Autor: Amanda Prowse
Tytuł: Trzy i pół sekundy
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 312
Gatunek: literatura współczesna
Śmierć córeczki sprawiła, że ich
życie straciło wszystkie barwy. Jak można być szczęśliwym, kiedy w twojej
codzienności zabraknie światła, a największa miłość zostanie gwałtownie
odebrana? Grace i Tom muszą się o tym przekonać, próbując zbudować na nowo swoje
życie.
Co wiemy o sepsie? Czy znamy jej
objawy? Czy mamy świadomość, jak często występuje? Brzmi bardzo egzotycznie,
sprawia wrażenie choroby tajemniczej, nie pojawia się nam przed oczami, kiedy
myślimy o niebezpieczeństwie. Tymczasem na sepsę co kilka sekund umiera kolejna
osoba. Szczerze mówiąc przed rozpoczęciem lektury na temat sepsy nie miałam
bladego pojęcia, a możliwość poszerzenia wiedzy traktowałam jako dużą zaletę
książki. Podoba mi się, w jaki sposób autorka te informacje przedstawiła- każdy
rozdział rozpoczyna się jednym faktem na temat choroby. Krótko i subtelnie. Myślałam,
że problematyce tej zostanie poświęcone więcej miejsca i trochę żałuję, że tak
się nie stało, ale choroba stanowiła tylko tło dla akcji, to wokół niej
zbudowano fabułę powieści.
Chętnie sięgam po książki „chorobowe”,
pozwalające z jednej strony poszerzyć wiedzę, z drugiej natomiast ukazujące
wielkie emocje bohaterów w obliczu wielkiej niesprawiedliwości i niefortunnych
niespodzianek losu. Nie poszerzyłam istotnie wiedzy, choć szczerze przyznam, że
poznane fakty zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Miałam jednak okazję poczuć
te wielkie wzruszenia, do których doprowadziła choroba. Zawsze ciężko uwierzyć,
kiedy życie zmienia się zupełnie nagle, w sposób gwałtowny, nieoczekiwany.
Codzienność bohaterów zmieniła się w jednym momencie, a kilka sekund odebrało
im to, co najbardziej kochali.
Prowse w przejmujący sposób
pokazuje ludzkie załamanie, utratę osoby nadającej naszemu życiu sens, ból
związany z uczuciem pustki, pochłaniającą ciemność i dojmujące poczucie
usuwającego się spod nóg gruntu. Na
kartkach powieści gości tak wielka rozpacz, że nie sposób przejść obok niej
obojętnie. A żałoba bohaterów przyjmuje postać prawdziwego szaleństwa. Autorka w
sposób głęboki, realistyczny i dojrzały pokazuje uczucia sprawiające, że
powieściowe postacie coraz bardziej zatracają się w smutku, zapominając o tym,
co ważne. Wzajemne pretensje, tajone żale, zmieniające życie decyzje i strata,
o jakiej nie sposób ani na chwilę zapomnieć. Bo jak można zapomnieć o czymś, co
zostało tak gwałtownie odebrane? Bez uprzedzenia czy ostrzeżenia?
Bohaterzy opowieści zostali
nakreśleni w sposób bardzo realistyczny. Łatwo zauważyć między nimi różnice
charakterów, a trudna życiowa sytuacja wyostrza ich wady. Nie sposób ich
jednoznacznie ocenić, zwłaszcza, kiedy nie przeżyliśmy tego, co oni. Zostali
naznaczenie tragedią i ta tragedia przekłada się na ich decyzje i kolejne
kroki. Choć nie zawsze ich lubiłam, to jednak ich postępowanie było dla mnie w
pełni zrozumiałe. Wielokrotne odnosiłam wrażenie, że dane mi było poznać
prawdziwą historię, opowieść opartą na faktach, a postacie stworzone przez
Prowse, prawdziwe od początku do końca, tylko mnie utwierdziły w tym
przekonaniu.
Poruszając się wokół straty,
żałoby, zmiany życia, autorka przy okazji wykorzystała wiele innych tematów. Kwestii
znanych, ale uniwersalnych, popularnych lecz wciąż interesujących. Wśród nich
pojawiły się min. problemy z zajściem w ciążę, ważna rola pracy w życiu
człowieka, rozwój osobisty, podział małżeńskich obowiązków. Jestem przekonana,
że każda czytelniczka odnajdzie się w tej powieści, że znajdzie w niej coś dla
siebie.
„Trzy i pół sekundy” to powieść
smutna i melancholijna, ale w tym nadmiarze dołujących emocji możemy doszukać
się nieco nadziei i optymizmu. To samo życie w dobrym, mocnym wydaniu. Pięknie
i ckliwie opisane. Dobre na długie jesienne wieczory.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.