środa, 26 czerwca 2019

Emily Fridlund "Historia wilków"




Autor: Emily Fridlund
Tytuł: Historia wilków
Wydawnictwo: Editio
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 278
Gatunek: literatura młodzieżowa 







Linda zwyczajnie jest samotna. Trudne relacje z rodzicami oraz obojętność ze strony rówieśników pchają dziewczynę w kierunku nowych sąsiadów. Z czasem rodząca się między nimi więź nabiera zaskakującego charakteru. I prowadzi do tragedii.

Choć po książki młodzieżowe sięgam coraz rzadziej, to chętnie robię wyjątek dla tytułów, które przykują moją uwagę. Jednym z nich okazała się „Historia wilków” autorstwa Emily Fridlund. Dopatrywałam się w niej historii nie tylko mocno intrygującej, ale także owianej tajemnicą i przepełnionej mrokiem. Czy taką powieść otrzymałam?

Bieg książkowych wydarzeń dobrze śledzi się podążając za pierwszoosobową narracją autorki. Towarzysząc Lindzie podczas opisywanych wydarzeń, analizując jej mroczne refleksje i stawiając się na jej miejscu, lepiej możemy tę historię zrozumieć i więcej z niej wyciągnąć. Taki sposób opowiadania historii zawsze najlepiej do mnie przemawia i nie inaczej było tym razem. Stojąc u boku tej niepokojącej nastolatki po prostu łatwiej wejść w jej skórę.

Linda wywołała we mnie sporo sprzecznych emocji. Nie mogłam się zdecydować, jakimi uczuciami do niej pałam. Momentami ją rozumiałam, popierałam podejmowane przez nią decyzję i wydawało mi się, że mogłabym przejąć jej rolę. Innym razem natomiast mocno mnie drażniła i nie potrafiłam wytłumaczyć sobie tego, jak postępuje. Jej charakter wydał mi się dosyć złożony, odpowiednio oddany, pasujący do całości i dobrze wpisujący się w klimat historii.


Mogłoby się wydawać, że to książka jakich wiele. Taka prosta opowieść o młodej kobiecie, która wikła się w dziwne relacje, ma problemy w domu, nie może znaleźć sobie miejsca. Jednak dopiero, kiedy zagłębimy się w tę lekturę, możemy dostrzec w niej coś więcej. Fridlund w przekonujący i realistyczny sposób oddała bowiem nie tylko obawy i problemy towarzyszące młodzieży, co także lęki, które mogą towarzyszyć starszym czytelnikom. Odniosłam wrażenie, że to powieść o młodych, ale nie tylko dla nich.

Bardzo zabolała mnie książkowa samotność Lindy. Ten problem uderzał we mnie z niemal każdej książkowej strony. Nie jest to kwestia, z którą łatwo jest się zmierzyć, ale fakt, że na pewno każdy z nas choć przez chwilę miał do czynienia z tym uczuciem, sprawia, że całość wydaje się szalenie autentyczna i przekonująca. Bo czy każdy z nas nie jest czasem nieco samotny? Trochę naiwny? Zbyt ufny? Czy przeszłość nie puka do naszych drzwi? Oczywiście, że tak.

Przekonał mnie także styl autorki. Zimny, zdystansowany, ostrożny. Śmiało można powiedzieć, że nie dawała się ponieść językowi, słowa traktowała z oszczędnością. Momentami jakby urywając, pozostawiając przerwę, miejsce na dokończenie. Pozwalała uruchomić nam wyobraźnię, przepracować tę historię, wypełnić luki swoimi refleksjami.

„Historia wilków” to niebanalna opowieść o dość banalnych sprawach. Nieprzesadzona i nieprzekombinowana. Niepokojąca, dająca do myślenia, skrywająca cień tajemnicy. Uniwersalna.

Za możliwość poznania tej historii dziękuję Wydawnictwu Editio.

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Agnieszka Bednarska "Zanim się obudzę"




Autor: Agnieszka Bednarska
Tytuł: Zanim się obudzę
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 460
Gatunek: literatura współczesna







Leży na łóżku tak spokojnie. Z zamkniętymi oczami, bez oznak życia. Jej mózg wydaje się wyłączony. Nikt na nią nie czeka i nikt jej nie szuka. Może jednak jeszcze na coś się przydać. Posiada bowiem coś, co dla innych ma niebagatelne znaczenie. Jej fragmenty mogą uratować innych. Jej życie kontra życie innych.

„Zanim się obudzę” to książka nie tylko mądra i interesująca, ale przede wszystkim ważna. Nie ukrywam, że wiele myślałam o transplantacji organów (zapewne jak każdy z Was), a jednak dopiero po lekturze tej powieści uświadomiłam sobie, że postrzegałam tę kwestię w sposób bardzo ograniczony, a może nawet egoistyczny. Ciężko jest zastanawiać się nad sprawami, które nas nie dotyczą, ciężko jest także decydować w sytuacji, w której nie musimy tego robić, a jednak Agnieszka Bednarska tą powieścią nakłania nas do refleksji, zaangażowania i zajęcia stanowiska.

