Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lato które się zaczyna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lato które się zaczyna. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 lipca 2018

Silvia Soler "Lato, które się zaczyna"




Autor: Silvia Soler
Tytuł: Lato, które się zaczyna
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 270
Gatunek: literatura współczesna 







Elwira i Roser były najlepszymi przyjaciółkami. Od zawsze i na zawsze. Razem przeżywały wszystkie najważniejsze wydarzenia, w tym samym czasie zaszły również w ciążę. Marzyły, by ich dzieci także łączyło szczególne uczucie…


Już na samy wstępie muszę przyznać, że „Lato, które się zaczyna” szalenie mnie zaskoczyło. Po okładce i krótkim streszczeniu tej historii spodziewałam się opowieści dość lekkiej, przyjemnej, jednym słowem- dobrej na lato. Nieczęsto sięgam po miłosne historie, a jednak w książce Soler dopatrzyłam się takiej, która mogłaby mi się spodobać. Tymczasem na każdym kroku przekonywałam się, że ta opowieść jest zupełnie inna, niż sobie wyobrażałam.



Przede wszystkim absolutnie nie można powiedzieć, by fabuła stworzona przez autorkę należała do lekkich, prostych i przyjemnych. Nie można jej również zaliczyć do niewymagających opowiastek o miłości łączącej głównych bohaterów. Soler przedstawia nam historię Julii i Andrew od momentu ich narodzin do czasu, kiedy obydwoje kończą 50 lat. Na książkowych stronicach mamy okazję przyjrzeć się ich wyborom, decyzjom kształtującym życie, a w dużej mierze również łączącej ich niezwykłej przyjaźni, której nie można by niczym zastąpić. Wydawało mi się, że celem autorki będzie ukazanie relacji łączących głównych bohaterów, ukazanie wzajemnego magnetyzmu, zaufania, a także pożądania. Tymczasem otrzymujemy uroczą opowieść o ludziach, którzy zawsze mieli siebie na wyciągnięcie ręki, zawsze byli obok, a choć miłość czekała tuż za rogiem pokonali daleką drogę, by jej skosztować.

Spotkałam się z wieloma zarzutami wobec tej powieści, których w dużej mierze nie rozumiem i ciężko zgodzić  mi się ze wskazywanymi niedociągnięciami. Tym, który najbardziej zapadł mi w pamięć, jest minimalna liczba dialogów w powieści. W tym miejscu mam chęć zadać kilka pytań. Czy dialogi rzeczywiście świadczą o wartości powieści? Czy ich niewielka ilość sprawia, że traci ona w oczach czytelnika? A może to w pewien sposób pójście na łatwiznę? Soler rzeczywiście operuje dialogiem bardzo oszczędnie, zamiast niego kierując się opisem miejsc i przeżyć bohaterów. Być może dzięki temu książka zyskuje nieco cięższy charakter, ale warto jest poświęcić czas i uwagę, by tę historię poznać.

Autorka pisze w piękny, bardzo obrazowy i plastyczny sposób. Co ciekawe, nie dotyczy to jedynie miejsc i powieściowych nadmorskich obrazów. Ona w ten sposób opisuje również uczucia, refleksje i namiętności bohaterów. Soler wykorzystuje bardzo płynny i emocjonalny język. Każde słowo stanowiące część jej opisów ma wielkie znaczenie i sprawia, że przekazywana historia nabiera wielkiej mocy. Nie spodziewałam się, że mogę tak się w tę lekturę zaangażować, ale w jakiś przewrotny sposób, zarzuty kierowane pod jej adresem, pozwoliły mi zwrócić uwagę, na to, co rzeczywiście ma w niej znaczenie. Siłę Soler nie stanowi jedynie ta historia, ale sposób, w jaki potrafiła ją przekazać czytelnikowi.

Autorka bardzo wnikliwie porusza się w obrębie świata książkowych bohaterów. Można by powiedzieć, że to książki, jakich ukazało się już mnóstwo. A jednak mnie ona kupiła. Stylem, sposobem opisywania poszczególnych sytuacji oraz narracją. Podoba mi się, że każdy rozdział posuwa nas w historii bohaterów o kilka lat do przodu, pokazując upływ czasu, a jednak nie przedłużając niepotrzebnie i nie nużąc. W tej krótkiej historii ukryte zostało 50 lat, kryjących przepiękne i jakże życiowe opowieści. Soler stawia na samo życie, kierując się realizmem i wartościami znanymi i  cenionymi przez czytelników. Zbiór poruszanych w poszczególnych rozdziałach tematów stanowi urokliwą, słodko- gorzką mieszankę życiowych prawd, które stają nam się bliskie wraz z poznawaniem kolejnych wydarzeń z życia bohaterów.

A oni sami? Julia i Andrew to ludzie po przejściach. Na łamach książki nie tylko dojrzewają, ale też błądzą, szukają rozwiązań, mierzą się z konsekwencjami. Autorka nadała im bardzo ludzkie oblicze, nie szczędząc wad i pomyłek i sprawiając, że dzięki temu czytelnik patrzy na nich trochę inaczej, błądząc myślami między własnymi wspomnieniami.

„Lato, które się zaczyna” mile mnie zaskoczyło. Okazało się bardziej ambitną, wymagającą i obfitującą w treści lekturą, niż mogłabym się spodziewać. Czasami warto się przekonać, co kryje się za słodką i uroczą okładką.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.