środa, 29 lipca 2020

Adrian Bednarek "Inspiracja"



Autor: Adrian Bednarek
Tytuł: Inspiracja
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 510
Gatunek: kryminał 








Co zrobisz, kiedy namierzysz mordercę? Wydaje się, że odpowiedź jest prosta. Tylko czy na pewno? Czy więcej szkód spowoduje tajemnica czy ujawnienie jego tożsamości? Zdecyduj sam.

“Inspiracja” to historia, która zaskoczyła mnie swoim mrokiem i brutalnością. Zaskoczyła jednak jak najbardziej pozytywnie, bowiem tych elementów zawsze poszukuję w thrillerach i kryminałach. Autor zaprosił mnie do wzięcia udziału w dziwnej i niepokojącej grze, a jej zasady zmieniał i modyfikował na bieżąco w celu dopasowania do własnych wizji. Dzięki temu na żadnym etapie nie mogłam być pewna, co rzeczywiście ma miejsce i kto jest sprawcą, a kto ofiarą.

Choć Bednarek wskazuje winnego właściwie na samym początku, to do końca utrzymuje nas w atmosferze niepokoju i przeświadczenia, że jeszcze nie wszystkie karty zostały odkryte. Podążamy za nim obserwując coraz śmielsze kroki oskarżonego i zastanawiając się, jak powinien zachować się ten, który go nakrył. Sytuacja staje się coraz trudniejsza i bardziej zagmatwana wraz z rozwojem akcji. Wtedy też piętrzą się kolejne pytania, autor mocniej zagłębia się w osobiste dramaty bohaterów, a fabuła gwałtownie wyskakuje z obranego toru, by nie raz jeszcze zaskoczyć.

W tej powieści Bednarek pozwolił mi poznać się jako autor, który nie boi się ryzyka i balansuje na granicy przesady. Łatwo pomyśleć, że dzieje się tutaj zbyt wiele, szczególnie, kiedy jesteśmy gotowi na zakończenie, a akcja ponownie nabiera rozpędu. I to nie raz. Autor wykazuje się w „Inspiracji” skłonnością do wyobrażania sobie i opisywania ludzkiego szaleństwa w najgorszej postaci. W ten sposób działa bardzo mocno na wyobraźnię. I choć być może nie spodoba się to każdemu, to ja sięgam po takie historie z wielką ciekawością i wdzięcznością, nie stroniąc od krwawych wydarzeń i skrzywionych psychopatów.


Jego bohaterzy naznaczeni zostali okropnościami przeszłości, która wpłynęła na ich postrzeganie świata i najgłębsze fantazje. Kiedy już dowiemy się, co ich spotkało, zaczynamy postrzegać całość nieco inaczej, zmieniamy perspektywę. Nie ma w tym jednak usprawiedliwienia, a jakieś ludzkie odruchy łagodzące poniekąd te wynaturzenia i dziwne pragnienia przedstawionych postaci. Bednarek wnika w ich historie mocno, pozwalając by strony książki przesiąkły jeszcze bardziej nieludzkimi opowieściami i wspomnieniami.

Autor ma dobry, wyrazisty, dojrzały i odważny styl. Lekkość wyrazu i łatwość przelewania myśli na papier jest tutaj ważna i potrzebna. Pozwala przemieszczać się między kolejnymi rozdziałami bez przerw i zgrzytów, bez poczucia zmęczenia czy niezadowolenia. To ostatni element, który sprawia, że całość staje się dopełniona i kompletna.

„Inspiracja” to powieść, w której łatwo się zatracić. Konsekwentnie brutalna i brutalnie wciągająca. Autor nie oszczędza swoich bohaterów, a to co dla nich przygotował to prawdziwe piekło dla ziemi. Książkowe postacie raz po raz muszą mierzyć się z własnymi demonami, a my wraz z nimi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res. 

niedziela, 26 lipca 2020

Agata Kołakowska "Uśpione pragnienia"




Autor: Agata Kołakowska
Tytuł: Uśpione pragnienia
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 464
Gatunek: literatura współczesna







Jednego dnia sobie obce, kolejnego będące najlepszymi przyjaciółkami. Jak dobrze się poznały? Ile o sobie wiedzą? Do czego są zdolne? I jak skończyły w środku lasu walcząc o życie?

Agata Kołakowska jest jedną z tych pisarek, po których książki mogę sięgać w ciemno. Uprzednio czytane tytuły przekonały mnie, że autorka ma wiele do zaoferowania, chętnie podejmuje się realizacji trudnych tematów i jak nikt inny potrafi mówić o emocjach, wartość książek dodatkowo podnosząc za sprawą świetnego stylu. Wszystkie te elementy znalazły się także w najnowszej powieści pisarki.

