Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arek Borowik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arek Borowik. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Arek Borowik "Z góry widać tylko nic"




Autor: Arek Borowik
Tytuł: Z góry widać tylko nic
Wydawnictwo: Dobra literatura
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura współczesna







“Z góry widać tylko nic” to pierwsza część trylogii o namiętnościach Arka Borowika, inspirowanej motywem znanych baśni. Tym tytułem przewrotnie swą przygodę z serią zakończyłam i powiem szczerze, że ciężko jest mi powiedzieć, która z tych książek przypadła mi do gustu najbardziej. Wszystkie prezentują się bowiem świetnie. W tym miejscu koniecznie docenić trzeba zarówno pomysł autora, jak i sposób jego realizacji. A kiedy dodamy do tego znakomity styl i przyjemną, lekką narrację to powstaje niezwykła, satysfakcjonująca mieszanka, jaka trafi do serca każdej czytelniczki.

Kolejny raz podążyłam za Borowikiem baśniowym śladem. Wykorzystanie takiego motywu sprawiło, że autor już na wstępie zyskał wiele w moich oczach. Nie znaczy to bynajmniej, że na jego twórczość spojrzałam całkiem bezkrytycznie. Po prostu podoba mi się to nietypowe podejście do literatury. Inne spojrzenie, puszczenie oczka do czytelnika, dystans do świata, poczucie humoru. Borowik jest mistrzem w realizacji takiej lekkiej formy, choć często za tym swobodnym stylem kryją się ważne przesłania.


Nigdy nie uchylam się przed trudnymi tematami. Wręcz przeciwnie. To takie kwestie w literaturze obyczajowej sobie cenię. Tymczasem Borowik porusza je w sposób zadziwiający. Życiowe doświadczenie, własne spostrzeżenia i piękną dojrzałość oferuje czytelnikowi w połączeniu z sarkazmem, mocnym językiem, brakiem tabu i w otoczeniu lekko bajkowym. Rzadko zdarza się, by powieści obyczajowe robiły na mnie takie wrażenie, ale kiedy oddaję się lekturze jego twórczości, to zupełnie się w nich zatracam, czując niebywałą mnogość emocji, wywołanych nie tylko poprzez sam temat, ale to, jak został on przedstawiony.

Borowika styl chętnie określiłabym gawędziarskim. Jego opowieści są przyjazne czytelnikom, błyskotliwe, zabawne. Można by odnieść wrażenie, że snuje je podczas spotkania z przyjaciółmi, z niezwykłą lekkością kierując życiem bohaterów i ubierając te historie w pasujące do nich miejsca, okoliczności i szczegóły. Choć moim zdaniem styl Borowika robi największe wrażenie w ostatniej części trylogii, to i w tej niczego mu nie brakowało. Chciałabym, żeby inni polscy autorzy potrafili pisać w podobny sposób.



Właściwie nigdy nie poświęcam uwagi krótszym historiom, nie lubię również opowiadań. Tymczasem dla tego autora za każdym razem robię wyjątek. Być może wynika to z faktu, że w tych dość krótkich opowieściach potrafi tak wiele zawrzeć. I refleksji. I humoru. I na morał również znajdzie się miejsce. A dobre zakończenie to już podstawa. Borowik udowadnia, że fabuła nie musi mieć 400 stron, by urzec czytelnika i zapisać się w jego pamięci swoją wyrazistością. Można zaskoczyć połową tej objętości, nie tracąc przy tym na wartości.



Każda z książkowych opowieści na swój sposób zrobiła na mnie wrażenie. Nie warto doszukiwać się lepszych i słabszych, bo w każdej z nich kryje się wiele uroku i różnorodności. Właśnie ta swoboda w rozwijaniu treści i łączeniu tematów bardzo mi się u autora podoba. Fakt, że opowieści posiadają wspólny mianownik i świetnie do siebie pasują, ale dobrze sprawdzają się również osobno. 




„Z góry widać tylko nic” to niebanalny tytuł, który po prostu wypada przeczytać. 

