Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jenny Blackhurst. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jenny Blackhurst. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 lutego 2024

Jenny Blackhurst "Do trzech razy śmierć"


Autor: Jenny Blackhurst

Tytuł: Do trzech razy śmierć

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 416

Gatunek: thriller psychologiczny 





Do tej pory przeczytałam niemal wszystkie książki autorstwa Blackhurst, które ukazały się nakładem wydawnictwa Albatros w Polsce. Już pierwsze tytuły zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a kolejne jedynie utwierdziły mnie w przekonaniu, że powieści autorki są intrygujące, świeże i warte poświęconego im czasu. Tym razem jednak Blackhurst przygotowała dla swoich czytelników coś nieco innego.

„Do trzech razy śmierć” to wstęp do kryminalnego cyklu, w którym miejsce pierwszoplanowe zajmują obok siebie dwie siostry. Należące do rodziny przestępców Tess i Sarah wybrały jednak zupełnie inną drogę. Pierwsza z nich postanowiła podążyć śladem dobra i zdecydowała się na karierę w policji. Druga natomiast działa u boku swego ojca, jednego z największych oszustów w Brighton. Czy okrutne, niezrozumiałe i tajemnicze morderstwo zbliży je do siebie i sprawi, że zajmą miejsce po tej samej stronie barykady?

Już pierwsze rozdziały książki całkowicie mnie przekonały i oczarowały. Szybko przekonałam się bowiem, że stanowi ona niebanalną i nieszablonową historię, w której autorka pokazuje pełnię swoich umiejętności. Kryminalna intryga, która ma największe znaczenie w przypadku mrocznych opowieści, okazała się złożona, zawiła i przewrotna. Na kolejnych stronach książki mnożyły się pytania, ale zamiast odpowiedzi narastały wątpliwości i nieporozumienia. Blackhurst raz po raz dawała mi do zrozumienia, że znalezienie rozwiązania i ujęcie mordercy wykracza poza moje amatorskie detektywistyczne umiejętności.

Akcję powieści śledziłam bardzo uważnie, z rosnącym zainteresowaniem i pogłębiającym się zaangażowaniem. Ciężko jednak było mi pozbyć się wrażenia, że coś wciąż umyka, znajduje się poza granicą wzroku, a autorka bawi się ze mną  kotka i myszkę. Blackhurst wprowadzała nowe wątki, myliła tropy, pozwalała sobie na intrygujące twisty. Różnego rodzaju kryminalne zabiegi podtrzymywały zainteresowanie i pogłębiały napięcie. A skupienie się na kwestiach związanych z oszustwami, magicznymi sztuczkami i metamorfozami bohaterów nie pozwalały oderwać się od lektury.

Uwielbiam kobiece, niepokojące thrillery, w których główne role odgrywają inteligentne, błyskotliwe i odważne bohaterki. W tym przypadku autorka okazała się niezwykle hojna i dobroduszna, przedstawiając czytelnikom dwie całkiem różne siostry. Zarówno Tess, jak i Sarah, wielokrotnie mnie zaskoczyły, poruszyły, zirytowały czy też rozczuliły. Z ogromem towarzyszących emocji i szalejącą ciekawością śledziłam ich poczynania, z jednej strony próbując znaleźć brutalnego mordercę, a z drugiej ceniąc sobie możliwość lepszego poznania tej niezwykłej książkowej rodziny.

„Do trzech razy śmierć” to wspaniały, dopracowany i zaskakujący thriller, któremu absolutnie niczego nie brakuje. Świeży, tajemniczy i angażujący, a do tego świetnie napisany. Autorka znakomicie sobie poradziła oddając w ręce czytelników kolejną mroczną i przewrotną opowieść, stanowiącą także idealne rozpoczęcie serii. Wprost nie mogę się już doczekać kolejnej części i znalezienia odpowiedzi na pytania, z którymi pozostawiła mnie Blackhurst w finałowej scenie. Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

wtorek, 28 lutego 2023

Jenny Blackhurst "Morderstwo na szlaku"

 



Autor
: Jenny Blackhurst

Tytuł: Morderstwo na szlaku

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2023

Liczba stron: 352

Gatunek: thriller psychologiczny 




Co wydarzyło się wiele lat temu w Kanadzie? Czyje zwłoki znaleziono w pobliżu znanego turystycznego szlaku?

