Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Litera. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Litera. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 lutego 2020

Joanna Podgórska "Spróchniały krzyż"




Autor: Joanna Podgórska
Tytuł: Spróchniały krzyż
Wydawnictwo: Wielka litera
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 288
Gatunek: literatura faktu







“Spróchniały krzyż” to książka nie tylko ważna, ale również aktualna. Kwestie związane z polskim kościołem stają się nabierać mocniejszego wyrazu z każdym dniem. Silny charakter tej instytucji sprawia, że łatwo poczuć się wobec niej bezsilnym. Szczególnie, kiedy próbujemy nabrać dystansu, trochę się odciąć lub o swojej niewiarze mówimy wprost. Taka walka wydaje się być z góry skazana na niepowodzenie.

I w dużej mierze o tym pisze Podgórska. O mocnej pozycji władz kościelnych i ich niezgodzie na jakiekolwiek ustępstwa. O tym, jak religia rozgościła się w innych sferach życia. O terrorze jaki religijni przywódcy sieją w szkołach i parafiach. I problemach związanych z wyrażeniem sprzeciwu. Mogłoby się wydawać, że autorka nieco wyolbrzymia, ciężko bowiem uwierzyć, że dotarliśmy do miejsca, w którym niewiele można już zrobić, a próby buntu wiążą się z konsekwencjami. A jednak.

Podgórska przytacza wiele sytuacji szokujących i niewyobrażalnych. Swoje poglądy opiera na konkretnych przypadkach. Nie stara się czytelnika na siłę zaszokować, nie pozwala sobie na szarganie dobrego imienia. Autorka opowiada o sytuacjach z życia wziętych, których bohaterzy zostali przez władze kościelne potraktowani w okropny sposób. Momentami ciężko było mi uwierzyć, że historie z kolejnych rozdziałów rzeczywiście mogły mieć miejsce, ale przecież sama pamiętam, że nie zawsze na tej szkolnej religii było miło, a przygotowania do bierzmowania okazały się prawdziwym horrorem, nie wspominając już o wizycie księdza po kolędzie  w czasach podstawówki i srogim odpytywaniu ze znajomości modlitw…


Z polskim kościołem nie jest dobrze. Nie ma co się oszukiwać. Wiele się mówi i słyszy, ale wszelkie próby dyskusji i wprowadzenia jakichkolwiek zmian wiążą się  obrazą majestatu. To zaszło zdecydowanie za daleko. Wspaniale, że znajdują się osoby, które nie boją się wyrażać swojego zdania głośno. Niby mamy prawo do wolności słowa, no ale wiadomo. Czytając reportaż Podgórskiej bardzo się cieszyłam, że mieszkam obecnie za granicą, gdzie nikt nie robi z chodzenia do kościoła wielkiej sprawy, a wiara nie musi być na pokaz. To nasza indywidualna decyzja i nikt nie powinien czuć się z tego powodu piętnowany. A jak będzie dalej? Zobaczymy.

„Spróchniały krzyż” to mocna i dająca do myślenia książka. Dla czytelników lubiących poważne tematy i ciężkie dyskusje.

Za przesłanie książki do zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.


poniedziałek, 13 stycznia 2020

Joshua Mezrich "Części zamienne"




Autor: Joshua Mezrich
Tytuł: Części zamienne
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura faktu






Transplantologia to niezwykła dziedzina nauki. Niosąca nadzieję, związana z dużymi emocjami, pozwalająca na prawdziwe cuda. Ale cuda nie są możliwe bez odwagi, poświęceń i wysiłku. Te cuda czasami bolą. To o tym jest ta powieść.

W „Częściach zamiennych” Joshua Mezrich oferuje czytelnikowi możliwość poznania od środka świata chirurgów transplantologów. Na kolejnych stronach publikacji opowiada o pobieraniu organów, przeprowadzaniu zabiegów, całym procesie związanym z przeszczepem i niezwykłej relacji, jaka zachodzi między tymi, którzy oferują, a tymi, którzy przyjmują.