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Dobra literatura. 

wtorek, 9 października 2018

Arek Borowik "Błazen w stroju klauna"




Autor: Arek Borowik
Tytuł: Błazen w stroju klauna
Wydawnictwo: Dobra literatura
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 392
Gatunek: literatura współczesna 







Z Arkiem Borowikiem poznaliśmy się za sprawą „Wnętrz wypalonych lodem”. Lektura tej powieści sprawiła mi wiele przyjemności, raz po raz udowadniając, że mężczyźni także potrafią o emocjach pisać mądrze i pięknie, o czym wydaje się, często zapominamy. Nic dziwnego zatem, że poznanie kolejnych tytułów, które wyszły spod pióra tego autora, było dla mnie jedynie kwestią czasu.



W swojej najnowszej powieści Borowik proponuje czytelnikom trzy historie. Choć przekonałam się, jak intrygująco potrafi on zestawiać ze sobą tematy różnej miary i różnego ciężaru, znów poczułam się zaskoczona. Te opowieści nie mogłyby bardziej się różnić i wywoływać bardziej skrajnych odczuć. Nie chciałabym zbyt wiele zdradzić, a jednak muszę, po prostu muszę, co nieco o nich wspomnieć.




Już podczas lektury pierwszej z historii, byłam pewna, że ta spodoba mi się najbardziej. Dlaczego? Bo doszukałam się w niej sporej dozy realizmu, życiowej przewrotności i charyzmatycznych bohaterów. Przeczytałam w mgnieniu oka. Do gustu bardzo przypadła mi prostota tej opowieści, ukryta w niej dojrzałość. Borowik nie próbował nas na siłę zaskakiwać, ale i tak sprawił mi dużą niespodziankę.

Druga opowieść została napisana w sposób tak zadziwiający, że momentami nie mogłam w to uwierzyć. Autor w zawoalowany a jednocześnie dość bezpośredni sposób uderza w naszą codzienność, podkreślając ludzkie przywary, otępienie spowodowanie uwielbieniem dla telewizyjnych programów i mechanizm działania tych, którzy za te dziwaczne programy odpowiadają. Ta historia pełna jest absurdalnego humoru, mocnego słownictwa, dosadnych i celnych uwag. A przy tym stanowi fantastyczną, nowoczesną interpretację znanej nam wszystkim baśni.

Ostatnia historia, w formie zwierzeń starszej kobiety, również urzeka. Podobnie jak poprzednie odnosi się do ludzkich błędów, konieczności poniesienia konsekwencji, problemów z tym, co utkwiło w nas przez lata dzieciństwa i obcowania z takimi, a nie innymi ludźmi. Ta opowieść również zrobiła na mnie wrażenie. Choć krótsza, to jednak niemniej treściwa, wyczerpująca temat i skłaniająca do refleksji.

Nie będę Wam opisywać, o czym Borowik opowiada. Nie mogę jednak powstrzymać się przed podkreśleniem, jakie emocje we mnie wywołał. Ciężko uwierzyć, że jedna osoba potrafi stworzyć trzy tak różne i skrajne opowiadania, a przy tym zespolić je w jedną, zgrabną i mądrą całość. Autor kolejny raz pokazał mi, że potrafi pisać proste, a przy tym zdumiewające i przewrotnie prawdziwe historie. Czasami nieco komiczne, czasami trochę absurdalne, a jednak trafiające prosto w punkt, sprawiające czytelnikowi niezwykłą przyjemność. Do takich powieści po prostu chce się wracać.

Zazwyczaj nie potrafię cieszyć się tak krótkimi historiami, ale w tym przypadku czuję dla autora dużą wdzięczność, że podzielił książkę w ten sposób, że pokazał się z tak wielu stron, podkreślając to, co w jego twórczości najlepsze- celne oko, świetną ripostę, poczucie humoru, dystans do świata i ludzkich zachowań. Co jednak najciekawsze, Borowik przy każdej z tych historii się zmienia, dopasowując odpowiednio narrację i styl wypowiedzi. Czasami bazuje na opisie, czasami bawi się dialogiem. Czerpie z języka, wykorzystuje wyobraźnię, przenosi na strony powieści siebie i świat.

Mogłabym napisać jeszcze wiele i chwalić, z wielką przyjemnością. Mój tekst nie zastąpi Wam jednak frajdy, która ominie Was, jeśli nie spróbujecie zmierzyć się z tą powieścią sami.

Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję Wydawnictwu Dobra Literatura. 

niedziela, 20 maja 2018

Arek Borowik "Wnętrza wypalone lodem"




Autor: Arek Borowik
Tytuł: Wnętrza wypalone lodem
Wydawnictwo: Dobra literatura
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 384
Gatunek: literatura współczesna







Po książkę Arka Borowika sięgnęłam zaintrygowana enigmatycznym okładkowym opisem. Tajemnicze streszczenie właściwie nie wyjaśniało, czego powieść miałaby dotyczyć. Do tego interesująca okładka i obiecujący podtytuł. Prosty przepis na sukces? A skoro na okładce niewiele zdradzono, ja również postaram się napisać ciekawie, ale niezbyt szczegółowo.

Już pierwsze strony Borowikowej historii sprawiły, że nie miałam ochoty się od niej oderwać. Szybko bowiem przekonałam się, że autor nie stroni od mocnych tematów, a tytułowym namiętnościom bliżej w stronę żywych, przenikliwych emocji, niż romansów, które pod tym słowem mogłyby się skrywać. Cała rzecz wydawała się szczególnie ciekawa z męskiej perspektywy. Nie chcę generalizować, nieco trudno jednak uwierzyć, że mężczyzna potrafi w taki sposób opowiadać historie dotyczące kobiet. Tak pięknie odwołać się do towarzyszących im emocji, tak dogłębnie sprawdzić, co gra w duszy i kryje się w sercu.

Borowik snuje opowieść niespiesznie, co w żadnym wypadku nie utrudnia mu wywoływania w czytelniku ciekawości i budowania specyficznego napięcia. Bez zbędnego zastanawiania się i bez większego problemu zaangażowałam się w tę historię, z rozdziału na rozdział zwiększając swoje oczekiwania i licząc na to, że czeka mnie prawdziwa sensacja. Bo choć autor odwołuje się do tematów znanych (i lubianych), to towarzyszące im emocje bynajmniej nie przypominają tych, jakie kojarzymy z innymi tytułami. Pisze w taki sposób, że historia w żadnym wypadku nie wydaje się banalna, odwołuje się do rzadziej wykorzystywanych motywów, skupia na innych kwestiach.

Opowieść Borowika to historia niezwykle plastyczna. Autor umiejętnie opisuje świat otaczający bohaterów, malując słowem żywe i magiczne obrazy. Plastyczność opisów sprawia, że szarobury widok za oknem przesłania nam nawet wiosenne słońce, a plucha i śnieg przywiewają chłód do rozgrzanych popołudniowymi promieniami wnętrz domów. Na okładce książki widzimy zimę i wędrówkę, a te motywy powtarzają się i powracają przez całą opowieść. Dlatego też nie jest mi przykro, że opisy dominują tutaj nad dialogami, w końcu to one działają na czytelniczą wyobraźnię.

Można by pomyśleć, że to historia pisana przez samo życie. Albo wspomnienia kogoś, kto w takich wydarzeniach uczestniczył. Relacje bardzo kobiece, poruszające coś w sercu czytelnika, emocjonalne, głębokie, skłaniające do refleksji, przywołujące wspomnienia. Mam wrażenie, że mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, wciąż przypominając sobie mnogość uczuć, do których dzięki tej powieści odwołał się Borowik. I znowu wracam do tego samego punktu- przecież te opowieści stworzył mężczyzna!

No właśnie, opowieści. Z wielkim zdumieniem obserwowałam koniec jednej historii i początek następnej. Zupełnie nie spodziewałam się, że w jednej książce autor ukrył dwie krótsze relacje. Powiem szczerze, że na początku nie byłam zachwycona tym faktem, nie lubię bowiem krótkich, okrojonych opowiastek. Błąd. Borowik udowadnia, że krócej nie znaczy gorzej. Że można krótko, ale na temat. Mniej treściowo, ale bardziej uczuciowo i emocjonalnie. Nie jestem pewna, która z tych historii podobała mi się bardziej, chyba jednak ta krótsza…


Ze wstydem przyznam, że poprzednia książka autora nie przykuła mojej uwagi. Byłam skłonna zrezygnować z niej, bo nie pasował mi tytuł i okładka. Teraz widzę, że prawdopodobnie wiele straciłam. Jeśli przypomina „Wnętrza wypalone lodem” zwyczajnie muszę ja nadrobić. Bo obok nazwiska Borowik nie można po prostu przejść obojętnie. Czy Ty również już się o tym przekonałeś, Drogi Czytelniku?

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dobra literatura.