Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Novae Res. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Novae Res. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 czerwca 2021

Adrian Bednarek "Fascynacja"

 


Autor
: Adrian Bednarek

Tytuł: Fascynacja

Wydawnictwo: Novae Res

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 470

Gatunek: kryminał




“Fascynacja” to obraz ludzkiego szaleństwa, które dawno wymknęło się spod kontroli. Obłędu i wariacji przybierających tak skrajną postać, że ciężko sobie wyobrazić, by ktoś mógł po prostu to wymyślić. Bednarek zaskoczył mnie tym, w jaki sposób poprowadził losy Oskara Blajera. Już w poprzednich częściach udowodnił, że jego wyobraźnia działa na najwyższych obrotach, ale tym razem przeszedł samego siebie.

Ostatnia część kryminalnej trylogii stanowi zwieńczenie zadziwiających losów zadziwiającego bohatera. Blajer to mężczyzna, który wiele przeszedł. Spotkania z psychopatami, śmierć matki i morderstwo ukochanej doprowadziły do tego, że sam zaczął kierować się najgorszymi instynktami, poznał smak zemsty, okrucieństwo śmierci, skończył z krwią na rękach. Ale w książce w żadnym razie nie przeszkadzały mi jego psychopatyczne skłonności. Nie zadziwiało i nie przerażało mnie, jak łatwo więził, porywał czy zabijał. Największe wrażenie zrobiła na mnie jego obsesja na punkcie ukochanej kobiety.

Bednarek niesamowicie wcielił się w postać rozstrojonego i szalonego mężczyzny. Nie mogę wyjść z podziwu, jak jego pomysły przełożyły się na życie głównego bohatera. Akcja powieści ma niezwykły przebieg. Dziwny, pokręcony, wariacki. Ale w tym szaleństwie jest metoda. Ta niepoczytalność i gorączka wciągają niczym bagno. Działają na zmysły, pobudzają ciekawość, zapadają w pamięć. Ale też budzą refleksje, przywołują pytania. Jak głęboka może być miłość? Czy może zostać z nami na zawsze? Czy ma siłę, by pokonać śmierć?

Uwielbiam krwawe, mroczne i poplątane historie. Odwołujące się do tego, co w człowieku najpodlejsze. Pokazujące ludzi z najgorszej strony. Nieprzewidywalne, obłędne, patologiczne. „Fascynacja” jest tak zadziwiająca, że do tej pory nie mogę uwierzyć w to, co rozegrało się na kartkach książki. Bednarek naprawdę mnie zaskoczył, wspaniale dopasowując tę opowieść do moich dziwnych upodobań. Jego szaleństwo stało się moim. Miałam niebywałą okazję stać się częścią tej niepokojącej i wywołujące dreszcze historii, która na żadnym etapie nie okazała się nudna czy męcząca.

W tej powieści autor przeszedł sam siebie. Tchnął w kartki książki mrok w odurzającej postaci. Podczas lektury czułam, że ta historia mną zawładnęła i omamiła mnie, oferując dokładnie to, na co czekałam. Bednarek pokazał, że polskie kryminały też mogą być wspaniałe. Będę niecierpliwie wypatrywać kolejnych książek jego autorstwa.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res. 

sobota, 19 września 2020

Adrian Bednarek "Skazany na zło"

 


Autor
: Adrian Bednarek

Tytuł: Skazany na zło

Wydawnictwo: Novae Res

Rok wydania: 2018

Liczba stron: 328

Gatunek: kryminał




Błąd, który mógł przekreślić wszystko, co osiągnął. I wybór, który na pewno wywróci jego życie do góry nogami. Czy Wiktor powinien posłuchać nieznajomego czy zaryzykować i podążać śladem własnego sumienia? Kim jest i kim będzie, kiedy dotrzemy do finału tej opowieści?

“Skazany na zło” to thriller przesycony emocjami i zaskakujący na wielu płaszczyznach. Śledząc rozwój wydarzeń mamy okazję obserwować, jak główny bohater zmienia się na naszych oczach. Tylko czy rzeczywiście się zmienia czy tak naprawdę był taki od samego początku i jedynie dobrze się maskował? To jedno z tych pytań, które towarzyszyło mi w czasie lektury. Czy jesteśmy z natury źli czy zło wywołują przeszkody na naszej drodze? Ile jest w nas zła, które tylko czeka, by znaleźć ujście? Książka Bednarka skłania do refleksji i szukania odpowiedzi, co, oprócz interesującej fabuły i ciekawego rozwoju, wydarzeń stanowi jej kolejny atut.

Bednarek to jeden z tych autorów, którym nie brakuje pomysłów, a wyobraźnia pozwala im tworzyć książki pomysłowe i różnorodne. Każda z jego powieści, choć przesycona mrokiem i morderstwem, na swój sposób mnie zaskoczyła, pokazując, że ten pisarz ma sporo za zaoferowania. „Skazany na zło” to historia z dużym potencjałem, niezależnie od tego, czy potraktujemy ją jako thriller czy też książkę psychologiczną. Mam wrażenie, że każdy może znaleźć w niej coś dla siebie, a lektura usatysfakcjonuje wielbicieli mocnych i brutalnych historii, fanów zwrotów akcji, a także tych, którzy wolą skupić się na zachowaniu bohaterów i stawiać się na ich miejscu.

Główny bohater tej opowieści popełnił poważny błąd i czekały go obrzydliwe konsekwencje nieprzemyślanych decyzji. Ile jednak było w tym przymuszenia, a ile świadomego wyboru? Czy Wiktor był ofiarą czy sprawcą? „Skazany na zło” to historia nieoczywista i niebanalna. W dużej mierze wpływają na to decyzje podejmowane przez naszą pierwszoplanową postać- decyzje zaskakujące, dziwne, niespójne. I w tym właśnie tkwi magnetyzm całej fabuły. Ciężko mieć pewność, jak temat zostanie rozwinięty i zakończony.

