środa, 26 lutego 2020

Lee Child "Zgodnie z planem"




Autor: Lee Child
Tytuł: Zgodnie z planem
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 416
Gatunek: powieść sensacyjna







Kiedy Reacher dostrzega starszego mężczyznę w tarapatach, postanawia mu pomóc. Nie ma pojęcia, w co się angażuje i jakie skutki będzie miała podjęta przez niego decyzja. 

Jacka Reachera znam od lat. Wspólnie przeżyliśmy wiele przygód, zwiedziliśmy mnóstwo miejsc i wychodziliśmy z różnych opresji. Każda wyprawa dostarcza wspaniałych emocji i przyspiesza bicie serca. Choć nie zawsze wszystko idzie „Zgodnie z planem”.

Z czym kojarzy mi się Reacher? Z kłopotami, scenami walk, chaosem i zamieszaniem. Wszystko w dużych ilościach i na raz. Mocna sensacja w dobrym wydaniu. I w każdej książce Childa. Kiedy sięgam po kolejną z nich, dobrze wiem, czego się spodziewać. I choć może wydawać się to schematyczne i powtarzalne, to miło jest jednak móc za każdym razem przypomnieć sobie, jak działa Reacher i na kilka godzin zapomnieć o własnym świecie, by poczuć akcję i adrenalinę.

Child stworzył swojego bohatera i jego rzeczywistość w sposób bardzo dokładny i przekonujący, sprawiając, że całość nabrała dość realistycznego charakteru. Jego powieści w dużej mierze składają się z opisów walk, scen przemocy, nie brakuje brutalności i rozlewu krwi, jak przystało na lubiącego przygody byłego żołnierza. Za każdym razem, kiedy mam przyjemność ponownie sięgnąć po powieść tego autora, zaskakuje mnie, jak wiarygodnie potrafi to wszystko przedstawić- wyprowadzanie ciosów, posługiwanie się bronią, dźwięk cierpienia wszystkich wrogów.


Każda powieść to również dobrze przemyślana i interesująco poprowadzona fabuła. Mimo że akcja ma charakter sensacyjny, to jednak Child stara się wzbogacić ją nie tylko interesującymi, ale także ważnymi kwestiami. Dzięki temu całość staje się wyraźniejsza, bardziej angażująca i po prostu ciekawsza. Stanowi nie tylko źródło dobrej rozrywki, ale pozwala także nad pewnymi sprawami przez chwilę się zastanowić.

Czasami bywa łatwiej, a czasami trudniej, ale Reacher zawsze stawia na swoim. Droga do osiągnięcia celu zawsze jest jednak wyboista i skomplikowana, co przekłada się na zwroty akcji, sytuacje pełne napięcia, nieprzewidziane ofiary i wiele przemocy. Te elementy są charakterystyczne dla twórczości Childa, a każda nowa powieść z udziałem Reachera stanowi gwarancję, że te punkty zostaną krok po korku odhaczone z listy. I to właśnie jest w tym wszystkim najlepsze. Ta sympatyczna dawka przewidywalności i związanego z nią oczekiwania.

A jaki jest Reacher? Kto go poznał, ten już wie. Silny, waleczny i brutalny, ale także inteligentny i pomocny. I choć bywają momenty, kiedy zastanawiam się, czy taka postać rzeczywiście mogłaby istnieć i doszukuję się naciągania pewnych spraw, to nie da się ukryć, że jest takim moim literackim ideałem mężczyzny. I zawsze chętnie do niego wracam. 

Wspaniałe opisy i intrygująca fabuła sprawiają, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Child ma świetny, wyrobiony i dojrzały styl. Potrafi zaciekawić czytelnika i zatrzymać go. Dobrze wie, co chce przekazać i zawsze znakomicie sobie z tym radzi. Serdecznie polecam.

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.

piątek, 21 lutego 2020

Steve Cavanagh "Trzynaście"




Autor: Steve Cavanagh
Tytuł: Trzynaście
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 448
Gatunek: thriller prawniczy/kryminał






Wina Roberta Solomana wydaje się oczywista, a dowody wysuwane przeciw niemu ciężkie do podważenia. Coś w tej sprawie jest jednak bardzo nie tak. Czy to możliwe, by proces został ustawiony? Kto byłby odpowiedzialny za takie manipulacje?

