niedziela, 17 listopada 2024

Maria Kuncewiczowa "Tristan 1946"

 



Autor
: Maria Kuncewiczowa

Tytuł: Tristan 1946

Wydawnictwo: Marginesy

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 384

Gatunek: klasyka





Czuję czasami potrzebę, by zmierzyć się z klasyką. Poświęcić czas starszym historiom, dzięki nim obserwować zmiany, które zaszły w obyczajach czy języku. Tym razem sięgnęłam po jeden z utworów Marii Kuncewiczowej, „Tristan 1946”. Historia, pozornie prosta i przewidywalna, okazała się nie tylko poruszająca i refleksyjna, ale również istotna i aktualna.

Dzieło tej uznanej autorki stanowi połączenie kilku ważnych i ponadczasowych tematów. Na stronach powieści znajdziemy odwołania do czasów II Wojny Światowej, przybliżenie lubianych i cenionych kwestii obyczajowych oraz intrygujące nawiązanie do historii Tristana i Izoldy. Takie przewrotne zestawienie mogłoby budzić pewne obawy i rzeczywiście taki czytelniczy niepokój się u mnie pojawił. Choć na początku towarzyszyła mi niepewność dotycząca wartości tej książki, ta dość krótka opowieść okazała się ważna i dająca do myślenia.

Nigdzie przecież nie zostało powiedziane, że takie różnorodne i nietypowe tematy nie mogą się przyciągać, uzupełniać i ze sobą współgrać, o czym autorka zdaje się dobrze wiedzieć. Nie potrafiłabym powiedzieć, która z tych spraw najbardziej mnie zainteresowała i najsilniej przywiązała do tej książki.

Chętnie wracam do tematyki dotyczącej II Wojny Światowej, wierząc, że należy pamiętać, pogłębiać wiedzę, rozmyślać i rozmawiać. Kuncewiczowa wykorzystała ten temat subtelnie i delikatnie. W urywkach wspomnień, fragmentach rozmów. W dużej mierze bardziej skłaniając nas do wyobrażania sobie poszczególnych wydarzeń niż bazując na odważnych opisach i brutalnych scenach. Zmierzyła się z tym i poradziła sobie znakomicie. Ale to jednak nie ta kwestia utrzymała uwagę i skłoniła mnie do poświecenia czasu temu tytułowi.

Moje zainteresowanie utrzymało przedstawienie kruchych i smutnych relacji między matką i synem. Młodym mężczyzną, na którym ciążyło wojenne piętno i niemłodej już kobiecie, która wiodła zupełnie inne życie w Anglii. Ich stosunki, tak wątłe, przepełnione niezrozumieniem, wypaczone przez czas i nieobecność… Nostalgia, niepewność, słabość. Te emocje szalenie mnie poruszyły i dały mi do myślenia. Czy można nadrobić to, co się straciło? Czy można naprawić te zniszczone więzi? Z wielką uwagą śledziłam rozwój tej delikatnej relacji między matką a synem i to właśnie ten wątek okazał się dla mnie w przypadku tej książki najistotniejszy i najbardziej zajmujący.

Kuncewiczowa zaproponowała swoim czytelnikom interesujące odniesienie do historii Tristana i Izoldy. Moim zdaniem sprawdziło się ono, jako środek pogłębiający wartość historii. Interpretacja autorki stanowiła swoiste wzbogacenie zaoferowanej czytelnikom opowieści. I miało to swój urok. Ale nie do końca mnie przekonało.

Choć pierwsze wydanie książki ukazało się w 1967 roku i widać pewne różnice językowe, nie stanowiły one problemu w moim odbiorze lektury. Książkę czytało się dobrze i przyjemnie.

„Tristan 1946” to intrygujący tytuł, który mimo upływu czasu zachował sporą aktualność i pewną świeżość. Książka jest wartościowa i stanowi dobrą bazę dla przemyśleń. Moim zdaniem jest znacznie lepsza niż wiele tytułów ukazujących się obecnie na rynku wydawniczym.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy. 