„Uśpione pragnienia” to opowieść o dwóch kobietach wiodących zupełnie inne życie, trochę z wyboru, a trochę z jego braku. Choć tak różne, szybko odnajdują się w rolach swoich najlepszych przyjaciółek. Tylko czy rzeczywiście relacja, która je łączy ma coś wspólnego z przyjaźnią? Czy naprawdę mogą sobie ufać? Kołakowska pozwala nam śledzić, krok po kroku, rozwój tej znajomości z dwóch perspektyw, pokazując, jak szybko i jak bardzo mogą się zmienić stosunki między ludźmi. Zwłaszcza w przypadku kobiet.

Tym, co szczególnie podoba mi się w opowieściach Kołakowskiej, jest refleksyjność, jaką na czytelniku wymusza lektura. Podczas czytania przez głowę przebiegały mi fragmenty wspomnień dotyczących moich przyjaźni, analizowałam decyzje bohaterek w pewien sposób porównując ich życie do swojego, a także zastanawiałam się, co ja zrobiłabym na ich miejscu. Co ciekawe, Kołakowska nie opowiada o sprawach udziwnionych czy kwestiach niespotykanych. Pisarka bazuje na tematach znajomych i bliskich, opiera się i czerpie z samego życia.


Autorka podzieliła rozdziały pomiędzy wcześniej i obecnie, łącząc bieżące wydarzenia z tymi sprzed kilku miesięcy. Taki zabieg, choć zdradził sporo z zakończenia, wzbudził moją ciekawość i sprawił, że czytałam niecierpliwie, pragnąc się dowiedzieć, jak do tego wszystkiego doszło. Sposób, w jaki Kołakowska rozwija fabułę powieści, sprawia, że czytelnikowi łatwo udzielają się emocje takie jak niepokój czy obawa, a całość nabiera nieco mrocznego charakteru, co dodaje opowieści pazura.

Podobnie, jak w poprzednich książkach, tak i tutaj autorka postarała się o to, by jej bohaterki sprostały oczekiwaniom czytelniczek. I nie mam tutaj wcale na myśli, że to osoby, które od początku do końca historii budzą sympatię i skłaniają nas do trzymania ich strony. Po prostu Kołakowska zaoferowała nam dwie bardzo realistyczne kobiety, których dylematy mogłyby stać się naszymi. Obydwie wykazały się silną osobowością i wielką determinacją w dążeniu do realizacji celu.

„Uśpione pragnienia” to kolejna powieść o wielkich emocjach, trudnych decyzjach, gorzkich wyborach. To możliwość obserwowania wzlotów i upadków. To konieczność skupienia się na swoich problemach i możliwościach. To zbiór ważnych tematów i istotnych pytań, na które my sami musimy znaleźć odpowiedzi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 
  

środa, 22 lipca 2020

Joanna Jodełka "Córka nieboszczyka"



Autor: Joanna Jodełka
Tytuł: Córka nieboszczyka
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 424
Gatunek: kryminał/ komedia kryminalna 







Wcześniej się nie znały, ale wspólnego ojca miały. Dziś jegomość nie żyje, nie wiadomo z winy czyjej. Siostry zagadkę rozwikłają, a przy tym się dobrze poznają.

Choć zazwyczaj sięgam po książki o wiele mroczniejsze i bardziej brutalne, to i przy „Córce nieboszczyka” bawiłam się dobrze. Całkiem inny styl i temat sprawiły, że książka stała się dla mnie okazją do wypoczynku od cięższych klimatów, ale także możliwością poznania nowych nazwisk z polskiego kryminalnego podwórka. A co tak naprawdę może podobać się w nowej książce Joanny Jodełki?

W pierwszej kolejności uwagę zwraca fakt, że sporo miejsca zostało poświęcone sztuce w różnych formach. Dzieła sztuki, teatr, kultura masońska, prywatne kolekcje, zabytki Poznania- te elementy łączą się, wzajemnie uzupełniają i ubarwiają całość. Dzięki temu historia staje się niebanalna i nieszablonowa. Czytelnik zaś może znaleźć przyjemność w takim igraniu ze sztuką i złapać nieco oddechu przy poszukiwaniu mordercy.

Jodełka sprytnie pomyślała również o poprowadzeniu intrygi i zaangażowaniu w nią dwóch przyrodnich sióstr, które wcześniej się nie znały. Spotkanie na pogrzebie, wspólne mieszkanie w domu zmarłego, różnica charakterów. Kobiety bardzo się różnią, ale łączą siły by dowiedzieć się, czy faktycznie śmierć ojca nie była naturalna. Ich relacja oraz opisywane przygody pozwalają dobrze się przy tej powieści bawić, a nawet pouśmiechać się w trakcie lektury.