Zeszłego lata spędziłam wspaniałą czytelniczą przygodę z “Wkręconymi”. Już wtedy byłam pod wielkim wrażeniem wyobraźni i talentu, jakimi Cavanagh pokierował się przy budowaniu fabuły. Czy znacie to uczucie, kiedy spotykacie się z twórczością danego autora po raz pierwszy i od razu wiecie, że to strzał w dziesiątkę i że od tej pory będziecie z niecierpliwością wypatrywać jego kolejnych książek? Dokładnie tak!

Po powieści „Trzynaście” oczekiwałam jeszcze więcej, po części dlatego, że akcja miała toczyć się wokół procesu sądowego. Uwielbiam za sprawą lektur przenosić się w mroczny świat prawa, obserwować oskarżających i obronę, patrzeć z jaką gracją manipulują publicznością, wykorzystując znane tylko im triki i sztuczki. Cavanagh spełnił moje oczekiwania punkt po punkcie, świetnie łącząc ze sobą wszystkie elementy i udowadniając, że proces sądowy wcale nie musi być ciężki, długi i rozwleczony, wręcz przeciwnie- może rozgrzać atmosferę do czerwoności, gdy zostanie wzbogacony zwrotami akcji, niedopowiedzeniami oraz obecnością seryjnego mordercy, który świetnie w sądową publiczność się wpasował.


Uwielbiam mocne historie, wypełnione nie tylko napięciem, ale także krwawymi zbrodniami i obrzydliwymi zabójcami. Im mroczniejsza wydaje się być dana książka, tym bardziej mnie przyciąga i magnetyzuje. W „Trzynastu” ta porcja okropieństw jest fantastyczna. Co ciekawe, autor nie stara się sparaliżować swojego czytelnika krwawymi opisami czy zalanymi krwią miejscami zbrodni. Nie. On starannie, chłodno i umiejętnie przedstawia działania podejmowane przez kogoś, kto potrzebę zabijania nosi w sobie i działa przede wszystkim w celu zaspokojenia własnych dziwnych pragnień. Autor nie usprawiedliwia, ale stara się pokazać motywy. Sama świadomość, że tacy ludzie mogą żyć wśród nas robi ogromne wrażenie, a ich spryt, inteligencja i determinacja w dążeniu do celu budzą obawę.

Ta kreacja wielokrotnego zabójcy z pewnością okazała się najmocniejszym punktem tej historii. Warto jednak dodać, że i z budowaniem innych sylwetek Cavanagh nie miał żadnego problemu. W powieści nie brakuje charyzmatycznych i odważnych bohaterów, bardzo prawdziwych i obdarzonych realistycznymi cechami. Z przyjemnością podążałam za Eddiem Flynnem- nieposkromionym obrońcą głównego podejrzanego.

Nowa powieść autora zaskoczyła mnie wielokrotnie. Rozwojem akcji, kolejnymi zwrotami, skomplikowaną fabułą, obecnością interesujących bohaterów, intrygującym procesem sądowym, a także niebanalnym śledztwem. Choć rzadko mi się to zdarza na jej lekturę poświęciłam sporą część nocy, w myśl zasady „jeszcze tylko jeden rozdział”. Ale im bardziej angażowałam się w tę opowieść, tym trudniej było mi ją odłożyć na półkę. „Trzynaście” to lektura znakomita, spełniająca wszystkie warunki obowiązkowe dla niepokojącego thrillera i dobrego kryminału. Ciężko do czegokolwiek się przyczepić. Chciałabym, by każda mroczna opowieść, po którą sięgam, byłaby choć w połowie tak satysfakcjonująca.  

