piątek, 15 marca 2024

Valerie Perrin "Zapomniane niedziele"

 


Autor
: Valerie Perrin

Tytuł: Zapomniane niedziele

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 384

Gatunek: literatura piękna 




Do tej pory przeczytałam dwie powieści autorstwa Valerie Perrin. Wystarczyło mi natomiast zaledwie kilka stron pierwszej z nich, by przekonać się, że tej pisarce mogę zaufać. Zauroczył mnie jej styl, rozkoszowałam się narracją, a dialogi i opisy były czystą przyjemnością. Perrin utwierdziła mnie w tym, że książki kobiece nie muszą być banalne i miałkie, mogą natomiast poruszać istotne tematy oraz zaoferować czytelnikowi równie wiele emocji i refleksji, jak inne gatunki literatury.

W przypadku kolejnych spotkań z autorami, którzy zdobyli moje serce, zawsze towarzyszy mi wiele emocji. Na ekscytacji i radości kładzie się cień obawy, że może ten nowy tytuł nie będzie tak doskonały, jak poprzedni. Nazwisko Perrin jest jednak niczym gwarancja powieściowej jakości, a „Zapomniane niedziele” stanowią godne towarzystwo i niejako uzupełnienie dla „Cudownych lat” oraz „Życia Violette”. Gdyby ktoś zapytał mnie o rekomendację w kwestii literatury kobiecej bez wahania poleciłabym tej osobie jeden z tych trzech tytułów.

„Zapomniane niedziele” to historia łącząca w sobie tak wiele istotnych i cennych zagadnień, że trudno byłoby wybrać, które z nich odgrywa rolę pierwszoplanową. Warto jednak byłoby zaznaczyć, że Perrin na swój dojrzały, piękny, urzekający, a przy tym świeży sposób opowiada o rzeczach i motywach znanych i lubianych. Na stronie powieści mamy okazję przekonać się o sile przyjaźni i pasji miłości, poznać rodzinne sekrety, zrozumieć wzloty i upadki bohaterek, wrócić do wojennego mroku. Perrin opowiada o tym, co interesujące i ważne, trafiając prosto do umysłów i serc czytelniczek.

Poznając kolejne rozdziały zbliżamy się do niesamowitych bohaterek. Z jednej strony bowiem możemy przyjrzeć się młodej lecz doświadczonej przez życie Justine. Z drugiej zaś obserwujemy dzieje wiekowej Helene. Kobiety, różniące się za sprawą wieku i przeżyć, zostają przez Perrin połączone szczerą przyjaźnią, której siła pozwala im rozliczyć się z przeszłością i odnaleźć w sobie spokój. Za sprawą tej opowieści autorka dzieli się z nami mądrością, przypominając o tym, co rzeczywiście jest ważne i dając kilka dobrych wskazówek i złotych rad.

„Zapomniane niedziele” czytałam w ogromnym zainteresowaniem i olbrzymią ciekawością. W dużej mierze wynikało to z dobrego stylu autorki, o którym już wspominałam. Można by powiedzieć, że książka czytała się sama, a liczba nieprzeczytanych stron niepokojąco szybko się zmniejszała. Wspaniałe pióro niewiele by jednak znaczyło, gdyby Perrin nie przedstawiła nim tak pięknej i mądrej historii. Obarczona dużym ciężarem emocjonalnym, dostarczyła także nadziei, przywołała przyjemne refleksje i pozwoliła na szczere i głośne wybuchy śmiechu.

Mogłabym napisać znacznie więcej. Nie chcę natomiast już niczego zdradzić czy zasugerować. Ta książka po prostu zasługuje na Wasze zainteresowanie. Wasza uwaga jej się należy!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

wtorek, 12 marca 2024

Louisa May Alcott "Staroświecka dziewczyna"

 



Autor
: Louisa May Alcott

Tytuł: Staroświecka dziewczyna

Wydawnictwo: MG

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 432

Gatunek: klasyka




Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać znakomitą i cenioną powieść Louisy May Alcott „Małe kobietki”. Klasyka, choć znajduje się w zakresie moich czytelniczych zainteresowań, nie jest jednak na pierwszym miejscu. Zawsze nieco się obawiam, że nie uporam się z dawniejszymi dziejami i nieco innym stylem autorów. „Małe kobietki” zauroczyły mnie jednak na tyle, że po kolejną powieść autorki sięgnęłam niecierpliwie, z wielkim zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy.