Podążając śladem sióstr i wynajętego detektywa zwiedzamy Poznań i poznajemy szereg przedziwnych postaci. Mimo że samo książkowe śledztwo jest samo w  sobie dość proste to jednak obecność kolejnych bohaterów, smaczki dotyczące sztuki i przenoszenie się do przeszłości sprawiają, że całość wypada przekonująco i zachęcająco. Widać, że autorka miała pomysł i dobrze przygotowała się do jego realizacji.

Jodełka wykazała się lekkością stylu i pisarską dojrzałością. Zauważyłam, że przelewanie myśli na papier nie sprawia jej trudności. Całość jest przemyślana, dopracowana i sensownie spisana. Ta lekkość przywodzi mi też na myśl lekturę dobrą na lato. Bo choć znalazło się tam trochę śmierci i nieco intrygi, to jednak jest to historia z przymrużeniem oka, ironiczna i przewrotna w odpowiednich momentach.

„Córka nieboszczyka” to pierwsza część serii. Może dlatego niektóre wątki zdają się niedokończone, a niektóre pytania zostają bez odpowiedzi. Niemniej to książka, przy której można się dobrze bawić, stanowiąca dobre źródło czytelniczej rozrywki.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

  

wtorek, 21 lipca 2020

Robert Dugoni "Brudna sprawa"




Autor: Robert Dugoni
Tytuł: Brudna sprawa
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 448
Gatunek: thriller 







Zagadkowa śmierć czarnoskórego chłopca nie daje spokoju Tracy Crosswhite. Wojskowy, podejrzany w sprawie zostaje zwolniony, kiedy kluczowy dowód jego winy znika. Co rzeczywiście wydarzyło się tamtego wieczoru? Czy ktoś chroni wojskowego?

„Brudna sprawa” to połączenie nowego kryminalnego śledztwa prowadzonego przez zespół Tracy Crosswhite oraz możliwość zbliżenia się do poznanych już wcześniej bohaterów. Z jednej strony podążamy za panią detektyw i próbujemy znaleźć winnego, z drugiej natomiast przyglądamy się bliżej życiu prywatnemu postaci, które wracają w kolejnych tomach serii. Prowadzenie akcji dwutorowo bardzo przypadło mi do gustu, sprawiło, że uważniej śledziłam wydarzenia, starając się znaleźć między nimi punkt wspólny.

O wartości twórczości Dugoniego przekonałam się już wcześniej, czytając cztery pierwsze tomy serii. Każdy z nich okazał się dla mnie, jako fanki kryminałów i thrillerów, bardzo atrakcyjny, zarówno za sprawą pomysłu, jak i sposobu rozwinięcia fabuły. Tym razem nie mogło być oczywiście inaczej. Choć autor oferuje nam dość prostą, przynajmniej na pierwszy rzut oka zagadkę, to nie sposób szybko wpaść na trop prowadzący do jej rozwiązania. Nie zniechęca to jednak, a pozwala wyostrzyć zmysły i zagłębić się w akcję, ramię w ramię wraz z bohaterami powieści szukając odpowiedzi na postawione pytania.

Dugoni świetnie radzi sobie z prowadzeniem akcji. Dobrze wie, kiedy zwolnić, a kiedy przyspieszyć. W jego książkach nie doszukamy się udziwnień, a rozwiązanie nie przyjdzie nam równie łatwo jak bohaterom telewizyjnych seriali. Dopracowane, czasami niespieszne, policyjne śledztwo wydaje się dzięki temu realistyczne, a całość nabiera autentyczności. Opisywana sprawa może zaskoczyć, w dobry i pozytywny sposób, jaki kojarzyć się może z klasycznymi, nieprzesadzonymi kryminałami, skupiającymi się nie tylko na zagadce, ale także sposobie ukazania wszystkich wątków.


Mam wrażenie, że w literaturze kryminalnej brakuje intrygujących kobiecych bohaterek. Sposób na uzupełnienie tych braków stanowi osoba Tracy Crosswhite. Inteligentna, zdeterminowana, odważna funkcjonariuszka raz po raz mierzy się z siłami zła, równocześnie próbując uporać się z własną przeszłością. Zdążyłam już zżyć się z tą bohaterką i jest mi szalenie miło, że jej przygody wciąż ją kontynuowane.

U Dugoniego charakterystyczny jest także dopracowany styl. Pisarz potrafi lekko poruszać się wokół skomplikowanych kwestii, a przyjemny sposób prowadzenia narracji zdaje się nieco odciążać całość. Dzięki temu powieść czyta się błyskawicznie, a fabuła nie męczy.

Z Tracy Crosswhite spotkałam się już pięciokrotnie, a seria z jej udziałem stanowi jedną z moich ulubionych. Wcale nie jest łatwo znaleźć w literaturze kryminalnej tak interesujące bohaterki. Warto również zaznaczyć, że każda książka Dugoniego charakteryzuje się niebanalną fabułą i czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. To co, kto z Was jeszcze się zastanawia?