Wobec tej historii po prostu nie sposób być obojętnym. Bo jak można by bez emocji przejść obok takiej historii? Nie zastanowić się nad dramatami bohaterów? Nie postawić się choć na chwilę na miejscu każdej ze stron? Najnowsza opowieść autorki wywołuje ogrom emocji, zastanawia, a nawet nieco przeraża. A tym, co w niej najstraszniejsze jest prawda ukryta na stronach książki. Prawda, która uderza w nas obuchem, ale także wyzwala. Uwielbiam realistyczne, dające do myślenia historie, zostające ze mną na długo po odłożeniu powieści. To jedna z nich.


„Zanim się obudzę” to opowieść tkana z wielu fragmentów, a każdy z nas dotyczy innych postaci. Tak naprawdę w tej powieści nie ma bohaterów pierwszego i drugiego planu. Każdemu z nich bowiem na swój sposób oddano głos, każdego potraktowano pod tym względem sumiennie i sprawiedliwie. A z tym kawałeczków wyłania się piękna, melancholijna, ale również zaskakująca historia. Bo tym, co także mnie urzekło w tej książce, jest niemożność przewidzenia, co za chwilę się wydarzy. To takie połączenie większych tajemnic i mniejszych cudów, sprawdzające się znakomicie.

Agnieszka Bednarska autentyczność i życiowość przelała także na swoich bohaterów. Podczas lektury miałam wrażenie, że to zbiór tragedii, w którym nie ma większych czy mniejszych poszkodowanych. Każdy bowiem musi walczyć o siebie i o innych, pamiętając o tym co ważne, licząc się z własnym sumieniem, zastanawiając nad kwestią moralności. Jedni robią to głośno, inni po cichu. Nie można natomiast powiedzieć, by część postaci wywoływała mniej wrażeń, by pozostawiała nas biernymi. Nie. Można za nimi podążać, można ich oceniać. A nawet trzeba. Bo to książka to czas rozliczenia. To miejsce na zgodę lub sprzeciw.

I jeszcze styl. Tak dojrzały, dopracowany, elegancki, ale przy tym subtelny, przyjazny czytelnikowi i nieprzekombinowany. Cudownie się tę powieść czyta. Widać, że autorka z lekkością składa kolejne zdania, a operowanie słowem przynosi jej wielką przyjemność.

„Zanim się obudzę” to historia, której nie można wcisnąć w ramy i upraszczać. To opowieść dla każdego z nas, możliwość stania się częścią większej całości. I konieczność spojrzenia na pewne sprawy inaczej.

Za możliwość poznania tej powieści dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

czwartek, 20 czerwca 2019

Peter James "Twoja kolej na śmierć"




Autor: Peter James
Tytuł: Twoja kolej na śmierć
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 452
Gatunek: kryminał







Czy między zaginionymi młodymi kobietami, a odnajdywanymi w różnych częściach miasta zwłokami istnieje związek? Czy to możliwe, że po Brighton krąży seryjny morderca? Detektyw Roy Grace znowu rusza w pościg za niebezpiecznym przestępcą.

Akcja rozpoczynająca się mocnym akcentem i niezwalniająca tempa. Policyjne śledztwo, które z czasem nabiera rozmachu. Inteligentny sprawca i doświadczony stróż prawa. Motyw, który można zrozumieć dopiero po zagłębieniu się w fabułę. Angażująca i przyciągająca uwagę akcja. Tak pokrótce scharakteryzowałabym dobry kryminał. Obecność tych elementów jest dla mnie w przypadku tego typu lektury obowiązkowa. Szczerze i z wielką przyjemnością oznajmiam, że każdy z nich znalazł się w tej powieści.

Peterowi Jamesowi postawiłam poprzeczkę bardzo wysoko. Spotkaliśmy się już kilkakrotnie, a książki jego autorstwa zawsze robiły na mnie dobre wrażenie (jeden z poprzednich tytułów znalazł się nawet na liście moich ulubionych). Dlatego też nawet nie brałam pod uwagę faktu, że tym razem mogłoby być inaczej. Już pierwsze strony książki okazały się na tyle interesujące, że na akcji skupiłam całą swą uwagę, a rozwój fabuły utwierdził mnie w przekonaniu, że James należy do grupy najlepszych znanych mi autorów kryminałów.

„Twoja kolej na śmierć” została zbudowana wokół dopracowanej, przekonującej i angażującej zagadki kryminalnej. Autor prowadzi nas ścieżką zbrodni, stopniowo i niespiesznie wprowadzając do świata mordercy. Z jednej strony podążamy za śledczymi, którzy próbują odnaleźć winnego, poświęcając temu zadaniu maksimum czasu, środków i energii. Z drugiej zaś strony, James rzuca nieco światła na zwyrodnialca, który porywa młode kobiety, pokazując w jaki sposób obchodzi się ze swoimi zdobyczami i sugerując motywy. Taki sposób realizowania tematu bardzo mnie ujął i sprawił, że chętnie uczestniczyłam w książkowych wydarzeniach, próbując na własną rękę rozwikłać zagadkę.