I ten uśmiech towarzyszył mi nieustannie podczas lektury. W dużej mierze stało się tak za sprawą niezwykle lekkiej, przyjemnej i kobiecej narracji, przy pomocy której pisarka przelała swoje myśli na papier. „Staroświecka dziewczyna” to najlepszy przykład tego, że czasami dobry i wyrazisty styl autora wydaje się wystarczyć i jest w stanie zadowolić i usatysfakcjonować czytelnika niezależnie od przedstawianego tematu czy ewentualnych niedociągnięć. W przypadku tego tytułu bawiłam się znakomicie, gdyż urocza, przyjazna i zabawna narracja była nie tylko uzupełnieniem dla fantastycznej opowieści, ale także stanowiła wspaniałą wartość sama w sobie.

Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym jest „Staroświecka dziewczyna”, musiałabym zastanowić się dłuższą chwilę nad odpowiedzią. Łatwo byłoby bowiem powiedzieć, że to historia rodzącej się miłości lub kwitnącej przyjaźni, kontrast między biedą i bogactwem, opowieść o dorastaniu, kronika wzlotów i upadków. Takie odpowiedzi stanowiłyby natomiast duże uproszczenie i odbierały wartość tej powieści. „Staroświecka dziewczyna” to barwna, prawdziwa, wyrazista i poruszająca historia o życiu. To spojrzenie na autentycznych bohaterów i próba zrozumienia ich emocji. To możliwość wyobrażenia sobie, jak wyglądały różnice społeczne ponad 100 lat temu.

Fabułę książki śledziłam z ogromną ciekawością i niesłabnącym zainteresowaniem. Zaintrygowała mnie przedstawiona w powieści codzienność. Dobre oko autorki, spostrzegawcza natura, możliwość przyjrzenia się drobiazgom. Podążając za jej piórem odwiedzałam bogate domy i biedne pokoje, obserwowałam różnicę w wyglądzie kobiet z różnych sfer społecznych, a także uczestniczyłam w wystawnych ucztach i skromnych posiłkach. Alcott oddała klimat swoich czasów w sposób autentyczny, uczciwy i żywy. Sprawiła, że czytałam kolejne rozdziały z zainteresowaniem, ale nie znużeniem. Znalazła złoty środek między opisami miejsc i sytuacji, dialogami łączącymi bohaterów oraz własnymi spostrzeżeniami i refleksjami.

Zainteresowanie książką podsycały również niezwykłe losy bohaterów. Autorka stworzyła tak niezwykłe postacie, że podczas lektury przelałam na nie prawdziwe emocje i uczucia. Pierwsze miejsce w moim sercu zajęła oczywiście główna bohaterka, rozkoszna Polly. Cóż za cudowna dziewczyna! Jakże dobra, mądra i wyjątkowa. A przy tym skromna i pokorna. Tak trudno odnaleźć te cechy w dzisiejszych czasach. Tak trudno dostrzec szczęście w prostych przyjemnościach i małych podarunkach od losu. Ale Polly to potrafiła. Uwielbiałam ją. Alcott nie poprzestała na stworzeniu jednej wyjątkowej postaci. Na stronach powieści mamy okazje poznać innych wspaniałych bohaterów oraz obserwować to, jak się zmieniają, dojrzewają i znajdują własne drogi do szczęścia.

„Staroświecka dziewczyna” to książka, która mnie zachwyciła. Piękna, mądra, barwna, wielowymiarowa i dojrzała. I niezwykle aktualna mimo upływu lat. Choć widać różnice w życiu ludzi, a i język nieco odbiega od tego, jakim dziś się posługujemy, to autorka zawarła w swej historii uniwersalną prawdę o życiu i nas samych, dała nam kilka cennych lekcji i ważnych wskazówek. Serdecznie polecam ten tytuł. Jestem przekonana, że każdy mógłby znaleźć w nim coś dla siebie.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi kulturalnemu sztukater.pl.

niedziela, 10 marca 2024

Gareth Rubin "Dom klepsydry"

 


Autor
: Gareth Rubin

Tytuł: Dom klepsydry

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 448

Gatunek: kryminał 




Uwielbiam kryminały i thrillery. Nigdy nie odmawiam mrocznej i niepokojącej historii. Niestety lata spędzone w podobnych klimatach sprawiły, że coraz lepiej radzę sobie z rozwiązywaniem książkowych zagadek i coraz trudniej mnie zaskoczyć. „Dom klepsydry” w dużej mierze zwrócił moją uwagę za sprawą swojej nietypowości. 

