poniedziałek, 15 lipca 2024

Marta Sawicka- Danielak "Oko tygrysa"

 


Autor
: Marta Sawicka- Danielak

Tytuł: Oko tygrysa 

Wydawnictwo: Marginesy

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 448

Gatunek: reportaż 




Nigdy nie mówię “nie” dobremu reportażowi. Cenię literaturę faktu, możliwość zgłębienia interesujących treści, szczerość i autentyczność tego gatunku. Często zaskakuje mnie odwaga i błyskotliwość autorów wybierających sobie tematy do realizacji. Sawicka- Danielak postanowiła opowiedzieć swoim czytelnikom o tygrysach. Nie miałam pojęcia, jak wdzięczny i wszechstronny może być ten temat.

„Oko tygrysa” to żywa, barwna i różnorodna opowieść, która przy wykorzystaniu tytułowego zwierzęcia łączy w sobie rozmaite kwestie. Tygrys stanowi dobry punkt wyjścia dla refleksji i opowieści na różne tematy, pięknie łącząc je w całość i sprawiając, że staje się dopracowana i przemyślana. Kiedy wzięłam do rąk tę niezwykłą publikację, byłam niezmiernie zdziwiona jej wielkością. Nigdy bym nie pomyślała, że można zbudować obszerny reportaż na taki temat.

Książka Sawickiej- Danielak pozwala czytelnikowi lepiej przyjrzeć się tym fantastycznym zwierzętom. Czytając kolejne rozdziały obserwujemy, poznajemy, widzimy i słyszymy tygrysy. Na stronach reportażu poznajemy fakty dotyczące życia i zachowania zwierząt, czujemy ich dzikość, patrzymy na morderczy wir i dzikie szaleństwo. Co ciekawe, w tej publikacji, tygrys nie jest jedyną bestią i jedyną istotą zdolną do okrucieństwa. Owszem, zabija i przelewa krew. Autorka wskazuje jednak, że i my wcale nie jesteśmy w tym temacie niewinni.

Sawicka- Danielak opowiada o ludzkich zbrodniach przeciwko tygrysom. Pokazuje, jak chęć zysku często prowadzi do katastrofy, zaślepiając i zagłuszających tych, dla których śmierć zwierząt jest cenniejsza, niż ich życie. Obnaża obłudę tych, którzy pozornie chcieliby pomóc, ale w rzeczywistości kierują się własnym interesem i egoizmem. Opowiada o niepokojących i przewrotnych wierzeniach, które sprawiają, że kości i mózgi tygrysów nabierają olbrzymiej finansowej wartości. Wskazuje na tygrysy więzione dla czyjejś przyjemności.

Brzmi okrutnie, fanatycznie, drastycznie. A to dopiero początek. Autorka bowiem nie boi się trudnych kwestii, nie chowa za żadnym tabu. Odważnie wskazuje palcem winnych i wylicza wyrządzone przez nich szkody, nie stosując dla nikogo taryfy ulgowej. W jej słowniku nie ma „przebacz”, tak jak w życiu oprawców nie ma miejsca na „przepraszam”. Sawicka- Danielak skłania do snucia refleksji, zmusza do zaangażowania, wykorzystuje kwestie na czasie. Rozpoczynając opowieść od tygrysiego życia kolejno przemieszcza się pomiędzy różnymi sprawami.

Mimo że publikacja jest trudna i tematycznie niewdzięczna, a przy tym masywna i obszerna, nie sposób się przy niej znudzić czy zmęczyć. Bogactwo przekazywanej wiedzy i mnogość interesujących kwestii sprawiają, że lektura jest fascynująca. A wypracowany i przekonujący styl autorki pozwalają pokonywać kolejne strony bez przeszkód.

„Oko tygrysa” nie będzie historią dla wszystkich, ze względu na swoja treść czy może też rozmiar. Bez wątpienia natomiast mogę powiedzieć, że Ci, którzy z jakiegoś powodu przejdą obojętnie obok tego tytułu, wiele stracą. Czy powinnam przekonywać i zachęcać Was dłużej?