Sekretów i tajemnic pojawia się w powieści natomiast satysfakcjonująco wiele. Wydaje się, że każdy z bohaterów chowa się za jakąś maską. I nie tylko sprawca ma coś do ukrycia. Zagadkowa i tajemnicza jest także postać głównego bohatera, Roya Grace’a. Detektyw zdobywał moje uznanie raz za razem. Uwielbiam takich doświadczonych, zaangażowanych i inteligentnych funkcjonariuszy. A jego dodatkowo otacza mgiełka tajemnicy, dotycząca niewyjaśnionych okoliczności z przeszłości mężczyzny. A te odległe wydarzenia powracają do niego w tym tomie, wzbogacając akcję i rzucając nieco światła dla czytelników, którzy po książki autora sięgają w dużej mierze dla tej postaci.

Najnowsza powieść Jamesa utrzymana została na wysokim poziomie. Kolejny raz otrzymujemy niebanalną, dość zawiłą, a jednak nieprzekombinowaną zagadkę, której rozwiązanie sprawia wiele czytelniczej frajdy. Autor zdecydował się wykorzystać motyw seryjnego mordercy, jaki w kryminałach świetnie się sprawdza, wzmacnia zainteresowanie i zatrzymuje czytelnika. Drobiazgowe, dobrze poprowadzone i satysfakcjonujące dla czytelnika policyjne dochodzenie pozwala nam poczuć się częścią książkowych wydarzeń oraz spokojnie układać kolejne fragmenty układanki na własną rękę.

„Twoja kolej na śmierć” to przemyślany i znakomicie napisany kryminał. Łatwo się w nim odnaleźć, przyjemnie go czytać i przykro go żegnać. Nie mam do tej powieści żadnych zastrzeżeń i mogę Wam ją polecić z czystym sercem. Myślę, że spodoba się zarówno fanom powieści Jamesa, jak i osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z twórczością tego autora.

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Anthony David "Nieprawdopodobna przyjaźń"




Autor: Anthony David
Tytuł: Nieprawdopodobna przyjaźń
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 360
Gatunek: literatura faktu







Żydówka i Arabka. Czy kobiety, które pochodzą z dwóch różnych światów mogą znaleźć nić porozumienia? Czy mogą mieć wspólny cel?

Literatura faktu to jeden z gatunków, po które sięgam najchętniej. Staram się jednak wybierać książki w taki sposób, by tematyka mogła mnie zaskoczyć oraz nauczyć czegoś nowego. Dokładnie takich możliwości doszukiwałam się w tym tytule. Bo czy przyjaźń między Żydówką i Arabką nie brzmi intrygująco?

Nie da się ukryć, że temat ten choć jest niezwykle interesujący, to jednak niełatwy, a sięgając po tę powieść trzeba trochę z siebie dać. Lektura wymaga bowiem wysiłku, skupienia i cierpliwości. Choć czytało mi się całkiem dobrze, to momentami wcale nie przychodziło mi to łatwo. David zaprasza nas w tej opowieści do świata przepełnionego niewyobrażalnym konfliktem, naznaczonego przelaną krwią, pełnego brutalności, manipulacji, spisku. Strony książki zostały wypełnione latami krzywd i poniżeń, które oddziałują na nas w czasie czytania.

Pewnej cierpliwości wymaga również dotarcie do tego „właściwego” zagadnienia. Autor przed przejściem do tytułowych kwestii szczegółowo przedstawia życie obu kobiet. Kolejne rozdziały pozwalają nam dowiedzieć się, co je ukształtowało, jakie czynniki wpłynęły na ich życie, jak dotarły do miejsc, w których ich zachowanie zaczęło się zmieniać. Ciężko powiedzieć, by tematyka ta nie była interesująca. Mowa przecież o dwóch charakternych i charyzmatycznych kobietach, zaskakujących raz po raz. A okoliczności ich życia pozwalają nam inaczej spojrzeć na pewne sprawy.


A mimo to poczułam się trochę znużona i trochę oszukana, zanim w końcu dotarłam do punktu, w którym ich losy rzeczywiście się łączą, w którym te poglądy zaczynają w jakiś sposób dzielić, a walka jednostki staje się bojem wspólnym. Może nie byłam po prostu przygotowana, że ta opowieść będzie aż tak drobiazgowa, a może wyobrażałam sobie, że takie kwestie nieco przełamią i złagodzą trudny charakter całej opowieści. Nie do końca tak się stało.

Podoba mi się, w jaki sposób autor odmalował sylwetki kobiet. Widać bowiem, że do tego pisania się przygotował, że je poznał i zrozumiał. W pewien sposób stały się one dla niego bliskie i szczególne, a tę nić porozumienia i bliskości zauważyłam pomiędzy poszczególnymi wersami. Zawsze bardzo cenię sobie zaangażowanie autora, z jednej strony przybliżenie czytelnikom wiedzy, cennych informacji, a z drugiej takie subtelne uczestnictwo. Moim zdaniem autor znalazł tutaj złoty środek.