„Skazany na zło” to historia zaskakująca, bazująca nie niespodziankach i zwrotach akcji. Nie brakuje jej mroku, może spodobać się czytelnikom lubującym się w większych i mniejszych dramatach. Łatwo się w niej odnaleźć, choć to, co realistyczne miejscami przybiera jedynie postać sennego koszmaru. Czy w życiu nie jest jednak tak, że te największe koszmary niepokojąco często nabierają autentyczności? Książki Bednarka są właśnie o takich koszmarach. Najgorszych i najbardziej rujnujących. Mocno wpływających na bohaterów i ich życie. Zmieniających całość i przewracających codzienność do góry nogami. Autor nie oszczędza bohaterów i z chęcią funduje im najgorszy scenariusz. A tym samym najlepszy dla czytelnika, najbardziej bowiem mroczny i dający do myślenia.

Bednarka czyta się zaskakująco łatwo. Ma wyczucie, doświadczenie, styl. Potrafi odnaleźć się w spisywaniu mocnych opowieści w taki sposób, by były one przystępne i nie męczyły. Nie wszystkie historie mogłyby trafić na listę bestsellerów, ale niewiele można im zarzucić. Ja je lubię, doceniam i polecam.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

niedziela, 13 września 2020

Adrian Bednarek "Córeczki"




Autor: Adrian Bednarek
Tytuł: Córeczki
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 614
Gatunek: kryminał







Choć ich życie wygląda zupełnie inaczej, połączyła ja wspólna tragedia i chęć zemsty. Dziś, po wielu latach, Ewa i Pola otrzymują szansę, by zrewanżować się temu, który zmienił ich życie na gorsze i zostawił je z dramatycznymi wspomnieniami. Czy nadarzająca się okazja przemieni kobiety z ofiar w sprawczynie?

“Córeczki” to kolejna w mojej rozrastającej się kolekcji książka Adriana Bednarka. Choć każda z nich oferuje inny temat, to we wszystkich zbrodnie pięknie łączą się z ludzkimi namiętnościami, oferując czytelnikom mocną lekturę i efektowne przesłanie. Tak pożądane i cenione przeze mnie elementy thrillera i kryminału znalazłam i w tym tytule.

W swojej książce Bednarek pokazuje, jak wielką rolę w życiu każdego człowieka odgrywa przeszłość i jak bardzo to, co wydarzyło się nawet wiele lat temu wpływa na nasze życie. Jego bohaterki połączyły okropne, mroczne i niepozwalające o sobie zapomnieć wydarzenia, a konsekwencje tamtych nocy zmieniły je na zawsze. Podążając śladem tej nietypowej pary detektywów amatorów próbujemy znaleźć sprawcę i rozprawić się z nim po latach.

Bardzo lubię śledztwa prowadzone taką nieprofesjonalną drogą, przez osoby niemające do czynienia ze zbrodnią na co dzień, kierowane osobistymi motywami, a nie zawodem i finansami. Takie sprawy zawsze wypadają inaczej, ciekawiej, bardziej świeżo. Mam wrażenie, że ich uczestnikom nie wszystko zostaje podane na tacy, że sporo w tym przypadku, a całość zazwyczaj ma dość zawiły i nieco skomplikowany charakter. Tym razem w roli śledczych mamy dwie temperamentne kobiety- połączone podobnymi doświadczeniami, a jednak różne jak ogień i woda.


Te żywioły ścierają się na kartach książki raz po raz. Dzięki temu całości nie brakuje emocji, nabiera ona żywszych tonów, zdaje się bardziej życiowa. Oprócz rozliczenia z przeszłością, pojawia się też tutaj kłopot z tym, co w życiu bohaterek ma miejsce obecnie. Konflikty na różnych płaszczyznach, walki toczone nie tylko z innymi, ale i ze sobą, osobiste problemy i poważne dylematy, mocne wzruszenia, chwile słabości, wzloty i upadki. Bednarek dba o to by sfera obyczajowa była niemniej interesująca niż ta kryminalna, wplatając w fabułę także nutkę romansu i trochę uniesień.

Warto dodać, że pisarz ma dobry, wyrazisty i wypracowany styl, umiejętnie łączy dialogi z opisami, dzięki czemu lektura się nie dłuży. Zaprasza nas do świata pełnego emocji, o których potrafi pisać, czyniąc je jeszcze silniejszymi. I te emocje w czasie czytania przechodzą z powieściowych bohaterek na nas, czyniąc nas cichymi uczestnikami  przedstawianych wydarzeń.

„Córeczki” to książka, którą dobrze czyta się od początku do końca. Zadecydował o tym świetny miks różnych elementów, jakie złożyły się na spójną i dopracowaną historię. Autor przedstawił zbrodnię, która mocno działa na wyobraźnię i zmysły, mąci w głowie i daje do myślenia. O takich wydarzeniach nie można zapomnieć, one wymagają działania i odważnych, czasem nierozważnych decyzji. Książkowe bohaterki raz po raz udowadniają, że nie brakuje im temperamentu, a podejmowane przez nie kroki mogą zaskoczyć. Ta powieść pozwala czytelnikowi porządnie się zaczytać i zapomnieć przez chwilę o własnych sprawach.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res. 

środa, 9 września 2020

Adrian Bednarek "Obsesja"




Autor: Adrian Bednarek
Tytuł: Obsesja
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 544
Gatunek: kryminał







Oskar Blajer coraz głębiej zanurza się w swojej „Obsesji”. Niesłabnące uczucie do nieżyjącej ukochanej popycha go do nieprzemyślanych decyzji i szalonych czynów. Czy można jednocześnie być sprawcą i ofiarą?

Wiele razy przekonałam się, że z polskimi autorami należy uważać. Szczególnie, gdy mamy w planach dobry kryminał lub trzymający w napięciu thriller. Tymczasem Adrian Bednarek zaskoczył mnie już kilkakrotnie, za każdym razem bardzo pozytywnie, udowadniając, że i na naszym rodzimym podwórku możemy znaleźć historie przewrotne, działające na wyobraźnię, psychologiczne i mroczne. Ja jestem tym pisarzem oczarowana.