Miałam przyjemność przeczytać wszystkie książki autorstwa Jenny Blackhurst, które do tej pory ukazały się nakładem wydawnictwa Albatros. Te spotkania sprawiły, że wiem już, czego mogę się spodziewać po kolejnych powieściach tej pisarki. I zdecydowanie pogłębiły mój apetyt na mroczne i niepokojące historie w jej wydaniu.

W moim odczuciu Blackhurst jest mistrzynią tworzenia subtelnych kobiecych thrillerów. Na stronach jej książek nie przelewa się krew, a trup nie ściele się gęsto. Autorka skupia się raczej na emocjonalnych i osobistych zbrodniach, których motywy i konsekwencje przedstawia nam wraz z rozwojem akcji. Podążając jej śladem szukamy winnego oraz usiłujemy zrozumieć, co rzeczywiście się wydarzyło.

Autorka wspaniale radzi sobie ze zwrotami akcji i różnego rodzaju twistami. Umiejętnie i z wyczuciem wodzi czytelników za nos, raz po raz udowadniając, że podczas lektury nie możemy czuć się zbyt pewnie i komfortowo. Bo to, co na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, w kolejnych rozdziałach dostarcza nowych pytań i sekretów. A śmiało i głośno trzeba powiedzieć, że autorka stała się swego rodzaju specjalistką w budowaniu tajemnic i towarzyszącej im mrocznej otoczki.

Blackhurst dobrze wie, jak działać na wyobraźnię i emocje czytelnika. W dużej mierze wykorzystuje do tego psychologiczne zagrywki. Obyczajowe tło, budzące poruszenie tematy, możliwość postawienia się na miejscu bohaterów- dzięki temu nasze zmysły pracują na najwyższych obrotach, skłaniając do refleksji i przywołując wspomnienia. Autorka przedstawia książkową akcję, sugerując, że podobne sytuacje mogłyby przytrafić się każdemu z nas.

Jak my zachowalibyśmy się na miejscu bohaterów? Czy na naszych rękach również znalazłaby się krew? I czy moglibyśmy żyć z tak mrocznymi sekretami? Podczas lektury mnożą się pytania i wątpliwości. Z jednej strony związane z rozwojem akcji, z drugiej natomiast z emocjami i przemyśleniami, które fabuła w nas zrodziła. Uwielbiam książki działające w ten sposób na umysł. Pozwalające przeżywać. Czytane z uśmiechem na ustach i rumieńcem na policzkach.

Istotne znaczenie w powieści ma również dwutorowa narracja. Na stronach książki o pierwsze miejsce walczą ze sobą przeszłość i teraźniejszość, naprzemiennie wskazując czytelnikowi kierunek akcji. Zarówno wydarzenia z przeszłości, jak i te rozgrywane na bieżąco, robią duże wrażenie. Czy można popełnić zbrodnię bez kary? Uniknąć odpowiedzialności? Zmienić przeszłość? Porzucić tożsamość? Przekonajcie się.

Siła tej powieści tkwi także w sylwetkach jej bohaterów. Dobrze skonstruowane postacie przedstawiają różne oblicza dobra i zła. A może tylko zła? Każdy z  nich ma coś na sumieniu. Na każdego czeka pokuta i ciężki krzyż do niesienia.

„Morderstwo na szlaku” okazało się dokładnie taką lekturą, na jaką liczyłam. Przyjemnie mroczną i klimatyczną, ale jednak lekką i przyjazną w odbiorze. Lubię gwarancję, jaką daje mi nazwisko autorki.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

niedziela, 20 lutego 2022

Jenny Blackhurst "Córka mordercy"

 


Autor
: Jenny Blackhurst

Tytuł: Córka mordercy

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2022

Liczba stron: 384

Gatunek: thriller psychologiczny 




Wydaje się, że wszyscy dobrze wiedzą, co wydarzyło się 25 lat wcześniej. Tylko czy na pewno? Być może porwanie małej dziewczynki wiąże się z tragedią, której echo wciąż wybrzmiewa na wyspie. Być może ktoś chce, żeby prawda wyszła na jaw…

Już jakiś czas temu Jenny Blackhurst dołączyła do grona autorek, po których książki sięgam w ciemno. Do tej pory poznałam wszystkie powieści brytyjskiej pisarki i zwyczajnie nie mogłam przejść obojętnie obok nowego tytułu. „Córka mordercy” to kolejny przykład tego, że Blackhurst warto zaufać, bo jej książki stanowią wspaniałe połączenie elementów charakterystycznych dla wartościowych kobiecych thrillerów i historii obyczajowych z wyższej półki.