Nie da się ukryć, że to nie jest jedna z tych powieści, które czyta się lekko i przyjemnie. To trudna przeprawa przez fascynującą, ale bardzo złożoną i czasami niewdzięczną codzienność. To opis postaci i miejsc, jakie zapadają w pamięć oraz operacji i zabiegów, które wywołują ogromne poruszenie już za sprawą przedstawienia ich na papierze. Taka lektura zwyczajnie nie może być lekka. Może natomiast zaciekawić i zaangażować.


„Części zamienne” czyta się powoli, ale uwaga i skupienie pozwalają nam na chwilę przenieść się na miejsce ludzi, których praca jest po prostu niezwykła. Spojrzeć na wszystko okiem specjalisty i zrozumieć, jak skomplikowane jest to, czego realizacji podejmuje się on każdego dnia. I mimo że Mezrich wszystko spokojnie tłumaczy, zdając sobie sprawę, że większość z nas nie ma o transplantologii zielonego pojęcia, to i tak wcale nie jest łatwo. Szczerze przyznam, że niektóre opisy przyprawiły mnie o dreszcze, ale i tak, raz po raz, zwyciężała ciekawość. W końcu chodzi tu o słuszną sprawę, o czyny bohaterskie.

Autor książki w umiejętny sposób łączy historie własnych przeżyć i doświadczeń z wydarzeniami, jakie  wpłynęły na rozwój tej dziedziny naukowej. W każdym rozdziale obok jego wspomnień i refleksji możemy znaleźć nieco informacji na temat osób, których działania, próby, doświadczenia, doprowadziły do tego, że dziś część z nas może cieszyć się życiem wykorzystując narządy tych, którym nie były one już potrzebne.

„Części zamienne” to wartościowa i cenna publikacja. Nie mogę zagwarantować, że przypadnie do gustu każdemu, ale moim zdaniem warto poświęcić jej trochę czasu i docenić to, czym zajmuje się Mezrich oraz inni transplantolodzy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

niedziela, 5 stycznia 2020

Paweł Kapusta "Gad. Spowiedź klawisza"




Autor: Paweł Kapusta
Tytuł: Gad. Spowiedź klawisza
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 272
Gatunek: literatura faktu







Paweł Kapusta zachwycił mnie “Agonią”. Jego poprzednia książka wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że nie wydawało mi się możliwe, by kolejny tytuł mógł okazać się jeszcze lepszy. Tymczasem „Gadowi” również niczego nie brakuje. Wręcz przeciwnie.

Trzeba powiedzieć wprost, że autor jest po prostu znakomitym reportażystą. Historia pracowników polskich więzień to połączenie czasu, zaangażowania i umiejętności Kapusty. Autor bardzo przykłada się do realizacji podjętych tematów, skupiając się na tym, by pokazać je z możliwie wielu perspektyw i zwrócić uwagę czytelnika również na aspekty, o których prawdopodobnie w innym wypadku by nie pomyślał.

Temat polskiego więziennictwa jest dość kontrowersyjny. Wiele się o tym mówi, zazwyczaj niestety nic dobrego. Media chętnie wypominają błędy, przytaczając co głośniejsze historie. Kapusta podchodzi jednak do tych kwestii z profesjonalizmem i obiektywizmem, usiłując przekonać się i zrozumieć, jak system działa od środka i jak funkcjonują ludzie stanowiący jego podstawę.

„Gad. Spowiedź klawisza” to przede wszystkim rozmowy z ludźmi. Tymi, którzy spędzili lata na służbie, przeżyli chwilę grozy, ponosili odpowiedzialność, stracili nerwy. To zgromadzone wspomnienia i wypowiedzi młodszych i starszych- tych pracujących i tych już na emeryturze; tych, którzy wciąż tkwią w tym miejscu i tych, którzy się poddali. W ich słowach zawarto mnóstwo emocji. I te emocje stają się naszymi podczas lektury.