Warto dodać także, że David w sposób realistyczny przedstawił istotę konfliktu żydowsko- arabskiego. Dzięki tej powieści mamy szansę zrozumieć, jak to wszystko ewoluowało i  zmieniało się na przestrzeni lat. Jakie nastroje panowały wśród ludzi i jakie krzywdy ich spotkały. Patrzymy na społeczeństwo, oceniając całość ich oczami.

Bez wątpienia jest to książka ważna. I jest to także powieść interesująca. Należy jednak do gatunku tych wymagających. Dla czytelników uważnych i cierpliwych.

Recenzja powstała we współpracy z portalem nakanapie.pl.

sobota, 15 czerwca 2019

Magdalena Knedler "Moje przyjaciółki z Ravensbruck"




Autor: Magdalena Knedler
Tytuł: Moje przyjaciółki z Ravensbruck
Wydawnictwo: MANDO
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 432
Gatunek: literatura współczesna 






“Moje przyjaciółki z Ravensbruck” to trzecia książka z dorobku Knedler, jaką miałam okazję przeczytać. Tym ciekawsza, że oparta przecież na faktach, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, opowiadająca o tym, co dość odległe, a jednak wciąż pamiętane i żywe. Obok takich tytułów nie sposób przejść obojętnie.

Najnowsza książka pisarki opowiada o młodej autorce, która na progu domu znajduje rękopis dotyczący losów czterech kobiet, żyjących w obozie Ravensbruck. Niestety nie wiadomo, kto podjął się opisania tamtych wydarzeń, co spędza głównej bohaterce, Idzie, sen z powiek. Budując fabułę w taki sposób, Knedler pozwala swoim czytelnikom podążać dwiema ścieżkami. Z jednej strony bowiem dowiadujemy się, co przydarzyło się kobietom w obozie, z drugiej zaś obserwujemy poczynania tej, która w tę historię zaangażowała się całym sercem, spychając własne życie na boczny tor.

Te dwie ścieżki, połączone, a jednak oddzielne, za sprawą upływu czasu, zachodzących zmian i konieczności skupienia się na innych sprawach, przeplatają się przez całą powieść, naprzemiennie, w kolejnych rozdziałach. Nie można natomiast stwierdzić, które wydarzenia w powieści- bieżące czy odległe- są bardziej interesujące. Decydując się na takie przedstawienie opowieści Knedler budzi bowiem w czytelniku więcej emocji. Nie tylko towarzyszy nam zaciekawienie możliwością poznania historycznych faktów i powrót do tamtych wydarzeń. Oprócz tego czujemy także, że mamy do rozwiązania zagadkę. Kim była autorka rękopisu?


Pisarka stworzyła także intrygujące kobiece postacie. Jej bohaterki są odważne, inspirujące, mądre. A przede wszystkim żywe. Na stronach książki Knedler opowiada nie tylko o tym, co spotkało je w obozie. Ona wraca także do ich wspomnień, marzeń, wydarzeń sprzed skazania. Dzięki temu możemy poczuć, że mowa o kobietach, które faktycznie żyły. Książkowe opisy inspirowane zostały tym, co faktycznie się wydarzyło, a ten realizm dotyka nas najmocniej.

Dwukrotnie już miałam okazję się przekonać, że autorka potrafi pisać. Jej styl jest dojrzały, dopracowany, a przy tym lekki i przyjazny czytelnikowi. Umiejętnie opowiada przemyślane i dopracowane historie, sprawiając, że czytelnik podąża jej śladem z zaciekawieniem, cierpliwością i poczuciem, że kolejne rozdziały przyniosą jeszcze więcej niespodzianek i satysfakcji z lektury. Tym razem nie mogło być inaczej, szczególnie, że opisywana historia jest nie tylko intrygująca, ale również ważna i potrzebna.

Bardzo się cieszę, że autorka zdecydowała się podążać taka drogą, zwracając naszą uwagę na tak istotne kwestie. Warto wiedzieć i pamiętać, co miało miejsce, nie tak przecież znowu dawno temu. W jej powieści wydarzenia z Ravensbruck wydają się żywe. Opisy wywołują mnóstwo emocji autentyzmem i realizmem. Knedler nie chowa się za żadnym tabu, nie oznacza to jednak, że nie traktuje tych spraw z odpowiednim szacunkiem.   

„Moje przyjaciółki z Ravensbruck” to piękna i mądra opowieść. Każdy powinien dać jej szansę, niezależnie od czytelniczych zainteresowań. Bo to takim powieściom warto poświęcać czas.

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu MANDO.

piątek, 14 czerwca 2019

Magda Stachula "Oszukana"




Autor: Magda Stachula
Tytuł: Oszukana
Wydawnictwo: Edipresse
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 368
Gatunek: thriller







Lena ukrywa się w domu nad jeziorem. Unika ludzi i próbuje przekonywać samą siebie, że od przeszłości można uciec. Tylko czy na pewno? Co skłoniło ją do szukania schronienia?

