Tytuł: Miała umrzeć
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 320
Gatunek: thriller psychologiczny
Dwie kobiety. Dwie rodziny. Dwa domy. I dwadzieścia
lat różnicy między ich historiami.
“Miała umrzeć” to kolejna książka Ewy Przydrygi. Powieść,
przy której spędziłam deszczowa sobotę. Prawdę mówiąc, chętnie spędziłabym przy
niej nawet ładny dzień, rezygnując z innych rzeczy, bowiem lektura ta okazała
się lepsza, niż mogłabym przypuszczać. Siłą rzeczy nasuwają mi się porównania
do „Bliżej niż myślisz”- pierwszego tytuły autorki, jaki miałam okazję poznać. Ale
ten okazał się o wiele lepszy, nie mam tej opowieści nic do zarzucenia.
W swojej najnowszej książce autorka przedstawiła
interesującą i wiarygodną historię spotkania pewniej ofiary z pewnym mordercą. Splot
wydarzeń sprzed lat, tajemnicza przeszłość, ogrom zagadek i pragnienie zemsty
doprowadziły do nieprzewidzianych okoliczności, zapewniając mi tym samym kilka
godzin w intrygującym towarzystwie ciekawej, ale nieprzekombinowanej historii. Połączenie
wspomnianych już motywów okazało się wspaniałym pomysłem, a powiązanie
łagodnego thrillera z elementami książki obyczajowej znakomicie się sprawdziło.
W powieści od początku sporo się dzieje, a uwagę w
dużej mierze przyciąga dwutorowa narracja, w której głos zabierają dwie
bohaterki. Splecenie ich losów, ukazanie powiązań między nimi oraz wskazanie
podobieństw i przeciwieństw bardzo wzbogaciło opowieść. Obydwie kobiety zyskały
w moich oczach, a kiedy dowiedziałam się, co rzeczywiście je łączy, byłam
bardzo zadowolona, że autorka pomyślała o takim poprowadzeniu akcji.
„Miała umrzeć” to subtelny, kobiecy thriller, skupiony
nie na samym morderstwie, ale bazujący na emocjach, dających do myślenia
motywach i wykorzystujący nietypowe rozwiązania. Naprawdę dobrze bawiłam się
przy tej historii, mam wrażenie, że autorka wykorzystała w tym przypadku całą swoją
wyobraźnię, styl i potencjał, oferując kompletną i dopracowaną całość, która
śmiało może przypaść do gustu większemu gronu odbiorców. W tej historii jest i
krwawo i emocjonalnie. Młodość rządzi się swoimi prawami, a dorosłość wcale nie
oznacza, że przeszłość odchodzi w niebyt i życie staje się łatwiejsze.
Sporo miejsca w książce poświęcono kwestii
poszukiwania swojej tożsamości i próbie zrozumienia samego siebie. Myślę, że to
tematy szalenie ważne, potrzebne i aktualne. Takiej problematyki nigdy nie jest
w powieściach zbyt wiele. Dobrze się o niej czyta i łatwo się z tymi kwestiami
utożsamia. Czasami po prostu trudno znaleźć swoje miejsce, niezależnie od
wieku, płci czy okoliczności.
„Miała umrzeć” to bardzo dobra historia, w której
świetny pomysł pięknie łączy się z dojrzałym stylem, a wyczucie w
przedstawieniu emocji bohaterek i psychologiczny rys świetnie uzupełniają
całość. To jedna z tych książek, o których można wiele powiedzieć, ale warto
też nieco przemilczeć i zachować dla siebie. I w tym momencie chcę Was zostawić
z kilkoma niedopowiedzeniami, by w ten sposób dodatkowo Was zmotywować do
sięgnięcia po tę opowieść. Polecam.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Jak tylko skończę czytać książkę, którą czytam obecnie, zabieram się za ten tytuł.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię thrillery psychologiczne i będę miała tę książkę na uwadze:)
OdpowiedzUsuń