Nowa książka Kapusty stanowi przekrój przez różne tematy, jednak wszystkie kwestie są ściśle związane z porządkami przyjętymi w polskiej służbie więziennej. Autor przedstawia zmiany, jakie zaszły tam przez lata. Pokazuje, jak wyglądały przyjęcia do służby lata temu oraz dziś. Opowiada o pogorszeniu warunków i zmianie zasad przejścia na emeryturę. Mamy okazję przekonać się, jak taka praca wpływa na wykonujących ją ludzi. Czytamy o przekrętach i przestępstwach za więziennym murem.

Kapusta chętnie rozwiewa wątpliwości. Nie chowa się za żadnym tabu. Pyta o rzeczy trudne i kwestie niewygodne, a jego rozmówcy chętnie dzielą się swoimi opiniami, refleksjami i wspomnieniami. Dzięki temu książka ma bardzo realistyczny charakter, podczas lektury czujemy szczerość wypowiedzi i autentyczność opisywanych sytuacji.

Wiele dobrego można by powiedzieć o tym tytule, ciężko jednak ująć w jednym tekście ogrom jego zalet. Warto przeczytać i spojrzeć inaczej na pewne sprawy. Ja mogę polecić tę książkę z czystym sumieniem!

Za przesłanie książki do zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

niedziela, 15 września 2019

Elisabeth Strout "Amy i Isabelle"




Autor: Elizabeth Strout
Tytuł: Amy i Isabelle
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 448
Gatunek: literatura współczesna






Jeszcze niedawno Amy i Isabelle łączyła serdeczna więź, będąca efektem lat spędzonych blisko siebie, wzajemnego zaufania i potrzeby bliskości. Dziś matka i córka mijają się bez słowa i pałają wzajemną urazą. Co podzieliło kobiety? Która z nich popełniła błąd? A może wzajemnie się skrzywdziły?

W powieści “Amy i Isabelle” Elisabeth Strout zabiera nas do niewielkiego miasteczka, w którym wszyscy mieszkańcy się znają, a plotki pokonują uliczki w błyskawicznym tempie. Jego mieszkańcy nie mają zbyt wielu perspektyw i zbyt wielu rozrywek, a życie zdaje się rozgrywać między kościołem i fabryką. Autorka z zadziwiającą precyzją i rzeczowością uchwyciła ten dość rozczarowujący, a przy tym swojski krajobraz, ukazując nie tylko główne bohaterki, ale rzucając nieco światła również na pozostałe, pojawiające się na kartach powieści, postacie.

Strout zdaje się jednak przywiązywać większą uwagę nie tyle do rozwoju akcji, ile do tego, co dzieje się w czterech ścianach zamkniętych domów i serach bohaterek, które nie żywią chęci do dzielenia się swoimi uczuciami. Na naszych oczach pozornie silna więź matki z córką rozpada się na milion kawałeczków, a podążając śladem autorskiego pióra mamy okazję przekonać się, co doprowadziło do zniszczenia tego pięknego porozumienia. Bo nie można mieć wątpliwości, że panujący dokoła spokój, to jedynie cisza przed burzą, a kolejne rozdziały książki pozwalają zrozumieć, jak niewiele czasem trzeba, by życie ostatecznie się zmieniło.


Elisabeth Strout zbudowała poruszający obraz rodzinnych relacji, albo raczej więzi łączącej tę niewielką rodzinę, jaką stanowią w tym przypadku matka z córką. Zawsze razem. Tylko we dwie. Nieco z boku. I to, co rzeczywiście sprawdzało się kilka lat temu, nagle zaczyna uwierać, męczyć, przynosi nieszczęście. Dzieje się to, co wydarzyć się nie powinno, ale może musiało. I ciężko tylko pozbyć się pytania, kto rzeczywiście w tej sytuacji zawinił- może wszyscy, a może nikt?

„Amy i Isabelle” to historia o sekretach, które rozdzielają z najbliższymi. O winie i karze, które zazwyczaj występują blisko siebie. O wstydzie i intymności, które tak często się łączą. O przyjaźni, miłości, ludzkich potrzebach i codziennych tęsknotach. To opowieść tak ludzka i autentyczna, że choć mogłaby wydawać się zwyczajna, to jednak stanowi jedną z tych, w jakich czytelnicy mogą się odnaleźć. Patrząc z boku na młodziutką Amy przypomniało mi się, jaka ja byłam w jej wieku, a to wspomnienie podziałało na mnie bardzo mocno.

