poniedziałek, 24 maja 2021

Katherine Faulkner "Greenwich Park"

 


Autor
: Katherine Faulkner

Tytuł: Greenwich Park

Wydawnictwo: Muza

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 385

Gatunek: thriller psychologiczny




Kiedy Rachel pojawiła się w jej życiu, nic nie zapowiadało tragedii. Ale ta znajomość szybko okazała się toksyczna, a kobieta chętnie karmiła ją kłamstwami na swój temat. Kim była? Dlaczego pojawiła się w jej życiu? I w jakich okolicznościach pewnego dnia zniknęła?

Fabuła książki “Greenwich Park” nie od początku zdobyła moje uznanie i przychylność. Pierwsze rozdziały niezbyt mnie zaintrygowały i nie potrafiłam zrozumieć, skąd tyle ciepłych opinii na temat tej powieści. Kiedy natomiast atmosfera zaczęła się zagęszczać, akcja na książkowych stronach nieco się rozwinęła, pojawiły się sekrety, a przeszłość zapukała do drzwi… W tym momencie całkowicie przepadłam, angażując się na tyle, że sama nie wiem, kiedy dotarłam do końca książki.

Uwielbiam takie subtelne, kobiece thrillery, które w dużej mierze skupiają się na emocjach, przywołują wspomnienia, działają na wyobraźnię i pozwalają czytelnikowi dopowiedzieć sobie to, co nie zostało napisane. Im bardziej skupiałam się na tej historii, podążając za autorką krok w krok, tym mocniej dawałam się zaskoczyć. Niektóre elementy stawały się dla mnie jasne bardzo szybko, momentami też podczas lektury miałam przebłyski pewności, że wiem, co się wydarzyło i czułam niezadowolenie, że tak łatwo wszystko rozgryzłam. Jak to jednak często bywa w przypadku tego typu opowieści, Faulkner szybko dała mi do zrozumienia, że nic z tego. Bo fragmenty układanki, które trafiły na swoje miejsce nie zapowiadały tego, co dopiero miało się wydarzyć.

„Greenwich Park” rozwinął się w cudownie mroczny i bardzo nieprzewidywalny sposób, w rzeczywistości przedstawiając więcej niż jedną historię. Śledząc główny wątek pozwalamy bowiem, by sporo nam umykało i podobnie, jak główna bohaterka nie zauważamy tego, co mamy pod nosem. Autorka książki umiejętnie i interesująco uzupełnia fabułę o nowe elementy, wydarzenia, bohaterów. Tak naprawdę w kolejnych rozdziałach rozgrywa się bardzo złożona i bogata rozgrywka, której przez długi czas nie dostrzegamy. Pozwalamy sobą manipulować, wodzić się za nos, bierzemy udział w mistrzowskim pojedynku i niepokojącej intrydze uknutej przez tych, którzy mieli kochać i wspierać.

Faulkner mocno działa na nasze emocje i wyobraźnię. Wykorzystuje lubiane i cenione motywy, ale gra tematem tak, że nie można jej zarzucić nudy czy naśladownictwa. Pokazuje to, co w ludziach najlepsze i najgorsze, obdarowując swych bohaterów żywymi cechami i mroczną przeszłością. Poznając przedstawiane wydarzenia mamy okazję przekonać się, do czego są zdolni i kim tak naprawdę są. „Greenwich Park” opiera się na pozorach i to one stanowią fasadę, za którą skrywają się kolejne postacie.

Książka okazała się o wiele lepsza, niż przypuszczałam. Po początkowym znużeniu szybko się zaangażowałam i pozwoliłam, by autorka wiele razy mnie zaskoczyła. Fabuła została starannie przemyślana i świetnie dopracowana. Każdy szczegół ma swoje miejsce, wszystkie tajemnice zostały wyjaśnione, trupy wypadły z szafy i nie zostało już nic, co można by było dodać, lub o co można by zapytać. Wisienkę na torcie stanowi zakończenie, które przywołało na moją twarz uśmiech. Finałowa scena wzmocniła wartość powieści i narobiła mi apetytu na więcej.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza. 

piątek, 21 maja 2021

Tim Weaver "Nie wiesz, kim jesteś"

 


Autor
: Tim Weaver

Tytuł: Nie wiesz, kim jesteś

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 544

Gatunek: thriller/ kryminał




Przez wiele lat żyli z obezwładniającą tajemnicą. Ale dopiero dziś czują prawdziwe zagrożenie. Ona może ujawnić grzechy, których się dopuścili. Tylko gdzie ona jest? Zaginęła, ukryła się, coś się jej przydarzyło?

Podczas lektury “Nie wiesz, kim jesteś” czułam się jak dziecko rozpakowujące gwiazdkowe prezenty. W moje ręce wpadła bowiem książka nieznanego do tej pory autora, która czytała się niemalże sama. Nie jestem pewna, jak to możliwe, że do tej pory nie czytałam żadnej spośród książek Weavera, ale kiedy myślę, ile jeszcze przede mną ogarnia mnie prawdziwa ekscytacja. Autor wspaniale mnie zaskoczył, dostarczając ogromu emocji i pokazując, że można czytać wiele niepokojących tytułów i wciąż trafiać na niebanalne pomysły i intrygujące rozwiązania.

Jako wielka fanka mrocznych powieści miałam wrażenie, że trafiłam do książkowego raju. Nowe nazwisko na mojej mocnej liście, cudownie zaskakujący tytuł i niezwykła możliwość, by czytać z zapartym tchem aż do finału. Akcja powieści rozpoczyna się szybko, fabuła rozwija się intensywnie, nie ma czasu na zbędne zastanawianie się, niepotrzebne przystanki, czy nawet na sen. Rzadko zdarza mi się, bym dla książki zarwała noc. I to nie jest tak, że nie trafiam na tak atrakcyjne powieści, by poświęcić dla nich sen. Po prostu w pewnym momencie zmęczenie zawsze wygrywa. Tymczasem podczas czytania „Nie wiesz, kim jesteś” byłam tak skupiona na rozwoju akcji, że pozwoliłam sobie na sen jedynie dlatego, że mogłam wrócić do książki zaraz po przebudzeniu.