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 17 lutego 2020

Rachel Abbott "Zmuszona, by zabić"




Autor: Rachel Abbott
Tytuł: Zmuszona, by zabić
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 424
Gatunek: thriller psychologiczny






Mark i Evie wydawali się parą jakich wiele. Spokojne życie, dzielenie obowiązków, wspólne dziecko. Nikt nie wie jednak, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. A tragiczną przeszłość całkiem łatwo ukryć…

Do tej pory miałam okazję przeczytać tylko jedną książkę Rachel Abbott. Dość dawno temu. A jednak wciąż pamiętam, jak dobre wrażenie zrobiła na mnie fabuła stworzona przez tę autorkę. Nie widziałam powodu, żeby czekać dłużej na kolejne spotkanie. Szczególnie, gdy na horyzoncie pojawiła się pierwsza część nowej serii- intrygująca ciekawym pomysłem i zapraszająca kuszącą okładką.

Thrillery to jeden z tych gatunków, po które sięgam zawsze i wszędzie. Niezależnie od tego, jaki mam humor czy też co czytałam poprzednio. Nic nie ma dla mnie znaczenia, kiedy pojawia się możliwość poznania pełnej napięcia i mrocznej historii. A ta, którą Abbott oferuje tym razem, właśnie na taką się zapowiadała. Żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności, od razu to powiem, a nawet wykrzyczę: tak, ta powieść to strzał w dziesiątkę!

Nowa książka autorki świetnie się zapowiada, a kiedy już dostanie od nas szansę, nie pozwala by to pozytywne wrażenie choć na chwilę się zatarło. Nie ma tu miejsca na wahanie, niedopowiedzenia czy przerwy w lekturze. Historia wciąga od pierwszego rozdziału i aż do końca nie pozwala, by zwolnić obroty. Duże znaczenie podczas lektury miał dla mnie fakt, że całość podzielono na trzy części, a każda z nich prezentuje nam tę opowieść z nieco innej strony, uwzględniając inne aspekty i pozwalając spojrzeć na opisywane wydarzenia z nowej perspektywy. Takie przedstawienie historii to również kolejne zwroty akcji i zmiany fabularne, które zawsze są mile widziane.


Rozwój powieści to także gwarancja pojawiających się sekretów i tajemnic, jakie główne bohaterki pozwalały sobie latami ukrywać. Uwielbiam thrillery budowane w ten sposób, by czytelnika aż skręcało z ciekawości i by próbował on na własną rękę wszystko zrozumieć i sprytnie dopasować. Choć książkę czytało mi się znakomicie od początku, to mniej więcej od połowy już nie mogłam się od niej oderwać, a wolny dzień i brzydka pogoda szczególnie sprzyjały układowi typu „wygodne zasiedzenie w łóżku z fantastyczna historią”.

Z wielkim zainteresowaniem podążałam także za głównymi bohaterkami opisywanego dramatu. Abbott postarała się by przedstawione postacie nie tylko wzbudzały ciekawość, ale wybrzmiewały ludzkimi cechami i nakłaniały do uważnego czytania i snucia refleksji. Temat powieści okazał się bardzo zajmujący, ale udział takich bohaterek sprawił, że książka nabrała rozmachu i żywych barw. W tworzeniu kreacji postaci przejawia się nie tylko doświadczenie i talent autorki, ale także pewna życiowość i dojrzałość, które nadają im realizmu i autentyczności.

Powieść nie byłaby tak dobra, gdyby nie świetny styl Abbott i odpowiednie zakończenie. Te dwa elementy okazały się znakomitym dopełnieniem dla pozostałych kategorii charakteryzujących świetny thriller- wartkiej akcji, mrocznej historii, zaskakującej ofiary, istotnych motywów i głębokiego zaskoczenia.

„Zmuszona by zabić” to najlepsza mroczna opowieść, jaką przeczytałam w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Rzadko mi się to zdarza, ale celowo porównałam ją z innymi powieściami, które znalazły się na mojej liście czytelniczej. I mówię to z pełnym przekonaniem- warto poświęcić jej swój czas, bo nie ma takiej możliwości, żebyście poczuli się rozczarowani.   