środa, 13 listopada 2024

Harlan Coben "Pomyśl dwa razy"

 


Autor
: Harlan Coben

Tytuł: Pomyśl dwa razy

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 383

Gatunek: kryminał/thriller  




Odkąd pamiętam uwielbiam książki Harlana Cobena. Każda kolejna opowiada znakomitą, zaskakującą i niepokojącą historię, wspaniale prezentując wszystkie elementy, które powinien zawierać pierwszoligowy thriller czy soczysty kryminał. „Pomyśl dwa razy” to nowa książka i nowa gwarancja znakomitej czytelniczej rozrywki. Choć lata mijają, Coben nie osiada na laurach i wciąż zachwyca swoich czytelników.

Nowy tytuł autora to dwunasta już część przygód Myrona Bolitara. Świetnej, dopracowanej i przewrotnej serii kryminalnej. Możliwość ponownego spotkania się z cenionymi  i lubianymi bohaterami przyniosła mi dużą przyjemność. Coben stworzył bowiem w tej serii plejadę fantastycznych, barwnych i różnorodnych postaci, obok których po prostu nie można przejść obojętnie. Sama sympatia byłaby jednak niewystarczająca, by utrzymać czytelnicze zainteresowanie, o czym autor dobrze wie.

Może właśnie dlatego nie oszczędza książkowych bohaterów, raz za razem wikłając ich w trudne wybory i sytuacje bez wyjścia? W każdej z powieści stanowiących część serii kładzie im na barkach nowe ciężary i bezlitośnie rzuca im kłody pod nogi. A jak oni radzą sobie z przeciwnościami losu? Wspaniale, choć często dochodzi do rozlewu krwi. Mimo że „Pomyśl dwa razy” to już dwunasta książka dotycząca Myrona Bolitara i jego przyjaciół, wciąż nie czuję znudzenia czy przesytu. Ten cykl dalej kojarzy mi się z dobrą zabawą i przyjemną rozrywką.

Od początku ukazywania się tej serii bohaterom wiele się przydarzyło. Dzięki pomysłom Cobena każdy z nich dużo przeszedł. Podoba mi się, że autor pozwala sobie na przypominanie czytelnikom wydarzeń z przeszłości, odświeżając im w ten sposób pamięć. Z drugiej zaś strony taki zabieg świetnie sprawdza się w przypadku osób, które przygodę z tymi bohaterami dopiero zaczynają. Retrospekcje i powroty do wydarzeń sprzed lat zagwarantują, że niczego nie pominą i nic im nie umknie.

Mimo że rozprawianie o bohaterach książki to czysta radość, nie można zapominać, że to zaledwie jedna z zalet tej historii. A trzeba przyznać, że tym razem Coben wyjątkowo się postarał, oferując czytelnikom skomplikowaną zagadkę na najwyższym poziomie. Poświęciłam jej rozwiązaniu dużo czasu, uwagi i koncentracji. Założyłam, że skoro poznałam tak wiele książek kryminalnych i thrillerów, to szybko się uporam ze śledztwem i wytypuję podejrzanego. Tymczasem nic bardziej mylnego.

Autor oddał w ręce czytelników niepokojącą, przewrotną, pełną napięcia i budzącą obawy opowieść, w której nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać. Można poświęcić jej wiele wieczorów i wiele przemyśleń, ale zwyczajnie nie jesteśmy w stanie samodzielnie rozgryźć przygotowanej przez autora zagadki. Coben kluczy, zmienia bieg akcji, stawia wiele znaków zapytania, wskazuje różnych podejrzanych. Wydaje się świetnie bawić. A my bawimy się razem z nim.