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.


niedziela, 19 lipca 2020

Lauren North "Zdrada doskonała"




Autor: Lauren North
Tytuł: Zdrada doskonała
Wydawnictwo: W. A. B
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller 







Niespodziewana strata męża załamała Tess. Kiedy w jej drzwiach pojawiła się Shelley, kobieta z chęcią przyjęła oferowaną pomoc. Tylko czy tamta rzeczywiście miała dobre intencje? Czy naprawdę można ufać nieznajomym?

“Zdrada doskonała” czyta się sama. Kolejne strony znikają w błyskawicznym tempie, a my nawet nie zdajemy sobie sprawy, kiedy je przewracamy. Akcja powieści jest na tyle intrygująca, że łatwo zapomnieć o swoim świecie, stając się jednym z uczestników wydarzeń. A wtedy już nie liczy się liczba stron i kartki, które zostały nam jeszcze do przeczytania. Czytamy szybko, by poznać zakończenie i zmierzyć się z własnymi wyobrażeniami na temat rozgrywających się wydarzeń.

A trzeba przyznać, ze dzieje się sporo. Choć na początku można pomyśleć, że akcja jest nieco zbyt spokojna i refleksyjna, to w niedługim czasie nabiera ona rozpędu. Niewiadome z poprzednich rozdziałów zaczynają powoli wyjaśniać się w następnych. Tajemnice i sekrety wypełzają na światło dzienne. A rozwój akcji przynosi więcej odpowiedzi, niż pytań. Całość ma bardzo emocjonalny wydźwięk i daje mocno do myślenia, dzięki czemu łatwo zaangażować się w opisywane wydarzenia i spróbować zająć miejsce głównej bohaterki.


Pierwszoosobowa narracja sprawia, że historia wydaje się bardziej realna i autentyczna. Zwrócenie się do czytelnika pozwala poczuć, jak wielki dramat rozgrywa się na stronach powieści. Wybór i zestawienie książkowych tematów przekłada się na mocny odbiór lektury. A to, co wcześniej wywoływało niepokój z czasem przekształca się i przeobraża w coś o wiele bardziej mrocznego.

Podczas lektury towarzyszyło mi wiele różnych uczuć, które zmieniały się wraz z rozwojem akcji. Bardzo lubię takie kobiece, pełne emocji thrillery, w których autorka pozwala sobie na szereg manipulacji, nie tylko względem bohaterów, ale także czytelników. W czasie czytania myślałam, że dobrze wiem, co się wydarzy i że potrafię wskazać czarne charaktery. Tylko czy na pewno? Niekoniecznie. North pozwoliła mi tak myśleć, by za chwilę wykonać gwałtowny zwrot, wzbudzić wątpliwości i doprowadzić do intrygującego zakończenia.

„Zdrada doskonała” stanowi świetny przykład tego, że można zadebiutować w wielkim stylu. Tutaj bowiem nie ma po prostu do czegoś się przyczepić. Intryga zaskakuje, zmusza do myślenia, pozwala nam zrozumieć bohaterów. Wykreowane postacie są wielowymiarowe i budzą żywe uczucia. rozwój akcji nie powoduje znużenia i nie męczy, a nawet pobudza ciekawość i pogłębia zainteresowanie. A lekkość operowania piórem sprawia, że zaczynamy wypatrywać możliwości kolejnego spotkania z autorką, która tak nas omamiła.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B. 

środa, 15 lipca 2020

Tove Alsterdal "Ślepy tunel" [recenzja premierowa]




Autor: Tove Alsterdal
Tytuł: Ślepy tunel
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 280
Gatunek: kryminał







Kiedy Sonja i Daniel opuszczali Szwecję, marząc o prowadzeniu własnej winnicy, nie mogli spodziewać się, z jak wielkim rozczarowaniem przyjdzie im się zmierzyć. Stare kości znalezione w piwnicy okazały się początkiem serii zaskakujących wydarzeń.

“Ślepy tunel” to najlepszy dowód na to, że przeszłość i teraźniejszość to świetny duet w przypadku powieści kryminalnych. Właśnie na takie połączenie zdecydowała się autorka książki, dowodząc, że w ten sposób nie tylko można czytelnika zaciekawić czy zaskoczyć, ale także sprawić, że całość nabierze niepokojącego charakteru. Bieżące wydarzenia przeplatane z tymi sprzed lat okazały się tutaj kluczem do sukcesu.

Co ciekawe, Alsterdal wykorzystała w swej powieści kryminalnej wątki niecodzienne, bowiem książkową fabułą cofa się do czasów wojennych i związanych z nimi kwestii. Mogłoby się wydawać, że taki pomysł jest dość ryzykowny, tymczasem autorka przekonuje, że wystarczy nieco wyobraźni i dobrej woli, by każdy temat przekuć w cenną i satysfakcjonującą kryminalną rozrywkę. Zwłaszcza, że pisarka podeszła do tych spraw z nieco innej strony, wplatając je w akcję całkiem subtelnie, a jednocześnie dając do myślenia.


