Autor: Arek Borowik
Tytuł: Z góry widać tylko nic
Wydawnictwo: Dobra literatura
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura współczesna
“Z góry widać tylko nic” to pierwsza część trylogii o
namiętnościach Arka Borowika, inspirowanej motywem znanych baśni. Tym tytułem przewrotnie
swą przygodę z serią zakończyłam i powiem szczerze, że ciężko jest mi
powiedzieć, która z tych książek przypadła mi do gustu najbardziej. Wszystkie prezentują
się bowiem świetnie. W tym miejscu koniecznie docenić trzeba zarówno pomysł
autora, jak i sposób jego realizacji. A kiedy dodamy do tego znakomity styl i
przyjemną, lekką narrację to powstaje niezwykła, satysfakcjonująca mieszanka,
jaka trafi do serca każdej czytelniczki.
Kolejny raz podążyłam za Borowikiem baśniowym śladem. Wykorzystanie
takiego motywu sprawiło, że autor już na wstępie zyskał wiele w moich oczach. Nie
znaczy to bynajmniej, że na jego twórczość spojrzałam całkiem bezkrytycznie. Po
prostu podoba mi się to nietypowe podejście do literatury. Inne spojrzenie,
puszczenie oczka do czytelnika, dystans do świata, poczucie humoru. Borowik jest
mistrzem w realizacji takiej lekkiej formy, choć często za tym swobodnym stylem
kryją się ważne przesłania.
Nigdy nie uchylam się przed trudnymi tematami. Wręcz przeciwnie.
To takie kwestie w literaturze obyczajowej sobie cenię. Tymczasem Borowik
porusza je w sposób zadziwiający. Życiowe doświadczenie, własne spostrzeżenia i
piękną dojrzałość oferuje czytelnikowi w połączeniu z sarkazmem, mocnym
językiem, brakiem tabu i w otoczeniu lekko bajkowym. Rzadko zdarza się, by
powieści obyczajowe robiły na mnie takie wrażenie, ale kiedy oddaję się
lekturze jego twórczości, to zupełnie się w nich zatracam, czując niebywałą
mnogość emocji, wywołanych nie tylko poprzez sam temat, ale to, jak został on
przedstawiony.
Borowika styl chętnie określiłabym gawędziarskim. Jego
opowieści są przyjazne czytelnikom, błyskotliwe, zabawne. Można by odnieść
wrażenie, że snuje je podczas spotkania z przyjaciółmi, z niezwykłą lekkością
kierując życiem bohaterów i ubierając te historie w pasujące do nich miejsca, okoliczności
i szczegóły. Choć moim zdaniem styl Borowika robi największe wrażenie w
ostatniej części trylogii, to i w tej niczego mu nie brakowało. Chciałabym,
żeby inni polscy autorzy potrafili pisać w podobny sposób.
Właściwie nigdy nie poświęcam uwagi krótszym
historiom, nie lubię również opowiadań. Tymczasem dla tego autora za każdym
razem robię wyjątek. Być może wynika to z faktu, że w tych dość krótkich opowieściach
potrafi tak wiele zawrzeć. I refleksji. I humoru. I na morał również znajdzie
się miejsce. A dobre zakończenie to już podstawa. Borowik udowadnia, że fabuła
nie musi mieć 400 stron, by urzec czytelnika i zapisać się w jego pamięci swoją
wyrazistością. Można zaskoczyć połową tej objętości, nie tracąc przy tym na
wartości.
Każda z książkowych opowieści na swój sposób zrobiła
na mnie wrażenie. Nie warto doszukiwać się lepszych i słabszych, bo w każdej z
nich kryje się wiele uroku i różnorodności. Właśnie ta swoboda w rozwijaniu
treści i łączeniu tematów bardzo mi się u autora podoba. Fakt, że opowieści
posiadają wspólny mianownik i świetnie do siebie pasują, ale dobrze sprawdzają
się również osobno.
„Z góry widać tylko nic” to niebanalny tytuł, który po
prostu wypada przeczytać.
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Dobra literatura.
Koniecznie muszę przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńBędę go miała na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Zgadzam się, to dobre połączenie opowieści :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, aż tak mnie nie kusi, ale może dam szanse :)
OdpowiedzUsuń