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy. 

niedziela, 14 lipca 2024

C. J. Sansom "Komisarz"

 


Autor
: C. J. Sansom

Tytuł: Komisarz

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 497

Gatunek: kryminał historyczny



 

Odkąd sięgam pamięcią, uwielbiam kryminały. Możliwość podążania tropem zbrodni, rozwiązywania zagadek, szukania winnych. Klimat pełen napięcia, intrygujących bohaterów oraz zwrotów akcji. Nadszedł natomiast ten moment, gdy poczułam już pewne znużenie i wypalenie towarzyszące poznawaniu tego typu lektur. Zaczęłam dostrzegać podobieństwa i wzorce, a autorom coraz trudniej było mnie zaskoczyć. W związku z tym zaczęłam szukać czegoś nowego i świeżego. „Komisarz” wydawał mi się dobrym tytułem i odpowiednim wyzwaniem.

Choć Sansom pojawił się na polskim rynku wydawniczym wiele lat temu, nie miałam do tej pory możliwości poznać jego książek, które zdobyły uznanie i sympatię czytelników. W tym jednak momencie, świeżo po lekturze pierwszej części kryminalno- historycznego cyklu, mogę szczerze przyznać, że wcale nie dziwi mnie podziw, jaki wzbudziły jego opowieści. Sama bowiem nie miałam chęci odkładać książki ani na moment, tak mocno zaangażowałam się w tę opowieść i wszystkie składające się na nią wątki.

Gdyby ktoś zapytał, który z motywów zrobił na mnie największe wrażenie, nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie. „Komisarz” może zafascynować czytelników pod wieloma względami. Przede wszystkim zauroczyło mnie historyczne tło tej historii. Sansom wspaniale oddał XVI- wieczny klimat Anglii, sprawiając, że podczas lektury miałam możliwość poczuć się, jak uczestniczka i obserwatorka wydarzeń, które wydawały się żywe, barwne i mocno działały na wyobraźnię.

Na stronach powieści obserwujemy istotne zmiany, które zachodziły w państwie i społeczeństwie. Na naszych oczach zdają się rozgrywać dramaty i tragedie. Sansom wprowadza nas w świat historii, władzy, polityki i religii, ale robi to w ujmujący i przekonujący sposób, przekazując informacje i nie komplikując ich przesadnie. Dzięki temu dość trudne tematy zostają odciążone, narracja zdaje się nabierać lekkości.

Sansom, łaskawy dla swoich czytelników, nie oszczędza jednak bohaterów. Tytułowy komisarz, będący z wykształcenia prawnikiem, zostaje przydzielony do rozwiązania sprawy morderstwa. Śledztwo, które już na początku wydaje się trudne i niewdzięczne, z czasem wymaga od Matthew Sherdlake’a coraz większych poświęceń. Bohater musi działać pod presją czasu, władzy i swojego wyglądu. Czy uda mu się znaleźć winnego krwawej zbrodni?

W tym miejscu dochodzimy do tego, o czym naprawdę koniecznie trzeba powiedzieć. „Komisarz” to dopracowany, przemyślany, dobry i wartościowy kryminał. Z dużą uwagą i niemałym zaangażowaniem śledziłam rozwój wydarzeń, by przekonać się, co jeszcze przygotował dla mnie autor. Z przyjemnością obserwowałam zwroty akcji, przyjmowałam mroczne niespodzianki i wyczuwałam zmiany nastroju. Sansom zbudował intrygujący i pełen napięcia klimat, na który składa się nietypowe miejsce akcji, tło wydarzeń i ludzkie grzechy ukryte pod zakonnymi habitami. W czasie lektury nie udało mi się znaleźć mordercy ani rozwiązać wszystkich zagadek. Na szczęście Sansom nie zostawił mnie z żadnymi niedopowiedzeniami czy pytaniami.

„Komisarz” to książka, która spodoba się zarówno osobom ceniącym mroczne historie, jak i powieści historyczne. Tytuł ten może również znaleźć entuzjastów wśród czytelników szukających nowości i świeżości. Serdecznie polecam.       