„Ślepy tunel” to nie tylko szansa podążania za zagadkami przeszłości i próba ustalenia, kto jest winny. To także okazja, by nieco odświeżyć sobie zagadnienia historyczne i by trochę się zastanowić. Autorka na takie przemyślenia i refleksje zostawia sporo miejsca, zapraszając nas do analizy zachowania bohaterów oraz zagłębienia się w ważne kwestie, których na stronach powieści nie brakuje. Widać, że Alsterdal pozwoliła sobie, by całość nieco zdominowała psychologia, widoczna przede wszystkim w podejściu do postaci i próbie lepszego przedstawienia ich czytelnikowi.

Odniosłam wrażenie, że mroczny charakter tej książki tkwi bardziej w osobie jej bohaterów niż samych wydarzeniach. Choć strony powieści splamiły się krwią, to jednak nie morderstwa wydają się tutaj wypychać na pierwszy plan. Zachowanie bohaterów, ich decyzje i ich grzechy wysuwają się na prowadzenia. Uzupełnione tajemnicami przeszłości i nieco historycznym wykończeniem sprawiają, że książka może się podobać, po części właśnie ze względu na to niecodzienne podejście do kwestii kryminalnych.

Nową książkę Alsterdal czyta się szybko, czemu służą nie tylko ciekawy temat, ale także przyjazny czytelnikowi styl i pierwszoosobowa narracja. Takie połączenie sprawia, że kolejne rozdziały poznaje się szybko, a liczba nieprzeczytanych stron maleje w błyskawicznym tempie.

Podczas lektury „Ślepego tunelu” miałam okazję sprawdzić, co kryje się w twórczości pisarki, o której nieco już słyszałam, ale której do tej pory nie poznałam. Pierwsze spotkanie uważam za udane.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga. 

wtorek, 14 lipca 2020

C. L.Taylor "Zanim powróci strach"




Autor: C. L. Taylor
Tytuł: Zanim powróci strach
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller psychologiczny







Traumatyczne doświadczenia z przeszłości zdominowały całe życie Lou. Świadomość, że to samo może spotkać kolejną dziewczynę zmusza ją do powrotu do rodzinnej miejscowości i zmierzenia się z czekającymi tam koszmarami.

“Zanim powróci strach” stanowi interesujące i wyważone połączenie kobiecego thrillera i powieści psychologicznej. Z jednej strony mamy szansę, by skupić się na uczuciach bohaterek, poznać rozgrywające się w ich sercach dramaty i tajemnice przeszłości. Z drugiej strony natomiast obserwujemy jak te emocje przekształcają się w decyzje, od których nie ma już ucieczki, bowiem popełnione błędy rzucają cień na całe dotychczasowe życie. Takie zestawienie tematów, balansowanie między kwestiami i wysuwanie ich naprzemiennie na pierwszy plan sprawia, że nie sposób przy tej lekturze się nudzić.

Choć przyznam szczerze, że na początku całość wydawała mi się zbyt spokojna, to z czasem zrozumiałam, co autorka miała na myśli i co zamierzała. Warto zaznaczyć, że tematy, jakich realizacji się w tej powieści podjęła, są zdecydowanie trudne i niewdzięczne, ale dzięki temu możliwy sukces ma bardziej realny wymiar, a oddziaływanie na uczucia i refleksje czytelnika jest większe. Kiedy sięgałam po tę historię, nie spodziewałam się, że Taylor będzie tak otwarcie i bezkompromisowo opowiadać o pewnych sprawach, trzeba jednak oddać jej słuszność, takie okropności mogą stanowić świetną bazę dla budowania mrocznej i niepokojącej opowieści.

Nowa powieść autorki może zaskoczyć. I to nie raz. Nie tylko wyborem tematu, ale też pomysłem na jego przedstawienie. W powieści nie zabrakło mi elementu zaskoczenia, a w pewnym momencie nie miałam już pewności, w którą stronę podąży akcja i jak rozwinie się fabuła. Dynamika historii zmieniła się w drugiej części książki, co wiązało się z zaskakującymi decyzjami bohaterek. W takim nieco nieoczekiwanym i nieprzewidzianym stylu docieramy do końca historii, a samo zakończenie wywołuje bardzo pozytywny wydźwięk.


Taylor przedstawiła mi trzy interesujące bohaterki, a każda z nich miała swój udział w rozwoju historii. Bardzo podoba mi się, jak kolejno przerzucała na nie czytelnicze zainteresowanie, pozwalając by na naszych oczach się zmieniały i wyzwalały z koszmarów, w jakich tkwiły przez lata i tłamszących obręczy strachu, które dusiły je i uwierały. Wszystkie odegrały znaczącą rolę w czytanej opowieści i ciężko wybrać tę najbardziej intrygującą.  