Nie bez powodu tak lubię i szanuję tego autora. Bardzo łatwo jest go wychwalać i znajdywać mocne strony jego historii. Nie ma natomiast do czego się w tym przypadku przyczepić. Bardzo polecam ten tytuł.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

niedziela, 27 października 2024

Małgorzata Węglarz, Agnes Tołoczmańska "Mamy trupa i co dalej"

 


Autor
: Małgorzata Węglarz, Agnes Tołoczmańska

Tytuł: Mamy trupa i co dalej

Wydawnictwo: RM

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 264

Gatunek: literatura faktu 




Literatura faktu to jeden z najbardziej cenionych przeze mnie gatunków książek. Uwielbiam historie pozwalające lepiej zgłębić interesujące tematy, przyjrzeć się bliżej istotnym życiowym kwestiom czy też poznać w ten sposób intrygujących ludzi. Wydaje się, że nie mogłam trafić lepiej. Najnowsza książka Małgorzaty Węglarz, napisana we współpracy z Agnes Tołoczmańską, to niezwykle ważny reportaż, który porusza temat (niestety) bardzo aktualny.

„Mamy trupa i co dalej” nie daje się łatwo zaklasyfikować. W najprostszych słowach można by powiedzieć, że to historia zbudowana wokół kwestii związanych ze śmiercią, umieraniem i pochówkiem, ale moim zdaniem byłoby to duże uproszczenie. Autorki zadbały bowiem o to, żeby tę ludzką śmierć pokazać z różnych perspektyw, przybliżyć czytelnikom oraz oswoić ten temat.

Kilka tygodni temu zmarł mój dziadek. Okres olbrzymiego smutku, dużego żalu i sporego niezrozumienia spotkał się z koniecznością zorganizowania pogrzebu. Nigdy wcześnie nie musiałam zastanawiać się nad takimi sprawami, bo nie dotyczyły mnie one osobiście. Tymczasem różnego rodzaju dylematom, trudnym pytaniom, dodatkowym kwestiom i rosnącym problemom nie było końca. „Mamy trupa i co dalej” to odpowiedź na tego typu kryzys. To książka, która rozwieje wasze wątpliwości.

Każdy rozdział tej publikacji porusza niezwykle istotne i interesujące zagadnienia związane ze śmiercią. Na kolejnych stronach możemy dowiedzieć się min. jak kształtują się koszty pogrzebu, jak wygląda proces kremacji, jakimi kosmetykami poprawia się wygląd zmarłego oraz czym ten zmarły może nas zaskoczyć. Każdy czytelnik może znaleźć w tym tytule mnóstwo interesujących i istotnych informacji, ale też sporo anegdot i komentarzy dotyczących sytuacji przeżytych przez autorki na gruncie zawodowym, obydwie bowiem są poprzez wykonywaną pracę z tą śmiercią związane.

„Mamy trupa i co dalej” to książka szczera, życiowa i potrzebna. Opowiada o tym, co każdego z nas w pewnym momencie niestety spotka. Przybliża wiele spraw, robiąc to w sposób rzeczowy, ale przy tym subtelny, czasem nieco ironiczny i z przymrużeniem oka. Narracja prowadzona jest możliwie lekko, odejmując dzięki temu wagi opisywanym tematom. Styl tej śmiertelnej opowieści nie jest przesadnie poważny, dzięki czemu mamy okazję, by przekonać się, że każdy temat można przekazać w sposób zrozumiały i przyjazny dla czytelnika.

Choć tego typu rzeczy nie są dla mnie sprawą priorytetową, zwyczajnie czuję się zobowiązana, by do nich w tym momencie nawiązać. Mam na myśli niesamowite wydanie książki. Śnieżnobiałe strony zostały elegancko ozdobione na krawędziach. Istotne informacje przeplatają się z pięknymi ilustracjami. A całość zamknięto za klimatyczną okładką. Taką książkę przyjemnie się poznaje i trzyma w rękach.

Słowa uznania należą się również osobie, która dopilnowała, by w publikacji nie było wszelkiego rodzaju błędów. Jako osoba wyczulona podczas lektury na literówki, błędy interpunkcyjne czy składniowe, byłam tym faktem zachwycona.

