Tytuł: Echo
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 638
Gatunek: horror
Wyprawa w Alpy miała być dla niego kolejną przygodą. Kochał
górską wspinaczkę, potrzebował nowych wyzwań, pragnął adrenaliny. Tym razem
jednak podążanie za marzeniami sprowadziło na niego prawdziwy koszmar.
“Echo” to książka, której nie zapomnę bardzo długo. W dużej
mierze dlatego, że naprawdę mną wstrząsnęła. Już pierwsze kartki sugerowały, że
będzie to przerażająca lektura, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Im dłużej
czytałam, tym większy niepokój czułam. Opisywane obrazy nie chciały zniknąć
sprzed oczu, a nocne wyjście do łazienki stało się dużym wyzwaniem.
Od bardzo dawna podczas lektury nie towarzyszyły mi
podobne odczucia. Jestem strachliwa, unikam horrorów. Tym razem jednak skusił
mnie temat książki. Mroczne góry, wymagające poświęceń wspinaczki, tajemnicze
wydarzenia. Po prostu nie mogłam się oprzeć. Choć sama okładka zdaje się
stanowić najlepszą rekomendację dla lektury i zapowiedź, czego się spodziewać,
dałam się zaskoczyć. I brnęłam w tę historię, przyciągana jakąś dziwną energią,
niczym książkowi bohaterzy, na których Maudit podziałała jak magnes.
Heuvelt fantastycznie oddał siłę i piękno natury. Podążając
za nim miałam przed oczami olbrzymie szczyty, groźne lodowce, paraliżujące
zimno i wizję wielkiego niebezpieczeństwa. Książkowe obrazy i opisy trafiały
prosto w moje serce i mocno działały na wyobraźnię, bo przecież mocno czerpały
z życia. Niepokonana siła żywiołu to coś, o czym wiele się mówi i słyszy. A ta
opowieść wydawała się tak przekonująca, jakby autor opisywał to, czego sam
doświadczył lub co sam zobaczył.
Akcja książki rozgrywa się na śnieżnych szczytach, a
główny bohater to zapalony alpinista. Ktoś, kto nie potrafi żyć bez ryzyka i
adrenaliny, wciąż balansując na granicy, igrając z życiem i tańcząc ze
śmiercią. Nie rozumiem tak ryzykownych pasji, nie mieści mi się w głowie
zainteresowanie tak wymagającymi sportami. Aczkolwiek podczas lektury byłam w
stanie na chwilę postawić się na miejscu Nicka. Mając przed oczami piękno
górskich szczytów, czując wdychany wraz z powietrzem chłód, mając potrzebę
pokonywania własnych słabości, zaczęłam rozumieć, akceptować i szanować. Lubię książki,
które, niezależnie od gatunku, uczą, dają do myślenia i kierują spojrzenie na
inne tory.
„Echo” rozgrywa się na kilka płaszczyznach. Obserwujemy
wydarzenia zarówno z punktu widzenia głównego bohatera, jak i jego chłopaka. Mamy
szansę dowiedzieć się nieco więcej o każdym z nich, poznać ich uczucia, słabości,
błędy. Powieściowa historia wykracza daleko ponad górskie szczyty. Heuvelt
skupia się także na tym, co kryje się w umysłach i sercach bohaterów. Autor miesza
prawdę z fantazją, łączy zbrodnię z karą, pozwala, by teraźniejszość i
przeszłość walczyły ze sobą o pierwsze miejsce. W tej książce nic nie jest
oczywiste, a śledząc kolejne rozdziały łatwo zwątpić w swój osąd i rozsądek.
Powieść naprawdę mnie przekonała, a może i pokonała,
czy zgubiła. Wdarła się w mój umysł, rozpanoszyła, zagłuszając rozum i trzeźwe
myślenie. Za każdym razem wciąż na nowo zaskakiwała strasznymi obrazami, których
nie mogłam się pozbyć. Przeraziła, zszokowała, namieszała w głowie. Z pewnością
zostanie ze mną (we mnie?) na dłużej.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Mam ją na czytniku.
OdpowiedzUsuń