Taylor prowadzi nas przez tę historię lekko, swobodnie i szybko. Widać, że wie, co robi i można by odnieść wrażenie, że świetnie się przy tym bawi. Narracja jest bardzo naturalna, a opisy i dialogi nie wydają się wymuszone. Bez wątpienia znakomity styl i łatwość przelewania myśli na papier stanowią kolejny atut powieści.

Książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że w tej historii tkwi taki potencjał. Ciężko mi powiedzieć, która spośród książek Taylor podobała mi się bardziej, dlatego chętnie polecę Wam obydwa tytuły- „Zanim powróci strach” oraz „Teraz zaśniesz”.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

czwartek, 9 lipca 2020

Izabela Janiszewska "Wrzask"




Autor: Izabela Janiszewska
Tytuł: Wrzask
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 398
Gatunek: kryminał







Miłość, seks i tajemnica. Mnóstwo emocji, dużo krwi i brudne sekrety. Teraźniejszość ścierająca się z przeszłością. Grzech, ofiara i pokuta. On i Ona przed niecodziennym wyzwaniem, na życiowym zakręcie.

Wiele razy miałam okazję przekonać się, że okładkowe rekomendacje i zachwyty wydawców mogą być nieco na wyrost. Dlatego też nieco ciężko było mi uwierzyć, że „Wrzask” rzeczywiście może zasługiwać na miano kryminalnego debiutu roku. Podeszłam do tej książki z ciekawością, ale również zasadą ograniczonego zaufania i dystansem. Szalenie miło jest mi zatem przyznać, że powieściowa fabuła całkowicie mnie pochłonęła i nie ma ani jednego drobiazgu, który miałabym chęć w tym przypadku skrytykować.

W książce Janiszewskiej od początku sporo się dzieje. Akcja nie rozgrywa się w błyskawicznym tempie, ale w trakcie lektury stajemy się świadkami kilku zaskakujących i niezmiernie interesujących wydarzeń. Żeby było jeszcze ciekawiej- nie jest łatwo te wydarzenia ze sobą połączyć. Skupiłam się na rozwoju akcji, śledząc ją uważnie i mocno się angażując, ale przez długi czas nie mogłam znaleźć punktu wspólnego. Autorka bowiem zdradzała kolejne szczegóły fabuły niespiesznie. Można nawet powiedzieć, że czekała do samego końca, żeby zostawić nas z tykającą bombą, a wtedy pozostał już tylko wrzask…

Powieść zbudowano w oparciu o kilka wątków rozgrywanych równolegle. Nie mogę powiedzieć, by któryś z nich był bardzo zajmujący, a inny w ogóle. Wszystkie są porywające i atrakcyjne, a możliwość uczestniczenia w opisywanych zdarzeniach niesie ze sobą wiele czytelniczej frajdy i satysfakcji. Podoba mi się taki pomysł na rozwój fabuły, budowanie napięcia poprzez spokojne łączenie poszczególnych elementów i przedstawienie akcji z perspektywy różnych bohaterów.


Intryga stworzona przez autorkę dała mi do myślenia. Nie tylko za sprawą konieczności zrozumienia, co tak naprawdę się wydarzyło i znalezienia winnego, ale także dlatego, że wykorzystała ona bardzo emocjonalne i poruszające kwestie. Podpieranie się uczuciami, bazowanie na namiętnościach, powrót do bolesnych wspomnień i pokazanie, jak człowieka może ukształtować przeszłość- te kwestie przyczyniły się do sukcesu tej historii.

Bardzo ważne było dla mnie również, w jaki sposób Janiszewska dopasowała do tej kryminalnej machiny swoich bohaterów. Raczej nie należę do czytelników, którzy przywiązują szczególną uwagę do powieściowych postaci i pozwalają, by zostały one z nim na dłużej, ale w tym przypadku, bardzo doceniłam głównych bohaterów. Może dlatego, że autorka fantastycznie oddała czające się w nich emocje i obawy, obdarzyła ich mocno ludzkimi cechami, dzięki czemu wydali mi się bardzo szczerzy i autentyczni.

Janiszewska zauroczyła mnie także niezwykłą lekkością w przelewaniu myśli na papier. Całość, mimo kryminalnego charakteru, była napisana swobodnie, zdawałoby się z dużym doświadczeniem. Kolejne rozdziały umykały w zaskakującym tempie, świetnie zrównoważono opisy z dialogami. Brawo.