„Mamy trupa i co dalej” to bardzo dobry reportaż napisany w bardzo dobry sposób. To tytuł, który łatwo chwalić, pełen zalet. Serdecznie polecam.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu RM. 

sobota, 19 października 2024

John Grisham "Zeznanie"

 


Autor
: John Grisham

Tytuł: Zeznanie

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 512

Gatunek: thriller prawniczy 




John Grisham to jeden z moich ulubionych autorów. Błyskotliwy, bystry, kreatywny i niezawodny. Nie nudzi, nie męczy, nie opiera się na wygodnych scenariuszach. Kiedy sięgam po kolejne książki podpisane jego nazwiskiem, robię to z satysfakcją i przekonaniem. Nie inaczej było tym razem.

„Zeznanie” to jedna z najlepszych powieści autora. Prawdopodobnie tym hasłem mogłabym posługiwać się za każdym razem, ale… W tym przypadku naprawdę czuję zachwyt i podziw. Grisham oddał w moje ręce dopracowaną, dojrzałą, dającą do myślenia, a przy tym przewrotną i zaskakującą opowieść. Donte Drumm przebywa w celi śmierci od 9 lat. Dzień po dniu zapada się w sobie, czekając na to, co wydaje się już nieuniknione. Termin egzekucji został wyznaczony na najbliższy czwartek. Możliwości odwołań i apelacji zostały wyczerpane, choć jego obrońca walczył o niego zażarcie i nieustępliwie. I nagle, tuż przed, w ostatniej chwili, zjawia się ktoś, kto przyznaje się do morderstwa, o które został oskarżony młody chłopak. Czy istnieje jeszcze szansa, by go ocalić?

Czytałam tę historię z zapartym tchem, szczerze licząc na to, że młody Donte wyrwie się z pazurów śmierci. Głęboko mu kibicowałam i czułam współczucie dla jego najbliższych. Emocje towarzyszące mi podczas lektury były tak żywe, jakbym doświadczała historii faktycznie się rozgrywającej. Grisham w mistrzowski i przekonujący sposób oddał klimat opisywanych wydarzeń. W czasie czytania czułam atmosferę ciężką od napięcia, frustracji i traconej nadziei. W obawie śledziłam rozwój akcji, by przekonać się, co zaplanował autor. Myśli i uczucia skupiały się wokół Dontego. A pytania wciąż krążyły po głowie, próbując znaleźć odpowiedzi.

Grisham rozegrał ten dramat znakomicie, oferując czytelnikom rozrywkę na najwyższym poziomie. Choć akcja nie potoczyła się w oczekiwany przeze mnie sposób, to nie mogę autorowi absolutnie nic zarzucić. Jego opowieść całkowicie mnie pochłonęła. Zatraciłam się w niej w sposób zupełnie niekontrolowany. Przez kilka godzin była tylko ona i ja. Olbrzymia ciekawość, niesłabnące zainteresowanie, nieugaszone napięcie. Jeden rozdział, drugi i następny. Zaangażowanie, przyjemność i radość. „Zeznanie” jest jak najlepsze przypomnienie o wartości książek, niczym lista zalet, dla tych, którzy potrzebują impulsu i zachęty.

Ten tytuł stanowi idealne połączenie tematów i elementów charakterystycznych dla różnych gatunków literatury. Znajdziemy w nim napięcie, zwroty akcji, przelaną krew oraz zbrodnię i karę. Za sprawą powieści poznamy wspaniałych, barwnych, mądrych  i odważnych bohaterów. A książkowe wydarzenia oparte zostaną na obyczajowym, wyrazistym tle, które stanowi bardzo dobrą bazę do przemyśleń i rozważań.

Jedną z najbardziej oczywistych rzeczy w twórczości Grishama jest jego idealny styl. Dopracowany, dojrzały, wyważony. Dobre pomysły nie zaprowadziłyby go daleko, gdyby nie potrafił ich przedstawić i rozpisać w odpowiedni sposób. Ale on potrafi to zrobić jak nikt inny. Czaruje słowem, uwodzi narracją. Zaprasza do wspólnej rozgrywki.

W swoim tekście starałam się pokazać, że „Zeznanie” to powieść, w której wszyscy mogą znaleźć coś dla siebie. Książka jest niezwykła, przekonująca i życiowa. Każdy, kto przejdzie obok niej z obojętnością, dużo straci.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

poniedziałek, 7 października 2024

Elizabeth Jane Howard "Lata beztroski"

 


Autor
: Elizabeth Jane Howard

Tytuł: Lata beztroski

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 512

Gatunek: literatura współczesna 




Z pewną nutą melancholii, ale też z rumieńcami na twarzy i uśmiechem na ustach, wspominam wspaniały serial “Downton Abbey”. Mimo że oglądałam go kilka lat temu, to sylwetki bohaterów i przedstawione wydarzenia często do mnie wracają. Porównanie książki do tego właśnie tytułu okazało się dla mnie najlepszą rekomendacją. Czym prędzej sięgnęłam po powieść Elizabeth Jane Howard.

„Lata beztroski” to najkrócej mówiąc opowieść o bogatej angielskiej rodzinie. Na stronach książki poznajemy jej trzy pokolenia, zaczynając od głowy rodziny i seniora rodu, poprzez jego potomków i wnuków. Podsumowując jednak ten tytuł w taki sposób pozwalam sobie na spore uproszczenie. Rzeczywiście, rodzina Cazaletów ma dobre i piękne życie, lojalną służbę i spore pieniądze. Nie znaczy to jednak, że jej codzienność jest całkowicie pozbawiona trosk, nieporozumień czy błędów.

Howard zabiera nas na wieś, gdzie na corocznych wakacjach mają spotkać się wszyscy członkowie rodziny. Okazuje się, że takie spotkanie może nieść ze sobą wiele różnorodnych emocji. Autorka pozwala nam kolejno poznać wszystkich bohaterów tej opowieści. Nie spieszy się i nie goni do przodu. Powoli, subtelnie, a nawet leniwie snuje swą historię, sporo miejsca poświęcając sylwetkom postaci. Warto przypomnieć w tym miejscu, że „Lata beztroski” to pierwsza część trylogii, dlatego przyjrzenie się bohaterom ma tutaj spore znaczenie.

Mogłoby się wydawać, że rodzina, w której nie brakuje pieniędzy, będzie bardziej spełniona, usatysfakcjonowana i zadowolona z życia. Ale na kolejnych stronach przekonałam się, że i dobrze sytuowani bohaterzy mają swoje problemy i tajemnice, a więzy krwi niekoniecznie świadczą o bliskości i zażyłości. Howard pięknie i przekonująco udało się oddać wszystkie cienie i blaski życia Cazaletów. Obdarzyła swych bohaterów autentycznością i realizmem, nie idealizując ich przy tym i czasami zrzucając na ich barki spore ciężary.

Nie można zapominać, że funkcjonowanie takiej rodziny nieodłącznie wiąże się z posiadaniem służby. Howard świetnie pokazała, w jaki sposób działał taki system. Wyraźnie podkreśliła różnicę w społecznych statusach, pozwalając by każdy czytelnik wyobraził sobie życie służby na podstawie książkowych opisów i dialogów. W tej pozornie prostej historii nie brakuje prawdziwego życia i tematów tak lubianych przez czytelników. Na stronach książki spotykają się szczęście i upadki, pieniądze i bieda, miłość i nienawiść. Tego typu kontrasty nadają całości realizmu i pikanterii. Pozwalają utrzymać zainteresowanie czytelnika i pogłębić jego zaciekawienie tym tytułem.

Howard ma bardzo dobry, lekki i przyjemny styl. Książka utrzymana została w swobodnej, niewymuszonej narracji, dzięki czemu jej lektura stanowi czystą przyjemność. To świetny tytuł na chłodne wieczory czy leniwe weekendy. Łatwo się w nim zaczytać i zapomnieć na chwilę o swoich sprawach.

„Lata beztroski” to znakomity wstęp do dłużej historii. Świetny początek rodzinnej trylogii. Prosta, ale ujmująca i przekonująca historia. Warto przyjrzeć się jej bliżej.     

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 30 września 2024

Lisa Gardner "Kochać mocniej"

 


Autor: Lisa Gardner

Tytuł: Kochać mocniej

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 432

Gatunek: kryminał/ thriller




Uwielbiam czytać książki autorstwa Lisy Gardner, a jeszcze bardziej lubię o nich pisać, myśleć i rozmawiać. Wszystkie tytuły, które poznałam do tej pory bez wątpienia zasługują na uznanie, ciepłe słowa i pochwały. Autorka zdecydowanie wie, jakie elementy powinny składać się na mroczną, niepokojącą historię i potrafi zadbać, by nigdy żadnego z nich nie brakowało.

Jedną z części składowych, niezbędnych dla takiej powieści, jest klimatyczna atmosfera ciągłego napięcia i oczekiwania. Kiedy wiadomo, że coś się wydarzy, ale nie można mieć jeszcze pewności, w którą stronę autor poprowadzi książkowe wydarzenia. Spokój przed burzą, która z pewnością będzie gwałtowna i zaskakująca. „Kochać mocniej” odzwierciedla taki właśnie klimat. Duszny, nieprzyjemny i niecierpliwy. Sugerujący, że na stronach książki wiele się wydarzy, a przy tym dość spokojny i niespieszny. Gardner dobrze wie, w jaki sposób utrzymać zainteresowanie czytelnika i jak pogłębić jego ciekawość.

Śmiało można powiedzieć, że autorka się z nami bawi. Dawkuje informacje i stopniowo ujawnia kolejne fakty. Daje do zrozumienia, że czeka nas wiele niespodzianek, ale nie stara się nas zaskoczyć tu i teraz. Ma czas i wie, w jaki sposób go wykorzystać. Skłania nas do myślenia i wyciągania wniosków. Zachęca, by równolegle z nią prowadzić własne śledztwo. Pozwala nam zakładać, że wiemy, co się wydarzyło. A następnie niszczy naszą pewność siebie. Rozbija w pył założenia i przekonania. Odwraca akcję o 180 stopni i pokazuje całość w zupełnie nowym świetle.

Każda powieść Gardner jest jak mroczny prezent, skrywający niepokojącą niespodziankę. Nie inaczej sytuacja ma się z jej najnowszym tytułem. „Kochać mocniej” angażuje, niepokoi, wpływa na psychikę i gra na emocjach. Daje czytelnikowi o wiele więcej niż oczekuje i wymaga, oferując dopracowaną, kompletną i przewrotną opowieść, której lektura przynosi olbrzymią przyjemność, a wspomnienie zostaje w głowie na bardzo długo. Czytałam ją spokojnie, przez kilka dni, w oczekiwaniu i zainteresowaniu, samej sobie dawkując napięcie i zwyczajnie ciesząc się tym tytułem i nie chcąc, by się skończył.

„Kochać mocniej” daje czytelnikowi możliwość kolejnego spotkania z D.D.Warren. Ta silna, bystra, pewna siebie i pracowita pani detektyw stanowi idealny przykład tego, że można napisać dobry kryminał czy thriller, w którym to kobieta odegra pierwszoplanową rolę. Brakuje mi więcej takich książek i więcej szans dla kobiecych bohaterek. Z drugiej strony jednak oprócz spotkań z lubianymi i cenionymi postaciami, Gardner proponuje czytelnikom zupełnie nowe, świeże i dynamiczne postacie, które robią niemniejsze wrażenie, niż główna bohaterka.

Najnowsza książka tej znakomitej autorki, podobnie jak jej poprzedniczki, po prostu mnie zachwyciła. Uwielbiam powieści Gardner i chętnie je chwalę, ale uwierzcie mi- nie robiłabym tego, gdybym nie miała ku temu powodów. Autorka ma znakomity styl, bogatą wyobraźnię i potrafi wykorzystywać znane i lubiane motywy. Działa na umysł i emocje czytelnika, skłania do myślenia, angażuje w lekturę. Sprawia, że jesteśmy w stanie na czas lektury zapomnieć o własnym świecie. Podczas czytania liczy się tylko ona i jej historia. Serdecznie polecam, zarówno ten tytuł, jak i wszystkie pozostałe książki podpisane jej nazwiskiem.     

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

środa, 25 września 2024

Anders Roslund "Zaufaj mi"

 


Autor: Anders Roslund

Tytuł: Zaufaj mi

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 416

Gatunek: kryminał




“Zaufaj mi” to już jedenasta część cyklu kryminalnego z Ewertem Grensem. Choć z tym bohaterem przeżyłam zaledwie trzy książkowe przygody, to zdążyłam całkowicie zadurzyć się w autorze i jego pomysłach. Anders Roslund jest bowiem pisarzem interesującym nie tylko pod względem genialnej wyobraźni ale też bardzo odważnym za sprawą wybieranych tematów.

W najnowszej książce autor przypomina, że nie ma dla niego kwestii tabu, a powieść kryminalna jest odpowiednim miejscem, by pokazać, jak wiele zła może wyrządzić człowiek. Na stronach tego nowego tytułu przeplatają się zbrodnie w klasycznym rozumieniu tego słowa, ale też takie, które wymierzone są w kobiety. Brutalność, przemoc, prostytucja, a także sprzedaż organów stanowią silną, mroczną i pełną napięcia mieszankę, będącą idealnym uzupełnieniem dla krwi przelanej w tej książce.

Zdecydowanie nie jest to historia dla osób o słabych nerwach. Roslund bowiem nie ma żadnych hamulców. Pokazuje bohaterów z najgorszej strony, a robi to w sposób realistyczny i przekonujący. Można by pomyśleć, że mamy do czynienia z brutalnym reportażem. Pomysł autora i jego realizacja mają bowiem przerażająco prawdziwy charakter. Mimo że większość z nas nie spotkała się na co dzień z takimi zbrodniami, to gdzieś głęboko mamy przecież świadomość, że one naprawdę istnieją i że są miejsca, gdzie zło odgrywa pierwszoplanową rolę. A to jest szalenie przerażające.

„Zaufaj mi” to tytuł, który działa na wszystkie zmysły. Pochłania, angażuje, straszy, skłania do myślenia. Nie mogłam oderwać się od tej lektury, choć kolejne rozdziały coś we mnie niszczyły. Na swoim czytelniczym koncie mam przeczytanych wiele kryminałów i thrillerów, więc temat przemocy i okrucieństwa nie jest mi obcy, a jednak książka Roslunda bardzo mnie poruszyła. Autor bowiem precyzyjnie i z doświadczeniem gra na uczuciach czytelników. Odwołuje się do naszego człowieczeństwa, by zniszczyć to, które jest udziałem bohaterów.

Z niesłabnącym zainteresowaniem pokonywałam kolejne strony i rozdziały, by przekonać się, co jeszcze przygotował pisarz. Nie miałam wątpliwości, że czeka na mnie wiele niespodzianek i zwrotów akcji. Chciałam móc czytać szybciej, by poznać rozwój fabuły i emocjonować się wielkim finałem. Z drugiej zaś strony pragnęłam opóźnić moment, gdy zakończę tę ekscytującą przygodę. Czy znacie to uczucie? Towarzyszyło mi podczas całego okresu czytania.

Warto by również wspomnieć kilka słów na temat głównego bohatera. Jaki jest Ewert Grens? Nietypowy, nieobliczalny, niedzisiejszy. Oddany pracy, zaangażowany, bystry, konsekwentny i zdeterminowany. Więcej wad czy zalet? Więcej słuszności czy problemów? Musicie ocenić te kwestie samodzielnie. Nie da się ukryć, że to bohater, obok którego nie można przejść obojętnie. Wzbudził we mnie mnóstwo różnorodnych emocji. Bardzo pasował do roli, jaką wyznaczył mu autor.

„Zaufaj mi” to kolejny znakomity tytuł w dorobku autora. Mogłabym o nim wiele powiedzieć, ale nie chcę, żeby to było za dużo. Dajcie mu szansę. Poczujcie emocje. Spójrzcie inaczej na współczesny kryminał. Bardzo polecam.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.