„Obsesja” to druga część trylogii o Oskarze Blajerze. Powieść rozpoczynająca cykl („Inspiracja”)bardzo mocno przypadła mi do gustu, sprawiając, że zwyczajnie nie mogłam się od niej oderwać. Spędziłam z nią kilka brutalnych i niepokojących godzin, skutecznie zaspokajając swój apetyt na nieprzyjemne i budzące niepokój opowieści. Już rozpoczynając część drugą wiedziałam, że nie mam powodów do obaw, bowiem Bednarek zachował klasę, przygotował wiele niespodzianek i utrzymał wysoki poziom.

To, co najbardziej podoba mi się w powieściach autora, to niezwykłe połączenie powieści kryminalnej z psychologiczną nutą. Z jednej strony możemy oczekiwać zbrodni, krwi i zwrotów akcji, a z drugiej strony pisarz z niezwykłą przenikliwością pozwala sobie na zaglądanie do wnętrza swych bohaterów i wyciąganie na światło dzienne kryjących się tam emocji, refleksji i dylematów. Za każdym razem zaskakują mnie motywacje bohaterów, ich decyzje i podejmowane działania, za którymi kryje się to psychologiczne zacięcie.


Twórczość Bednarka kojarzy mi się także ze zwrotami akcji i licznymi niespodziankami. I w tym tytule ich nie brakuje. Autor przez całą historię zdaje się igrać ze swoim czytelnikiem i choć całość ma charakter bardzo spójny, to można by odnieść wrażenie, że poczynaniom głównego bohatera nie brakuje spontaniczności i nieprzewidywalności. Nie da się ukryć, że Oskar Blajer to postać o skomplikowanej i szalonej osobowości, a Bednarek nie próbuje temperować jego poczynań, pozwalając mu stopniowo coraz mocniej zanurzać się w chorej obsesji.

Po trzecim spotkaniu z tym autorem jestem już pewna, że mogę mu zaufać i sięgać w ciemno po kolejne opowieści. Już dawno nie spotkałam tak znakomitego polskiego pisarza. To fantastyczne, kiedy wyobraźnia idzie w parze ze świetnym stylem, a całość nabiera przerażająco autentycznego wymiaru poprzez profesjonalną realizację tematu i dopasowanie wszystkich faktów. Cieszę się, że trafiłam na Bednarka, a jeśli Wy jeszcze go nie znacie, to nie czekajcie dłużej i dajcie mu szansę.  

Za możliwość przeczytania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

środa, 29 lipca 2020

Adrian Bednarek "Inspiracja"



Autor: Adrian Bednarek
Tytuł: Inspiracja
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 510
Gatunek: kryminał 








Co zrobisz, kiedy namierzysz mordercę? Wydaje się, że odpowiedź jest prosta. Tylko czy na pewno? Czy więcej szkód spowoduje tajemnica czy ujawnienie jego tożsamości? Zdecyduj sam.

“Inspiracja” to historia, która zaskoczyła mnie swoim mrokiem i brutalnością. Zaskoczyła jednak jak najbardziej pozytywnie, bowiem tych elementów zawsze poszukuję w thrillerach i kryminałach. Autor zaprosił mnie do wzięcia udziału w dziwnej i niepokojącej grze, a jej zasady zmieniał i modyfikował na bieżąco w celu dopasowania do własnych wizji. Dzięki temu na żadnym etapie nie mogłam być pewna, co rzeczywiście ma miejsce i kto jest sprawcą, a kto ofiarą.

Choć Bednarek wskazuje winnego właściwie na samym początku, to do końca utrzymuje nas w atmosferze niepokoju i przeświadczenia, że jeszcze nie wszystkie karty zostały odkryte. Podążamy za nim obserwując coraz śmielsze kroki oskarżonego i zastanawiając się, jak powinien zachować się ten, który go nakrył. Sytuacja staje się coraz trudniejsza i bardziej zagmatwana wraz z rozwojem akcji. Wtedy też piętrzą się kolejne pytania, autor mocniej zagłębia się w osobiste dramaty bohaterów, a fabuła gwałtownie wyskakuje z obranego toru, by nie raz jeszcze zaskoczyć.

W tej powieści Bednarek pozwolił mi poznać się jako autor, który nie boi się ryzyka i balansuje na granicy przesady. Łatwo pomyśleć, że dzieje się tutaj zbyt wiele, szczególnie, kiedy jesteśmy gotowi na zakończenie, a akcja ponownie nabiera rozpędu. I to nie raz. Autor wykazuje się w „Inspiracji” skłonnością do wyobrażania sobie i opisywania ludzkiego szaleństwa w najgorszej postaci. W ten sposób działa bardzo mocno na wyobraźnię. I choć być może nie spodoba się to każdemu, to ja sięgam po takie historie z wielką ciekawością i wdzięcznością, nie stroniąc od krwawych wydarzeń i skrzywionych psychopatów.


Jego bohaterzy naznaczeni zostali okropnościami przeszłości, która wpłynęła na ich postrzeganie świata i najgłębsze fantazje. Kiedy już dowiemy się, co ich spotkało, zaczynamy postrzegać całość nieco inaczej, zmieniamy perspektywę. Nie ma w tym jednak usprawiedliwienia, a jakieś ludzkie odruchy łagodzące poniekąd te wynaturzenia i dziwne pragnienia przedstawionych postaci. Bednarek wnika w ich historie mocno, pozwalając by strony książki przesiąkły jeszcze bardziej nieludzkimi opowieściami i wspomnieniami.

Autor ma dobry, wyrazisty, dojrzały i odważny styl. Lekkość wyrazu i łatwość przelewania myśli na papier jest tutaj ważna i potrzebna. Pozwala przemieszczać się między kolejnymi rozdziałami bez przerw i zgrzytów, bez poczucia zmęczenia czy niezadowolenia. To ostatni element, który sprawia, że całość staje się dopełniona i kompletna.

