Tytuł: Mamy trupa i co dalej
Wydawnictwo: RM
Rok wydania: 2024
Liczba stron: 264
Gatunek: literatura faktu
Literatura faktu to jeden z najbardziej cenionych
przeze mnie gatunków książek. Uwielbiam historie pozwalające lepiej zgłębić
interesujące tematy, przyjrzeć się bliżej istotnym życiowym kwestiom czy też
poznać w ten sposób intrygujących ludzi. Wydaje się, że nie mogłam trafić
lepiej. Najnowsza książka Małgorzaty Węglarz, napisana we współpracy z Agnes
Tołoczmańską, to niezwykle ważny reportaż, który porusza temat (niestety)
bardzo aktualny.
„Mamy trupa i co dalej” nie daje się łatwo zaklasyfikować.
W najprostszych słowach można by powiedzieć, że to historia zbudowana wokół
kwestii związanych ze śmiercią, umieraniem i pochówkiem, ale moim zdaniem
byłoby to duże uproszczenie. Autorki zadbały bowiem o to, żeby tę ludzką śmierć
pokazać z różnych perspektyw, przybliżyć czytelnikom oraz oswoić ten temat.
Kilka tygodni temu zmarł mój dziadek. Okres
olbrzymiego smutku, dużego żalu i sporego niezrozumienia spotkał się z
koniecznością zorganizowania pogrzebu. Nigdy wcześnie nie musiałam zastanawiać
się nad takimi sprawami, bo nie dotyczyły mnie one osobiście. Tymczasem różnego
rodzaju dylematom, trudnym pytaniom, dodatkowym kwestiom i rosnącym problemom
nie było końca. „Mamy trupa i co dalej” to odpowiedź na tego typu kryzys. To
książka, która rozwieje wasze wątpliwości.
Każdy rozdział tej publikacji porusza niezwykle
istotne i interesujące zagadnienia związane ze śmiercią. Na kolejnych stronach
możemy dowiedzieć się min. jak kształtują się koszty pogrzebu, jak wygląda
proces kremacji, jakimi kosmetykami poprawia się wygląd zmarłego oraz czym ten
zmarły może nas zaskoczyć. Każdy czytelnik może znaleźć w tym tytule mnóstwo
interesujących i istotnych informacji, ale też sporo anegdot i komentarzy
dotyczących sytuacji przeżytych przez autorki na gruncie zawodowym, obydwie
bowiem są poprzez wykonywaną pracę z tą śmiercią związane.
„Mamy trupa i co dalej” to książka szczera, życiowa i
potrzebna. Opowiada o tym, co każdego z nas w pewnym momencie niestety spotka.
Przybliża wiele spraw, robiąc to w sposób rzeczowy, ale przy tym subtelny,
czasem nieco ironiczny i z przymrużeniem oka. Narracja prowadzona jest możliwie
lekko, odejmując dzięki temu wagi opisywanym tematom. Styl tej śmiertelnej
opowieści nie jest przesadnie poważny, dzięki czemu mamy okazję, by przekonać się,
że każdy temat można przekazać w sposób zrozumiały i przyjazny dla czytelnika.
Choć tego typu rzeczy nie są dla mnie sprawą
priorytetową, zwyczajnie czuję się zobowiązana, by do nich w tym momencie
nawiązać. Mam na myśli niesamowite wydanie książki. Śnieżnobiałe strony zostały
elegancko ozdobione na krawędziach. Istotne informacje przeplatają się z
pięknymi ilustracjami. A całość zamknięto za klimatyczną okładką. Taką książkę
przyjemnie się poznaje i trzyma w rękach.
Słowa uznania należą się również osobie, która
dopilnowała, by w publikacji nie było wszelkiego rodzaju błędów. Jako osoba
wyczulona podczas lektury na literówki, błędy interpunkcyjne czy składniowe,
byłam tym faktem zachwycona.
„Mamy trupa i co dalej” to bardzo dobry reportaż
napisany w bardzo dobry sposób. To tytuł, który łatwo chwalić, pełen zalet.
Serdecznie polecam.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu RM.
Dobrym reportażem nigdy nie pogardzę. Zapisuję tytuł..
OdpowiedzUsuń