Za sprawą tej książki spotkałam się ze Strout po raz pierwszy. I muszę przyznać, że moje wrażenia po lekturze są jak najbardziej pozytywne. To proza pozwalająca się zaangażować, postawić na miejscu bohaterów, na chwilę zamienić swój świat na ich rzeczywistość, a przede wszystkim trochę sobie przemyśleć. Myślę, że warto.

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

wtorek, 20 sierpnia 2019

Katarzyna Nosowska "A ja żem jej powiedziała"




Autor: Katarzyna Nosowska
Tytuł: A ja żem jej powiedziała
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 208
Gatunek: literatura faktu







„A ja żem jej powiedziała” to jedna z tych książek, które czyta się szybko i przyjemnie, ale jej wspomnienie zostaje w nami na bardzo długo. Z czego to wynika? Z mądrych opowieści. Ze słów dających do myślenia. Z zabawnych grafik. A przede wszystkim z prawdy czasami subtelnie przekazywanej z kolejnymi akapitami, a czasami uderzającej w czytelnika niczym obuch.

Nie da się ukryć, że to pozycja niebanalna i jakby niedzisiejsza. Zastanawiająca za sprawą nie tylko przekazu, ale też formy. Ciężko ją oceniać, choć mam wrażenie, że nie o ocenę czy opinię tu chodzi, a raczej o dystans i zabawę. Właśnie tych elementów tutaj nie brakuje. Bowiem Nosowska, choć mówi szczerze i na temat, to jednak przede wszystkim zabawnie i na ludzie.

Nosowską widziałam. I Nosowskiej (piosenek) słuchałam. Nigdy jednak nie zastanawiałam się nad jej życiem osobistym, nad jej przemyśleniami i doświadczeniami. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ma tak dużo do powiedzenia na różne tematy. Dużo, ale też mądrze. Z sensem. Trafiając do przekonań czytelnika. Dając mu okazję, żeby się z nią porównał. I żeby na przykładzie jej opowieści się zastanowił.


Nosowska to kobieta dojrzała. I tą dojrzałością chętnie się z nami w tym utworze podzieliła. „A ja żem jej powiedziała” to przekrój przez różne tematy, to spojrzenie na różnorodne treści. Autorka książki w zastanawiający sposób łączy celebrytyzm, wiarę, związki, postrzeganie siebie i przebiega przez te tematy jak tornado, krótko, szybko, na pełnej petardzie. Pozostawia jednak sporo refleksji, przemyśleń, haseł, podsumowań.

A może to trochę taki poradnik? W nieco innej formie? Krótkiej. Kolorowej. Obrazkowej. Zabawnej. Wiele po prostu można o tym utworze powiedzieć, ale nie można go zaszufladkować, tak jak i samej Nosowskiej nie można upchnąć w wybranej kategorii.

„A ja żem jej powiedziała” to coś innego. Dowcip. Propozycja. Recepta. To coś, w czym każdy może przebierać, wybierając coś dla siebie. O ile tylko potrafi spojrzeć na całość w dystansem i przymrużeniem oka. Mnie Nosowska przekonała.

Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Robert Rient "Duchy Jeremiego"




Autor: Robert Rient
Tytuł: Duchy Jeremiego
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 296
Gatunek: literatura współczesna







Mierząc się z chorobą mamy, Jeremi próbuje jednocześnie zrozumieć zagmatwaną historię własnej rodziny. Zagłada zdaje się mieć w tej powieści wiele twarzy.  

Czasami książki nas po prostu magnetyzują- okładką, tytułem, rekomendacją. Czujemy, że musimy je przeczytać. Koniecznie. Prędzej czy później. Ale na pewno. Wiemy, że ich lektura to jedynie kwestia czasu. Dokładnie to czułam spoglądając na zastanawiającą okładkę „Duchów Jeremiego”.