Tym, co szczególnie przypadło mi do gustu w przypadku „Córki mordercy” jest wybór miejsca rozgrywanych wydarzeń. Akcja powieści toczy się bowiem na małej walijskiej wyspie, której mieszkańcy znają się od lat. Takie małe społeczności najczęściej mają zaskakująco dużo do ukrycia, a serdeczność i szczerość są tutaj tylko na pokaz. Podczas lektury cały czas uważnie śledziłam rozwój wydarzeń, zakładając, że spokój na kartkach książki jest tylko pozorny, a całość rozegra się pod hasłem „ciszy przed burzą”.

Blackhurst przyzwyczaiła mnie już do tego, że czasami należy poczekać nieco dłużej na książkowe niespodzianki, a napięcie pojawia się dopiero wraz z kolejnymi rozdziałami. Czekałam zatem cierpliwie, ufając autorce i wierząc w jej wyobraźnię i umiejętności. Nie mogłam doczekać się rozwiązania zagadki, utwierdzając się w przekonaniu, że oprócz znakomitego finału czeka mnie więcej niespodzianek, które wprawią mnie w zdumienie i oszołomienie. I rzeczywiście, kiedy już wszystkie elementy trafiły na swoje miejsce, w mojej głowie i sercu pojawiły się czytelnicza satysfakcja i duże zadowolenie.

Brytyjska autorka dobrze wie, jak duże znaczenie ma kreacja bohaterów, dlatego też przykłada do tego dużą uwagę i wkłada w to sporo wysiłku. Książkowe postacie wydają się dzięki temu pełnowymiarowe, ludzkie, autentyczne i obdarzone zestawem niezwykle realistycznych cech. Nic w życiu nie jest wyłącznie czarne ani białe i podobnie jest z bohaterami książki. Nie można jednoznacznie ich oceniać, wywołują oni bowiem wiele różnorodnych emocji. Ich decyzje skłaniają do refleksji i w pewien sposób zmuszają do osobistego rozrachunku z tym, co było.

Na kartkach książki wspaniale łączą się bieżące wydarzenia i wątki z przeszłości. Czytelnikowi ciężko jest wyobrazić sobie co tak naprawdę miało miejsce wiele lat wcześniej, tymczasem pytania mnożą się także wśród aktualnie toczącej się akcji. Dzięki temu nastrój wyczekiwania i zainteresowanie czytających wciąż się pogłębia, a silne napięcia i uczucie niepewnością chętnie o sobie przypominają, raz po raz. Wartość historii pogłębia obyczajowe tło, zwłaszcza, że najczęściej to te silne emocje i wzruszenia pchają ludzi w kierunku zbrodni.

„Córka mordercy” napisana została lekkim słowem, w przyjaznym czytelnikowi stylu. Całość świetnie i szybko się czyta, a lektura sprawia wiele przyjemności. Każdy szczegół został przemyślany, a każdy element zdaje się wspaniale pasować do reszty. Tło wydarzeń, sylwetki bohaterów, zwroty akcji, świetne zakończenie- takie połączenie nie pozwala się nudzić i rozczarować.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

poniedziałek, 4 maja 2020

Jenny Blackhurst "Ktoś tu kłamie" [recenzja przedpremierowa]




Autor: Jenny Balckhurst
Tytuł: Ktoś tu kłamie
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller psychologiczny







Prawie rok po śmierci Eriki Spencer, twórca anonimowego podcastu sugeruje, że to nie był wypadek. Jego zdaniem kobieta została zamordowana, a on chętnie wyjaśni, kto za tym stoi. Co wydarzyło się tamtej nocy? Co mają na sumieniu mieszkańcy Severn Oaks?

Jenny Blackhurst należy do tych autorek, po których książki sięgam już w ciemno, bez chwili zastanowienia. Kilkakrotnie przekonałam się bowiem, że pisarkę cechują fantastyczna wyobraźnia, duża pomysłowość i świetny styl, które przekładają się na tworzenie interesujących i zaskakujących thrillerów. „Ktoś tu kłamie” to najnowsza powieść autorki, moim zdaniem najlepsza spośród tych, jakie pojawiły się do tej pory.