Do przeczytania książki zainspirował mnie portal www.czytampierwszy.pl.

sobota, 15 lutego 2020

Harlan Coben "O krok za daleko"




Autor: Harlan Coben
Tytuł: O krok za daleko
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 448
Gatunek: thriller/kryminał







Simon szuka swojej córki od miesięcy. Mężczyzna jest gotowy wybaczyć jej całe wyrządzone zło, byle tylko wróciła do domu. Poszukiwania okazują się jednak o wiele bardziej skomplikowane, niż mógłby przypuszczać, a nowe ślady zmuszają Simona do podjęcia trudnych i złych decyzji.

Nieprzyjemna pogoda i szarówka za oknem szczególnie sprzyjają lekturze mrocznych i niepokojących historii. A czyta się je jeszcze lepiej, kiedy towarzyszy nam gwarancja sukcesu, związana z sięganiem po twórczość ulubionych autorów. Książki Cobena są dla mnie takim lekiem na całe zło, wiem bowiem, że zawsze mogę w nich znaleźć dokładnie to, czego szukam- intrygująca fabułę, zwroty akcji i sensowne zakończenie.

Tym razem nie mogło być inaczej. Książkę od początku czyta się dobrze i szybko, a kolejne rozdziały tylko utwierdzają w przekonaniu, że mistrz nie wyszedł z formy. Śledząc bohaterów powieści, naprzemiennie analizujemy kilka wątków, co pozwala nam łatwiej i szybciej się zaangażować, utrzymuje zainteresowanie i skłania do szukania rozwiązania na własną rękę. Bardzo cenię taki sposób opowiadania kryminalnych historii, stopniowe ujawnianie prawdy, niespieszne łącznie faktów, nowe tropy.

„O krok za daleko” to powieść, przy której nie sposób poczuć znużenie. Autor bardzo dba o to, by czytelnik stale czuł się zaintrygowany i zaskoczony. Ciekawy temat został dobrze zrealizowany, zapewniając nam nie tylko sporą dawkę rozrywki, ale także będąc podłożem dla pojawiających się refleksji. Temat zaginięcia dziecka nie tylko daje autorowi możliwość wykazania się, ale także budzi sporo emocji. Cieszę się, że Coben wykorzystał tę szansę i pokazał, że wciąż ma swoim fanom wiele do zaoferowania.


Choć bywały momenty, kiedy rozwój akcji wydawał mi się nieco naciągany, a zachowanie głównego bohatera trochę niewiarygodne, to nie można zapominać, że nigdy nie wiemy, jak zachowamy się w ekstremalnych sytuacjach, dopóki życie nie wystawi nas na próbę. Autor często stawia swoich bohaterów na krawędzi, pozwalając, by posunęli się oni do ostateczności. Niemniej okrutnie potraktował uczestników nowej powieści, pokazując ich z różnych perspektyw i obdarowując ich najlepszymi i najgorszymi cechami. Taka kreacja bohaterów dodaje całości autentyczności.

Książki Cobena to powieści mroczne, niepokojące i z charakterem. Tym razem autor również przelał na kartki swego dzieła sporą dawkę podnoszących adrenalinę i budzących zaciekawienie emocji, pozwalając by rozwój fabuły okazał się nieprzewidywalny i intrygujący. Świetne połączenie poszczególnych wątków, wprowadzenie nowych postaci, fabularne niespodzianki- tych elementów w książkach autora nigdy nie brakuje. I choć niektórzy zarzucają mu schematyczność (i być może mają trochę racji), to czy faktycznie może stanowić to przeszkodę w przypadku dobrej historii? Nie wydaje mi się.

„O krok za daleko” to kolejny dowód na to, że Cobenem nie można się znudzić. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłabym rozstać się z jego twórczością, a każda nowa książka stanowi dla mnie niespodziankę. Jak już wspomniałam, dla mnie to nazwisko jest gwarancją kryminalnego sukcesu. Tak, jestem jego wierną fanką.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.


poniedziałek, 10 lutego 2020

Quentin Greban, Helene Delforge "Miłość" [recenzja przedpremierowa]




Autor: Quentin Greban, Helene Delforge
Tytuł: Miłość
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 72
Gatunek: literatura piękna 






Choć książka Grebana i Delforge opowiada o uczuciu najlepiej znanym i najczęściej opisywanym, to jednak robi to w sposób niecodzienny. Miłość widziana ich oczami zaskakuje i zadziwia. Nie znajdziemy tutaj jednej historii. Ale możemy znaleźć coś o każdym z nas i dla każdego. Fragmenty, urywki, kawałki. Każda strona tej powieści zdaje się opowiadać inną historię. Ale wszystkie się łączą i przecinają, natrafiając na swej drodze na miłość, będącą najpiękniejszym drogowskazem.