„Inspiracja” to powieść, w której łatwo się zatracić. Konsekwentnie brutalna i brutalnie wciągająca. Autor nie oszczędza swoich bohaterów, a to co dla nich przygotował to prawdziwe piekło dla ziemi. Książkowe postacie raz po raz muszą mierzyć się z własnymi demonami, a my wraz z nimi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res. 

poniedziałek, 18 marca 2019

Piotr Tymiński "Lwowski ptak"




Autor: Piotr Tymiński
Tytuł: Lwowski ptak
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 378
Gatunek: powieść historyczna 








Młoda Antonina marzy tylko o tym, by wziąć udział w walkach w obronie Lwowa. Patriotyzm i oddanie nie pozwalają jej stać z boku. Ale kobiety mogą jedynie przyjąć na siebie obowiązki sanitariuszek. Co zrobi Tońka, by postawić na swoim? Jak daleko się posunie?

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Piotra Tymińskiego odbyło się za sprawą „Przybysza”. Ta krótka powieść zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i okazała się najlepszym przykładem tego, jak wiele autor ma do przekazania swoim czytelnikom. Tym samym z wielką niecierpliwością zabierałam się do lektury kolejnej książki Tymińskiego. Czy kolejny raz ten autor zauroczył mnie swoją twórczością?

Tym, co zwróciło moją uwagę już na samym początku i stało się pierwszym elementem zasługującym na pochwałę, jest pierwszoosobowa narracja. Wydarzenia widziane oczami młodej dziewczyny i opisywane przez nią na bieżąco, mocniej podziałały na moją wyobraźnię i pozwoliły mi poczuć, jakbym ja sama na chwilę przeniosła się na jej miejsce. Bardzo cenię taki sposób opisywania historii, pozwalający lepiej poznać uczucia głównego bohatera, wnikliwie i głęboko sięgający do jego duszy, traktujący wydarzenia bardziej emocjonalnie. Dla mnie ten wybór okazał się jak najbardziej trafiony.

Warto poświęcić kilka słów również głównej bohaterce. Antonina to zaangażowana, dojrzała i zdeterminowana na osiągnięcie celu piętnastolatka, która nie pozwala sobie na chwilę zwątpienia i rezygnację. Co mnie szczególnie zaintrygowało u tej młodej dziewczyny? Patriotyzm, chęć walki w słusznej sprawie i możliwość oddania życia za coś, za co wielu z nas nigdy nie zgodziłoby się walczyć. Autor wpisał w charakter bohaterki cechy, jakie coraz rzadziej spotyka się nie tylko u literackich postaci, ale także przebywających wokół nas ludzi. Nie jestem pewna, czy chętnie zamieniłabym się z nią miejscami, przyjemnie jednak było o takiej bohaterce poczytać.

Decyzje podejmowane przez Antoninę, jej skłonność do ryzyka, pojawiające się na książkowych kartkach niebezpieczeństwo, sceny walk i moce opisy sprawiają, że całość wypada dla czytelnika niezwykle kusząco. Kolejne strony czyta się szybko, z wielką uwagę i nie mniejszym przejęciem. Od początku w powieści wiele się dzieje, a akcja nie zwalnia tempa. Sympatia do bohaterki oraz zaintrygowanie wydarzeniami sprawiają, że nasze zainteresowanie nie słabnie, wręcz przeciwnie- rozwój akcji przykuwa uwagę i sprawia, że nie mamy chęci się od niej odrywać.

Duże wrażenie zrobił na mnie również realizm. Opisywane sceny, przedstawione miejsca, wszystkie szczegóły i drobiazgi, a przede wszystkim świat widziany oczami młodej kobiety- dzięki tym elementom całość wydaje się rzeczywista i autentyczna. Przez cały czas miałam wrażenie, że dostałam szansę, by faktycznie w tym wszystkim uczestniczyć, że nie są to jedynie słowa na papierze, ale powrót do historii i możliwość nieco lepszego poznania tego, co warto wiedzieć, a co niekoniecznie było nam dane poznać.


Tymiński bardzo dobrze operuje słowem, robiąc to w sposób przemyślany i godny uwagi. Dojrzały styl, posiadana wiedza i pisarskie doświadczenie pozwoliły autorowi stworzyć interesującą historię, która została od początku do końca opracowana i spisana tak, że nie można w niej znaleźć słabych punktów. Czułam nie tylko, że mam okazję posłuchać relacji młodej kobiety, w jej słowach kryła się także inna epoka.

„Lwowski ptak” to piękna i zapadająca w pamięć historia. Warto poświęcić jej swój czas.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorowi.

środa, 13 marca 2019

Antologia "Zakochane trójmiasto"




Tytuł: Zakochane Trójmiasto
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 394
Gatunek: romans/opowiadania








W lekturze „Zakochanego Trójmiasta” dopatrywałam się możliwości ponownego spotkania z autorkami, których twórczość bardzo sobie cenię oraz poznanie stylu i wyobraźni pisarzy, z jakimi nie miałam do tej pory styczności. Zazwyczaj nie sięgam po krótkie formy literackie, jednak dla tej publikacji postanowiłam zrobić wyjątek. W końcu warto czasem oderwać się na chwilę od przyzwyczajeń, pomarzyć, powspominać i sięgnąć po książki romanse.


Z powieściami Małgorzaty Wardy i Jolanty Kosowskiej spędziłam wiele wspaniałych chwil. Te autorki szczerze mi zaimponowały, dlatego oczywiste było, że to od ich propozycji zacznę swoją miłosną przygodę. Nie wahałam się ani przez moment i ani przez chwilę nie żałowałam tej decyzji. Obydwie historie okazały się krótkie, ale refleksyjne, piękne i dojrzałe. Te perełki stanowią moim zdaniem najmocniejszy punkt całego zbioru.