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

wtorek, 18 czerwca 2024

Miriam Toews "Z ogniem"

 


Autor
: Miriam Toews

Tytuł: Z ogniem

Wydawnictwo: Czarne

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 272

Gatunek: literatura współczesna 




Wyobcowana nastolatka, melancholijna matka i szalona babka. Jak wygląda życie tych kobiet pod jednym dachem? Czy więcej je dzieli czy łączy?

Mogłoby się wydawać, że to historia bardzo podobna do innych, które w ogromnych ilościach zalewają kobiecy rynek wydawniczy. Kilka pokoleń w jednym domu, problemy dnia codziennego, przewrotne rodzinne więzi. Po zakończonej lekturze mogę jednak powiedzieć, że takie założenie byłoby błędne i niesprawiedliwe. Bo choć Toews pisze o normalnych sprawach i wykorzystuje ograne tematy, to jednak robi to mądrze, dojrzale, z wyczuciem i dużym humorem.

„Z ogniem” to książka, w której schowano samo życie. Bardzo barwna, niezwykle odważna oraz pełna kontrastów. Dziwna, szalona, przewrotna. A jednak na kolejnych stronach wybrzmiewają realizm i autentyczność. Opisywane wydarzenia sprawiają wrażenie przerysowanych i nieprawdopodobnych, ale w dużej mierze tak właśnie wygląda przecież codzienność. Nastoletnia Swiv wraz z melancholijną matką i odważną babką tworzą niestandardowy, ale jakże prawdziwy obraz współczesnej rodziny, w której po prostu nie ma miejsca na doskonałość i perfekcję, ale bliskość i miłość dają szansę na porozumienie i pozwalają popełniać błędy.

Z wielką przyjemnością i ogromną ciekawością poznawałam książkowe bohaterki. Toews znakomicie spisała się w kwestii budowania sylwetek, sprawiając, że każda z nich malowała mi się przed oczami, jak żywa. Niezwykłe charakterystyki dodawały całości realizmu, dzięki czemu zyskała jeszcze bardziej przekonujący i angażujący wymiar. Momentami odnosiłam wrażenie, jakby autorka portretowała członków swojej rodziny lub bliskich przyjaciół. Tak wiele prawdy i życia zamieściła w charakterach i decyzjach bohaterek. Z pewnością żaden czytelnik nie pozwoli sobie na obojętność.

Podczas lektury miałam wrażenie, jakbym czytała niestandardowy dziennik codziennych przygód. Akcja powieści przybiera bowiem całkiem swobodny ton, a narracja sprawia wrażenie pobłażliwej i odrobinę chaotycznej. W rozwoju akcji widać lekkość, pewność siebie i dystans. Toews dobrze wie, co chce przekazać czytelnikowi i z zabawną gracją realizuje swój pisarski zamysł. Całość, wydają się nieco przypadkowa i osobliwa, zyskuje dojrzały i niewymuszony charakter.

Tym, co szczególnie mnie zaskoczyło i ujęło w tej książce, jest poczucie humoru. Zabawne wypowiedzi nastoletniej Swiv, opisy babcinych przygód i odważny styl autorki sprawiały, że podczas lektury uparcie chichotałam i uśmiechałam się do siebie. Ta lekkość pozwalała na czerpanie jeszcze większej przyjemności z przedstawionej historii, ale też odbierała jej nieco ciężaru związanego z opisywanymi wydarzeniami, dzięki czemu mogłam poczuć się zrelaksowana i rozbawiona tym tytułem.

„Z ogniem” to powieść o współczesnych kobietach. Tych, które dużo już przeżyły i tych, które wszystko mają jeszcze przed sobą. To kronika codziennych wzlotów i upadków, konieczność podejmowania decyzji i ponoszenia ryzyka ale także przestrzeń na błędy. Toews wykazała się dużą dojrzałością i niezwykłą plastycznością oraz talentem do wykorzystywania mocy słowa. Jestem zachwycona tym tytułem.      