Czym jest miłość? Kiedy możemy jej oczekiwać? Czy zawsze jest słuszna? Czy szukać jej należy tylko w wielkich gestach? Krótkie opowiastki i urocze anegdotki odpowiadają nam na te pytania. Krótkie, ale mądre. Rwane, ale zaskakująco kompletne. „Miłość” jest trochę jak poezja, a trochę jak zbiorek opowiadań. Ważne słowa z mądrym przesłaniem.

Mimo że publikacja jest bardzo krótka, to wiele można z niej wynieść i mocno zapada ona w pamięć. W dużej mierze dlatego, że oprócz wartościowych historyjek, została bogato ozdobiona różnego rodzaju rysunkami i grafikami. Niektóre są drobne, inne duże i kolorowe. Wszystkie jednak ładnie zgrywają się z tekstem, oferując czytelnikowi lekką i przyjemną rozrywkę.

„Miłość” dobrze się czyta i dobrze ogląda. Przyjemnie jest trzymać ją w rękach. Warto mieć ten tytuł na swoich półkach. Nie tylko z okazji zbliżających się Walentynek. Tak po prostu. A może by tak kogoś tą książką obdarować? Polecam.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

niedziela, 9 lutego 2020

Sarah Bailey "Mroczne jezioro"




Autor: Sarah Bailey
Tytuł: Mroczne jezioro
Wydawnictwo: Editio Black
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 456
Gatunek: thriller 







Na brzegu jezioro zostaje znalezione ciało miejscowej nauczycielki aktorstwa. Kobieta była bardzo ceniona i lubiana, wydawało się, że nikt nie życzy jej złego. Kim zatem był sprawca? Co doprowadziło go do ostateczności?

“Mroczne jezioro” to pierwsza część cyklu z detektyw Gemmą Woodstock. Jak to zazwyczaj bywa w takich przypadkach, autorka sporo miejsca poświęciła życiu prywatnemu głównej bohaterki oraz jej przeszłości. Nie ukrywam, że momentami towarzyszyło mi lekkie znużenie tym skupieniem na wątkach romantycznych i związkach Gemmy. Czasami odnosiłam wrażenie, że jest tego za dużo i że przez to całość nabiera bardziej obyczajowego (niż kryminalnego) charakteru. Rozumiem jednak, że to rzecz charakterystyczna dla początków cyklu i w takiej sytuacji nie mam do Bailey pretensji.

Jak już wspomniałam, sporo miejsca w książce zajmuje tematyka relacji pani detektyw z mężczyznami, dawniej i obecnie. Choć nie jestem pewna, czy rzeczywiście było to konieczne w takiej ilości i wydaje mi się, że powieść została przez to mocno złagodzona, to całość czyta się na tyle dobrze, że ciężko mieć poczucie żalu czy straty. Bailey pisze bowiem ciekawie, umiejętnie łącząc poszczególne wątki. Jej pióro pracuje na najwyższych obrotach, zapewniając czytelnikom porcję solidnej rozrywki. Mogę Was zapewnić, że kiedy już rozpoczniecie lekturę, niełatwo się z nią rozstać.

Fabuła powieści rozgrywa się w małym mieście. W miejscu, gdzie wszyscy wydają się wiedzieć wszystko. Mroczne wydarzenia ciągną się cieniem za bohaterami, sekrety z przeszłości i trupy w szafie mają się dobrze. Autorka znakomicie oddała klimat dusznej, małomiasteczkowej atmosfery, która męczy i dręczy powieściowe postacie. W takich warunkach bardzo ciężko coś ukryć. A jednak gdzie tam czai się nieuchwytny zabójca lubianej nauczycielki. Chowa się bardzo dobrze, nie pozwalając sobie na cień podejrzeń.


Bailey prowadzi nas uliczkami małego miasta, wśród czujnych spojrzeń. Choć brzmi to bardzo przewrotnie, wszystkowiedzący sąsiedzi niczego nie dostrzegli. Piękna nauczycielka żyła na obrzeżach społeczeństwa, dbając o prywatność i strzegąc swych tajemnic. W takich okolicznościach nie jest łatwo wpaść na jakikolwiek trop, o czym raz po raz przekonuje się Gemma. Bardzo podoba mi się takie przedstawienie śledztwa, pokazanie jak wiele muszą poświęcić detektywi, by trafić na podejrzanego i zrozumieć jego motywy. Nic nie zostało im podane na tacy, a fabuła w żadnym przypadku nie przypomina przekoloryzowanych telewizyjnych hitów.

Jeśli zaś chodzi o samo morderstwo, to i w tym miejscu ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Sprawa jest początkowo trudna do zrozumienia, ale nie została przesadnie skomplikowana. Wątki świetnie się łączą, a autorka nie zostawia nas z żadnymi pytaniami. Warto docenić, jak dobrała swojego mordercę, pozwalając by przesłanki, którymi się kierował, wzbudziły w czytelniku duże emocje. Ważne miejsce zajmują też sekrety głównej bohaterki, a jej przewinienia z przeszłości poznawane na przemian z głównym tematem, dodają całości charakteru i sprawiają, że staje się bardziej interesująca.

„Mroczne jezioro” to sympatyczna powieść łącząca w sobie dobrze poprowadzony wątek kryminalny z elementami cenionymi w książkach obyczajowych. Całość czyta się szybko i przyjemnie. Podczas lektury czuć, że autorka wiedziała, co chce przekazać czytelnikowi i świetnie sobie z tym poradziła.

Za możliwość poznania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Editio Black.

środa, 5 lutego 2020

Nadine Dorries "Anioły z Lovely Lane"




Autor: Nadine Dorries
Tytuł: Anioły z Lovely Lane
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 488
Gatunek: literatura współczesna 







Pięć młodych kobiet żyjących w trudnych czasach i jedno wspólne marzenie.

“Anioły z Lovely Lane” to pierwszy tom serii. Serii, dodać trzeba, niezwykłej, bowiem opowiadającej o interesujących bohaterach, ciekawych miejscach i trudnych czasach. Takie połączenie sprawia, że fabuła intryguje od samego początku, a kolejne rozdziały magnetyzują czytelnika i nie pozwalają mu się od opisywanej historii oderwać.

Fabuła powieści rozgrywa się z 1953 roku. Autorka dobrze zarysowała powojenny klimat, ukazując ludzkie nastroje, gospodarcze braki i próbę podniesienia się kraju z kolan. W tych czasach często brakowało również rąk do pracy, a konkretnie personelu medycznego. Książka Nadine Dorries to opowieść o pięciu młodych, sprytnych i pełnych zapału kobietach, które marzyły o nauczeniu się pracy w zawodzie pielęgniarki. I dostały swoją szansę- w elitarnej szkole St Angelus.

Bez wątpienia zarys książkowych postaci to największa zaleta tej lektury. Choć całość wypadła niezwykle interesująco i przekonująco, to właśnie ta plejada bohaterek zrobiła na mnie największe wrażenie. Nie jest łatwo stworzyć charakterystykę dla takiej grupy, żyjącej w takich czasach. Pokazać każdą z tych dziewcząt, zarysować miejsca, w jakich żyły i emocje, które im towarzyszyły. Dorries pięknie oddała ich różnorodność, nie zapominając jednak o tym, co je łączyło.