Poza wymienionymi autorkami pozostałe nazwiska stanowiły dla mnie tajemnicę. Ku mojemu zaskoczeniu w tym miejscu znalazło się miejsce również na historie, które wyszły spod męskiego pióra. Rzadko kiedy daję szansę opowiadaniom, bo to czytanie tych dłuższych form sprawia mi przyjemność, niemniej muszę przyznać, że świetnie się z tą antologią bawiłam. Taki przekrój przez cenione polskie nazwiska pozwolił mi zwrócić uwagę również na tych autorów, których twórczości jeszcze nie poznałam, a to dla mnie bardzo ważne, bo widzę, że sporo dobrego mnie ominęło.


„Zakochane trójmiasto” to zbiór opowiadań, które połączone zostały wspólnym, miłosnym motywem. Każde z nich odzwierciedla jednak inny pomysł, styl, doświadczenie. Choć nie wszystkie historie spodobały mi się w równym stopniu, to chętnie przyznam, że poziom opublikowanych opowieści jest nie tylko wysoki, ale i całkiem wyrównany. I ciężko jest wskazać te najlepsze, choć duża doza sympatii kieruje mnie w stronę wymienionych już wyżej nazwisk.



Miłość ma różne oblicza i najlepiej widać to na przykładzie tych opowieści. W każdej z nich, mimo niewielkiego rozmiaru, ukryty został ogrom emocji, które silnie działają na czytelnika, sprowadzają na niego wspomnienia, wywołują refleksje, pozwalają inaczej spojrzeć na pewne sprawy. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą antologią i stanowi to dla mnie najlepszy dowód na to, że czasami warto po prostu sięgnąć po daną publikację bez zbędnego zastanawiania się, czy rzeczywiście będzie to dla nas właściwy wybór.

Uważam, że świetnie odnajdą się z tych historiach osoby, które cenią sobie podobne opowieści. Myślę jednak, że każdy z nas może znaleźć w nich coś dla siebie, niezależnie od tego, po jakie książki sięgamy na co dzień. A czy Wy spróbujecie i dacie się oczarować?

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję księgarni internetowej selkar.pl.

piątek, 16 listopada 2018

Klaudia Kloc- Muniak "Substancja"





Autor: Klaudia Kloc- Muniak
Tytuł: Substancja
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 308
Gatunek: thriller 







“Substancja” zapowiadała się niezwykle kusząco. Thriller z medycznym tłem, grupa studentów, którzy kolejno giną i charyzmatyczna bohaterka. A do tego wiele pozytywnych słów, jakie padły pod adresem autorki książki. Do lektury zabierałam się z wielką niecierpliwością i nadzieją, że okaże się ona strzałem w dziesiątkę. Czy rzeczywiście tak było?

Najmocniejszy punkt powieści to bez wątpienia osadzenie akcji wśród naukowców i wykorzystanie motywu pracy nad innowacyjnym lekiem. Dawno nie czytałam powieści, dla której stworzono by podobne tło wydarzeń, a trzeba przyznać, że daje to autorowi wiele możliwości. Substancja testowana laboratoryjnie, zamknięty krąg wtajemniczonych, niezwykłe zaangażowanie studentów biorących udział w badaniach oraz chęć zdobycia wyróżnienia i pieniędzy w związku z realizacją projektu- te elementy sprawiają, że atmosfera powieści staje się gęsta, ciężka i klimatyczna, nadają akcji charakteru, a czytelnika mobilizują do przyspieszenia tempa czytania.

Czytałam szybko, z dużą ciekawością i krążącymi po głowie pytaniami- co jeszcze wydarzy się na powieściowych stronach? Czym zaskoczy nas autorka? Jak zakończy się ta historia? Zaangażowałam się w tę lekturę, a jej poznawanie przebiegało bardzo płynnie, w czym bez wątpienia duża zasługa lekkiego stylu autorki i krótkich rozdziałów, przy których wciąż mamy chęć powtarzać sobie „jeszcze tylko jeden i już kończę”. „Substancja” to jedna z tych książek, które intrygują od początku i do końca potrafią utrzymać czytelnika w atmosferze zaciekawienia.


Podoba mi się również, że autorka nie skupiła się przesadnie na sylwetkach bohaterów i analizie ich postępowanie. Moim zdaniem w przypadku tego typu powieści elementy te można śmiało zepchnąć na boczny tor. Kloc-Muniak podąża ściśle za swoim tematem, w odpowiednim tempie i dobrym klimacie, stopniowo realizując poszczególne punkty, ujawniając kolejne szczegóły i mobilizując czytelnika do odgadnięcia, co jeszcze dla nas przygotowała.

Autorka stworzyła także silne sylwetki bohaterów, które dają nam do myślenia i zmuszają do określenia naszego stanowiska wobec podejmowanych przez nich działań. Choć Kloc-Muniak nie przywiązała, moim zdaniem, dużej uwagi do kreowania postaci, to jednak znakomicie wpisały się one w klimat powieści. Niewiele o nich wiemy, ale mamy świadomość, że zajmują odpowiednie dla siebie w tej historii miejsce.

„Substancję” oceniam bardzo pozytywnie, choć przyznam szczerze, że nie wszystkie rozwiązania i pomysły autorki przypadły mi do gustu. Nie rozumiem obecności wątku dotyczącego związku głównej bohaterki, który wybucha namiętnie na powieściowych stronach. Sam motyw, wzbogacony seksem, który raz po raz się powtarza, nieco mnie zirytował. Uważam także, że ta opowieść mogłaby być nieco bardziej skomplikowana, szybko bowiem rozgryzłam zagadkę i choć czytało mi się dobrze, to jednak brakowało mi efektu zaskoczenia.

Myślę, że autorka ma spory potencjał i znalazła sobie lukę na rynku thrillera. Ciekawi mnie, co jeszcze może nam zaprezentować.

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję portalowi Sztukater.

piątek, 2 listopada 2018

Magdalena Knedler "Tylko oddech"




Autor: Magdalena Knedler
Tytuł: Tylko oddech
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 280
Gatunek: literatura współczesna







Nina i Iza zawsze były sobie bardzo bliskie. Aż do tamtego dnia- do wypadku, który całkowicie zmienił ich życie. Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru? Dlaczego musiało do tego dojść? Czy siostry zdobędą się na szczerość i wybaczą sobie błędne decyzje?