Zazwyczaj również wiem, co powiedzieć i napisać o danej książce. Po kolei chętnie analizuję kolejne elementy, wskazując mocne strony i mniejsze lub większe potknięcia. Ale tym razem mam w głowie niepokojący chaos, bowiem autor sprawił, że dałam się tej książce całkiem pochłonąć. Pozwoliłam, by zawładnęła moim umysłem, zatrzęsła światem, wciągnęła mnie niczym jumanji, nie pozwalając niczego pominąć, aż do samego rozwiązania. Właśnie dlatego tak kocham kryminały i thrillery. Za te emocje, rozpłomienione policzki, wypełzający na twarz uśmiech i uczucie grozy. Połączenie przeróżnych uczuć, możliwość śledzenia poczynań ciemnych charakterów i niezadowolenie z niemożności szybszego czytania. Tutaj dostajemy wszystko, a to wszystko, aż ciężko określić normalnymi słowami.

„Nie wiesz, kim jesteś” to rewelacyjna opowieść, przy której nie sposób się nudzić. Autor stworzył mocną, mroczną i zaskakującą historię, pełną sekretów, trupów ukrytych w szafie i przeszłości próbującej panoszyć się i namieszać w życiu bohaterów. Podczas lektury wydaje się, że więcej jest pytań, niż odpowiedzi, a zwroty akcji, nowe pomysły i wyobraźnia autora sprawiają, że krew szybciej krąży w żyłach czytelnika. Jestem tak bardzo oszołomiona tą powieścią, że najchętniej opowiedziałabym Wam wszystkim, co wydarzyło się na książkowych stronach, nie pomijając żadnego szczegółu i rozwiązania, ale przecież nie mogę tego zrobić!

Mogę natomiast zachęcać, byście wzięli tę powieść do rąk i przekonali się, jak zajmująca jest jej treść, jak interesującą intrygę zaproponował pisarz, jak pięknie wszystko przemyślał i dopracował. „Nie wiesz, kim jesteś” to cudownie mroczne połączenie tego, co w nas najgorsze i najlepsze. To zbiór kontrastów podkreślających wady i zalety współczesnego świata. To połączenie prawdy i kłamstwa. To złe decyzje i ich konsekwencje. To wszystko, o czym może marzyć wielbiciel kryminałów i thrillerów.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

poniedziałek, 17 maja 2021

Alaitz Leceaga "Córy ziemi"

 


Autor
: Alaitz Leceaga

Tytuł: Córy ziemi

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 545

Gatunek: literatura współczesna 




Trzy siostry, martwa ziemia i rodzinne przekleństwo.

“Córy ziemi” urzekły mnie nie raz i nie dwa. Podczas lektury żyłam tą opowieścią, zapominając o swoich sprawach i przenosząc się na strony książki, by towarzyszyć bohaterkom. Razem z nimi rozdrapywałam stare rany, marzyłam o zemście, byłam przenikana miłością i nienawiścią, czując przy tym chłód starej posiadłości i wdychając kurz umierającej ziemi. Ta historia całkowicie mnie pochłonęła, działając na umysł i zapisując się w sercu. Pokochałam ją całą sobą, przeżywając opisywane wydarzenia i odnosząc wrażenie, jakbym na czas lektury stała się senioritą z Las Urracas.

Nowa powieść Leceagi zauroczyła mnie swoim ciężkim i mrocznym klimatem. Na kartkach powieści dzieje się wiele złego, często przelewa się krew, realistyczne wydarzenia oplatane są wiarą w demony i niepokojącym czarem roślin. Autorka sprawia, że podczas lektury wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, a skrzypienie schodów, szepty niosące się po domu, podmuchy wiatru i stłuczona szklanka budzą większe napięcie, niż niejeden kryminał czy opowieść grozy. „Córy ziemi” zostały napisane tak przekonująco, że czytelnik ma wrażenie, jakby obserwował wszystko z boku, na bieżąco brał udział w rozgrywanych wydarzeniach.

Leceaga stworzyła znakomitą, dopracowaną i dającą do myślenia historię. To jedna z tych książek, w których każdy może znaleźć coś dla siebie, bowiem w kolejnych rozdziałach krzyżują się, mieszają i uzupełniają najróżniejsze wątki i tematy. Powieść jest nie tylko urzekająco mroczna, piekielnie tajemnicza i niepokojąco prawdziwa. Mamy szansę odnaleźć też w niej cudowne obyczajowe tło i kwestie kobiece, ale przedstawione mądrze, dojrzale, z pomysłem. Każdy element tej niesamowitej historii ma wielką wartość, a każde słowo zdaje się zapadać w pamięć.

W czasie czytania zanurzałam się w tej opowieści, wraz z bohaterkami próbując złapać oddech i szukając dna dla zmęczonych stóp. Czasami ogarniały mnie lęk, obawa i przerażenie, a siła przytłaczających emocji była tak duża, że aż zaczynało mnie to niepokoić. Lecaga potrafi wybudzić czytelnika z letargu, poruszyć nim, zawładnąć jego sercem i umysłem, zmusić by skupił się na jej opowieści, a o innych zapomniał. Kusi, zachęca, angażuje, zaskakuje. A my podążamy za nią w nadziei, że możemy dostać jeszcze więcej.

„Córy ziemi” to opowieść bardzo życiowa, poruszająca i głęboka. Zbudowana na bazie kontrastów, igrających wciąż ze sobą przeciwieństw. Rodzinne problemy i ludzkie tragedie występują obok bogactwa i biedy, nienawiści i miłości, młodości i starości. A w tle, jakby tego wszystkiego było mało, pojawia się widmo wojny i rozwój nauki. Tak zwinne poruszanie się między tematami, umiejętność połączenia ich w kompletną całość, możliwość całkowitego omamienia czytelnika- do tego potrzeba nie tylko dobrego pomysłu, ale też talentu i miłości do opowiadania historii.

Nowa książka Leceagii to w końcu także opowieść o rodzinie, która jest ze sobą na dobre i na złe, mimo krzywd, złamanych obietnic, biedy i wydarzeń łamiących serce. To siła płynąca z pokrewieństwa dusz, siostrzana miłość głębsza niż śmieć i bardziej oszałamiająca od ciężaru i smaku dojrzałych winogron. Na stronach powieści mamy szansę obserwować, jak życie kształtuje charaktery sióstr, rudowłose istoty zmieniają się na naszych oczach. I cały czas są razem, wciąż wspólnie walcząc i stając po swojej stronie. Pięknie, symbolicznie, z nadzieją.

