Pokazywanie postów oznaczonych etykietą klasyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą klasyka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 listopada 2024

Maria Kuncewiczowa "Tristan 1946"

 



Autor
: Maria Kuncewiczowa

Tytuł: Tristan 1946

Wydawnictwo: Marginesy

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 384

Gatunek: klasyka





Czuję czasami potrzebę, by zmierzyć się z klasyką. Poświęcić czas starszym historiom, dzięki nim obserwować zmiany, które zaszły w obyczajach czy języku. Tym razem sięgnęłam po jeden z utworów Marii Kuncewiczowej, „Tristan 1946”. Historia, pozornie prosta i przewidywalna, okazała się nie tylko poruszająca i refleksyjna, ale również istotna i aktualna.

Dzieło tej uznanej autorki stanowi połączenie kilku ważnych i ponadczasowych tematów. Na stronach powieści znajdziemy odwołania do czasów II Wojny Światowej, przybliżenie lubianych i cenionych kwestii obyczajowych oraz intrygujące nawiązanie do historii Tristana i Izoldy. Takie przewrotne zestawienie mogłoby budzić pewne obawy i rzeczywiście taki czytelniczy niepokój się u mnie pojawił. Choć na początku towarzyszyła mi niepewność dotycząca wartości tej książki, ta dość krótka opowieść okazała się ważna i dająca do myślenia.

Nigdzie przecież nie zostało powiedziane, że takie różnorodne i nietypowe tematy nie mogą się przyciągać, uzupełniać i ze sobą współgrać, o czym autorka zdaje się dobrze wiedzieć. Nie potrafiłabym powiedzieć, która z tych spraw najbardziej mnie zainteresowała i najsilniej przywiązała do tej książki.

Chętnie wracam do tematyki dotyczącej II Wojny Światowej, wierząc, że należy pamiętać, pogłębiać wiedzę, rozmyślać i rozmawiać. Kuncewiczowa wykorzystała ten temat subtelnie i delikatnie. W urywkach wspomnień, fragmentach rozmów. W dużej mierze bardziej skłaniając nas do wyobrażania sobie poszczególnych wydarzeń niż bazując na odważnych opisach i brutalnych scenach. Zmierzyła się z tym i poradziła sobie znakomicie. Ale to jednak nie ta kwestia utrzymała uwagę i skłoniła mnie do poświecenia czasu temu tytułowi.

Moje zainteresowanie utrzymało przedstawienie kruchych i smutnych relacji między matką i synem. Młodym mężczyzną, na którym ciążyło wojenne piętno i niemłodej już kobiecie, która wiodła zupełnie inne życie w Anglii. Ich stosunki, tak wątłe, przepełnione niezrozumieniem, wypaczone przez czas i nieobecność… Nostalgia, niepewność, słabość. Te emocje szalenie mnie poruszyły i dały mi do myślenia. Czy można nadrobić to, co się straciło? Czy można naprawić te zniszczone więzi? Z wielką uwagą śledziłam rozwój tej delikatnej relacji między matką a synem i to właśnie ten wątek okazał się dla mnie w przypadku tej książki najistotniejszy i najbardziej zajmujący.

Kuncewiczowa zaproponowała swoim czytelnikom interesujące odniesienie do historii Tristana i Izoldy. Moim zdaniem sprawdziło się ono, jako środek pogłębiający wartość historii. Interpretacja autorki stanowiła swoiste wzbogacenie zaoferowanej czytelnikom opowieści. I miało to swój urok. Ale nie do końca mnie przekonało.

Choć pierwsze wydanie książki ukazało się w 1967 roku i widać pewne różnice językowe, nie stanowiły one problemu w moim odbiorze lektury. Książkę czytało się dobrze i przyjemnie.

„Tristan 1946” to intrygujący tytuł, który mimo upływu czasu zachował sporą aktualność i pewną świeżość. Książka jest wartościowa i stanowi dobrą bazę dla przemyśleń. Moim zdaniem jest znacznie lepsza niż wiele tytułów ukazujących się obecnie na rynku wydawniczym.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy. 

wtorek, 12 marca 2024

Louisa May Alcott "Staroświecka dziewczyna"

 



Autor
: Louisa May Alcott

Tytuł: Staroświecka dziewczyna

Wydawnictwo: MG

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 432

Gatunek: klasyka




Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać znakomitą i cenioną powieść Louisy May Alcott „Małe kobietki”. Klasyka, choć znajduje się w zakresie moich czytelniczych zainteresowań, nie jest jednak na pierwszym miejscu. Zawsze nieco się obawiam, że nie uporam się z dawniejszymi dziejami i nieco innym stylem autorów. „Małe kobietki” zauroczyły mnie jednak na tyle, że po kolejną powieść autorki sięgnęłam niecierpliwie, z wielkim zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy.