Magda Stachula dała mi się poznać, jako autorka o niebanalnych pomysłach. W jej książkach możemy dostrzec rozwiązania nie tylko intrygujące, ale przede wszystkim takie, które rzeczywiście dotyczą nas samych i otaczającego nas świata. W najnowszej powieści również zdecydowała się sięgnąć po tematy ważne i aktualne. Zrobiła to odważnie, pomysłowo i ciekawie.


Fabuła powieści nie zaskakuje rozmachem od początku. Jeśli mam być szczera, to pierwsza część książki trochę mi się dłużyła i zaczęłam wątpić, czy tym razem Stachuli uda się utrzymać wysoki poziom, do jakiego mnie przyzwyczaiła. Czytałam trochę bez przekonania, wciąż czekając, aż coś zaiskrzy, a akcja powieści mnie zaskoczy. I rzeczywiście, tak się w końcu stało. Autorka odwróciła akcję, zmieniła obrany tor i oddała głos innym bohaterom.



„Oszukana” to historia opowiedziana przy pomocy narracji pierwszoosobowej. Uwielbiam taki zabieg i uważam, że najlepiej sprawdza się on w przypadku mrocznych opowieści. Taki sposób prowadzenia historii pozwala lepiej wczuć się w sytuację bohaterów, przykuwa uwagę czytelnika, wzmacnia jego zainteresowanie i zachęca do zaangażowania. Duże znaczenie ma w tym przypadku również fakt, że Stachula oddała głos kilku bohaterom swej powieści. Dzięki temu akcja okazuje się bardziej interesująca i lepiej układa się w całość.

Autorka ma bardzo przyjemny i dopracowany styl, dzięki czemu książkę po prostu przyjemnie się czyta. Krótkie rozdziały, wspomnienia, odwracanie akcji, mieszanie bieżących i przeszłych wydarzeń- te elementy sprawiają, że kolejne strony czytają się właściwie same. I mimo, że w powieści opis przeważa nad dialogiem, nie sprawia to wcale, że akcję poznaje się trudniej, czy że wydaje się  ona cięższa. Stachula po prostu potrafi pisać. I niezależnie od tego, czy jej historie są dla nas bardziej czy mniej interesujące, tej umiejętności zwyczajnie nie można jej odmówić.


Historia opowiedziana przez autorkę mnie zaskoczyła. Z jednej strony dlatego, że nie tak często spotykam się z podobnym tematem w literaturze. Z drugiej zaś po prostu nie spodziewałam się takiego rozwinięcia akcji. Kiedy kolejne elementy zaczęły dopełniać całości, a układanka zgrabnie ukazała intrygę, poczułam się usatysfakcjonowana tym, co od autorki otrzymałam. Pozytywnie oceniłam pomysł, jego realizację i zakończenie.




Mały problem miałam natomiast z klimatem książki. Choć podczas lektury czułam duże zainteresowanie i czytało mi się naprawdę dobrze, to jednak zabrakło mi napięcia. Odniosłam wrażenie, że całość jest trochę przegadana, że tych opisów jest jednak nieco zbyt wiele, a odnoszenie się do emocji głównej bohaterki za częste.

„Oszukana” to zgrabnie napisana i angażująca powieść. Myślę jednak, że moje odczucia wobec niej byłyby cieplejsze, gdyby nie fakt, że to pierwsza powieść Stachuli najbardziej mnie ujęła, a kolejnym odrobinę do niej zabrakło.

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawcy oraz Agencji BookSenso.

wtorek, 11 czerwca 2019

Eben Alexander "Serce świadomości"




Autor: Eben Alexander
Tytuł: Serce świadomości
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 464
Gatunek: literatura faktu







„Serce świadomości” to zadziwiająca podróż, w którą zabiera nas Eben Alexander, ceniony neurochirurg. Autor doświadczył śmierci klinicznej,  a w jego pamięci zapisały się wspomnienia z drugiej strony. Co więcej, nikt nie dawał mu szans na przeżycie. A jednak dziś wciąż jest z nami, choć jego życie i jego poglądy wyglądają zupełnie inaczej.

Za lekturę książki zabierałam się z wielką ciekawością. Bardzo cenię sobie tego typu historie, które nie tylko pozwalają mi dowiedzieć się czegoś nowego, ale także zwracają moja uwagę na istotne sprawy. A nie da się ukryć, że zagadnienia związane z tą tematyką zdecydowanie do tych ważnych się zaliczają. Mogą przecież zmienić całe nasze życie…


Duże zainteresowanie książkową tematyką pogłębiło się jeszcze w obliczu faktu, że Alexander za punkt swoich rozważań przyjął własne przeżycia. Doświadczył czegoś wstrząsającego i postanowił ten temat zgłębić oraz podzielić się z innymi. Można by powiedzieć, że to nie jest historia dla niedowiarków. Warto jednak dodać, że autor książki również kierował się wcześniej logiką i racjonalizmem. No właśnie- wcześniej.