„Wrzask” to jedna z tych historii, o których można mówić dużo i dobrze, ale nie chcę zdradzić zbyt wiele. Sięgając po polskie książki kryminalne często zaliczam wzloty i upadki, stąd to uczucie niepewności i obawy. Wciąż jednak próbuję i daję kolejne szanse. I cudownie się składa, mam bowiem okazję trafiać na takie perełki. Serdecznie polecam.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej selkar.pl.

poniedziałek, 6 lipca 2020

Piotr Borlik "Zapłacz dla mnie"




Autor: Piotr Borlik
Tytuł: Zapłacz dla mnie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 416
Gatunek: kryminał







Czy sprawa zabójstwa popularnej uczennicy wiąże się z morderstwem przed lat? Co łączy byłego więźnia i kolegę pięknej Alicji? Kto zabił dziewczynę? I kto poniesie konsekwencje tej decyzji?

“Zapłacz dla mnie” to najnowsza książka Piotra Borlika. Autora, który przyzwyczaił już czytelników do znakomitych historii, misternie zaplanowanych i dobrze napisanych. Co jeszcze ciekawsze, każda z tych opowieści jest zupełnie inna. I choć podczas lektury trochę tęskniłam za trylogią pisarza, to nowa książka również przyniosła dużo radości i czytelniczej satysfakcji.

W „Zapłacz dla mnie” Borlik skupił się na tematach, które zawsze się sprawdzają i instytucjach, jakie świetnie współgrają z mocnym klimatem fabuły. Wielka polityka, rządy mafii, zaangażowani dziennikarze i byli więźniowie- takie połączenie wydaje się gwarantem sukcesu, a jeśli dodamy do tego jeszcze trochę seksu i trochę pieniędzy, to otrzymamy mieszankę wybuchową. I te wybuchy rzeczywiście się pojawiały, a w otoczeniu zwrotów akcji i tajemnic pozwalały czytelnikowi mocno się zaangażować i wspaniale bawić.

Borlik dba o to, by jego historia opierała się oczywistościom i banałom. Sprytnie wodzi fanów za nos, raz po raz prezentując kolejne asy, które na zawołanie wyciąga z rękawa. Widać, że tworzenie opowieści przychodzi mu z łatwością, nie ma tu żadnego miejsca na przypadek czy potknięcie. Historia jest płynna, nie dłuży się. Składnia do refleksji i próby rozwiązania zagadki na własną rękę. A rozwój akcji i sylwetki bohaterów potrafią zaskoczyć.


Książkowe postacie bardzo dobrze pasują do tej dziwnej, mrocznej i głębokiej historii. Podobnie jak ona, każdy z nich ma wiele różnych oblicz, a podczas lektury dostarcza czytelnikowi dużo emocji. z jednej strony bohaterzy pogłębiają wartość opowieści swą obecnością, z drugiej natomiast przyjemność przynosi samo podążanie ich tropem i możliwość obcowania z nimi, wnikania w ich charaktery. Autor postarał się, by mieli sporo do zaoferowania, a podejmowane przez nich decyzje i czynione kroki stanowiły najlepszy dowód na to, jak wiele w nich realizmu i autentyczności.

O tym, jak doskonały styl ma Borlik, przekonałam się już kilkakrotnie. Miałam wrażenie, że każde słowo zajmuje odpowiednie miejsce, przy czym nie było w tym żadnej przesady, a duża lekkość w przelewaniu myśli na papier i tworzeniu opowieści. Ta przystępność odciążyła nieco mroczny klimat, napiętą atmosferę i brutalne opisy, ale nie odebrała całości odpowiedniej formy.

„Zapłacz dla mnie” przedstawia niepokojącą historię, która do samego końca nie pozwala być pewnym, co właściwie się wydarzyło. Pozwala natomiast dobrze się bawić, typować mordercę, nieco porozmyślać i zauroczyć się autorem. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

piątek, 3 lipca 2020

Alice Vincent "Mowa roślin"




Autor: Alice Vincent
Tytuł: Mowa roślin
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 416
Gatunek: literatura faktu







Alice postanowiła stworzyć ogródek na swoim balkonie. Nieco nietypowy pomysł z czasem przerodził się w prawdziwą pasję, pozwalającą cieszyć się bliskością natury i możliwością poznania jej bliżej.

“Mowa roślin” to wbrew pozorom książka nie tylko o roślinach i nie tylko dla osób, które taka tematyka przyciąga. Sama byłam bardzo zaskoczona, jak różnorodne kwestie zostały w tej powieści poruszone, co dla mnie było jej olbrzymią zaletą. Alice to kobieta, która mieszka i pracuje w Londynie. W kolejnych rozdziałach książki dzieli się ona z czytelnikiem fragmentami swojego życia, opisując wszystko bardzo obrazowo i emocjonalnie.

Choć przyroda odgrywa w tej powieści znaczącą rolę, to jednak nie ona mnie w tym miejscu zauroczyła. Zrobiła to autentyczność tej historii, chęć podzielenia się refleksjami, opowiedzenia o wzlotach i upadkach. Alice wydaje się być osobą podobną do każdego z nas, stykającą się z podobnymi problemami i dylematami. Ale ona nie boi się o tym mówić i zwraca uwagę na kwestie, które wiele z nas woli przemilczeć.

