Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chustka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chustka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 7 lipca 2017

Wycinki z codzienności




Autor: Joanna Sałyga
Tytuł: Chustka
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura faktu 






Nie spodziewała się, że wizyta u lekarza zmieni jej życie. Diagnoza jak przekleństwo. Rak w pełnym rozkwicie.


„Chustka” to opowieść, z którą zmierzyć się niełatwo. To historia utkana z melancholii, smutku, poczucia niesprawiedliwości, poprzetykana optymizmem i nadzieją na lepsze jutro. To nierówna walka człowieka z chorobą. Chęć sięgnięcia po więcej, próba spotkania się z jutrem i strata, która nie mogła być boleśniejsza. A najgorsza jest w tym wszystkim prawda, dyktowana przez życie. Bo „Chustka” to opowieść o życiu, jego najpiękniejszych i zarazem najgorszych aspektach.



To jedna z tych książek, na które nigdy nie ma dobrej chwili. Bo czy może być dobra chwila na zmierzenie się z chorobą? Dla Joanny czas, jaki wybrała sobie choroba, również nie był najlepszy. Zaledwie kilkuletni synek. Miłość, która zdarza się tylko raz. I całe życie przed nią. Na kolejnych stronach zagłębiamy się w jej historię wzlotów i upadków. Dni bez szans i tych zwiastujących jeszcze trochę- czasu, miłości, życia…

Joanna swoją walkę z rakiem opisywała niemal każdego dnia. Czasami oferowała nam kilka rozmów z ukochanymi mężczyznami. Czasami dziękowała za te drobiazgi, o których my na co dzień w ogóle nie myślimy. Czasami zwracała naszą uwagę na to, co rzeczywiście ważne. A czasami pozwalała sobie na chorowanie. Pisany przez nią dziennik to połączenie niezwykłe i niecodzienne. Trochę w nim wierszy, garść piosenek, nieco cytatów. To połączenie dobra ze złem. I piękna z brzydotą. Zdrowia z chorobą. Nadziei i pogodzenia z losem. To wzloty i upadki. Dzień po dniu.






„Szczęście to coś do zrobienia, ktoś do kochania i nadzieja na coś”.








Nasza bohaterka nad chorobą pochyla się nie tak często, jak mogłoby się wydawać konieczne czy niezbędne. Cierpi, zdarza się jej płakać, nie mieć sił. Ale nie robi z siebie ofiary czy męczennicy. To w dużej mierze opowieść kobiety szczęśliwej i spełnionej, która docenia to co ma i stara się w najlepszy sposób wykorzystać to, co jej zostało. Mając świadomość, że czas ucieka, stara się wykorzystać go najlepiej, a minusy przekuć w plusy.

Nie jest to opowieść, z  którą łatwo się zmierzyć. Bo niemówienie czy niepisanie o chorobie nie sprawi, że ona zniknie. Choć jest jej mało, Joanna dozuje nam ją w ograniczonych dawkach, to jej obecność odczuwamy z różną intensywnością. Ona pisze o słabości, o lekarstwach i potrzebnych środkach. Pojawiają się pieniądze, bo wszystko kosztuje. Różne terapie, bo takowe są potrzebne. I recepty, na lepsze jutro. I na szczęście.


„Chustka” to wycinki z codzienności, chwile, które zostały, gdy jej już nie ma. To pustka wypełniona jej słowami. Choć ona próbowała być optymistką, ciężko doszukać się optymizmu w sobie poznając jej historię. Poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, okrucieństwa pokrętnego losu narzuca nam się samo w trakcie lektury. Patrzymy na kobietę, której przyszłość została odebrana w cholernie nieludzki sposób, która pozbawiona została jutra. Tak strasznie mi żal.



Ten dziennik przepełniony został emocjami. To ring, na którym spotkały się różne uczucia, zdarzenia, wspomnienia, fragmenty codzienności. Niekończąca się walka. Joanna stara się jednak natchnąć nas optymizmem, zachęca do przewartościowania życia, stanowi przykład. Ona kochała życie. A my?