Autor: Graham Masterton
Tytuł: Tańczące martwe dziewczynki
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 464
Gatunek: thriller
W wyniku gwałtownego pożaru giną wszyscy członkowie
znanej grupy tanecznej. Co wydarzyło się tamtego wieczoru? Jak do tego doszło? I
kim jest odnaleziona na dachu dziewczynka, która nie chce wypowiedzieć nawet jednego
słowa?
Za sprawą „Tańczących martwych dziewczynek” spotkałam
się z Grahamem Mastertonem po raz pierwszy. Nie ukrywam, że przygoda ta
wywoływała u mnie wielkie zaciekawienie, twórczość autora bowiem okryła się już
niemałą sławą. Rozpoczynając lekturę wciąż zastanawiałam się, czy i ja dołączę
do powiększającego się grona fanów.
To, co zwróciło moją uwagę w pierwszej kolejności, to
kreacja głównej bohaterki. Katie Maguire okazała się nie tylko doświadczoną,
inteligentną i zdolną nadinspektor, ale także kobietą po przejściach, z trudną
przeszłością, która wpłynęła na jej podejście do pracy i życia, po części
ukształtowała ją właśnie w taką osobę, jaka zaimponowała mi na książkowych
stronach. Uwielbiam silne kobiece charaktery, które wiedzą czego chcą, podążają
do celu pewnym krokiem, a przy tym nie tracą empatii i szacunku dla innych.
Masterton konsekwentnie podkreśla, że życie detektywa
to silne zaangażowanie, gotowość do poświęceń, konieczność zapomnienia na jakiś
czas o własnym ja oraz tym, co zazwyczaj znajduje się na pierwszym planie. W
jego powieści policjanci są przepracowani, statystyki kuleją, a do
rozwiązywania spraw wciąż brakuje środków finansowych. Moim zdaniem to ważne,
by pokazać świat policji w taki sposób, by nie idealizować na siłę, tylko postawić
na pewną dozę szczerości i realizmu, nawet jeśli są tak brutalne.
Sięgając po thrillery i kryminały liczę na to, że
powieściowy świat zaskoczy mnie mrokiem, zauważalnym nie tylko w charakterze
opisywanych wydarzeń i zbudowanym dla nich tle, ale także w sercach bohaterów.
Lubię, kiedy zbrodnie i intrygi są brudne, brutalne, szokujące, kiedy sporo się
dzieje- sporo złego. Takie elementy znalazłam właśnie w książce Mastertona.
Dzięki nim całość nabrała bardzo mocnego wyrazu, wypadając przekonująco i korzystnie.
Fabuła staje się jeszcze ciekawsza za sprawą
poprowadzonej dwutorowo narracji. Z jednej strony śledzimy pracą inspektorów,
obserwujemy odkrycia poczynione w śledztwie, poznajemy podejrzanych, z drugiej
zaś przekonujemy się jak mocno wpływa na ludzi fanatyzm polityczny i jak wielką
rolę odgrywa na etapie podejmowania przez nich decyzji. Tak poprowadzona fabuła
i takie połączenie tematów sprawia, że powieść czyta się szybko i
bezproblemowo.
Nie wszystkie wątki przypadły mi natomiast do gustu i
nie wszystkie okazały się na swoim miejscu. Wydaje się, że od początku wiemy,
kto stoi za drastyczną sceną podpalenia, dzięki czemu podążamy za autorem z
pewną niechęcią i nieufnością. Uważam, że sceny dotyczące seksu zostały
przesadnie opisane i tym samym wyeksponowane, nie wydaje mi się, żeby trzeba
było się w ten temat tak zagłębiać przy tym gatunku powieści.
Ostatecznie „Tańczące martwe dziewczynki” wypadają na
plus. Ta powieść może się podobać fanom podobnych gatunków i ciężkich klimatów.
Wydaje mi się, że nie jest jednak odpowiednia dla kogoś, kto swoją przygodę z
autorem dopiero zaczyna- nie zapada w pamięć wystarczająco mocno.
Za przesłanie powieści dziękuję Wydawnictwu Albatros.