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarnemu. 

sobota, 15 czerwca 2024

Donato Carrisi "Dom świateł"

 


Autor
: Donato Carrisi

Tytuł: Dom świateł

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 384

Gatunek: thriller psychologiczny 




“Dom świateł” to trzecia część mrocznego i niepokojącego cyklu Donato Carrisiego, w którym rolę pierwszoplanową odgrywa ceniony psycholog dziecięcy. Dwie pierwsze książki z tej serii całkowicie mną wstrząsnęły i do głębi mnie przeraziły, nie mogłam jednak oprzeć się tym historiom. Niczym magnes przyciągały mnie do siebie i kusiły, by po kolei poznawać i dopasowywać wszystkie fragmenty układanki. Czy po tym wszystkim mogłam zrezygnować? Czy mogłam przejść obojętnie obok usypiacza dzieci i nowej opowieści z jego udziałem? Zdecydowanie nie.

Już po pierwszej przeczytanej powieści autorstwa Carrisiego zrozumiałam, że w tym momencie, niezależnie od tego, co się wydarzy, będę wiernie i lojalnie towarzyszyć temu pisarzowi i jego historiom. Odkąd pamiętam poszukuję w książkach mroku, obawy, lęku i niepokoju. Lubię przyglądać się bohaterom z psychologicznej perspektywy, zagłębiać się w ich umysły. Cenię opowieści, które potrafią wzbudzić silne emocje bez rozlewu krwi, zadziałać na wyobraźnię, skłonić do myślenia i zasugerować rozwiązania. Dokładnie w taki sposób można by pokrótce scharakteryzować styl włoskiego autora i to, co prezentuje w swych powieściach.

Podczas lektury czułam olbrzymią niepewność. Miałam wrażenie, jakbym nie panowała nad sytuacją. Kolejne rozdziały pogłębiały napięcie. Rozwój akcji zaś wywoływać poczucie zagrożenia. Choć dobrze wiedziałam, że historia rozgrywa się przecież na stronach książki, mocne uczucia towarzyszące lekturze zdawały się rozgrywać tuż obok, zupełnie, jakby akcja powieści przeniosła się na tu i teraz. Czułam, jakbym stawała się nie tylko świadkiem wydarzeń, ale też ich uczestnikiem, a raczej zakładnikiem. Bez możliwości odwrotu i ucieczki.

Carrisi manipuluje umysłem, zarówno bohaterów, jak i czytelników. Wnika w myśli, szepcze w głowie, sieje umysłowy zamęt. Wprowadza w dziwny trans, pozwalając uwierzyć w to, co jest tylko jego wymysłem. Piękna wyobraźnia, pisarska dojrzałość, bogactwo pomysłu i znajomość tematu sprawiają natomiast, że przewrotna historia zaczyna wydawać się autentyczna. Ciężko bowiem uwierzyć, że można taką opowieść zaplanować i napisać, realizując ją tak, by każdy szczegół był przemyślany, a każde zdanie miało znaczenie.

Mimo że tak wiele jest mroku i niepokoju w historiach Carrisiego, nie sposób się od nich oderwać. Nie można z nich zrezygnować, jakby rozpoczęta lektura stawała się swego rodzaju zobowiązaniem czy też stanowiła obietnicę czytelnika, że wytrwa, aż do samego końca. Bez wątpienia jest to opowieść dla osób o mocnych nerwach, które nie obawiają się psychologicznych zagrywek i radzą sobie z manipulacją autora. Albo dla tych, którzy lubią pełne emocji zagrywki i skomplikowane uczuciowe pojedynki.

Carrisi ma niezwykły talent pisarski, który przejawia się w każdym elemencie tej historii. Wspaniale myśli i pięknie pisze. Zna się na emocjach i budowaniu sylwetek bohaterów. Potrafi umiejętnie nawiązywać do przeszłości, bawiąc się teraźniejszością. Przede wszystkim jednak znakomicie buduje napięcie. Steruje czytelnikiem za pomocą słowa. Choć może wypadałoby powiedzieć, że wykorzystuje moc niedopowiedzenia i prawo do milczenia.