Gdyby ktoś zapytał mnie o najbardziej charakterystyczny element twórczości tej pisarki, to odpowiedziałabym, że to klimatyczne i pełne napięcia wykorzystanie sekretów przedstawianych w książce bohaterów. Uwielbiam wszystkie tajemnice, niedopowiedzenia i przemilczenia, dlatego dla mnie sposób budowania fabuły w oparciu o takie środki wspaniale się sprawdza. „Ktoś tu kłamie” to powieść wypełniona sekretami od pierwszej do ostatniej strony. Każdy z bohaterów ma coś do ukrycia, co prowadzi do sytuacji, w której wszyscy wydają się podejrzani.

Warto dodać, że w operowaniu cudzymi sekretami Blackhurst zasłużyła na miano mistrzyni. Autorka bowiem nie tylko potrafi tymi kwestiami zainteresować i dzięki nim pogłębić czytelnicze zainteresowanie. Ona także z prawdziwą finezją wodzi nas za nos, raz za razem udowadniając, że pewność siebie zostawia nas w tyle. Pisarka przynajmniej dwukrotnie mnie zmyliła, sugerując, że bohaterzy mają do ukrycia coś zupełnie innego niż w rzeczywistości i śmiało podkreślając, że nie wszystkie niewłaściwe relacje i błędy przeszłości muszą bazować na romansach, co zawsze narzuca się nam jako oczywista oczywistość i pierwsza myśl.


Bardzo podoba mi się, w jaki sposób autorka poprowadziła akcję powieści, która z każdym kolejnym rozdziałem stawała się dla mnie bardziej interesująca. Próbowałam rozwikłać zagadkę i znaleźć jej rozwiązanie na własną rękę, ale to wcale nie było łatwe zadanie. Blackhurst stworzyła dość skomplikowaną, ale nieprzekombinowaną fabułę, w której naprawdę łatwo się zatracić. Książka jest pełna napięcia opartego na tajemnicach, których przybywa w zaskakującym tempie. Próba ich zrozumienia prowadzi ostatecznie do finału, a zakończenie również wywołuje wiele emocji.

Ta powieść nie byłaby z pewnością tak dobra, gdyby jej akcja rozegrała się w innym miejscu. Podpatrujemy mieszkańców małej społeczności, którzy na pierwszy rzut oka pozostają w przyjacielskich relacjach i wszystko o sobie wiedzą. Tylko czy na pewno? Czy niewielka odległość między poszczególnymi domami pozwala sądzić, że nic się przed nikim nie ukryje? Niekoniecznie. Czy grają w jednej drużynie czy wśród nich jednak jest zdrajca? Przekonajcie się sami.

Autorka zachwyciła mnie także świetnym, dopracowanym i dojrzałym stylem. Dzięki temu jej książki czyta się przyjemnie i szybko. Nie nużą i nie męczą, lekki styl odciąża mocną fabułę. Wspaniała narracja mobilizuje czytelnika, by nie rozstawać się w powieścią.

Tak, jak wspomniałam, każdy z bohaterów wydaje się podejrzany. Dzięki temu ich charakterystyki nabierają mrocznego charakteru, a skrywane sekrety dodają im głębi. Nawet najmilsza osoba spośród nich ma coś na sumieniu. Bardzo podobała mi się ta niepokojąca grupa.

„Ktoś tu kłamie” to moim zdaniem najlepsza książka tej autorki. To poruszająca lektura, która uświadamia czytelnikom, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. Jak zalecano w powieści „Bądźcie szczerzy”…

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.

środa, 15 maja 2019

Jenny Blackhurst "Tak cię straciłam"




Autor: Jenny Blackhurst
Tytuł: Tak cię straciłam 
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller psychologiczny 







Po kilkuletnim pobycie w zakładzie psychiatrycznym, Susan wychodzi na wolność. Wydaje się, że kobieta uporała się z przeszłością, a nowa tożsamość pozwoli jej rozpocząć wszystko od początku. Ale ktoś postanawia namieszać Susan w głowie, sugerując, że dokonana przez nią zbrodnia nigdy nie miała miejsca…

Z twórczością Jenny Blackhurst spotkałam się już wcześniej, przy okazji lektury powieści “Zanim pozwolę ci wejść”. Bardzo dobrze wspominam tamtą książkę i liczyłam na to, że i tym razem nie zawiodę się na stylu i wyobraźni pisarki.