Do tej pory miałam przyjemność przeczytać tylko jedną powieść Magdaleny Knedler- Dziewczynę z daleka. Tytuł ten jednak tak mocno zapadł mi w pamięć, że korzystając z okazji, bez zastanowienia sięgnęłam po kolejny. Choć powieści te bardzo się od siebie różnią, to w tej najnowszej również znalazłam elementy, które tak doceniłam za pierwszym razem.

Autorkę charakteryzuje niezwykła lekkość stylu. Książkę czyta się szybko, płynnie, nie robiąc sobie przerwy na złapanie oddechu czy zastanowienie się, czemu ta lektura powstała. Knedler pięknie posługuje się słowem, na stronach powieści raz po raz dowodząc dojrzałości swego stylu, pisarskiego doświadczenia i miłości do tego, co robi. W tej historii opisy zdecydowanie przeważają nad dialogami, przez co cała opowieść mogłaby stać się dość ciężka i ospała, a jednak autorka potrafi tchnąć emocje w powieściowe kartki, sprawiając, że podczas czytania szkoda nam nawet mrugać.

„Tylko oddech” to książka utkana z uczuć, refleksji i wspomnień. Pozornie spokojna, kryje w sobie niezwykły ładunek emocjonalny, na który składają się przemilczenia, tajemnice i niedopowiedzenia. Mogłoby się wydawać, że w powieści niewiele się dzieje, że całość wypada zbyt spokojnie. Ale to tylko cisza przed burzą. Podczas lektury czekamy na wybuch, bo że takowy nastąpi nie mamy żadnych wątpliwości. Napięcie, spowodowane nagromadzonym złem i poczuciem krzywdy, wciąż narasta, zaskakując sposobem, w jaki zostaje ono rozładowane i środkami, jakie zostają do tego wykorzystane.

Knedler opiera się na dość zwyczajnej historii, posługując się tematem znanym, ale nieco oklepanym. Potrafi jednak opowiedzieć o tragediach bohaterów szczerze, emocjonalnie i realistycznie, dzięki czemu opowieść nabiera wymiaru, kolorów, rozmachu. To zadziwiające, że w takim spokoju może kryć się tak wiele i że w takiej ciszy można przeżywać tak mocno. Knedler nie kreuje na siłę problemu, nie wyolbrzymia i nie przesadza z rozmiarem zniszczeń. Nie. W jej powieści bohaterom runął cały świat, a ona pokazuje, jak próbują się z tym uporać, po swojemu i po ludzku.

Tak, jak wspomniałam, nie do końca zdawałam sobie sprawę, w którą stronę autorka poprowadzi fabułę. Bo choć wydaje się, że w okładkowym streszczeniu książki zawarto tak wiele informacji, w rzeczywistości nie powiedziano tam nic. To, czego dowiadujemy się w trakcie lektury, zastanawia, szokuje, skłania do próby postawienia się na miejscu bohaterów. A wcale nie jest łatwo wybrać, komu należy się kara, a komu nagroda, bo w tej powieści zło i dobro konsekwentnie idą w parze, przeplatając się i mieszając w opisywanych sylwetkach.


Nie da się ukryć, że Knedler świetnie radzi sobie także z kreacją bohaterów, bezbłędnie oddając towarzyszące im dylematy i targające nimi namiętności. Poprzez nich najbardziej przebija się realizm, który dodaje tej powieści autentyczności i życiowości. Taka historia mogłaby się wydarzyć i być może gdzieś już miała miejsce. A ludzie biorący w niej udział, niczym postacie w naszej powieści, musiały uporać się nie tylko ze światem, ale również rozliczyć ze sobą.

„Tylko oddech” to książka sprawiedliwie łącząca tragizm opisywanych wydarzeń i towarzyszące mu uczucia. Autorka w dużej mierze skupiła się na psychologicznym aspekcie budowania charakterów, co stanowi świetne uzupełnienie i wzbogaca akcję. Całość wypada bardzo przekonująco, magnetyzująco i kobieco. Kobieco w jak najlepszym wydaniu- refleksyjnie, nieco mrocznie, angażująco. Ta historia po prostu zapada w pamięć. Tę opowieść zwyczajnie warto poznać.  

Za przesłanie książki dziękuję portalowi Sztukater.
  

piątek, 16 marca 2018

Długa droga do domu



Autor: Piotr Tymiński
Tytuł: Przybysz
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 158
Gatunek: literatura współczesna








Bronek został pojmany przez Niemców, wsadzony do bydlęcego wagonu i wysłany na roboty przymusowe. W sercu chłopca zrodziła się niezwykła wola przetrwania, potrzeba ucieczki i odnalezienia bliskich. Tęsknota za rodziną okazała się silniejsza niż strach i lęk przed niepewną przyszłością.

„Przybysz” to tytuł, na który zwróciłam uwagę już dobrych kilka tygodni temu, kiedy tylko ujrzałam go w zapowiedziach. Fabuła powieści zaintrygowała mnie nawiązaniem do historii i autentycznych wydarzeń. Takie połączenie wydało mi się niebanalne i intrygujące.

Bardzo cenię sobie książki dotyczące II Wojny Światowej, zarówno te ściśle z nią związane, jak i jedynie nawiązujące do tego istotnego okresu. To jeden z powodów, dla których najnowsza powieść Piotra Tymińskiego była dla mnie lekturą obowiązkową. Z wielką ciekawością i jeszcze większą przyjemnością zagłębiałam się w te dramatyczne czasy widziane oczami dziecka. Taka perspektywa sprawiła, że książkowa historia okazała się jeszcze smutniejsza i bardziej szokująca. Nie jest łatwo mierzyć się z taką tematyką, ale warto się nad nią pochylić, a autor książki świetnie zdaje sobie z tego sprawę.