„Córy ziemi” to poruszająca i pouczająca opowieść. Być może jeszcze lepsza od poprzedniej książki autorki. A i tamta zrobiła przecież na mnie olbrzymie wrażenie. Polecam ją z czystym sercem. Musicie ją przeczytać.

Za możliwość przeczytania książki powieści dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

niedziela, 16 maja 2021

Alessio Puleo "Nieskończone bicie serca"



Autor: Alessio Puleo
Tytuł: Nieskończone bicie serca
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 288
Gatunek: literatura młodzieżowa



Połączyły je podobne doświadczenia i chłopek, który już nie żyje. Ale w jego śmierci nie wszystko jest jasne. Czy podczas przeszczepu doszło do przestępstwa, a dziewczyny zadające zbyt wiele pytań znalazły się w niebezpieczeństwie?

Miałam już przyjemność przekonać się, że tematyka przeszczepu organów i pamięci komórkowej może być świetną podstawą dla stworzenia klimatycznej, mrocznej i dającej do myślenia książki. Tym bardziej więc nie mogłam przejść obojętnie obok możliwości sprawdzenia, czy i tym razem trafiłam na podobnie zaskakującą i niepokojącą opowieść.

„Nieskończone bicie serca” również okazało się pod pewnymi względami złowieszcze i ponure. Alarmujące zachowanie bohaterek, tajemnicze sekrety, widmo handlu organami- takie kwestie pojawiły się w powieści i podziałały na mnie niczym magnes. Uwielbiam takie ciężkie klimaty, szczególnie gdy fabuła powieści zostaje zbudowana wokół poruszających i niebanalnych kwestii, jak to było w tym przypadku. Przeszczep organów i pamięć komórkowa to tematy pojawiające się przecież nieczęsto, a dające autorowi tyle możliwości.

Nie jestem jednak do końca przekonana, czy pisarz faktycznie wykorzystał cały potencjał kryjący się w tak istotnych kwestiach. Mam wrażenie, że całość została złagodzona poprzez uczynienie z tej książki powieści młodzieżowej. Problemy nastolatków, gwałtowne uczucia i buchające hormony momentami spychały interesujące mnie sprawy na boczny tor, czyniąc z nich wątki drugoplanowe. Rzeczywiście, zostało poprowadzone pewne śledztwo, a fabuła rozwinęła się w oczekiwany sposób, ale całość okazała się w moim przekonaniu zrealizowana trochę pobieżnie i jakby na opak.


Być może jestem nieco niesprawiedliwa, bo rzadko sięgam po książki młodzieżowe. Nie mogę natomiast powiedzieć, by zupełnie mnie one nie interesowały. Po prostu i na tym gruncie pojawiły się pewne sprzeczności. Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele, powiem po prostu, że momentami autor pozwolił sobie na zbyt wiele, niektóre sceny są zbyt krzykliwe i opisujące za dużo. Taka pikanteria wydała mi się nieco przesadzona, nie lubię kiedy autor próbuje niepotrzebnie tak zaskakiwać.

Puleo dobrze poradził sobie natomiast z kreacją bohaterów. Choć książka jest dość krótka, to postacie zostały zarysowane tak, że można wyrobić sobie na ich temat opinię. Widać problemy, z jakimi się zmagają, nieco poznajemy ich przeszłość. Podczas rozwoju fabuły zdarza się, że podejmują zadziwiające decyzje i zdają się zmieniać na naszych oczach. Podoba mi się, jakimi cechami autor obdarzył swoich bohaterów i kim się dzięki niemu stali.

Pisarz przedstawił całość całkiem lekko i przyjemnie, trudny temat odciążając swobodną i nieprzytłaczającą narracją. Dzięki temu powieść czyta się szybko, niezauważalnie niemal przechodząc do następnych stron i kolejnych rozdziałów.

„Nieskończone bicie serca” wywołało we mnie nieco mieszanie odczucia. Z jednej strony bardzo się cieszę, że Puleo wybrał taki temat, stawiając sobie wysoko poprzeczkę i zmierzając z realizacją fabuły w dobrym kierunku. Z drugiej zaś strony nie znalazłam w tej powieści tego, czego szukałam, a to, co było niekoniecznie potrzebne zostało zbyt wyeksponowane. Myślę jednak, że osoby zainteresowane taką tematyką lub takim gatunkiem powinny po nią sięgnąć i na własnej skórze przekonać się, co autor zawarł w tej książce.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

piątek, 14 maja 2021

Carol Wyer "Urodziny"

 


Autor
: Carol Wyer

Tytuł: Urodziny

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 368

Gatunek: thriller/ kryminał  




Wszystko zaczęło  się na tamtym przyjęciu urodzinowym. Ava wyszła tylko do toalety, ale nigdy nie wróciła. Jej ciało zostało znalezione po dwóch latach, a wtedy zaginęła kolejna uczestniczka przyjęcia. Co się wówczas wydarzyło? Kto ukrywa prawdę i krzywdzi dziewczynki?

Odpowiedzi na te pytania spróbowałam znaleźć na stronach książki, z wielką ciekawością i niemniejszym rumieńcem oczekiwania podążając za komisarz Natalie Ward, która podjęła się prowadzenia śledztwa i poszukiwania podejrzanego. Powieść rozpoczyna się mocnym akcentem, a dalej jest coraz bardziej interesująco. Za ładną i grzeczną okładką Carol Wyer skryła bowiem niepokojącą i klimatyczną historię.

Kolejne rozdziały zdają się przynosić jednak więcej nowych pytań i tajemnic, niż odpowiedzi. Niełatwo poskładać tę układankę w całość, przez cały czas brakowało mi kilku fragmentów. Uwielbiam opowieści skłaniające do myślenia, pozwalające się zaangażować i pogłębiające zainteresowanie. W czasie lektury naprawdę żyłam tą historią, odnosząc wrażenie, że autorka zachęca mnie do brania udziału w rozgrywających się wydarzeniach. A fabuła zdecydowanie nie przypominała telewizyjnych seriali kryminalnych. Pani komisarz musiała bardzo się wykazać, by odkryć, co stało się na pozornie zwyczajnym przyjęciu dla pięciolatek.

Wyer udało się fantastycznie nakreślić obraz wymagającego śledztwa, w którym niewielu jest podejrzanych, a nowe wątki wydają się niczego nie wyjaśniać. Emocje można poczuć na własnej skórze, trud i zmęczenie towarzyszące policyjnym działaniom zdają się przechodzić stopniowo na nas. Całość mocno działa na wyobraźnię, bardziej przypomina prawdziwe życie, niż papierową historię. Autorka postarała się przybliżyć nam również postać mordercy i wyjaśnić jego motywy, dzięki czemu i na tym polu niczego powieści nie zabrakło, a fabuła wydała się jeszcze bardziej realna.