To, co również może urzec w tej historii, to klimat elitarnej szkoły. Panujące tam surowe zasady, konieczność podporządkowania się, próba znalezienia swojego miejsca, relacje między uczennicami- te elementy nadawały całości charakteru, działały na wyobraźnię i pozwoliły poczuć się tak, jakbyśmy i my na chwilę przenieśli się na korytarze tego specyficznego miejsca. A podróż ta okazała się nie tylko ciekawa, ale również wartościowa i pouczająca. Śledząc losy dziewcząt mamy bowiem okazję poznać jasne i ciemne strony wykonywanego przez nie zawodu i zmian wprowadzanych w medycynie.

Autorka tworząc tę historię postarała się, by zapadła ona w serca czytelniczek. Interesujący temat i świetny styl znakomicie łączą się z emocjonalną stroną opowieści. Nie brakuje tutaj bowiem wzruszeń. Po ciężkich dniach na twarz powraca uśmiech. Przez kolejne strony przewija się cała seria barwnych uczuć. Nie brakuje też wątków romantycznych.

„Anioły z Lovely Lane” to świetne rozpoczęcie cyklu o młodych pielęgniarkach i bardzo kusząca propozycja poznania kolejnych części.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 3 lutego 2020

Joanna Podgórska "Spróchniały krzyż"




Autor: Joanna Podgórska
Tytuł: Spróchniały krzyż
Wydawnictwo: Wielka litera
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 288
Gatunek: literatura faktu







“Spróchniały krzyż” to książka nie tylko ważna, ale również aktualna. Kwestie związane z polskim kościołem stają się nabierać mocniejszego wyrazu z każdym dniem. Silny charakter tej instytucji sprawia, że łatwo poczuć się wobec niej bezsilnym. Szczególnie, kiedy próbujemy nabrać dystansu, trochę się odciąć lub o swojej niewiarze mówimy wprost. Taka walka wydaje się być z góry skazana na niepowodzenie.

I w dużej mierze o tym pisze Podgórska. O mocnej pozycji władz kościelnych i ich niezgodzie na jakiekolwiek ustępstwa. O tym, jak religia rozgościła się w innych sferach życia. O terrorze jaki religijni przywódcy sieją w szkołach i parafiach. I problemach związanych z wyrażeniem sprzeciwu. Mogłoby się wydawać, że autorka nieco wyolbrzymia, ciężko bowiem uwierzyć, że dotarliśmy do miejsca, w którym niewiele można już zrobić, a próby buntu wiążą się z konsekwencjami. A jednak.

Podgórska przytacza wiele sytuacji szokujących i niewyobrażalnych. Swoje poglądy opiera na konkretnych przypadkach. Nie stara się czytelnika na siłę zaszokować, nie pozwala sobie na szarganie dobrego imienia. Autorka opowiada o sytuacjach z życia wziętych, których bohaterzy zostali przez władze kościelne potraktowani w okropny sposób. Momentami ciężko było mi uwierzyć, że historie z kolejnych rozdziałów rzeczywiście mogły mieć miejsce, ale przecież sama pamiętam, że nie zawsze na tej szkolnej religii było miło, a przygotowania do bierzmowania okazały się prawdziwym horrorem, nie wspominając już o wizycie księdza po kolędzie  w czasach podstawówki i srogim odpytywaniu ze znajomości modlitw…


Z polskim kościołem nie jest dobrze. Nie ma co się oszukiwać. Wiele się mówi i słyszy, ale wszelkie próby dyskusji i wprowadzenia jakichkolwiek zmian wiążą się  obrazą majestatu. To zaszło zdecydowanie za daleko. Wspaniale, że znajdują się osoby, które nie boją się wyrażać swojego zdania głośno. Niby mamy prawo do wolności słowa, no ale wiadomo. Czytając reportaż Podgórskiej bardzo się cieszyłam, że mieszkam obecnie za granicą, gdzie nikt nie robi z chodzenia do kościoła wielkiej sprawy, a wiara nie musi być na pokaz. To nasza indywidualna decyzja i nikt nie powinien czuć się z tego powodu piętnowany. A jak będzie dalej? Zobaczymy.

„Spróchniały krzyż” to mocna i dająca do myślenia książka. Dla czytelników lubiących poważne tematy i ciężkie dyskusje.

Za przesłanie książki do zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.