Mogłoby się wydawać, że to kolejna powieść młodzieżowa, której autor próbuje zdobyć kilka punktów poprzez wplatanie w fabułę istotnych treści i aktualnych tematów. Można by pomyśleć, szczególnie na początku, że to ładna historia, ale próżno doszukiwać się w niej czegoś nowego czy zaskakującego. I choć może przez chwilę takie refleksje znalazłyby dla siebie usprawiedliwienie, to szybko doszlibyście do przekonania, że takie założenia nie mogłyby po prostu być bardziej mylne czy krzywdzące.

„Duchy Jeremiego” to opowieść napisana ręką nastoletniego chłopca. I dokładnie to widać i czuć podczas lektury. Burzę uczuć, próbę zrozumienia otaczającego świata, nieśmiałe przebijanie się dojrzałości przez dziecięcą powłokę, wystawione na wierzch hormony. A przede wszystkim uczucia, które trudno zdefiniować. Rient bardzo trafnie i z wielką pasją oddaje charakter chłopca, którego życie potoczyło się nieoczekiwaną i nieakceptowaną ścieżką. Zwraca uwagę na jego większe i mniejsze problemy oraz lepsze i gorsze decyzje.


Podążając śladem pierwszoplanowej narracji, poznajemy Jeremiego, za którym mógłby stać każdy z nas. A na pewno już wszyscy podobnie jak on przeżywaliśmy okres nastoletniego buntu połączony z wielkimi zmianami, na jakie nie byliśmy przygotowani. Muszę przyznać, że młody wiek bohatera dodatkowo potęgował odczuwane emocje. Jego próba wyrażenia siebie, uchwycenia tego, co nieuniknione, konieczność dostrzegania szans i omijania kłód, które los rzuca pod nogi… Czytając miałam wrażenie, jakbym przeniosła się kilkanaście lat wstecz i przeżywała drugi raz ten okres, wcale nie tak kolorowy, jak mogłoby się przecież wydawać.

Na kartkach książki Jeremi musiał szybko dorosnąć. Wziąć na barki wszystkie ciężary świata. Znaleźć usprawiedliwienie dla spotykających go krzywd. W kolejnych rozdziałach teraźniejszość oddaje miejsca przeszłości, a iskrzące barwy muszą ustąpić odcieniom szarości. Rient wprowadza w głowie chłopca zamęt, rzucając go na głęboką wodę i zmuszając, by zmierzył się z tematami, jakie mogłyby przytłoczyć nawet starszą osobę. W „Duchach Jeremiego” przeszłość dopada każdego i każdy zdaje się pokutować za nieswoje grzechy.

Autor podszedł do tej opowieści bardzo dojrzale. Zaimponował mi połączeniem tematów i sposobem, w jaki je przedstawił. Wiele się działo, dużo można było poczuć, a jeszcze więcej pomyśleć. Znakomite, aktualne i ważne kwestie zostały przedstawione wspaniale, z dumą i powagą. Rient oddaje zasługi tym, których pamięta historia, jednocześnie nie umniejszając nikomu z nas. Podczas lektury poczułam się ważna i pomyślałam, że to mogłaby być moja historia, a przynajmniej odnalazłam w niej wiele z własnego życia. I ta uniwersalność, prawdziwość i szczerość mają tutaj olbrzymie znaczenie.

Przeczytałam szybko, ale zostanie ze mną na długo. A kiedy już zbliżałam się do końca, to oczy nagle zrobiły mi się mokre, a tekst się zamazał. Strasznie mnie ta powieść zasmuciła. Ale właśnie takiej książki szukałam. Takie emocje są zawsze mile widziane.  