Z wdzięcznością przyglądałam się intrygującej postaci głównej bohaterki. Natalie Ward uczyniła tę opowieść bardziej interesującą i kompletną. Mam wrażenie, że wciąż za mało jest kobiecych sylwetek w tej mroczniejszej części literatury, a cudowne często postacie skrywają się w męskim cieniu. Tym razem natomiast na prowadzenie wyszła pani komisarz. I to jaka. Bystra, błyskotliwa, doświadczona i przede wszystkim autentyczna. Dzięki niej historia okazała się dla mnie bardziej zajmująca i mocniej zapadła mi w pamięć, szczególnie, że ona sama również musiała zmagać się z własnymi problemami. Mam nadzieję, że kolejne części cyklu szybko zawitają na naszym książkowym rynku.

„Urodziny” okazały się wspaniałą niespodzianką i świetnym czytelniczym prezentem. Emocje, wyczekiwanie, ciekawość. Dobry pomysł. Znakomita realizacja. Dobrze poprowadzona akcja. Zgrabne tło wydarzeń. Niebanalne sylwetki bohaterów. Gdy myślę o tym tytule kolejne pozytywne skojarzenia przychodzą mi do głowy jedno po drugim. Nie mam żadnych uwag czy zażaleń. Dziękuję za tę opowieść.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

środa, 12 maja 2021

Lee Child, Andrew Child "Strażnik"

 


Autor
: Lee Child, Andrew Child

Tytuł: Strażnik

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 416

Gatunek: powieść sensacyjna




Książki Lee Childa znam i lubię od wielu lat. To dla mnie ten rodzaj literatury, który przynosi rozrywkę, pozwalając przyjemnie i komfortowo spędzić czas. Dobrze wiem, czego spodziewać się po głównym bohaterze, ale i tak dobrze i pewnie czuję się w jego towarzystwie. Jack Reacher nie ma sobie równych i stanowi najlepszy przykład książkowego ideału faceta.

To taki typ rozbijaki i zabijaki, który zawsze stara się jednak działać w słusznej sprawie. Nie inaczej było tym razem, kiedy Reacher przypadkowo wplątał się z skomplikowaną historię z drugim dnem, a próba wypicia szybkiej kawy w małej kawiarni w sennym mieście przerodziła się w kolejną sprawę do rozwikłania. Jeśli jeszcze tego nie wiecie, to muszę uprzedzić, że nasz bohater świetnie radzi sobie łącząc myślenie z rozwiązaniami siłowymi.

Wysoki, postawny, silny, dobrze posługujący się pięścią. A przy tym inteligentny, błyskotliwy i tajemniczy. Z bogatą przeszłością i niepewną przyszłością. Niczym dobre wino, które z wiekiem jest coraz lepsze. No tak, co tutaj dużo mówić. Uwielbiam go. I choć często zdarza mi się pomyśleć, że to bardziej męski typ literatury, to lubię wracać do książek Childa i wciąż na nowo podążać za Reacherem i jego szalonymi przygodami i niecodziennymi pomysłami.

„Strażnik” przypomina mi poprzednie książki autora. Pisarz specjalizuje się w dużych i ważnych sprawach, które rozgrywają się w małych i nieistotnych miastach. Dzięki temu łatwo poczuć klimat opowieści, a fakt, że wszyscy się znają dodaje całości napięcia i pogłębia duszną już atmosferę. W powieściach autora zawsze sporo się dzieje, bohaterzy często okazują się inni, niż początkowo sądziliśmy, a zwroty akcji i nowe wątki zaskakują. Dokładnie te elementy znalazłam również w tej historii.

Jeden szczegół sprawia jednak, że ta część różni się od swoich poprzedniczek. Mianowicie, tym razem historia zbudowana przez Childa powstała przy pisarskim wsparciu jego młodszego brata. Takie eksperymenty zawsze niosą ze sobą pewne ryzyko, ale w tym przypadku wszystko poszło zgodnie z planem, a całość okazała się spójna i dopracowana.

Jak już wspomniałam na początku tego tekstu, książki wychodzące spod pióra Childa dają mi duże poczucie komfortu. Wiem, czego się po nich spodziewać, a świadomość kolejnego spotkania z głównym bohaterem przynosi spokój i ekscytację. Nie brakuje w tych utworach pewnej powtarzalności, można by nawet powiedzieć, że budowane są wokół jednego schematu, ale jeśli takie rozwiązania się sprawdzają, to czy można mieć je pisarzowi za złe? Pewnie, że nie. Bardzo polecam cały cykl z Jackiem Reacherem.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 10 maja 2021

Teresa Driscoll "Zapłacisz mi za to"

 


Autor
: Teresa Driscoll

Tytuł: Zapłacisz mi za to

Wydawnictwo: SQN

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 400

Gatunek: thriller psychologiczny




Słowa usłyszane od nieznajomego podczas krótkiej rozmowy telefonicznej całkiem wyprowadziły ją z równowagi. Ale to był dopiero początek. Od tego momentu każda środa rozpoczynała koszmar na nowo. Czego chce od niej stalker? Czym mu zawiniła?

Powieść “Zapłacisz mi za to” okazała się dla mnie idealnym wyborem. Z jednej strony pozwoliła miło spędzić dzień wolny, dostarczając przyjemności z czytania i niejako maskując brzydką pogodę za oknem. Z drugiej zaś strony znalazłam w niej to, czego zawsze szukam w kobiecych thrillerach. Uwielbiam takie opowieści, które wydają się całkiem grzeczne i dość niepozorne, atakując na końcu niespodziewanym finałem.

„Zapłacisz mi za to” zaintrygowała mnie już od pierwszych stron. Bardzo zaangażowałam się w lekturę, nie mogąc się doczekać, co jeszcze wydarzy się na stronach książki. Mimo że działo się sporo, to nie nazwałabym fabuły dynamiczną. Przemyślane rozwiązania działały bardziej psychologicznie, sprawiając, że za całkiem niewinnymi pomysłami kryło się duże napięcie i niemniejszy niepokój. Bardzo podoba mi się, gdy autor potrafi zbudować akcję w taki sposób, by działała na wyobraźnię i wzbudzała emocje, a przy tym nie szokowała przemocą czy brutalnością.