Przyroda stała się dla niej możliwością złapania oddechu i pewnego rodzaju odskocznią od przytłaczającego życia młodej osoby w dużym mieście. Konieczność wzięcia odpowiedzialności za hodowane na balkonie rośliny pozwoliła zachować dystans, odpocząć i skupić się na czymś innym, niż codzienny pośpiech, podążanie za karierą i samotność w tłumie. Ja sama choć nie mam ręki do pielęgnacji roślin, to chętnie spędzam czas w otoczeniu natury, ciesząc się bliskością przyrody mającej tak wiele do zaoferowania. Ta sympatia nakłoniła mnie do sięgnięcia po tę opowieść.


Alice dzieli się z czytelnikiem nie tylko własnymi doświadczeniami, ale także wiedzą o swoich uprawach. Informacje wplata między wydarzenia z własnego życia, opisując zmiany zachodzące nie tylko na balkonie, ale również w niej samej. Oprócz tego, pozwala nam „rzucić okiem” na odwiedzane miejsca oraz przedstawia garść faktów na temat inspirujących kobiet, które zajmowały się botaniką i ogrodnictwem. Mimo że nie jest to tematyka, która może zainteresować każdego, to wydaje mi się całkiem ciekawą alternatywą dla tak podobnych do siebie książek obyczajowych wydawanych każdego dnia.

„Mowa roślin” to opowieść o człowieku i miejscu, jakie może wypracować sobie wśród natury. To historia kobiety, która znalazła swoją pasję i postanowiła się w niej realizować. To zachęta do spojrzenia w głąb siebie i próby odpowiedzenia sobie na ważne pytania. To dobra baza do przemyśleń i refleksji. Prosta, ale interesująca całość. Nieco motywacji w świecie pełnym rywalizacji.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

środa, 1 lipca 2020

Mikołaj Grynberg "Poufne"




Autor: Mikołaj Grynberg
Tytuł: Poufne
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 160
Gatunek: literatura faktu







Trochę wojny jest w każdym z nich. Dziadku, synu, wnuku.

“Poufne” to książka bardzo trudna. Niewielka rozmiarowo, ale przytłaczająca swym ciężarem. Nagromadzonych emocji, przekazanych informacji, wysłuchanych wspomnień. To zbiór fragmentów codzienności rodziny, dla której przeszłość ma olbrzymie znaczenie. Szczególnie, że ta przeszłość tak mocno wpływa na teraźniejszość, kształtując ich jako ludzi, naznaczonych wielką, choć jakby nie do końca własną, historią.

Mikołaj Grynberg w tych codziennych krótkich urywkach wskazuje czytelnikowi, jak ważne są kwestie pochodzenia i tożsamości. W subtelny, ale i dający do myślenia sposób, przemyca te pojęcia czasem mniej, a czasem bardziej dosadnie. Pozwala by w tych oszczędnych urywkach tekstów wybrzmiewało echo dawnych, ale nieminionych wydarzeń.

Nie wszystkie fragmenty podziałały na mnie równie mocno i nie wszystkie wywołały mocne wrażenia. Niektóre natomiast wyraźnie wbiły się w pamięć, stanowiąc silną bazę dla własnych przemyśleń i refleksji. Jednym z nich jest niewątpliwie nawiązanie do konieczności powrotu do poprzedniego nazwiska. Uczucie związane w ten sposób potrzebą pamięci o wydarzeniach sprzed lat i tym, jaki wpływ miały one na życie członków rodziny.


Grynberg podchodzi oszczędnie do opisów. Skrawki jego opowieści są krótkie i na temat. Wiele zostaje zawarte między akapitami. Niektórych rzeczy trzeba się domyślić. Niektóre spróbować poczuć na własnej skórze. Kiedy dziadek krzyczy na syna i wnuki za spóźnienie, którego nie było. Bo martwi się o to, co mogło się wydarzyć. Bo nie potrafi spokojnie przejść nad obawą i niepokojem, pamiętając, jak kruche i nieprzewidywalne mogą być dni.

O wojnie też zostało tutaj powiedziane kilka słów. O getcie i ukrywaniu się. O pociągać. I o strachu. Niewiele, bo nie o wojnie ma być ta książka. Przynajmniej nie wprost. Ona stanowi jakby punkt wyjścia. Towarzysza rodziny na przestrzeni lat. Ona wciąż działa, wpływa, mami.

„Poufne” to osobiste i szczere opowieści kogoś, kto ze wspomnieniem wojny wciąż żyje. W opowieściach najbliższych i w przebywaniu z nimi.

Mocna, zastanawiająca i wartościowa lektura. Trudna, wymagająca i potrzebująca czasu.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarnemu.