Tytuł: Slenderman
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2024
Gatunek: literatura faktu
Liczba stron: 360
Podobno każdy z nas ma swoje demony. Pamiętam, jak
długo prześladowały mnie sceny z oglądanych horrorów i jak często odnosiłam
wrażenie, że widziane upiory przeniosły się z dużego ekranu do prawdziwego
życia. Choć zdawałam sobie sprawę, że to przecież niemożliwe, czułam niepokój
całymi latami. Co jednak zrobić w sytuacji, kiedy nasz mózg okazuje się naszym
wrogiem? Kiedy przeprowadza na nas sabotaże? Kiedy pozwala wierzyć, że
pokazywane w telewizji lub opisywane w internecie mary istnieją naprawdę?
Morgan i Anissa miały zaledwie 12 lat, kiedy na
internetowej stronie ze strasznymi opowiadaniami poznały postać Slendermana. Ów
potwór miał prześladować i mordować dzieci. Dwunastoletnie dziewczynki, które
początkowo sięgały po mroczne historie z czystej ciekawości, szybko zaczęły
wierzyć, że Slenderman rzeczywiście istnieje. Przekonanie to było szczególnie
silne u Morgan, u której z czasem wykryto schizofrenię. Dziewczynka,
niepokojona wizjami i błędnymi sugestiami swojego umysłu, postanowiła
zamordować byłą przyjaciółkę.
Dwie dwunastolatki zadały swojej koleżance z klasy 19
ciosów nożem. Jedna z nich atakowała, druga obserwowała. Obydwie były opętane
internetową sylwetką przedstawianego tam demona. Choć były tak młode wykazały
się okrucieństwem, brutalnością i dużą premedytacją. W związku z popełnionym
przez nie czynem, sąd zadecydował, że będą one odpowiadały za swój czyn jak
dorosłe. Na stronach swej publikacji Kathleen Hale opowiada czytelnikom o całej
sprawie, pozwalając im poznać bliżej bohaterki, przyjrzeć się ich czynom oraz
obserwować podjęte przeciwko nim działania prawne.
„Slenderman” to niezwykle intrygująca opowieść, która
zaangażowała mnie od samego początku. Uwielbiam historie oparte na faktach i
napisane przez samo życie, ale zawsze szukam czegoś naprawdę wyjątkowego. Nie
mogłam trafić lepiej. Hale przedstawiła wydarzenia w interesujący sposób,
pokazując fakty i opierając się na licznych materiałach źródłowych. Podczas
lektury pozwala, żebyśmy sami wyrobili sobie opinię na temat tej sprawy, nie
narzuca nam swoich przekonań, nie krytykuje i nie darzy antypatią. Opisuje
okoliczności zdarzenia, pokazuje poszczególnych bohaterów, próbuje zrozumieć
ich działania.
Tytuł ten stanowił dla mnie coś więcej niż
wartościowy, dobrze napisany reportaż. Przede wszystkim bowiem skłonił mnie do
myślenia. Podczas czytania w mojej głowie pojawiało się mnóstwo pytań i
wątpliwości. Nie były to natomiast kwestie, z którymi mogłaby mi pomóc
rozprawić się autorka. Były to sprawy dotyczące moich przekonań i światopoglądu. Historia ta bowiem związana
jest w dużej mierze z ważnymi i aktualnymi tematami, które są fascynujące nie
tylko jako tło dla tej opowieści, ale intrygują ze względu na swój realizm i
autentyczność.
W czasie lektury nie obserwowałam jedynie głównych bohaterek.
Patrzyłam także na rodziców, nauczycieli, prawników, sędziego. Każdy z nich
odegrał swoją rolę w książkowym dramacie. Czy oni także popełnili błędy i
podjęli złe decyzje? Czy można było tej sytuacji uniknąć? Czy można było zrobić
coś wcześniej? Inaczej? Lepiej?
Kathleen Hale stworzyła dojrzałą, uczciwą,
emocjonalną, żywą i wielowymiarową opowieść, która zrobiła na mnie ogromne
wrażenie. Podczas lektury widziałam ogromne przygotowanie i olbrzymi wysiłek.
Autorka poświęciła tej historii mnóstwo czasu i uwagi. Zaangażowała się w nią
całkowicie. Nie można było zrobić tego lepiej. Nie mam żadnych uwag i zażaleń.
Jedynie długą listę zalet.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarnemu.
Zawsze z wielkim zainteresowaniem i ciekawością sięgam po historię pisane przez samo życie, więc jestem na tak dla tego tytułu.
OdpowiedzUsuń