci, dramatyczna otoczka towarzysząca rozwojowi akcji, nieprzewidziane okoliczności- te elementy dodają historii realizmu i sprawiają, że potrafimy, choć na chwilę, zająć miejsce bohaterów.

Tematy poruszane w powieści są w moim odczuciu dość nietypowe, dlatego cieszy mnie także, że zbudowane zostały przy udziale niebanalnych postaci. Żadnej z nich nie sposób ocenić jednoznacznie, przy pomocy prostych i zasadniczych podziałów. Ich wybory, zachowanie, egoizm nie zyskały w moich oczach dosadnego brzmienia. Czy któregoś z nich można polubić bardziej lub mniej? Czy których z nich się wyróżnia? Czy ich zachowanie może być usprawiedliwione? By zrozumieć i wyrobić sobie zdanie, musicie przeczytać.


Choć powieść porusza kwestie o typowo obyczajowym charakterze, to jednak za sprawą opisywanych wydarzeń zyskuje ona zastanawiający i nieco niepokojący wymiar. Nie wszystkie działania bohaterów są oczywiste, autorka stara się, by podczas lektury towarzyszyła nam nuta nieprzewidywalności i niepewności. A im dalej brniemy w tę historię, tym bardziej te cechy nabierają na znaczeniu, by zaskoczyć nas podczas finału z całym impetem.

W moim odczuciu, to całkiem dobra książka. Poruszająca istotne sprawy i dająca do myślenia, a przy tym napisana lekko, przyjaźnie czytelnikowi, przynosząca przyjemność. Nie zaskoczyła mnie na tyle, bym jednak poświęciła dla niej noc, nie wywołała efektu wow, ale zapisała się w mojej pamięci, jako rzetelna i dopracowana lektura.

sobota, 1 września 2018

SIERPIEŃ NA ZDJĘCIACH

Kolejny miesiąc za nami. Czy Wam również tak szybko leci czas? W sierpniu było u mnie bardzo dobrze z czytaniem, ale trochę gorzej z pisaniem i nie wszystkie tytuły zostały na blogu zrecenzowane. Czy Was również dopada czasami taka pisarska niemoc? :)




A jaki był Wasz sierpień?

Co udało Wam się przeczytać?

Jaka powieść Was zachwyciła?