Rubin zaoferował bowiem swoim czytelnikom dwie historie zamknięte w jednej powieści. Z jednej strony obserwujemy rozwój wydarzeń na maleńkiej wyspie Ray. Z drugiej strony natomiast przyglądamy się pełnym napięcia dziejom rodziny Tooke’ów, zamieszkujących słoneczną Kalifornię. Historie te można poznawać osobno ale cały majstersztyk utworu polega na tym, że wzajemnie się uzupełniają. Mamy w tym przypadku do czynienia z tak zwaną tetbeszką.

Nie kojarzę, bym wcześniej miała przyjemność przeczytać kryminał wydany w takiej formie. Z wielkim zdumieniem i niemniejszą ciekawością kilkakrotnie obracałam książkę, zastanawiając się, w jaki sposób rozpocząć tę specyficzną czytelniczą przygodę. Pierwsza z przedstawionych historii podobała mi się tak bardzo, że przedwcześnie zaczęłam obawiać się, że ta druga może jej nie dorównać. Jednak już po kilku przeczytanych rozdziałach kolejnej opowieści przekonałam się, że jest niemniej interesująca i zajmująca niż jej poprzedniczka.

Rubin postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale wspaniale poradził sobie z realizacją tego tematu. Czytelnicze wyzwanie pokazało, że autor nie tylko posługuje się piękną fantazją i dobrym stylem, ale również potrafi przelać swoje myśli na papier w taki sposób, by zainteresować czytelnika. Obydwie opowieści zrobiły na mnie duże wrażenie, łącząc w sobie wszystkie elementy, które powinny znaleźć się w dobrym kryminale i pełnym napięcia thrillerze.

Na stronach książki poznajemy dwa zupełnie różne, ale w podobny sposób interesujące, miejsca akcji. Mimo że więcej je łączy niż dzieli, to ponura atmosfera, klimat niepokoju i intrygująca zbrodnia umieszczają je na wspólnym miejscu na mrocznym podium. Podczas lektury potrafiłam wyobrazić sobie, że znajduję się w każdym z nich i poczuć emocje towarzyszące książkowym bohaterom.

W kwestii przedstawionych postaci Rubinowi również nie można niczego zarzucić. W pierwszej historii główną rolę odgrywa młody lekarz, w drugiej zaś początkujący aktor. Obydwaj bohaterzy wykazali się bystrością umysłu, dużą przenikliwością i umiejętnością łączenia faktów. Obydwaj również przeprowadzili znakomite amatorskie śledztwa, które w niczym nie odbiegały od tych prowadzonych przez profesjonalnych detektywów, a nawet czyniły historie jeszcze bardziej interesującymi.

Obydwie opowieści ukazały także nietypowe i skomplikowane zbrodnie oraz sekrety rodzinne. Wspaniale bawiłam się próbując samodzielnie wszystko połączyć, choć udało mi się to z mało satysfakcjonującym rezultatem.

Pełna napięcia lektura i wszystkie jej aspekty przyniosła mi wiele przyjemności i pozwoliła wspaniale spędzić czas. Chciałabym, żeby wszystkie publikowane kryminały i thrillery mogły być tak dobre jak „Dom klepsydry” Rubina.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

środa, 21 lutego 2024

Jenny Blackhurst "Do trzech razy śmierć"


Autor: Jenny Blackhurst

Tytuł: Do trzech razy śmierć

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 416

Gatunek: thriller psychologiczny 





Do tej pory przeczytałam niemal wszystkie książki autorstwa Blackhurst, które ukazały się nakładem wydawnictwa Albatros w Polsce. Już pierwsze tytuły zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a kolejne jedynie utwierdziły mnie w przekonaniu, że powieści autorki są intrygujące, świeże i warte poświęconego im czasu. Tym razem jednak Blackhurst przygotowała dla swoich czytelników coś nieco innego.

„Do trzech razy śmierć” to wstęp do kryminalnego cyklu, w którym miejsce pierwszoplanowe zajmują obok siebie dwie siostry. Należące do rodziny przestępców Tess i Sarah wybrały jednak zupełnie inną drogę. Pierwsza z nich postanowiła podążyć śladem dobra i zdecydowała się na karierę w policji. Druga natomiast działa u boku swego ojca, jednego z największych oszustów w Brighton. Czy okrutne, niezrozumiałe i tajemnicze morderstwo zbliży je do siebie i sprawi, że zajmą miejsce po tej samej stronie barykady?