„Dom świateł” to niepokojąco dobra historia, która jest intrygująca zarówno za sprawą świetnych rozwiązań, jak i kolejnej możliwości spotkania się z głównym bohaterem. Mogłabym pisać o niej cały dzień, usiłując uwolnić buzujące emocji i kłębiące się myśli. Ale wiem, że one zostaną ze mną na dłużej. Pozwólcie, by Wam również towarzyszyły. Nie pożałujecie tej decyzji.       

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

wtorek, 4 czerwca 2024

John Treherne "Zbrodnia w raju. W poszukiwaniu utopii na Galapagos"

 


Autor
: John Treherne

Tytuł: Zbrodnia w raju

Wydawnictwo: Czarne

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 256

Gatunek: literatura faktu




Każdy z nas ma czasami ochotę uciec. Porzucić obowiązki, odpowiedzialność, pracę, dorosłość. Nawet, jeśli mamy świadomość, że to się nigdy nie wydarzy, pozwalamy sobie na cichą i nieśmiałą refleksję typu „co by było gdyby”. Publikacja Johna Treherne’a przewrotnie natomiast udowadnia, że istnieją ludzie, którzy wizję życia na bezludnej wyspie przekuli w swoją codzienność.

Autor reportażu rozpoczyna książkową historię od myśli, które pewnego razu zakiełkowały w głowach niemieckiej pary. Friedrich był lekarzem, pewnym siebie, egoistycznym i przekonanym o swoich racjach. Dore była jego kochanką, uległą, słabszą, z umysłem pełnym jego ideałów. Wydawało im się, że Galapagos, wówczas bezludne i dalekie od cywilizacji to idealne miejsce do życia. Myśleli, że będą sami dla siebie, szczęśliwi i samowystarczalni. Czy rzeczywiście tak było? Czy ta wizja miała w ogóle realną szansę powodzenia?

Treherne pokazuje kolejne kroki poczynione przez niemiecką parę w drodze do raju. Dzięki przedstawionym na stronie książki opisom wydarzeń dowiadujemy się, jak Friedrich i Dore rozpoczęli życie na Floreanie, z jakimi przeszkodami się spotkali i jak sobie z nimi radzili. Autor znakomicie uporał się z odtworzeniem ich wędrówki i początkiem nowego życia. Jego opisy są niezwykle wiarygodne, autentyczne, przekonujące, a przede wszystkim intrygujące.

Z ogromną ciekawością śledziłam rozwój wydarzeń i patrzyłam na postępy dokonywane przez głównych bohaterów, zastanawiając się przy tym, co poszło nie tak. Nie bez powodu przecież Treherne zatytułował swą publikację „Zbrodnia w raju”. Co się wydarzyło? Kto zawinił? I czy winny poniósł zasłużoną karę?

Autor publikacji nie tylko przedstawia wydarzenia ale też prowadzi subtelne śledztwo, biorąc swoich bohaterów ni to za świadków ni to za podejrzanych. Zadaje pytania, sprawdza tropy, sugeruje, rozmyśla, igra z czytelnikiem. Rozpoczynając lekturę, rozpoczynamy również prowadzoną przez niego grę, w której próżno jednak szukać zwycięzców i przegranych.

Przegrani bowiem okazali się prawie wszyscy uczestnicy utopii na Galapagos. Przypadkowe ofiary, zaginieni, a prawdopodobnie również zamordowani. Kiedy przyjeżdżali na wyspę ze swoich snów, nie spodziewali się, że może ich spotkać coś złego, przekleństwo większe, niż życie w cywilizacji, które tak ich przecież odstraszało.