Za przesłanie powieści dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

czwartek, 1 sierpnia 2019

Paweł Kapusta "Agonia"




Autor: Paweł Kapusta
Tytuł: Agonia
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 304
Gatunek: literatura faktu







„Agonia” to bardzo poruszający i głęboko emocjonalny zbiór reportaży dotyczących polskiej służby zdrowia. Autor książki, Paweł Kapusta, skupił się na pokazaniu relacji łączących lekarzy i pacjentów, w dużej mierze zależnych od narzuconych przez system norm. Norm absurdalnych, zniechęcających i bulwersujących, a często także oddziałujących na ludzkie zdrowie i życie.

Podczas lektury towarzyszył mi ogrom różnorodnych odczuć, z jednej strony wywoływanych przez opisywaną tematykę, z drugiej przez towarzyszącą mi podczas lektury świadomość, że przecież to wszystko faktycznie się wydarzyło, miało miejsce takiego dnia jak wczoraj czy dziś. Uwielbiam literaturę faktu wszelkiej maści, czasami jednak czegoś mi w niej brakuje. Tematy wydają się już przegadane i przechodzone, nie działają na wyobraźnię. Tymczasem w tym przypadku wszystko było zupełnie na odwrót.

W czasie lektury czułam smutek, żal, złość i oburzenie.

Czytałam szybko i niecierpliwie, mierząc się z pytaniami i refleksjami.

A po lekturze chciałam o niej rozmawiać, żywo dyskutować, porównywać opinie.


Paweł Kapusta włożył w tę książkę ogrom pracy i mnóstwo zapału. W każdym tekście widać duże przegotowanie, chęć przedstawienia tematu z różnych perspektyw oraz solidny warsztat. Biorąc pod lupę polską służbę zdrowia zwraca uwagę czytelnika na kwestie dyskusyjne i nieprawdopodobne, porusza tematy niewygodne, daruje sobie tabu. Z dużą szczerością i jeszcze większą odwagą pozwala sobie tym tytułem na krytykę tego, co, nie oszukujmy się, w naszym państwie mocno kuleje, już od wielu lat.

Każda kolejna przedstawiona przez Kapustę historia okazywała się jeszcze bardziej interesująca i zadziwiająca od poprzedniej. Nie jestem lekarzem, nigdy też nie miałam większych problemów z dokuczliwą biurokracją (choć takie sceny miały miejsce w mojej rodzinie), a jednak odnosiłam wrażenie, że tematyka ta dotyczy właśnie mnie, bo przecież podobne historie mają miejsce tuż obok nas, może nawet za ścianą, przez cały czas. A i my nie możemy być pewni, co jeszcze nas spotka…

Tematyka, choć szokująca sama w sobie, robi wrażenie przede wszystkim za sprawą sposobu, w  jaki została przedstawiona. Kapusta zdaje się dzielić służbę zdrowia na fragmenty i każdy z nich po kolei analizować przy pomocy studium przypadku i oddając głos osobom bezpośrednio zaangażowanym. Nigdy bym nie pomyślała, że to faktycznie aż tak obszerny, a przede wszystkim, tak intrygujący temat. Cieszę się, że autor zdecydował się zmierzyć z tym, co Polaków boli i upokarza, a co tak ciężko zmienić.

„Agonia” rzuciła mnie na kolana. Jestem zachwycona tym tytułem. Mam nadzieję, że i Wy sięgniecie po ten tytuł.

Za przesłanie książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

czwartek, 25 lipca 2019

Dominika Buczak "Plac Konstytucji"




Autor: Dominika Buczak
Tytuł: Plan Konstytucji
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura współczesna 







Rok 1952 to szczególny czas dla Warszawiaków. Utworzenie Placu Konstytucji i Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej zwiastuje nadejście zmian. W tym wszystkim swoje miejsce próbuje odnaleźć młodziutka Mania, zaangażowana społecznie i popierająca nowy ustrój. Tylko czy wszystko potoczy się zgodnie z założeniami dziewczyny? I czy rzeczywiście ten nowy świat zasługuje na takie oddanie?

