niedziela, 29 lipca 2018

Olgierd Świerzewski "Moich 12 żon"




Autor: Olgierd Świerzewski
Tytuł: Moich 12 żon
Wydawnictwo: Edipresse
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 448
Gatunek: literatura współczesna







Olgierda Świerzewskiego wspaniale wspominam w związku z jego poprzednią powieścią- Master, którą pochłonęłam jednym tchem. Tym utworem autor zdobył moje serce, dając przykład tego, że można pisać całkiem lekko o tematyce dość trudnej. Co tu dużo mówić, miałam głęboką nadzieję, że i tym razem Świerzewski pokaże styl i klasę.

Powieść czyta się dobrze od samego początku, choć muszę szczerze przyznać, że stanowi ona spore wyzwanie czytelnicze. Autor pisze, w moim odczuciu, nietypowo. Czemu można przypisać tę oryginalność? Przede wszystkim kierunkowi, w jakim podąża fabuła. Ciężko bowiem oprzeć się przekonaniu, że choć w książce sporo się dzieje, to jednak na tę opowieść składa się nie tyle akcja, ile powrót do przeszłości. Bohater wraca myślami do tego, co było, wspomina, buja w obłokach, nie może się powstrzymać przed falą refleksji.

Tytułowe żony oznaczają zaś różnego rodzaju podróże. Nie tylko w głąb siebie i nie tylko palcem po mapie, ale związane z tym doświadczenia  Malcolma. Powieściowy bohater nie schodził ze szlaku, nie zaniechał poszukiwań. Wydaje się, że podążając za porywami serca był z każdym i wszędzie. Nie przypominam sobie, żebym spotkała książkę o podobnej fabule. „Moich 12 żon” przypomina mi bowiem po części zbiór opowiadań, które składają się na powieść dość dziwną. I choć napisaną całkiem składnie, to jednak trochę trudną w odbiorze i wprowadzającą w umysł czytelnika pewien zamęt.

Podoba mi się, w jaki sposób autor wplótł w swą opowieść elementy wyjaśniające motywację głównego bohatera, dzięki czemu jego postępowanie staje się dla nas bardziej zrozumiałe, a przy okazji sprawiając, że książka posiada solidne obyczajowe tło. Trudne relacje Malcolma z ojcem, rozczarowanie płynące z pierwszej miłości, wychowanie, które właściwie zapewnili mu dziadkowie. Dzięki tym kwestiom nieco przesadna wrażliwość, a niejako także i pewne rozbicie bohatera stają się uzasadnione i mniej drażniące dla odbiorcy.

Autor postarał się, by na kartach jego powieści nie zabrakło różnorodności. Z jednej strony za sprawą pojawiających się bohaterów, których obecność czasami zaskakuje, a jednak nie można im odmówić istotnej roli, jaką odegrali w tej historii. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na fakt, że Świerzewski uczynił z tej powieści coś więcej, niż blady romans, urozmaicając akcję wątkami sensacyjnymi i podróżniczymi, dzięki czemu nabiera ona rumieńców, a jej charakter staje się bardziej wyrazisty.


Nie można również zapomnieć o stylu autora, o którym powiedzieć można sporo. To naprawdę ciekawe, w jaki sposób łączy delikatność uczuć z mocnym i, miejscami dosadnym, językiem. Jak przeplata czułe wyznania w wulgaryzmami. Świerzewski pisze szczerze, nie pozuje na kogoś, kim nie jest. Widać w tym wszystkim odwagę i pewną świeżość.

Komu poleciłabym tę powieść? Czytelnikom cierpliwym, ale także wymagającym. Osobom, które w literaturze szukają czegoś więcej, choć może nie są jeszcze pewne czego.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Agencji BookSenso.

4 komentarze:

  1. To raczej nie jest książka dla mnie :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja szczególnie cierpliwa nie jestem, obawiam się książek takich jak ta. Tym razem się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna okładka :) Ale treść niekoniecznie mnie przekonuje ;)

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)