środa, 18 kwietnia 2018

Zdzisław A. Raczyński "Harib" [recenzja premierowa]




Autor: Zdzisław A. Raczyński
Tytuł: Harib
Wydawnictwo: Editio Black
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 544
Gatunek: literatura współczesna







Przyłączając się do norweskiej ekipy telewizyjnej podczas wyprawy do Libii, Harib nie mógł wiedzieć, że trafi w sam środek rewolucji. Nie mógł również przewidzieć, że stanie się uczestnikiem zaskakujących i niepokojących wydarzeń, które zagrożą jego życiu. Jakie sekrety skrywa jego przeszłość? Dlaczego to właśnie jego upatrzyły sobie tajne służby?

Po „Hariba” sięgnęłam licząc na intrygujący i niebanalny thriller, mroczny, wielowątkowy, zaskakujący. Ku mojemu zdziwieniu powieść okazała się niecodziennym gatunkowym miksem. Prawdę mówiąc nie czuję jednak żalu i nie mam do autora pretensji, bowiem powieściowe wątki połączył i zestawił ze sobą wyjątkowo ciekawie. Na kolejnych stronach mieszają się wątki kryminalne i kwestie polityczne, które złagodzone zostały poprzez nutkę przygody i przyjemny romans między bohaterami.



Taka mieszanka sprawia, że książka mocno się wyróżnia i zapada w pamięć, choć nie każdemu przypadnie ona do gustu z równą mocą. Motywy polityczne interesowały mnie nieco mniej i trochę wydłużały mi lekturę, nie mogę jednak powiedzieć, by nie zostały one zrealizowane w interesujący i dopracowany sposób. Najprzyjemniej czytało mi się natomiast o pobycie Hariba w Libii. Raczyński poświęcił sporo miejsca na przedstawienie tradycji i obyczajów narodu Tuaregów, wprowadzając tym samym do opowieści powiew świeżości i magię orientu. Wierzenia tamtejszej ludności, obowiązujące zwyczaje, kulturowa odmienność- te elementy sprawiały, że zanurzałam się w lekturze z wielką przyjemnością.

Ze względu na wprowadzenie do powieści elementów charakterystycznych dla różnych gatunków, mój odbiór książki na każdym etapie był inny, czemu towarzyszyły różnorodne emocje. Nie będę ukrywała, że „Harib” to wymagająca lektura. Trzeba poświęcić jej uwagę, by dobrze zrozumieć poszczególne wątki, czytać w skupieniu, by zrozumieć niuanse. To powieść, którą pokonuje się powoli i dobrze jest, moim zdaniem, poznawać ją etapami, niespiesznie, po to by opowieść nam się nie dłużyła i po to, by ją docenić. Niektóre wątki podobały mi się nieco bardziej, inne trochę mniej, nie mogę jednak odmówić autorowi zaangażowania w tę historię, dopracowania jej w każdym szczególe, zgromadzenia interesującej wiedzy i umiejętności zgrabnego przekazania jej czytelnikowi.

Powoli, ale z przyjemnością, poznawałam wydarzenia towarzyszące głównemu bohaterowi. Na początku nie obdarzyłam go szczególna sympatią, jednak z czasem zaczął mi on pod pewnymi względami przypominać jednego z moich literackich ulubieńców- Jacka Reachera. Harib, podobnie jak on, wielokrotnie wykazał się niezwykłym sprytem i intelektem. W dążeniu do celu był zdeterminowany, a w spełnianiu obietnic nie miał sobie równych. Odważny, inteligentny, zdeterminowany, zamieszany w dziwne zagadki z przeszłości i jeszcze bardziej zaskakujące intrygi polityczne i finansowe. Chciałoby się rzec: ciekawy facet.


Choć opowieść nie należy do lekkich, styl Raczyńskiego jest przystępny i nie sprawia trudności podczas czytania. Autor zagłębia się w przedstawiane tematy, stara się wyjaśnić czytelnikowi niezbędne szczegóły, ale nie nuży i nie zbacza z kursu. „Hariba” czyta się dobrze, podczas lektury cały czas mając przeświadczenie, że to jedna z tych powieści, którym rzeczywiście warto poświęcić czas. Jedna z książek, które warte są nieco wysiłku ze strony czytelnika.



Powieść okazała się nieco inna, niż przypuszczałam, ale przyniosła mi wiele frajdy i czytelniczą satysfakcję. Czytałam powoli, dawkując sobie książkowe tematy i czekając na niespodzianki ze strony autora, bo byłam pewna, że takie jeszcze na mnie czekają. Do gustu bardzo przypadło mi zakończenie książki, w przyjemny i lekki sposób uzupełniające całą historię.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio.

   

4 komentarze:

  1. Jestem ciekawa czy przypadłaby mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam mieszane odczucia. Jeszcze się zastanowię, czy przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna czy zdecyduję się na lekturę, ale udany miks gatunkowy kusi. Może jednak poczekam na jakiś spokojniejszy moment, bo na razie czasu na czytanie mam niewiele.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba się nią zainteresuję :) Lubię takie miksy gatunków.

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)