Już pierwsze rozdziały książki całkowicie mnie przekonały i oczarowały. Szybko przekonałam się bowiem, że stanowi ona niebanalną i nieszablonową historię, w której autorka pokazuje pełnię swoich umiejętności. Kryminalna intryga, która ma największe znaczenie w przypadku mrocznych opowieści, okazała się złożona, zawiła i przewrotna. Na kolejnych stronach książki mnożyły się pytania, ale zamiast odpowiedzi narastały wątpliwości i nieporozumienia. Blackhurst raz po raz dawała mi do zrozumienia, że znalezienie rozwiązania i ujęcie mordercy wykracza poza moje amatorskie detektywistyczne umiejętności.

Akcję powieści śledziłam bardzo uważnie, z rosnącym zainteresowaniem i pogłębiającym się zaangażowaniem. Ciężko jednak było mi pozbyć się wrażenia, że coś wciąż umyka, znajduje się poza granicą wzroku, a autorka bawi się ze mną  kotka i myszkę. Blackhurst wprowadzała nowe wątki, myliła tropy, pozwalała sobie na intrygujące twisty. Różnego rodzaju kryminalne zabiegi podtrzymywały zainteresowanie i pogłębiały napięcie. A skupienie się na kwestiach związanych z oszustwami, magicznymi sztuczkami i metamorfozami bohaterów nie pozwalały oderwać się od lektury.

Uwielbiam kobiece, niepokojące thrillery, w których główne role odgrywają inteligentne, błyskotliwe i odważne bohaterki. W tym przypadku autorka okazała się niezwykle hojna i dobroduszna, przedstawiając czytelnikom dwie całkiem różne siostry. Zarówno Tess, jak i Sarah, wielokrotnie mnie zaskoczyły, poruszyły, zirytowały czy też rozczuliły. Z ogromem towarzyszących emocji i szalejącą ciekawością śledziłam ich poczynania, z jednej strony próbując znaleźć brutalnego mordercę, a z drugiej ceniąc sobie możliwość lepszego poznania tej niezwykłej książkowej rodziny.

„Do trzech razy śmierć” to wspaniały, dopracowany i zaskakujący thriller, któremu absolutnie niczego nie brakuje. Świeży, tajemniczy i angażujący, a do tego świetnie napisany. Autorka znakomicie sobie poradziła oddając w ręce czytelników kolejną mroczną i przewrotną opowieść, stanowiącą także idealne rozpoczęcie serii. Wprost nie mogę się już doczekać kolejnej części i znalezienia odpowiedzi na pytania, z którymi pozostawiła mnie Blackhurst w finałowej scenie. Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

czwartek, 15 lutego 2024

R. J. Palacio "Biały ptak"

 


Autor
: R. J. Palacio

Tytuł: Biały ptak

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 272

Gatunek: literatura piękna 




Choć przez wiele lat nie czułam potrzeby wracania do przeczytanych tytułów, niedawno to się zmieniło. Jedną z książek, którą postanowiłam sobie odświeżyć był „Biały ptak” R. J. Palacio. Mimo że nazwisko autorki kojarzy mi się przede wszystkim z „Cudownym chłopakiem”, to jednak historia związana z babcią Juliana i II Wojną Światową, zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie i zbudziła o wiele więcej emocji.

Z dużym zainteresowaniem i niemniejszym przekonaniem wybieram książki wojenne. Niezmiennie uważam, że zasługują na mój czas, uwagę i ciekawość. II Wojna Światowa to temat, którego nie można pominąć czy przemilczeć. Jak podkreśla Palacio, „Biały ptak” jest powieścią fikcyjną, niemniej czerpiącą jednak ze świadectw historycznych. To historia, która może poruszyć, przypomnieć, skłonić do pamiętania i myślenia, a nawet otworzyć oczy.

„Biały ptak” ogromnie mnie wzruszył. Książka, zakwalifikowana do nurtu literatury młodzieżowej, obciążona została ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Podczas lektury wraz z bohaterami intensywnie przeżywałam kolejne wydarzenia, aktywnie brałam w nich udział i wielokrotnie zajmowałam ich miejsce. Pokochałam ich całym sercem i gorąco wierzyłam, że nadejdą dla nich lepsze dni. Choć wiedziałam już przecież, jak zakończy się ta historia, sympatia dla książkowych postaci napawała mnie naiwną nadzieją, że może tym razem będzie inaczej.