Na stronach powieści mamy okazję wraz z Alexandrem przyjrzeć się wielu intrygującym zjawiskom, których w dużej mierze nie sposób wyjaśnić. I właśnie to wydaje się być w nich najciekawsze, w tym miejscu należy sobie zadać pytanie, na ile to wszystko jest dla nas realne, jak głęboko jesteśmy w stanie posunąć się w zgłębianiu wiedzy na ten temat. Telepatia, reinkarnacja, kontakty z duchami, przeczucia- to tylko kilka kwestii, jakie zostały opisane na stronach powieści.

Podczas lektury towarzyszyło mi wiele pytań. Czasami miałam wrażenie, że w mojej głowie panuje chaos i bałagan. Snułam refleksje i zastanawiałam się, na ile opisywane tematy są mi rzeczywiście bliskie. A wydaje mi się, że wbrew temu, co można by pomyśleć, każdy z nas mógłby znaleźć w tym utworze coś dla siebie. Dwukrotnie miałam w życiu bardzo silne przeczucie, niewytłumaczalne, ale takie, które się sprawdziło. Czy Wy też mieliście do czynienia z podobnymi zjawiskami?

Alexander pisze o rzeczach ważnych, ale również trudnych. Nie będę ukrywać, że w moim odczuciu lektura książki okazała się dość ciężką przeprawą. Mimo że kwestie poruszane w tym utworze naprawdę mnie zaciekawiły, to jednak dość trudno szło mi podążanie za piórem neurochirurga. Dlatego też tę lekturę sobie dawkowałam, poświęcając się jej w ciszy i skupieniu, po trochę, przez kilka dni. Jeśli jednak takie zjawiska rzeczywiście Was interesują, lub też macie podobne doświadczenia, nie pozwólcie by trudniejszy język okazał się dla Was barierą nie do pokonania i sięgnijcie po tę opowieść.

„Serce świadomości” to historia rzeczy wielkich, niezgłębionych i niewyjaśnionych. To kwestie, nad którymi można i trzeba pracować. To zbiór zagadek. Zaskakujące połączenie nauki i wiary. Ale przede wszystkim to utwór, którego autor nie próbuje przekonać nas do niczego na siłę, po prostu zachęca, by podchodzić do wszystkiego z otwartym umysłem.

Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.

niedziela, 9 czerwca 2019

Nino Haratischwili "Kotka i generał"




Autor: Nino Haratischwili
Tytuł: Kotka i generał
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 624
Gatunek: literatura współczesna







Co wydarzyło się w Czeczeni przed 19 laty? Dlaczego Generał wciąż żyje tamtymi wydarzeniami? I co ma z nimi wspólnego Kotka, którą ujrzał na teatralnym plakacie?  

Jak wiele można zapomnieć, przemilczeć, wybaczyć?

Czy każda zbrodnia się przedawnia?

Czy można być jednocześnie oprawcą i ofiarą?

Czy zemsta potrafi oczyścić sumienie?

Czy lekarstwem może być śmierć?

Choć nie spotkałam się wcześniej z twórczością Nino Haratischwili, to słyszałam o niej tak wiele dobrego, że w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że to jedynie kwestia czasu, kiedy sama po nią sięgnę. Niektóre tytuły po prostu trzeba poznać i jestem przekonana, że „Kotka i generał” to jeden z nich.

Już na wstępie muszę zaznaczyć, jasno i wyraźnie, że to książka szalenie wymagająca. Długa, skomplikowana, trudna. To jeden z tych utworów, które wymagają od czytelnika pewnego poświęcenia- czasu, uwagi, skupienia oraz zaangażowania. Nie będę ukrywać, że tej powieści nie czyta się łatwo i szybko, a momentami nie jest to również lektura przyjemna. Nie chcę Was w żadnym razie zniechęcać, bowiem sama przekonałam się, że warto się w niej zatracić. Po prostu musicie wiedzieć, na co się porywacie.

„Kotka i generał” to literacki majstersztyk. Gruntownie przemyślana, bardzo dopracowana, niezwykle szczegółowa, oparta na prawdziwych wydarzeniach. I jak to często bywa w przypadku takich powieści, stanowiąca czytelnicze wyzwanie. Akcja nie przekona nas szybkim tempem i nie zaskoczy mnogością wydarzeń. Autorka nigdzie się bowiem nie spieszy, skupia się na drobiazgach, bazuje na emocjach, pokazuje jak zmienili się bohaterzy na przełomie lat. Dba o tło wydarzeń, podpiera się wątkami pobocznymi, czasami odbiega od tematu, jednak tylko po to, by wskazać na inny istotny szczegół, moment, czy okres czasowy.


Na stronach powieści bowiem nie jest trudno doszukać się wielu istotnych faktów, zjawisk czy uczuć. W sposób prosty, a przy tym zaskakujący przeplatają się tutaj tak dobrze znane czytelnikom motywy. Bogactwo wciąż igra z biedą. Miłość i nienawiść dzieli jeden krok. Wojna i pokój męczą umysły bohaterów. Wszystko wymaga czasu i poświęcenia. A kwestia czystego sumienia pozostaje sporną. I choć bogactwo motywów intryguje i przykuwa uwagę, autorka cały czas oferuje nam więcej i więcej. W tej powieści zamknęła życie. Jego wady i zalety, lepsze i gorsze momenty.

Historię poznajemy z różnych perspektyw, głos bowiem został oddany wielu bohaterom. Jedni się wypowiadają, drudzy angażują nas za pomocą snutych refleksji, jeszcze innych poznajemy lepiej jedynie za sprawą wspomnień. Każdy jednak zajmuje w tej opowieści niezwykłe miejsce, stanowi dla niej uzupełnienie, momentami wysuwając się na prowadzenie, a czasami usuwając się w cień. Bo oprócz wiodącej historii, tak zasmucającej, melancholijnej i refleksyjnej, otrzymujemy niezwykłą możliwość poznania bohaterów lepiej, a wszyscy mają do opowiedzenia o wiele więcej, niż moglibyśmy się spodziewać.

Kreacja postaci to moim zdaniem najmocniejszy punkt tej powieści. Dawno nie czytałam książki, której autor wniknąłby w psychikę bohaterów tak głęboko i oddałby towarzyszące im emocje z taką wiarygodnością. Postacie biorące udział w tym zadziwiającym spektaklu nie są po prostu ludzkie. One są tak szczere, barwne, żywiołowe i autentyczne, że momentami wydają się żywsze od nas samych. Bardziej realistyczne niż ci, którzy otaczają nas na co dzień, a jednak nie budzą tak wielu emocji jak papierowi bohaterzy. A przy tym każdy z nas znajdzie w nich cząstkę siebie, bo wbrew pozorom my także zmagamy się z podobnymi problemami.

„Kotka i generał” to jedna z tych książek, o których można pisać dużo, a i tak nie istnieje możliwość oddania i podkreślenia wszystkich zalet. Momentami miałam chęć się poddać, ta historia mnie przerastała, a liczba stron, które pozostały nieprzeczytane męczyła, ale zmagałam się z nią popołudniami, codziennie po trochę, angażując się i doceniając, w oczekiwaniu na wielki finał. I uwierzcie mi, że było warto.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

środa, 5 czerwca 2019

Stuart Turton "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle"




Autor: Stuart Turton
Tytuł: Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 512
Gatunek: kryminał/thriller






Uwielbiam wszelkiego rodzaju kryminały i thrillery, a to zauroczenie w parze z liczbą przeczytanych książek sprawia, że wymagania wciąż rosną. Cały czas szukam czegoś nowego, świeżego, godnego przeczytania i zapamiętania. Można by jednak pomyśleć, że wszystko już było. Tylko czy na pewno?

„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” to tytuł, obok którego nie mogłam przejść obojętnie. Intrygująca fabuła, w bardzo niecodziennym wydaniu, sprawiła, że powieść zrobiła na mnie spore wrażenie. Mocny początek okazał się zaproszeniem do udziału w mrocznej i nietypowej grze, a każdy kolejny rozdział utwierdzał mnie w przekonaniu, że całość jest tajemnicza, nieprzewidywalna i szalenie kusząca.


Wyobraźcie sobie, że musicie odnaleźć zabójcę, posiadając do dyspozycji osiem różnych wcieleń. Mogłoby się wydawać, że jesteście na wygranej pozycji, bowiem w ten sposób otrzymujecie niebywałą możliwość spojrzenia na sprawę z różnych perspektyw. Oczywiście. A gdyby tak okazało się, że każda z tych osób posiada własne sekrety, które więcej komplikują niż odkrywają? A jeśli wraz z kolejnymi wcieleniami przypisywano by Wam także wady i zalety danej osoby?


Dokładnie tak najłatwiej opisać to, co dzieje się na kartach powieści. Kolejne wcielenia to nie tylko możliwości, ale również przeszkody. Zagadki, sekrety, mrok i zło. Osadzając głównego bohatera w różnych ciałach, Turton proponuje czytelnikowi udział w trudnym, ale bardzo pociągającym wyzwaniu. Stajemy się nie tylko obserwatorami, ale wraz z bohaterem staramy się na własną rękę poskładać wszystko powoli w całość. A wcale nie jest łatwo.

Nie wydaje mi się, żeby stworzenie takiej fabuły było sprawa prostą. Autor postarał się, by całość wypadła możliwie logicznie i autentycznie. Nie zaplątał się i ciężko do czegokolwiek się przyczepić, choć podczas lektury w naszej głowie może powstać pewien chaos. I ja taki lekki bałagan czułam, jednak ani przez chwilę nie miałam o to żalu do Turtona. Nie przeszkadzało mi, w jaki sposób ze mną igrał, jak powoli dawkował mi wszystkie informacje, nie byłam zła z powodu kolejnych sekretów i z wielką cierpliwością mozolnie składałam fragmenty tej układanki.