Czuję wielką wdzięczność do autorów podejmujących się pisania, a może raczej spisywania takich historii. Zajmując się takimi kwestiami stawiają sobie oni poprzeczkę bardzo wysoko. Niewątpliwie jednak Tymiński  wspaniale sobie z tym tematem poradził, tworząc piękne świadectwo i rzetelne podsumowanie tamtych czasów. Wywózka na roboty do Niemiec, okrucieństwo okupanta, głód, bieda, strata życiowego dorobku, tęsknota za rodziną- to jedynie namiastka tego, co znajdziemy w tej książce. Zawsze wydaje mi się niesamowitym osiągnięciem, kiedy autor publikacji potrafi zamieścić tak wiele tematów i uczuć w niewielkiej rozmiarowo powieści. Tymiński w ujmujący sposób udowadnia, że nie liczy się bowiem ilość, ale jakość.

Z wielkim przejęciem poznawałam historię Bronka, któremu udało się uciec z pociągu wiozącego go, w okrutnych warunkach, na roboty przymusowe do Niemiec. Opowieść chłopca napełniła mnie ogromem emocji, sprawiając, że nie mogłam się od niej oderwać przez cały dzień. Od początku do końca utrzymała mnie w napięciu, potęgując ciekawość, budząc ukryte w sercu nutki. Podczas lektury towarzyszyło mi dojmujące wzruszenie, zatrważająca melancholia i głęboki smutek, łagodzone  miejscami podmuchami nadziei i nieśmiałymi uśmiechami natchnionymi pozytywnymi wydarzeniami. Przez całą tę podróż kibicowałam Bronkowi, którego polubiłam i podziwiałam.

Odwaga chłopca, jego determinacja, konsekwencja w dążeniu do celu, niezwykły spryt… to tylko kilka zalet, które sprawiły, że zapałałam do niego wielką sympatią. Nigdy nie przeżyłam niczego choćby zbliżonego do wydarzeń, w jakich on sam brał udział, więc nie potrafię powiedzieć, do czego byłabym zdolna. On jednak bardzo mi zaimponował. To taki bohater, którego nie zatrze w naszej pamięci zakończenie lektury i odłożenie jej na półkę.


Tymiński przekazał swoją opowieść za pomocą swobodnego i lekkiego języka, stylizowanego na dziecięce opowieści. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że lepiej poznajemy głównego bohatera, mocniej angażujemy się w tę historię, czujemy się bardziej związani z przedstawioną opowieścią. A dodać muszę, że autor pisze naprawdę ciekawie i zajmująco. Taki gawędziarski, przygodowy styl nieco odbiera tym wydarzeniom bólu i powagi.



„Przybysz” to wzruszające połączenie istotnych historycznych wydarzeń, ludzkich odruchów i wielkich emocji. Podczas wojny ludziom towarzyszyła nieznośna tęsknota, pragnienie bycia blisko rodziny, strach przed kolejnym dniem, obawa o to, co jeszcze może nadejść. I Tymiński pięknie to wszystko przekazał swojemu czytelnikowi.

Za możliwość poznania tego tytułu dziękuję Jego Autorowi.


niedziela, 26 listopada 2017

W strugach deszczu




Autor: Jolanta Knitter- Zakrzewska
Tytuł: Deszczowa kołysanka
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 260
Gatunek: kryminał, literatura współczesna 







Bardzo lubię kryminały, a jesienny chłód sprawia, że sięgam po nie z jeszcze większą przyjemnością. To jeden z moich ulubionych gatunków, dlatego też wymagania, które im stawiam są większe, niż w przypadku innych powieści. Zawsze liczę na to, że autor mnie zaskoczy zarówno kryminalną zagadką, jak i nieszablonową postacią detektywa. Czy tak było w przypadku „Deszczowej kołysanki”?

Jolanta Knitter- Zakrzewska napisała swoją powieść lekkim językiem. Kolejne strony dowodzą, że autorka snuje opowieść z dużą dozą swobody. Widać, że pisanie sprawia jej wiele przyjemności, a przelewanie na papier stworzonych w wyobraźni historii, przychodzi jej bez większego trudu. Kryminały często wiążą się z dość ciężkim stylem, co wynika zarówno z trudnego charakteru prowadzonych śledztw, jak i mrocznej otoczki im towarzyszącej. Jednak w tym przypadku autorce zdecydowanie udało się tego uniknąć. Powieść napisana została możliwie lekko, czyta się ją dobrze, język nie jest przesadnie wyszukany. A jednak co jakiś czas Zakrzewska zaskakiwała mnie jakąś mądrością, ładnym i przyjemnym cytatem, melancholijną refleksją.

Na plus zaliczyłabym autorce również kreację głównego bohatera. Daniel Grot to mężczyzna z przeszłością. Co więcej, jego przeszłość w niebagatelny sposób wpływa na jego teraźniejszość, można by nawet powiedzieć, że w dużym stopniu nią kieruje, wpływając na podejmowane przez niego decyzje i wybory. Bez wątpienia jest to jednak postać pozytywna i intrygująca, choć momentami mogłaby wywoływać u czytelnika mieszane uczucia. Daniel to detektyw oddany swej pracy, skupiony na rozwiązywaniu kryminalnych zagadek, uraczony mrocznymi smaczkami i poszukiwaniem winnych. Te cechy bardzo mi się w nim podobały, choć jak na mój gust zbyt mocno żyje przeszłością, a powroty do niej trochę mnie zmęczyły.

Nieco jednak rozczarowały mnie te wątki kryminalne, stanowiące przecież podstawę tej powieści. Moim zdaniem nie były przesadnie wyszukane i nie zaintrygowały mnie zbytnio. Historie choć ciekawe, prowadziły do szybkich rozwiązań. W moim mniemaniu były zbyt proste, a nawet trochę schematyczne. Przede wszystkim jednak problem stanowiła dla mnie ich długość. Kiedy zaczynałam się angażować, a kolejne szczegóły wzbudzały moje zainteresowanie, sprawa nagle dobiegała końca. Autorka szybko ją kończyła, by przejść do kolejnej równie krótkiej historii. Nie mogę Zakrzewskiej winić, że postanowiła oprzeć swą powieść na takich fragmentach, że jej historia składa się z kilku krótkich opowiadań. Bo może rzeczywiście w tym czuje się lepiej i to lepiej jej wychodzi, a jednak poczułam dzięki temu pewien niedosyt. Zdecydowanie taka forma mnie nie przekonała.  