Driscoll zdecydowanie potrafi zatrzymać czytelnika. Podczas lektury czułam się przyjemnie zaskoczona, a moje zaciekawienie tylko się pogłębiało. Byłam bardzo zainteresowana rozwojem wydarzeń i próbowałam znaleźć podejrzanego na własną rękę. I choć w każdym bohaterze płci męskiej doszukiwałam się elementów pozwalających nazwać go stalkerem, to aż do samego końca nie wytypowałam poprawnie. A przecież on krył się tuż pod moim nosem…

Łatwo jest się w tej książce zaczytać. Kolejne wydarzenia, mnóstwo emocji, przyjemny styl- to wszystko sprawia, że powieść czyta się jakby sama. Niezauważalnie mijały mi przy niej następne godziny, a kiedy już naprawdę się zaczytałam, po prostu nie miałam chęci jej odkładać, aż do samego końca. By poznać podejrzanego, zrozumieć motywy, przekonać się, co jeszcze może zaskoczyć główną bohaterkę. „Zapłacisz mi za to” dostarczyła mi emocji, materiału do przemyśleń, czytelniczej satysfakcji. Aż nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz poznałam nazwisko tej autorki.

Powieść autorstwa Driscoll okazała się o wiele lepsza, niż mogłabym się tego spodziewać. Niby taka lekka do przeczytania, subtelna, a nawet grzeczna jak na taki gatunek, ale przy tym naprawdę działająca na czytelnika, skupiająca się na ważnych kwestiach, pozwalająca postawić się na miejscu bohaterów. „Zapłacisz mi za to” stanowi świetne połączenie dobrego tematu, znakomitej realizacji i przyjaznej narracji. Tak, to właśnie prosty przepis na udany kobiecy thriller.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości portalu czytampierwszy.pl.  

  • Akredytacja 10/05/2020

piątek, 7 maja 2021

Alex Kava "Złowrogie niebo"

 


Autor
: Alex Kava

Tytuł: Złowrogie niebo

Wydawnictwo: HarperCollins

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 352

Gatunek: kryminał/ thriller 




Frankie przypadkowo stała się świadkiem morderstwa. Czy groźny mężczyzna, którego twarz widziała na ekranie, jest niebezpieczny również dla niej? Czy kobieta zdoła się przed nim ukryć i obronić?

Uwielbiam powroty do autorów, których ceniłam przed laty. Szczególnie, gdy tak jak w tym przypadku, wracam do intrygującej pisarki kryminałów. Nazwisko Kavy miało dla mnie olbrzymie znaczenie, kiedy wiele lat temu zaczęły mnie pasjonować kryminały i thrillery. Dziś, wróciłam do książki tej autorki z dużą melancholią, ale również wielkimi oczekiwaniami.

„Złowrogie niebo” to piąta część kryminalnego cyklu z Ryderem Creedem. Choć nie czytałam poprzednich części, to i tak lektura ta dostarczyła mi wiele przyjemności. Kava bowiem cały czas odnosi się do wydarzeń z przeszłości, przypomina minione chwile i decyzje bohaterów, a także przybliża łączące ich relacje. Dzięki temu w czasie czytania ani razu nie poczułam, że nie nadążam albo że brakuje mi informacji zawartych we wcześniejszych częściach. Niemniej, na pewno postaram się nadrobić zaległości.

Powieść stanowi przyjemne połączenie przeróżnych tematów, a na kolejnych stronach pisarka realizuje kilka wątków. Mimo że niektóre z nich bardziej przypominały mi kwestie charakterystyczne dla literatury obyczajowej, to okazały się na tyle interesujące, że nie miałam o to do autorki żalu, w żadnym razie nie ostudziły one również mojego zapału. Właśnie za to w dużej mierze tak bardzo cenię książki kryminalne. Możemy trafić w nich wszystko, a jednocześnie dodatkowe wątki pogłębiają i wzbogacają fabułę, sprawiając, że każdy z nas może znaleźć coś dla siebie.

Akcja rozwijała się dość powoli, ale nie stanowiło to dla mnie problemu. Całość okazała się bowiem na tyle zajmująca, że z zainteresowaniem i uwagą niespiesznie przechodziłam do następnych stron. Cieszyłam się możliwością ponownego spotkania z autorką, raz po raz próbując odnaleźć w książce elementy, które urzekły mnie w jej twórczości dawniej. I szczerze mówiąc bawiłam się naprawdę dobrze. Zazwyczaj sięgam po bardziej drastyczne i mroczniejsze przedstawicielki gatunku, ale podejście psychologiczne i obyczajowe tło również do mnie przemówiły.

Tym, co jednak najbardziej zwróciło moją uwagę, są znakomite sylwetki bohaterów. Książkowe postacie są żywe, autentyczne, dopracowane. Mają swoje problemy, zmagają się z przeszłością, ciężkie doświadczenia i smutne wspomnienia determinują podejmowane przez nie decyzje. Nie sposób ich nie polubić. Nawet bez znajomości wcześniejszych części cyklu udało mi się nawiązać z nimi pewną więź.

„Złowrogie niebo” to dość subtelna książka kryminalna, której autorka bardziej ceni emocje i rys psychologiczny, niż niepotrzebny rozlew krwi i próbę zaskoczenia czytelnika na siłę. Jestem pewna, że twórczość Kavy bardzo by się Wam spodobała.

Więcej kryminalnych perełek możecie znaleźć w księgarni internetowej selkar.pl.

czwartek, 6 maja 2021

Drauzio Varella "Więźniarki"

 


Autor
: Drauzio Varella

Tytuł: Więźniarki

Wydawnictwo: Czarne

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 288

Gatunek: literatura faktu




“Więźniarki” to przejmujący reportaż o życiu, które toczy się za kratkami zakładu karnego dla kobiet w Sao Paolo. Warto już na samym początku dodać, że życie to wygląda zupełnie inaczej niż w popularnych telewizyjnych serialach. Varella, pracujący tam przez wiele lat w charakterze lekarza wolontariusza, przybliża czytelnikom ten niezwykły, zaskakujący i smutny świat.