„Zbrodnia w raju” to intrygująca i tajemnicza opowieść o wydarzeniach, jakie miały miejsce prawie 100 lat temu. W pewien sposób jednak aktualna i na czasie, szukająca odpowiedzi na ważne pytania i rozwiewająca wątpliwości. To przewrotna i szalenie ciekawa opowieść o grupie swego rodzaju dziwaków, których więcej jednak łączyło, niż dzieliło. Dobrze napisana, angażująca, zapadająca w pamięć. Polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarnemu. 

wtorek, 28 maja 2024

Daphne du Maurier "Niespokojny duch"

 


Autor
: Daphne du Maurier

Tytuł: Niespokojny duch

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 448

Gatunek: literatura piękna 




“Niespokojny duch” to już siódma książka autorki, którą miałam przyjemność przeczytać. Nieprzypadkowo użyłam określenia „przyjemność”, bowiem właśnie to czuję podczas czytania powieści Daphne du Maurier. Za każdym razem towarzyszą mi zaciekawienie, harmonia i uśmiech ale również napięcie i niepokój. Autorka ma niezwykły talent do opowiadania historii i wywoływania burzy emocji. Tym razem nie mogło być inaczej.

Gdyby nie zostało to jasno i wyraźnie zaznaczone, nigdy nie domyśliłabym się, że to właśnie od tego tytułu du Maurier rozpoczęła swą niesamowitą pisarską karierę. Zazwyczaj w debiutach łatwo doszukać się nieścisłości, słabości, potknięć czy braków. Ale nie w tym przypadku! „Niespokojny duch” to tak samo intrygująca, piękna i mądra opowieść jak pozostałe książki pisarki, które przeczytałam wcześniej. Nie byłabym w stanie wybrać ulubionej, choć świeżo po lekturze sercem jestem wciąż przy tych bohaterach niespokojnych duchem.

Dzięki temu tytułowi mamy wspaniałą okazję, by poznać dzieje niezwykłej rodziny Coombe’ów. Podążając za autorką obserwujemy kolejne pokolenia, ich wzloty i upadki, rodzinne przywiązanie oraz najgorsze instynkty pokonujące bliskość i zażyłość. To rodzinna saga w najlepszym wydaniu. Wypełniona po brzegi emocjami, intensywna niczym kornwalijskie przypływy i gwałtowna jak zimowa burza na oceanie. Nie mogłam oderwać się od tej lektury, czując ogromne zaciekawienie rozwojem wypadków ale również duże przywiązanie do bohaterów powieści.

Nie chciałabym zbyt wiele zdradzić, mogę natomiast powiedzieć, że na stronach książki poznajemy grono niesamowitych postaci. Nie wszystkich możemy polubić czy też obdarzyć sympatią, ale nie sposób pozwolić sobie na obojętność wobec nich. Śledząc ich losy, zauważamy, jak wielki talent i jak piękną wyobraźnię posiada autorka. Powieściowi bohaterzy wyglądają bowiem, jak żywi. Pełnowymiarowi, charyzmatyczni, ludzcy, przekonujący. Du Maurier pozwala im na słabości i nie odbiera ułomności, ale znajduje też dla nich nieco zrozumienia i wytłumaczenia. Rozsądnie i z wyczuciem pokazuje ich uczucia i motywacje.

Sylwetki bohaterów odgrywają w tym dramacie pierwszorzędna rolę aczkolwiek historia ta nie byłaby tak dobra, gdyby zabrakło w niej innych elementów. Tym, który również zasługuje na uznanie, jest tło książkowych wydarzeń. Kornwalijskie wybrzeże, rodzinna stocznia i port, zmienność krajobrazu i pogody, swojski charakter miasteczka- to wszystko budzi duże emocje i mocno działa na wyobraźnię. Wiem, jak piękna jest w rzeczywistości Kornwalia i uważam za niesamowite, jak wspaniale autorce udało się to piękno oddać na książkowych stronach.

„Niespokojny duch” to w dużej mierze opowieść o samym życiu. Poruszająca istotne tematy, znane i lubiane motywy, ale wykorzystująca je na swój własny sposób. Du Maurier potrafi fantastycznie opowiadać, przekazywać uczucia, budzić wspomnienia i wywoływać refleksje. Jestem zauroczona tym, jak łączy tematy i urzeczona tym, jak kieruje powieściowymi wydarzeniami.