Nie jestem właściwie pewna, czy rzeczywiście można tę książkę nazwać kryminałem. Nie brakuje w niej morderstw, a ich sprawcy zajmują istotne miejsce, a jednak autorka złagodziła te historie za sprawą obyczajowych tonów i sporej dawki refleksji. Główny bohater z wielką przyjemnością nurza się w swej smutnej przeszłości, a równolegle pojawiają się znane i popularne wątki, jak miłość, przyjaźń, zdrada, religia. Z jednej strony stanowią one świetne uzupełnienie głównych tematów, będąc wdzięcznymi towarzyszami zbrodni. Z drugiej jednak tę akcję powieści łagodzą, nieco zwalniają, skłaniają do pewnych refleksji.



„Deszczowa kołysanka” to książka odpowiednia na jeden wieczór. Napisana lekko i z wyczuciem, w pewien sposób wpływająca na nasze postrzeganie świata, przywołująca przeszłość. Moim zdaniem nie jest to jednak powieść dla osób lubiących mroczne historie, bo prawdopodobnie jedynie rozbudzi ich apetyt, tak jak było w moim przypadku. 





Za przesłanie książki do recenzji dziękuję portalowi Sztukater.

sobota, 25 marca 2017

Pamiętnik z przeszłości




Autor: Magdalena Knedler
Tytuł: Dziewczyna z daleka
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 380
Gatunek: literatura współczesna







Przychodzi taki czas, w którym należy rozliczyć się w przeszłością. Dla Nataszy ten dzień nadszedł wraz z pojawieniem się w jej życiu młodego Anglika. Kogo przypominał jej ten mężczyzna i czego od niej oczekiwał?



Po „Dziewczynę z daleka” sięgnęłam zaintrygowana bardzo pozytywnymi opiniami czytelników. Nie bez znaczenia był też temat książki, ale to zachwycające recenzje sprawiły, że powieść chciałam przeczytać tu i teraz. Z radością muszę przyznać, że każde pozytywne słowo, które zostało o niej napisane i powiedziane idealnie oddaje  zalety książki.






Najważniejsza okazała się dla mnie ta obiecywana na okładce wielka historia. Bardzo cenię sobie powieści dotyczące czasów wojennych i mam potrzebę serca regularnie po nie sięgać, choć nie należą do łatwych i przyjemnych. Knedler przedstawia wojnę w sposób niezwykły, powracając do niej przy okazji wspomnień głównej bohaterki, Nataszy. Kobieta zbliżająca się do setnych urodzin przybliża swej wnuczce i czytelnikowi sekrety, z którymi żyła latami. Jej oczami widzimy koszmary wojny- upodlenie człowieka, głód, śmierć, okupację. A z każdym kolejnym wspomnieniem uświadamiamy sobie, że mimo upływu lat te koszmary będę wciąż żywe, bo tego okresu nie można tak po prostu wymazać z historii czy przemilczeć.

Nie dziwi zatem, że w czasie czytania towarzyszyły mi duże emocje. Z jednej strony mocno zaciekawił mnie wątek wojenny, z drugiej związane z nim tajemnice. Nie mogłam zrozumieć, jak można ukrywać je przez całe życie. Co tak strasznego musiało się wydarzyć, by Natasza nie chciała o tym mówić? Czy czyny, których się dopuściła były tak niegodne, że domagały się pogrzebania razem z nią? Czy rzeczywiście nie zasługiwała na wybaczenie? Trzeba dodać, że bohaterka jest postacią bardzo skrajną, a jej ciężki charakter sprawia, że szalenie ciężko obdarzyć ją cieplejszymi uczuciami. Niemniej to kobieta intrygująca, silna, dominująca. Postać, którą nie sposób zapomnieć. Dla kontrastu, a może dla uzupełnienia, otrzymujemy wnuczkę kobiety, Lenę. Nietypowa relacja między nimi dodatkowo angażuje nas w tę historię i nieuchronnie popycha w stronę zakończenia. W ten sposób autorka umiejętnie wplata w fabułę motyw trudnych rodzinnych relacji, nieporozumień między pokoleniami, odnalezienia własnej tożsamości.

Knedler wykorzystała uwielbiamy przeze mnie sposób opowiadania historii, zderzając teraźniejszość z przeszłością, jednak żadna z tych czasowych przestrzeni nie jest mniej interesująca od tej drugiej. Obydwie zostały wypełnione gęstym mrokiem, trudnymi sekretami oraz próbami uporania się z własnym ja. Niecierpliwie pokonywałam kolejne rozdziały, pragnąc dowiedzieć się, w jaki sposób czas przeszły może zdeterminować wydarzenia rozgrywające się kilkadziesiąt lat później. A autorka raz po raz udowadnia, że nierozliczona przeszłość zawsze upomni się o swoje.


Autorka pisze lekko, nie ubarwia, nie próbuje przekonać nas o swoim wyszukanym stylu. A czy może być coś piękniejszego niż trudna historia opowiedziana prostym słowem? Tę powieść czyta się z przyjemnością i ogromną ciekawością. Jestem przekonana, że każdy, kto ją pozna, nabierze chęci na więcej. Zwłaszcza, że historia zamknięta została w pięknej okładce i wyjątkowo dobrze sprawdzona przez korektora (co niestety nie jest wcale takie oczywiste).



Nie znałam wcześniej utworów Magdaleny Knedler, ale udało jej się podbić moje serce tym pierwszym razem. Czytałam i pragnęłam by ta przygoda się nie kończyła, zdając sobie jednak sprawę, że dopiero na końcu wszystkie tajemnice ujrzą światło dzienne i dopiero wtedy poznam sekrety skrywane przez bohaterów latami. Powiem szczerze- było na co czekać.

Za możliwość poznania tej wzruszającej historii serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.