Najnowsza książka Varelli nie jest lekturą łatwą, nie może być bowiem przyjemnie czytać o biedzie, narkotykach, wykorzystaniu seksualnym czy rozłące z bliskimi. A te kwestie pojawiają się w różnych dawkach na przestrzeni kolejnych rozdziałów. „Więźniarki” zdecydowanie nie są lekką lekturą, która każdemu przypadnie do gustu i każdemu pozwoli się w niej odnaleźć. Całym sercem uważam jednak, że właśnie z takimi tematami trzeba się mierzyć, to im warto poświęcać czas i uwagę, by lepiej zrozumieć co się dzieje i bardziej docenić to, co się ma.

Całkiem niedawno miałam okazję odwiedzić Brazylię. Na własne oczy widziałam przeraźliwą biedę, dzieci żebrzące o drobne, matki ulokowane z potomstwem na chodnikach. Już pierwszego dnia próbowano mnie okraść, a kolejnego padłam ofiarą ulicznych wyzwisk. A mimo to autorowi udało się mnie zaskoczyć, uświadamiając mi, ze moje doświadczenia i przemyślenia w dalszym ciągu są powierzchowne i błahe. Być może co nieco widziałam, ale przecież nie mam pojęcia, co do tego prowadzi, jakie są przyczyny tej sytuacji i jak toczy się to błędne koło.

„Więźniarki” nie tylko umożliwiają zrozumienie mechanizmów regulujących życie w więzieniu. Ten reportaż pozwala czytelnikowi poznać cały więzienny świat. Varella zaprasza nas do cel, opisuje funkcjonowanie zakładu karnego, przedstawia pracowników. Ta książka jest niczym wirtualna wycieczka śladem więźniarek. Możliwość spojrzenia na świat, który nigdy nie wydawał się tak odległy. Ale przede wszystkim jest to spotkanie z ludźmi. Kobietami mającymi przerażające doświadczenia i zmuszonymi do radzenia sobie w miejscu, w którym wcale przecież nie jest łatwiej, niż było na wolności.

Dzięki tej lekturze poznałam wiele poruszających opowieści. Fragmentów żyć i istnień, które zostały stracone i zmarnowane. Krótkie historie dające do myślenia. Przebłyski twarzy przedstawianych kobiet. „Więźniarki” to magnetyczne, choć wymagające, połączenie najtrudniejszych i najmocniejszych tematów. Na stronach książki spotykają się okropieństwa, zbrodnie, winy i grzechy, po to by wciąż wbijać czytelnika w fotel i nie pozwalać mu zapomnieć. Łatwo jest nam cieszyć się wygodnym życiem i narzekać na drobiazgi. Pomyślmy o tych, którzy mają znacznie trudniej.

Bo urodzili się w złym miejscu, czasie, okolicznościach.

Bo źle wybrali, motywowani do błędnych decyzji przez otoczenie.

Bo ich życie po prostu nie mogło być inne.

„Więźniarki” to bardzo wartościowa i istotna lektura, dająca do myślenia i zmieniająca spojrzenie na wiele spraw. Dajcie jej szansę, dowiedzcie się czegoś nowego i wyjdźcie poza schemat. Polecam.   

Za możliwość poznania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Czarnemu. 

środa, 5 maja 2021

Elif Shafak "10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie"

 


Autor
: Elif Shafak

Tytuł: 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie

Wydawnictwo: Poznańskie

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 456

Gatunek: literatura współczesna 




Leila nie żyje. Jej biedne, porzucone ciało budzi melancholię, rozpacz i wstyd, ale mózg jeszcze pracuje. Kobieta wraca myślami do chwil, które zmieniły jej życie, próbując wykorzystać jeszcze te kilka minut, jakie jej zostały…

Intrygująca okładka, zachęcający opis, przewrotny tytuł- te elementy zachęciły mnie do pierwszego spotkania z Elif Shafak, uznaną i cenioną współczesną turecką pisarką. Po jej opowieści oczekiwałam wiele, choć tak naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać. I rzeczywiście, ta lektura zapewniła mi dużo emocji i refleksji, sprawiając, że spędziłam przy niej kilka zaskakujących wieczorów.

„10 minut…” rozpoczyna się niespodziewanie, w dziwnym miejscu i jeszcze dziwniejszych okolicznościach, ale lojalnie trzeba przyznać, że cała ta historia pełna jest niespodzianek, zagadek i zwrotów akcji, które na kolejnych stronach przenikają się i uzupełniają, składając się na wartość powieści. Coraz rzadziej sięgam po książki obyczajowe i dobieram je coraz staranniej, ale takie tytuły jak ten za każdym razem uświadamiają mi, jak wiele mogłabym stracić, gdybym zrezygnowała z nich całkowicie.

Powieść Shafak stanowi poruszającą, autentyczną i bogatą mieszankę tematów, które choć pojawiają się w literaturze często, to i tak mogą poruszyć czytelnicze serce. Szczególnie, gdy tak jak w tym przypadku, zostają przedstawione tak pięknie, dojrzale i realistycznie, w niezwykły sposób działając na wyobraźnię, zostawiając sporo miejsca na przemyślenia i dając garść niezwykłych rad i wskazówek. Shafak ujęła mnie tą opowieścią, tak mocną i mroczną, a przy tym niewyobrażalnie kruchą i delikatną.

Potrzeba dużego doświadczenia i dużej wrażliwości, by stworzyć taką historię. Wielowątkową, zaskakującą, tajemniczą, ale przede wszystkim bardzo życiową. Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele, ale z przyjemnością zaznaczę, że w swojej książce autorka zamknęła prawdziwe życie, w jego najpiękniejszej i najbrzydsze odsłonie. Opowieść tkana przez główną bohaterkę niesie emocje, przesłanie, rady. Podczas lektury nie tylko śledzimy jej losy, ale siłą rzeczy w pewien sposób się do niej porównujemy, oceniając własne życie i podjęte decyzje.

„10 minut…” to opowieść kolorowa, prawdziwa i egzotyczna. Fabuła powieści rozgrywana w Stambule pozwala nam na chwilę przenieść się w tamte strony i żywo brać udział w opisywanych wydarzeniach. Autorka nie ubarwia, nie szuka kontrastów, nie próbuje zaskoczyć. Podczas lektury miałam wrażenie, że przedstawia opisywane miejsca takimi, jakimi one naprawdę są. Potrafi oddać ich piękno i brzydotę, przywołać bogactwo i biedę, oddać wartość tradycji, obyczajów, wierzeń. Na stronach powieści obserwujemy bohaterów, sprawdzając, jaki wpływ na ich życie ma kultura i historia, która im się narzuca i wymusza na nich to, czego zrobić i oddać wcale nie chcą.