„Plac Konstytucji” okazał się dla mnie atrakcyjnym połączeniem niebanalnej powieści obyczajowej oraz subtelnej lekcji historii. I choć nieco się tego tytułu obawiałam, martwiąc się o kontekst minionej dawno epoki, to opowieść ta okazała się o wiele łatwiejsza w odbiorze, niż mogłam się tego spodziewać. Być może wynika to z faktu, że autorka dobrze tę historię przemyślała, przygotowując się do odpowiedniego przedstawienia jej czytelnikowi. A może po prostu magia polega nie tyle na samym pomyśle, co na sposobie, w jaki został on rozpisany?

Buczak snuje swą opowieść w przyjemnym, lecz zmiennym tonie. Czasami więcej w niej jest obyczajowości, miejscami przeważa polityczny akcent, a wspomnienie minionych czasów wybrzmiewa swoim rytmem. Podążając za autorką wracamy do tych lat, które znamy jedynie z opowieści, choć na stronach powieści nabierają one barw i wyrazistości. Autorka pięknie się w tę historię wczuła, znakomicie przekazała fakty, mądrze opowiedziała o tym, o czym rzeczywiście warto wiedzieć.

Mimo że znaczące miejsce zajmują w powieści zmiany zachodzące w państwie i ustroju, to nie można jednak powiedzieć, by polityka wysuwała się na pierwszy plan. To raczej żywe odmalowanie czasów, w jakich przyszło żyć głównej bohaterce. Odważne, ale przy tym dość stonowane ukazanie trudnych realiów i przedstawienie faktów, o których niekoniecznie chciałoby się pamiętać. Niewiele jest podobnych powieści, bowiem niewielu autorów decyduje się zadać sobie podobny trud. Powrócić do tego, co było, zmierzyć się z historią, wskazać wzloty i upadki.


Bez wątpienia zaś największą zaletę powieści stanowi natomiast osoba głównej bohaterki. Odważna, konsekwentna, ale przy tym bardzo ludzka i przypominająca nas samych. Buczak pozostawiła jej sporo miejsca na błędy, pozwoliła wyciągać wnioski i uczyć się na naszych oczach. Pokazała zmiany zachodzące nie tylko w Polsce, ale i w niej samej. Konieczność dopasowania się, odnalezienia, akceptacji. I wybory. Całe mnóstwo wyborów, których konsekwencji wcale nie było łatwo przewidzieć.

W moim odczuciu „Plac Konstytucji” jest lekturą dość wymagającą i z tego też powodu nie jestem pewna, czy przypadnie do gustu wszystkim. Mam wrażenie, że coraz częściej decydujemy się na lektury niezobowiązujące, nieskłaniające do refleksji, lekkie i przyjemne. Powieść autorstwa Buczak stanowi natomiast konieczność zmierzenia się z historią, próbę zrozumienia, jak było i jak jest. To ukazanie wszystkich, lepszych i gorszych, zmian, odbudowanie państwa i społeczeństwa. Można w niej znaleźć wiele dla siebie, ale też coś od siebie trzeba w tym przypadku dać. Trochę skupienia, namysłu, zadumy.

Buczak napisała książkę, która bardzo się wyróżnia. Już patrząc na jej okładkę można założyć, że to coś innego, świeżego, nieschematycznego. I właśnie te określenia moim zdaniem pasują do tej historii. Być może nie przekazałam dokładnie tego, co chciałam, czuję jednak, że tyle wystarczy. Mam nadzieję, że rozbudziłam Waszą ciekawość.   

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

niedziela, 24 stycznia 2016

Biedny Billy




Tytuł: Człowiek o 24 twarzach
Autor: Daniel Keyes
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 559
Gatunek: literatura faktu






Billy Milligan cierpiał na ostry przypadek osobowości wielorakiej. W jego ciele i umyśle zamieszkiwały 24 różne osoby. Każda z nich była zupełnie inna od pozostałych, wyróżniało je wszystko- wiek, wygląd, język, zainteresowania. Niektóre z nich były mańkutami, inne nosiły okulary i paliły. Wnętrze Billy’ego zajmowały także dzieci i lesbijka. Czasami człowiekowi niezwykle ciężko jest być sobą. On był nimi wszystkimi. Jak mógł z tym żyć?