I ten uśmiech towarzyszył mi nieustannie podczas lektury. W dużej mierze stało się tak za sprawą niezwykle lekkiej, przyjemnej i kobiecej narracji, przy pomocy której pisarka przelała swoje myśli na papier. „Staroświecka dziewczyna” to najlepszy przykład tego, że czasami dobry i wyrazisty styl autora wydaje się wystarczyć i jest w stanie zadowolić i usatysfakcjonować czytelnika niezależnie od przedstawianego tematu czy ewentualnych niedociągnięć. W przypadku tego tytułu bawiłam się znakomicie, gdyż urocza, przyjazna i zabawna narracja była nie tylko uzupełnieniem dla fantastycznej opowieści, ale także stanowiła wspaniałą wartość sama w sobie.

Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym jest „Staroświecka dziewczyna”, musiałabym zastanowić się dłuższą chwilę nad odpowiedzią. Łatwo byłoby bowiem powiedzieć, że to historia rodzącej się miłości lub kwitnącej przyjaźni, kontrast między biedą i bogactwem, opowieść o dorastaniu, kronika wzlotów i upadków. Takie odpowiedzi stanowiłyby natomiast duże uproszczenie i odbierały wartość tej powieści. „Staroświecka dziewczyna” to barwna, prawdziwa, wyrazista i poruszająca historia o życiu. To spojrzenie na autentycznych bohaterów i próba zrozumienia ich emocji. To możliwość wyobrażenia sobie, jak wyglądały różnice społeczne ponad 100 lat temu.

Fabułę książki śledziłam z ogromną ciekawością i niesłabnącym zainteresowaniem. Zaintrygowała mnie przedstawiona w powieści codzienność. Dobre oko autorki, spostrzegawcza natura, możliwość przyjrzenia się drobiazgom. Podążając za jej piórem odwiedzałam bogate domy i biedne pokoje, obserwowałam różnicę w wyglądzie kobiet z różnych sfer społecznych, a także uczestniczyłam w wystawnych ucztach i skromnych posiłkach. Alcott oddała klimat swoich czasów w sposób autentyczny, uczciwy i żywy. Sprawiła, że czytałam kolejne rozdziały z zainteresowaniem, ale nie znużeniem. Znalazła złoty środek między opisami miejsc i sytuacji, dialogami łączącymi bohaterów oraz własnymi spostrzeżeniami i refleksjami.

Zainteresowanie książką podsycały również niezwykłe losy bohaterów. Autorka stworzyła tak niezwykłe postacie, że podczas lektury przelałam na nie prawdziwe emocje i uczucia. Pierwsze miejsce w moim sercu zajęła oczywiście główna bohaterka, rozkoszna Polly. Cóż za cudowna dziewczyna! Jakże dobra, mądra i wyjątkowa. A przy tym skromna i pokorna. Tak trudno odnaleźć te cechy w dzisiejszych czasach. Tak trudno dostrzec szczęście w prostych przyjemnościach i małych podarunkach od losu. Ale Polly to potrafiła. Uwielbiałam ją. Alcott nie poprzestała na stworzeniu jednej wyjątkowej postaci. Na stronach powieści mamy okazje poznać innych wspaniałych bohaterów oraz obserwować to, jak się zmieniają, dojrzewają i znajdują własne drogi do szczęścia.

„Staroświecka dziewczyna” to książka, która mnie zachwyciła. Piękna, mądra, barwna, wielowymiarowa i dojrzała. I niezwykle aktualna mimo upływu lat. Choć widać różnice w życiu ludzi, a i język nieco odbiega od tego, jakim dziś się posługujemy, to autorka zawarła w swej historii uniwersalną prawdę o życiu i nas samych, dała nam kilka cennych lekcji i ważnych wskazówek. Serdecznie polecam ten tytuł. Jestem przekonana, że każdy mógłby znaleźć w nim coś dla siebie.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi kulturalnemu sztukater.pl.