Do tej pory przeczytałam siedem książek autorki i ani razu się nie zawiodłam. Śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z najbardziej zachwycających pisarek, jakie poznałam. Chętnie zachwalałabym ją dalej, a pochwałom nie byłoby końca. Nie chcę jednak za dużo powiedzieć, żeby nie odebrać Wam ani odrobiny przyjemności z lektury. Serdecznie i gorąco polecam, zarówno „Niespokojnego ducha”, jak i pozostałe tytuły du Maurier.     

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

środa, 22 maja 2024

Antti Tuomainen "Teoria bobra"

 


Autor
: Antti Tuomainen

Tytuł: Teoria bobra

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 368

Gatunek: kryminał 




“Teoria bobra” to już ostatnia (niestety) część przygód aktuariusza Henriego Koskinena, który w wyniku serii niefortunnych zdarzeń zostaje właścicielem parku przygody. Choć zazwyczaj nie sięgam po podobne książki, zakładając, że humor nie pasuje do thrillerów czy kryminałów, z czystej ciekawości sięgnęłam po tę dziwną i przewrotną trylogię Tuomainena i ani przez chwilę nie żałowałam.

Fiński autor nie oszczędzał głównego bohatera. Odkąd Henri został ściśle związany z miejscem, w którym rządzą dzieci, nie miał ani chwili spokoju. Ogromne długi, niezadowoleni pracownicy, zaskakujące wypadki i nieliczący się z nikim i niczym rywale, a do tego niespodziewana miłość w pakiecie z małą dziewczynką… Henri zdecydowanie nie miał łatwo. Wszystkie trzy części to ogrom kłopotów, przypadków i niespodzianek, przez które nasz bohater brnie niczym przez ogromne finlandzkie zaspy, powoli ale konsekwentnie i z uporem.

Aktuariusz, zajmujący się jeszcze niedawno karierą w towarzystwie ubezpieczeniowym, został wystawiony przez autora na wielką próbę. Tuomainen zrzucił mu na barki ogrom ciężarów, z którymi Henri próbuje się uporać za pomocą matematyki i logiki. Tak, jak w dwóch poprzednich częściach serii, tak i w tym przypadku, nie sposób się przy nim nudzić. Z wielką przyjemnością i niesłabnącą ciekawością podążałam za nim krok w krok, usiłując zrozumieć i pokonać wszelkie przeciwności.

„Teoria bobra” to taki lekki i sympatyczny kryminałek. Choć na stronach książki zostaje przelane sporo krwi, całość ma humorystyczne zabarwienie i służy czystej czytelniczej rozrywce. Oprócz humoru mamy tutaj sporą dawkę absurdu, dystansu i ironii. Tuomainen łączy wszystko w przewrotny i szalony sposób, ale ten pomysł i styl mają w sobie dużo uroku i budzą sympatię. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że przez długi czas będę jeszcze wspominać Henriego i jego przygody z uśmiechem na twarzy.

Mimo że akcja książki rozgrywa się w zimnej Finlandii, a śnieg niemalże przesypuje się z jednej kartki książki na kolejną, to opowieści o tym nietypowym bohaterze zdecydowanie rozgrzała moje serce. Choć bawiłam się znakomicie (znowu), to jednak przez cały czas trzymałam kciuki, by autor przestał w końcu rzucać głównemu bohaterowi kłody pod nogi. Henri wzbudził we mnie tyle uznania i sympatii, że po prostu życzyłam mu wszystkiego najlepszego i wierzyłam, że ostatnia część trylogii musi zakończyć się szczęśliwie.

„Teoria bobra” to znakomite zakończenie dla tej serii. Utrzymująca poziom poprzednich książek, zabawna, intrygująca i przewrotna. Pokazująca przemianę, jaka dokonała się w głównym bohaterze i całym jego otoczeniu. Odpowiadająca na wszystkie pytania i rozwiewająca wątpliwości. Po prostu fantastyczna. Mam nadzieję, że Tuomainen jeszcze nie raz mnie zaskoczy i że rzeczywiście sympatycy tej serii, ze mną na czele, doczekają się jej ekranizacji.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.