Tytuł: Pożegnanie z bronią
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2023
Liczba stron: 376
Gatunek: literatura piękna
Czy w czasie wojny można się zakochać? Czy poryw serca
może stłumić dźwięk wojennego ostrzału?
Choć najczęściej i najchętniej sięgam po książki
kryminalne, to historie wojenne oraz wątki miłosne również nie są mi obce. To
właśnie na tych kwestiach opiera się „Pożegnanie z bronią”- znana, doceniana, klasyczna,
a przede wszystkim ponadczasowa opowieść Ernesta Hemingwaya.
Sporo można by powiedzieć o tej powieści, ale na pewno
nie można uznać ją za lekką, łatwą i przyjemną. Nie od początku udało mi się ja
polubić. Lektura przychodziła mi z pewnym trudem. Wymagała skupienia i uwagi.
Ale kiedy już się jej poświęciłam, zaczęłam doceniać to, czym autor postanowił podzielić
się z czytelnikami. W tym miejscu warto zaznaczyć, że „Pożegnanie z bronią”
zostało w pewnym stopniu oparte na przeżyciach pisarza i jego wojennych
doświadczeniach.
Mam wrażenie, że książkę warto jest ocenić z różnych
perspektyw, inaczej patrząc na wątek wojenny, a inaczej na miłosny. Ten
pierwszy w moich oczach wypada zdecydowanie lepiej. Autor pozwala nam przez
chwilę doświadczyć tego, co przeżywali żołnierze na froncie I Wojny Światowej.
Mamy szansę razem z nimi udać się na pole walki, ale także spędzić moment na
pogaduszkach o kobietach, podzielić się jedzeniem, nawiązać przyjaźnie. Tę
część książki oceniam bardzo dobrze. Hemingway mnie poruszył i wpłynął na moją
wyobraźnię.
Kwestia miłosna to już zupełnie inna historia. Choć to
ten wątek wysuwał się często na prowadzenie, w moich oczach zdecydowanie nie
zająłby pierwszego miejsca. Podoba mi się, że autor postanowił skupić się na
emocjach i pokazać, że w czasie wojennej zawieruchy także można pokochać, a ta
miłość może pozwolić przetrwać. Ale… Dawno nie czytałam tak kiepskiej historii
miłosnej. Płaska, nieprzekonująca, przekoloryzowana, mało realistyczna. I
przede wszystkim oparta na błahych dialogach. Bardzo mnie to zmęczyło, a każda
kolejna rozmowa między bohaterami była jak cichy szept, by tę książkę porzucić.
Do gustu całkiem przypadł mi styl autora. Podczas
lektury nie odczułam, że mam do czynienia z książką prawie stuletnią. Narracja
miała całkiem swobodny i dość przyjemny wydźwięk, oczywiście jak na ciężar
poruszanych tematów.
Nie mogę powiedzieć, bym żałowała czasu spędzonego przy tej historii. Podoba mi się sposób, w jaki Hemingway przedstawił wojnę, spojrzenie na głównego bohatera, sceny z pola walki i spoza niego. Klasyka zdecydowanie powinna gościć w rękach czytelników. Ale bardzo trudno pogodzić mi się z tą książkową miłością. Nie tak to powinno wyglądać.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.
Książka zaciekawiła mnie. Zapisuję sobie tytuł.
OdpowiedzUsuń