Strony książki zapisane zostały smutkiem, nostalgią i niesprawiedliwością. Autorka nie oszczędza ani swoich bohaterów ani czytelników. Z brutalną szczerością pokazuje, jak okrutne mogły być czasy, w których żyli Sara i Julien. Choć nieco zmieniło się od tamtego ciemnego historycznego okresu, ludzie dalej pozostają tylko ludźmi. Wciąż zmagamy się z uprzedzeniami, nienawiścią, stereotypami. I patrząc na tę książkę w taki sposób i z tej perspektywy, nietrudno odnieść wrażenie, że to historia nie tylko interesująca i istotna, ale też cenna i mądra. To piękna nauka o życiu, niezwykła lekcja dla każdego czytelnika.

Cenny temat, intrygująca fabuła oraz niezwykłe sylwetki bohaterów zostały przedstawione przy wykorzystaniu mocy słowa. Autorka ma lekki, przyjazny i przyjemny styl pisania, który zwyczajnie przypada do gustu. Miło podąża się za jej myślą i śledzi rozwój wydarzeń. To ten typ narracji, który swoją subtelnością i dojrzałością potrafi odciążyć trudny temat, nie odbierając mu przy tym znaczenia i powagi. Wartość książki pogłębiają również proste, ale dające do myślenia ilustracje.  

„Biały ptak” to historia, której nie sposób zapomnieć i obok której nie można przejść obojętnie. Istotny temat, emocjonalna głębia i odrobina magii. Serdecznie polecam ten tytuł. Niezależnie od wieku i czytelniczych zainteresowań.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 30 stycznia 2024

Hwang Bo- Reum "Witajcie w księgarni Hyunam= Dong"

 


Autor
: Hwang Bo- Reum

Tytuł: Witajcie w księgarni Hyunam- Dong 

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 416

Gatunek: literatura współczesna 



Gdyby ktoś zapytał, o czym opowiada “Witajcie w księgarni Hyunam- Dong” odpowiedź narzucała by się sama. Niewątpliwie jednak historia Hwanga Bo Reum skrywa w sobie o wiele więcej. Nie jest to zwyczajna opowieść o funkcjonowaniu księgarni i życiu jej pracowników. Z każdym rozdziałem bowiem książka ujawnia piękno refleksji i dużą mądrość, które wspaniale zaskakują, intrygują i motywują.

Przyznam szczerze, że nie od początku poczułam klimat tej historii i dostrzegłam jej wartość. Czytało mi się lekko i przyjemnie, a opowieść otulała mnie niczym miękki kocyk, ale potrzebowałam o wiele więcej, by się w nią zaangażować i rzeczywiście zrozumieć, z czego wynika popularność tego tytułu. I nagle po prostu to do mnie dotarło. Subtelny przekaz, kilka prostych spostrzeżeń, odrobina refleksji i garść dobrych rad. I w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że książka Bo Reuma to coś więcej, niż kolejna obyczajowa historia.

Jak już wspomniałam, opowieść nie zachwyca i nie czaruje od pierwszych stron. Jej urok i mądrość pozwalają zauważyć się wraz z upływem kolejnych rozdziałów. Wtedy to mamy okazję lepiej poznać głównych bohaterów, zrozumieć ich rozterki, problemy, błędy. Mogłoby się wydawać, że spełnili marzenia, dobrze im się układa, nie oczekują już więcej. Bo Reum zaczyna jednak w nich czytać jak w otwartej księdze. Delikatnie i z wyczuciem wskazuje na delikatne pęknięcia, których nie widać na pierwszy rzut oka, wskazując czytelnikom, że warto poszukać, co kryje się pod powierzchnią.

„Witajcie w księgarni Hyunam Dong” to taka nieoczywista lektura, która zaskoczyła mnie wielokrotnie. Kiedy zagłębimy się w jej treść i damy jej szansę, to wówczas o wiele łatwiej zauważyć to, co mogło nam wcześniej umykać lub docenić drobiazgi, jakie nie miały dla nas większego znaczenia. Drobne smaczki i intrygujące niespodzianki. Podczas lektury zaczęłam zauważać subtelne nawiązania do kultury koreańskiej, łączące nas podobieństwa i dzielące różnice. Takich perełek można znaleźć w tym tytule o więcej. Nie chciałabym natomiast zdradzić zbyt wiele i odebrać Wam przyjemności z ich odkrywania.    

Biorąc pod uwagę ciężar kryjący się w sercach bohaterów „Witajcie w księgarni Hyunam Dong” to całkiem lekka i przyjemna lektura. Autorowi udało się to osiągnąć za sprawą przyjaznego stylu i wybranego miejsca akcji. Zakątki księgarni, nawiązania do różnego rodzaju książek, wątek parzenia kawy i możliwość podglądania klientów sprawiają, że całość nabiera przyjemnego charakteru, nie nuży i nie dłuży się.