Niezwykłość, realizm i przewrotność zostały zaklęte również w tych powieściowych bohaterach. w „10 minutach…” poznajemy przedziwną gromadkę, której nie brakuje uroku i która wywołać może w nas onieśmielenie. Ale są to również postacie zmuszające do myślenia i oceny. Nie mogą pozostać niezauważone, nie pozwalają na obojętność.

Dopiero podczas pisania tego tekstu, uświadomiłam sobie, jak bardzo poruszyła mnie ta książka i jak wiele w niej znalazłam. Bez wątpienia to jeden z tych tytułów, które na dłużej zostają z czytelnikiem, rozpychając się w głowie i goszcząc w sercu. Bardzo polecam.    

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej selkar.pl.

wtorek, 4 maja 2021

Ben Creed "Miasto duchów" [recenzja premierowa]

 


Autor
: Ben Creed

Tytuł: Miasto duchów

Wydawnictwo: Rebis

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 352

Gatunek: kryminał/ thriller polityczny 




Tajemnicza przeszłość i zaskakująca zbrodnia. Sztuka i polityka. Zimno w sercu i gorączka w głowie. Złowroga Rosja, która ma wiele do ukrycia.  

“Miasto duchów” trafiło w moje ręce przypadkiem. Nie ukrywam, że bardzo obawiałam się tej lektury. Nie czuję się całkiem swobodnie w takich klimatach, a fabuła rozgrywająca się w tak ciężkich czasach i okolicznościach momentami nieco mi ciążyła. Jak jednak zakończyła się ta nieoczekiwana przygoda? Co dobrego znalazłam w powieści?

Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że autorzy (skryci pod jednym pseudonimem) postawili sobie poprzeczkę wysoko. Nie jest łatwo pokazać, jak wyglądało życie w stalinowskiej Rosji tak, by czytelnik, który nie ma o tym pojęcia, mógł rzeczywiście zrozumieć, o co w tym wszystkim chodziło. Temat trudny, ale dający pewne możliwości, nie zawiódł. Całość została przedstawiona bardzo obrazowo, realistycznie, a podczas lektury przed moimi oczami malowała się jak żywa.

Mrok, niepokój i niepewność charakterystyczne dla tamtego okresu stanowiły świetne tło dla zbrodni. Czy można bowiem wybrać lepsze miejsce dla mordercy niż zimna, okrutna i złowieszcza Rosja? Trzeba przyznać, że pomysł jest niebanalny, a realizacja całkiem udana. Szczególnie, że chodzi tutaj o coś więcej, niż zwykłe zabójstwo. Mroczny klimat książki dodatkowo działa na wyobraźnię za sprawą wyjątkowo niepokojącej inscenizacji miejsca zbrodni.

Na stronach książki przenikają się trudne i wymagające kwestie, takie jak zbrodnia, polityka, sztuka. Raz po raz próbują wyprzedzić się w walce o dominację, by kolejno zajmować pierwszoplanowa rolę. Czasami więcej jest zbrodni, czasami na prowadzenie wychodzi polityka. Dla każdego z tych tematów zostawiono jednak trochę miejsca, nie tylko bowiem zgrabnie się one łączą, ale też stanowią wartość samą w sobie.

Śledztwo toczone na przestrzeni kolejnych rozdziałów wymaga doświadczenia, zaangażowania i cierpliwości. To najtrudniejsza sprawa w karierze naszego bohatera, a mężczyzna mierzy się dodatkowo z własnymi demonami, stanowiąc dla czytelnika zagadkę niemniejszą niż sam morderca. Bardzo podoba mi się, że autorzy zdecydowali się rozgrywać akcję na kilku płaszczyznach, łącząc sprawy zawodowe śledczego z prywatnymi.

„Miasto duchów” rzuca podejrzenie na każdego. W miejscu, gdzie wszyscy muszą się pilnować i dbać o to, by przesadnie się nie wychylać, tłumione emocje i myśli potrzebują ujścia. Autorzy starają się, by tożsamość mordercy nie wypłynęła na światło dzienne zbyt szybko, ale mnie udało się rozgryźć tę zagadkę przed finałem. Niemniej biorąc pod uwagę mrok i brutalność powieści, jest ona dla mnie pod tym względem bardzo atrakcyjna.

Choć książka nie rzuciła mnie na kolana (może czytam zbyt wiele kryminałów?), to znalazłam w niej kilka naprawdę przekonujących elementów. Świetna atmosfera, interesujące miejsce akcji, zaskakujący bohater oraz nawiązania do różnych tematów, które wzbogaciły fabułę. Ale najlepiej będzie, jeśli wartość tej powieści ocenicie sami.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

poniedziałek, 3 maja 2021

B. A. Paris "Terapeutka"

 


Autor
: B. A. Paris

Tytuł: Terapeutka

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 384

Gatunek: thriller psychologiczny




Wymarzony mężczyzna, przepiękny dom i początek wspólnego życia w nowym miejscu. Prawdziwe życie nie jest jednak sielanką, a piękne wnętrza mogą skrywać gorzkie tajemnice. Co wydarzyło się w tym idealnym domu?

Strzeżone osiedle. Dwanaście eleganckich domów. Zadbany skwer. I zbrodnia, która łączy mieszkańców. Uwielbiam takie niewielkie przestrzenie, stanowiące idealne miejsce dla popełnienia zabójstwa. Sąsiadów, którzy się do siebie uśmiechają, ale ich uśmiechy skrywają więcej niepewności, zazdrości i melancholii niż sympatii. Takie duszne, nieduże skupiska zawsze dają autorowi niezwykłe możliwości dla zbudowania klimatycznej i niepokojącej akcji.

Fabuła „Terapeutki” rozwija się właśnie w takim miejscu. Gościnnym, atrakcyjnym, przyjemnym. Ale ten spokój wydaje się dobrze skrywać pozory i niejedna burzę. Wraz z kolejnymi rozdziałami mamy możliwość lepiej poznać mieszkańców, zajrzeć do wnętrza ich serc i umysłów. Niejeden z nich zaczyna wydawać się podejrzany. Ile wiedzą? Czy znają winnego morderstwa? Czy kryją siebie nawzajem?