„Tak cię straciłam” rozpoczyna się dość powoli i raczej spokojnie. Choć zapowiada się dobrze, to jednak nie od razu wydarzenia nabierają rozpędu. Narracja jednak jest na tyle interesująca, a język autorki tak lekki i przyjazny, że czyta się dobrze i nawet nie zauważa, kiedy mijają kolejne strony, a akcja zaczyna się toczyć w zawrotnym tempie. W ten sposób, stopniowo wprowadzając nas do świata Susan, zapoznając z przeszłością, dając do zrozumienia, jak niewiele jeszcze wiemy, Blackhurst wyostrza nasz czytelniczy apetyt i pozwala, by buzowało w nas napięcie.

A jak to bywa w przypadku dobrego thrillera, nie mogło się obyć bez kilku niezbędnych elementów- mrocznej przeszłości, skrywanych tajemnic, niepokojących bohaterów, zwrotów akcji i uczucia, że to tylko cisza przed burzą, a wszystko zmierza w kierunku nieznanego i niewyjaśnionego. Tym razem również nie zabrakło w powieści tych elementów, dzięki czemu rzeczywiście podczas lektury możemy poczuć olbrzymią ciekawość, lekki niepokój oraz konieczność podążania za autorką w celu rozwiązania zagadki. Bo dopiero kiedy wszystkie składniki układanki znajdą się na swoim miejscu, czytelnik może się przekonać, że ta lektura warta jest poświęconego jej czasu i wypada wyjątkowo dobrze na tle obiecywanych, a jednak dość mdłych thrillerów, które zalewają rynek każdego dnia.


„Tak cię straciłam” to dobrze zaplanowana, gruntownie przemyślana i świetnie spisana historia, w której ciężko do czegokolwiek się przyczepić. Z jednej strony bowiem autorka bazuje na sprawdzonych technikach, opierając się na sekretach i pokazując, jak wpływają one na życie bohaterów, wykorzystuje mroczną przeszłość, a książkowe postacie obdarza zestawem bardzo nieprzyjemnych cech. Z drugiej zaś strony Blackhurst wprowadza do książki kwestie, które uderzają w czytelnika z innego powodu, nadając całości realizmu, skłaniając nas do refleksji i konieczności zajęcia stanowiska wobec opisywanych wydarzeń.

Duże znaczenie w przypadku tego typu historii ma niewątpliwie sposób ich przedstawienia. A czy można mocniej podziałać na wyobraźnię czytelnika, niż decydując się na relację z pierwszej ręki? Wydarzenia poznajemy oczami Susan, bohaterka opowiada także o swoich odczuciach. Dzięki temu całość nabiera charakteru, wydaje się bardziej emocjonalna, przypomina mroczny dziennik. Moim zdaniem pierwszoosobowa narracja zwiększa wartość thrillerów, sprawiając, że wyczuwalne napięcie jest większe, a opisywane sceny zdają się bardziej autentyczne.

Ważną rolę odgrywają w tej opowieści również bohaterzy, zarówno Ci z pierwszego planu, jak i postacie pozostające w tle. Każda z nich została skonstruowana w taki sposób, że pod odpowiednim kątem możemy dostrzec w nich nas samych. Nie zawsze będzie to przyjemne odczucie, ale kto z nas nie ma nic na sumieniu?

„Tak cię straciłam” to przekonująca i niepokojąca historia, która mogłaby się wydarzyć. Czy masz odwagę się z nią zmierzyć?

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 22 maja 2018

Jenny Blackhurst "Zanim pozwolę ci wejść"




Autor: Jenny Blackhurst
Tytuł: Zanim pozwolę ci wejść
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 448
Gatunek: thriller psychologiczny







Jeszcze niedawno życie Karen, Bei i Eleonor było niemalże idealne. Codzienne trudy osładzała im świadomość, że zawsze mają na kogo liczyć, a jeden telefon wystarczy, by obok zjawiła się najbliższa przyjaciółka. Pojawienie się tajemniczej pacjentki podczas terapii prowadzonej przez Karen sprawia, że życie kobiet zostaje wypełnione niepewnością, a dawno zapomniane sekrety znów zaczynają wychodzić na światło dzienne.