„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” to spora łamigłówka i czytelnicze wyzwanie. Ta powieść nie należy do tych, w których wszystko zostaje podane czytelnikowi na tacy. Przy niej trzeba trochę pomyśleć, skupić się, poświęcić czas i uwagę. I nie można także pozostać obojętnym. Bowiem zarówno pomysł autora, jak i cała otoczka- klimat, bohaterzy, akcja- wywołują w nas konkretne, różnej maści, emocje.

Co jednak dla mnie najważniejsze, ta książka bardzo dobrze wpisuje się w mroczny klimat, łącząc w sobie elementy charakterystyczne dla kryminału i thrillera. Pełna napięcia atmosfera, intrygujące śledztwo, charyzmatyczni bohaterzy, skomplikowana zagadka i dziwne morderstwo to w mojej ocenie składniki idealnego przepisu na sukces. Jeśli i Wy cenicie sobie mroczne, przemyślane i dopracowane powieści, nie macie wyjścia- po prostu musicie sięgnąć po ten tytuł!

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Agnieszka Lis "Muzyka twojej duszy"




Autor: Agnieszka Lis
Tytuł: Muzyka twojej duszy
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 357
Gatunek: literatura współczesna







Bolesna przeszłość sprawiła, że Igor zamknął się na świat i otaczających ludzi, skupiając się na ciężkiej pracy i realizacji marzeń. Poznanie Elżbiety wywróciło życie chłopaka do góry nogami. Tylko czy dla niej to uczucie okaże się równie ważne? Czy miłość może rywalizować z pasją?

Popularne nazwisko autorki i piękna, klimatyczna okładka podziałały na mnie niczym magnes, sprawiając, że ciężko było mi przejść obojętnie obok tego tytułu. I wcale nie łatwiej było wypuścić tę powieść z rąk. Agnieszka Lis bowiem włożyła w tę książkę dużo serca, wrażliwości i pracy, a te elementy uczynił fabułę dojrzałą i interesującą.

Na „Muzykę twojej duszy” składają się różne historie. Podczas czytania bowiem autorka nie skupia się jedynie na głównych bohaterach, ale wnikliwym okiem spogląda również na tych, którzy ich otaczają, odgrywając większe i mniejsze role oraz dopełniając całości. W dużej mierze dzięki temu książka nabiera realizmu, wydaje się bardziej przemyślana i autentyczna. Autorka bardzo głęboko i wnikliwie przedstawia nam poruszające fragmenty, składające się na piękną, melancholijną i dość tajemniczą całość. Dzięki niej mamy okazję stać się nie tyle obserwatorami, co również uczestnikami opisywanych wydarzeń.

A przyznać trzeba, że to, co dzieje się w życiu bohaterów, Lis opisuje w sposób bardzo dla czytelnika przyjemny. W książkowe wydarzenia zaangażowałam się szybko i chętnie, nie mając zastrzeżeń ani do opisów, ani do dialogów. Autorka opisuje wszystko lekkim piórem, można poczuć, że przychodzi jej to w wielką łatwością i nie mniejszą przyjemnością. Posiada dużo do przekazania i dobrze wie, jak to zrobić tak, by utrzymać czytelniczą ciekawość i podsycać niegasnące zainteresowanie.

Przeplatanie się męskiej i damskiej historii sprawia, że całość wypada jeszcze ciekawiej. Szczególnie, że Lis nie ma problemu, by kolejno zmieniać wcielenia i naprzemiennie opisywać różnorodne dzieje. Bardzo przekonująco nakreśliła bowiem charaktery poszczególnych bohaterów, ani przez chwilę nie pozwalając mi pomyśleć, że mogłaby skupić się wyłącznie na kobietach lub też pokazać całość z innej strony. Nie. Zdecydowała się, by spróbować tak, i po męsku i po damsku, i tak wyszło cudnie.



Kreowanie bohaterów, przypisywanie im cech, obdarzanie ludzkimi przymiotami, nadawanie osobowości i wpisywanie ich w przeszłość to coś, z czym autorka radzi sobie znakomicie. Byłam pod dużym wrażeniem, jak przedstawiła swych bohaterów, kogo z nich uczyniła. Od początku o wiele bliższa była mi postać Igora, to na nim się bardziej skupiłam i to on wywołał we mnie więcej emocji. To z nim będę kojarzyła tę historię i tak naprawdę to dla niego ją przeczytałam. Lubię takich bohaterów. Żywych, cennych, inspirujących.

A nakreślona przez Lis historia również nie pozostawia wiele do życzenia. Jak już wspomniałam te męskie urywki podobały mi się bardziej, ale i pozostałym ciężko mi coś zarzucić. Widać, że autorka się starała, przygotowała, dała z siebie wszystko. A tyle mi w zupełności wystarczy. Dobrze jest również sięgnąć czasami po taką miłosną opowiastkę. A czy Wy lubicie książki romanse?

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej selkar.pl.