Autorka subtelnie rzuca podejrzenia na każdego z nich. Podążając za główną bohaterką książki staramy się zrozumieć, co właściwie się wydarzyło. Usiłujemy oddzielić prawdę od kłamstwa. I dostrzec fałsz kryjący się w niewinnych obliczach poszczególnych postaci. A im dłużej zagłębiamy się w akcję powieści, tym mniej jesteśmy pewni własnych teorii. Paris działa bowiem na wyobraźnię, pobudza do myślenia, dba o psychologiczne tło, sprawiając, że ciężko odróżnić bieżące wydarzenia od wyobrażeń. Co naprawdę wydarzyło się na stronach powieści, a co było jedynie przypuszczeniem zwichrowanego umysłu?

Z czasem każdy bohater wydaje się winny. Każdy bowiem mógł mieć motyw. Wszyscy uwielbiali zamordowaną kobietę. Tylko czy na pewno? Nikt przecież nie może być tak ceniony i niezastąpiony. Może była obiektem zazdrości? Może popełniła niefortunny błąd? Może kogoś dopuściła zbyt blisko albo odrzuciła? Nieznośne pytania mnożą się podczas lektury, a rozwój akcji przynosi więcej niewiadomych niż odpowiedzi.

Paris potrafi zachęcić do czytania, utrzymać zainteresowanie i zaangażować czytelnika. Choć na początku nie byłam do końca przekonana do tej historii, a główna bohaterka nie zyskała w moich oczach, to sama nie wiem, kiedy skończyłam lekturę, z sympatią przyjmując zakończenie opowieści i wyjaśnienie poszczególnych kwestii. „Terapeutka” jest bowiem przyjemną i lekką książką, ale łatwo w niej znaleźć elementy charakterystyczne zarówno dla powieści obyczajowej, jak i kobiecego thrillera i lektury psychologicznej. Takie połączenie dostarcza emocji i zostawia miejsce na refleksje.

Do tej pory przeczytałam wszystkie książki, które wyszły spod pióra Paris. Niektóre zrobiły na mnie piorunujące wrażenie, inne podobały mi się nieco mniej. Ale zawsze sięgam po nie z wielką ciekawością i wielkimi oczekiwaniami. Wiem bowiem, że autorka ma wiele do zaoferowania, a w taki czy inny sposób jeszcze nie raz mnie zaskoczy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

niedziela, 2 maja 2021

Harlan Coben "Niewinny"

 


Autor
: Harlan Coben

Tytuł: Niewinny

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 416

Gatunek: kryminał 




Czy jeden błąd może wywrócić życie do góry nogami? Czy człowiek może zmienić się z dnia na dzień? Czy winny już zawsze będzie miał nieczyste sumienie?

Nigdy nie ukrywałam, że Coben to jeden z moich ulubionych pisarzy. Jego historie zawsze wywołują we mnie mnóstwo wrażeń, przywołują wspomnienia, skłaniają do refleksji, pobudzają wyobraźnię. Odnajduje w nich dokładnie to, czego szukam i wymagam od dobrych thrillerów i kryminałów. Powieść podpisana jego nazwiskiem jest dla mnie niczym obietnica dobrze spędzonego czasu i gwarancja satysfakcji. Jeśli jeszcze Was nie przekonałam, to sprawdźcie, czego możecie spodziewać się po tej lekturze.

„Niewinny” jest niczym pudełko wyśmienitych czekoladek. Rozpoczynamy od ulubionych smaków, ale z czasem uświadamiamy sobie, że w bombonierce czeka na nas więcej niespodzianek. W tym przypadku również nie brakuje ulubionych elementów, wspaniałych momentów i głębi doznań. Coben dba o to, by na każdym etapie tej czytelniczej przygody dostarczać nam atrakcji w postaci nowych wątków, poruszających tajemnic i zwrotów akcji, które składają się na dopracowaną, zaskakującą i kompletną fabułę.

Podczas czytania mrocznych historii uwielbiam na własną rękę próbować rozwikłać wszystkie zagadki i połączyć poszczególne fragmenty. Za każdym razem przekonuję się jednak, że wszystkie moje wysiłki nigdy nie zdadzą egzaminu w starciu z pomysłem tego autora. Coben lubi zaskakiwać, zmieniać bieg akcji, wprowadzać urozmaicenia, intrygować nowymi tropami. Podczas lektury jego książek nigdy nie można być całkowicie pewnym i przekonanym tego, co się wydarzy. Bo on, niczym magik,  wyciąga z rękawa kolejne asy i igra z nami w najlepszym stylu.

Fabuła powieści łączy w sobie wszystko, co niezbędne w przypadku wymagających, niepokojących i nietypowych historii. Coben zaskakuje nie tylko pomysłem, przede wszystkim fantastycznie radzi sobie z jego realizacją. Najlepsza idea byłaby niczym, gdyby jej autor nie potrafił przekazać jej w odpowiedni sposób. Temu pisarzowi nie można wypomnieć podobnych problemów, braków czy niedociągnięć. Coben potrafi zbudować napięcie, utrzymać zainteresowania czytelnika, zaangażować nas w czasie czytania. Podczas lektury czytelnikom towarzyszy zaciekawienie, na ustach pojawia się uśmiech, a na policzkach rumieniec.

„Niewinny” składa się z kilku wątków, z których każdy jest niemniej interesujący od poprzedniego. Choć na początku trudno je połączyć, z czasem wszystko ładnie się zgrywa i dopełnia, pokazując, jak głęboka i dopracowana jest ta historia. W książce, obok wątku kryminalnego, występuje cała paleta tematów, motywów, emocji. Wszystko o czym opowiada Coben skupia się wokół znanych i lubianych kwestii, które normalnie moglibyśmy uznać za nieco ograne i przegadane, ale u niego nabierają one nowego życia i wymiaru, składając się na świeżą i interesującą opowieść.

Z pewnością nie zaskoczę Was również, kiedy dodam, że autor wspaniale zna się także na kreacji bohaterów. Przedstawione postacie są pełnowymiarowe, ludzkie, przekonujące. Łatwo odnaleźć w nich cząstkę siebie, dzięki czemu nie ma tutaj miejsca na obojętność i brak emocji.

„Niewinny” to dla mnie idealny przykład dobrego kryminału. To jedna z tych książek, które łatwo się czyta, przyjemnie się zachwala i wspaniale się do nich wraca. Bardzo polecam.

Za możliwość przeczytania tej wyjątkowej powieści dziękuję Wydawnictwu Albatros.

sobota, 1 maja 2021