„Zanim pozwolę ci wejść” to przyjemne połączenie zaskakujących tajemnic, powracającej niczym bumerang przeszłości oraz toksycznych relacji, jakie na pierwszy rzut oka przypominają te najbliższe i najpiękniejsze. Zestawienie tych motywów jest intrygujące samo w sobie, ale to od sposobu poprowadzenia fabuły zależy, czy rzeczywiście przypadną one do gustu czytelnikowi. Musze przyznać, że Blackhurst poradziła sobie bardzo sprawnie, sprawiając, że szybko polubiłam jej styl opowiadania historii oraz zaangażowałam się w powieść bez zastrzeżeń.


Krótkie rozdziały i sprawiedliwy ich podział pomiędzy poszczególne bohaterki dramatu nie tylko sprawia, że całość wypada interesująco i przekonująco, pozwala również przemykać od strony do strony z zaskakującą prędkością. Kiedy zaczęłam czytać tę powieść nie spodziewałam się, że okaże się ona dla mnie lekturą na jedno popołudnie, jej długość i ciężka tematyka sugerowały bowiem, że książkowym kwestiom trzeba będzie poświęcić więcej czasu. A tutaj taka niespodzianka- można napisać thriller psychologiczny w tak lekki i przyjazny czytelnikowi sposób, że nie zabraknie emocji, a historia skłoni do uczestnictwa i spiesznego podążania za opisywanymi wydarzeniami.

Blackhurst stworzyła książkę bardzo kobiecą, budując napięcie w oparciu o tematyce czytelniczkom bliskie i dobrze znane. Zadziwiająca przyjaźń, trudny związane z macierzyństwem, kłopoty małżeńskie, smutne dzieciństwo… Każda z nas znajdzie w tej książce coś dla siebie, zwracając baczną uwagę na bohaterki i otaczającą je rzeczywistość. Tematy te z jednej strony przywołają wspomnienia, wywołają refleksje, skłaniają do zajęcia określonego stanowiska, z drugiej zaś wywołają w nas poczucie niepewności, sprawiają, że czujemy się nieswojo. Dobry thriller można zbudować wokół najbardziej zwyczajnej i z pozoru błahej fabuły, podobnie jak w tym przypadku.

Zdecydowanie nie jest to typ powieści, która wywoła u nas gęsią skórkę i nie pozwoli zasnąć. Akcja nie biegnie tutaj na złamanie karku, a każdy rozdział nie rozpoczyna się gwałtownymi zwrotami i nowymi wątkami. Nie. Duszna i gęsta atmosfera została zbudowana na niedopowiedzeniach, elementach prostych lecz skutecznych, jak cień za oknem, drobny hałas, przestawiona rzecz. Drobiazgi, które dają do myślenia, wywołują narastające uczucie niepokoju, a u bohaterek zwątpienie. Powieściowe napięcie otacza nas powoli i stopniowo, ale niezwykle skutecznie. Kolejne rozdziały pozwalają spojrzeć na pewne sprawy inaczej, zastanowić się, czy rzeczywiście wiemy, o co w tym wszystkim chodzi i czy słusznie oceniamy bohaterów w taki, a nie inny sposób.


Podoba mi się, jak Blackhurst wykreowała swoje postacie. Każdej z nich poświęciła sporo miejsca, na równi traktując ich większe i mniejsze lęki, gorzkie wspomnienia i skrywane tajemnice. Podczas czytania zmieniałam zdanie na ich temat, raz po raz przekonując się, że w powieści nic nie jest tak po prostu białe albo czarne, a wszystko opiera się na solidnych podstawach. Autorka nie zapomniała, jak ważne miejsce zajmuje wyjaśnienie motywu sprawy, wskazanie, co doprowadziło go do podjęcia takich decyzji, a to dla mnie szczególnie istotne.


„Zanim pozwolę Ci wejść” to przyjemna i nieskomplikowana opowieść. Być może nie wbije Was w fotel, ale zapewni porcję solidnej rozrywki, kilka godzin spędzonych na poznaniu interesującej i dobrze napisanej historii. Blackhurst stworzyła opowieść przemyślaną i dopracowaną. Ja nie mam do niej większych zastrzeżeń.  

Za możliwość poznania powieści dziękuję Wydawnictwu Albatros.