Powieść Bo Reuma to historia dość prosta i przyziemna, a jednak dająca do myślenia i zwracająca uwagę czytelników na to, co rzeczywiście jest w życiu istotne. Gdybyście potrzebowali sobie o tym przypomnieć, zwróćcie uwagę na ten tytuł.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

poniedziałek, 29 stycznia 2024

Tess Gerritsen "Wybrzeże szpiegów"

 


Autor
: Tess Gerritsen

Tytuł: Wybrzeże szpiegów

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 448

Gatunek: thriller 




Tess Gerritsen to autorka, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Każdy sympatyk mrocznych historii  i entuzjasta niebanalnych thrillerów z pewnością kojarzy tę postać. Ja również należę do fanów tej pisarki i z dużą przyjemnością sięgam po kolejne książki, które ukazują się spod jej pióra. A lekturom tym zawsze towarzyszy duża porcja ekscytacji i ogromny kredyt zaufania. Czy Wy również macie grono ulubionych autorów, po których powieści sięgacie w ciemno?

Tym razem Gerritsen zaproponowała swoim czytelnikom coś innego. „Wybrzeże szpiegów” to pierwsza część nowego cyklu kryminalnego pisarki. Na stronach książki możemy bliżej poznać członków Klubu Martini, emerytowanych szpiegów, którzy przez lata działali w kręgach CIA. Być może na pierwszy rzut oka nie brzmi to przekonująco czy zachęcająco, ale uwierzcie mi na słowo, że przedstawiona historia naprawdę zasługuje na poświęcenie jej czasu i uwagi.

Szczególnie warto pochylić się nad postacią głównej bohaterki. Kolejne rozdziały książki ukazują oblicze Maggie Bird i tragiczną historię, która zdeterminowała całe jej życie. Gerritsen najwidoczniej uważa, że to za mało i na ramionach kobiety umieszcza kolejne ciężary, stawiając na jej drodze nowe przeszkody i wyzwania. Pewnego dnia do drzwi Maggie puka przeszłość i niczym huragan wywraca jej spokojne i uporządkowane życie do góry nogami.

„Wybrzeże szpiegów” to lektura zasługująca na uznanie pod wieloma względami. Książka intryguje i przykuwa uwagę już od pierwszych stron. Przypomina obietnicę złożoną przez autorkę, pisemne zapewnienie, że nikt z nas nie będzie znudzony lub rozczarowany lekturą. I rzeczywiście. Od początku w tej historii dużo się dzieje, a akcja nie zwalnia tempa. Gerritsen znakomicie buduje nastrój i stopniuje napięcie poprzez wprowadzanie nowych wątków, wykorzystanie zwrotów akcji i licznych niespodzianek. Niczym magik wyciąga ze swojego kryminalnego kapelusza kolejne sekrety i ofiary. A my możemy jedynie czekać, by przekonać się, co jeszcze dla nas przygotowała.

Nowa książka autorki całkowicie mnie przekonała. Wydała mi się nie tylko interesująca, ale także autentyczna. Odniosłam wrażenie, że opisywane wydarzenia naprawdę mogłyby mieć miejsce, choć momentami kojarzyły się z nieco przerysowanym filmem sensacyjnym. Autorka podzieliła się źródłem inspiracji, opowiadając o miasteczku, w którym mieszkała i byłych agentach CIA na emeryturze, którzy z przyjemnością odnajdywali tam swoje korzenie. Podoba mi się, że Gerritsen wykorzystała ten pomysł, zwłaszcza, że zrobiła to świetnie. Zapowiada się kolejny udany cykl kryminalny.

„Wybrzeże szpiegów” to zajmująca, intrygująca i świeża historia. Skłania do myślenia, zachęca do łączenia poszczególnych wątków na własną rękę, ale też stanowi dobre źródło rozrywki. To bardzo przyjazne i całkiem lekkie czytadełko, które zostawia po sobie dobre wspomnienie i uśmiech na twarzy. Całość została oczywiście napisana niezwykle zgrabnie i z wyczuciem, przypominając o wspaniałym stylu autorki. Nawet gdybym chciała, to ciężko mi do czegokolwiek się przyczepić. Bardzo polecam ten tytuł. Niecierpliwie wyczekuję kolejnej części.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Albatros.