Tytuł: Uwięzieni
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2024
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller
Katastrofa samolotu i grupa ludzi czekających na
ocalenie. Prosty przepis na sukces powieści?
Dobrze pamiętam, jak ciepłe uczucia obudziła we mnie
poprzednia książka autorki. Zupełnie, jakbym czytała ją wczoraj. Prowadzona
ciekawością zwyczajnie musiałam sięgnąć po kolejny tytuł, który wyszedł spod
pióra T. J. Newman. Piękne wspomnienie czytelniczej satysfakcji i wspaniałej
przygody wiązało się również z wielkimi oczekiwaniami. Czy autorce udało się je
spełnić?
„Uwięzieni” to książka, która rozpoczyna się mocnym
akcentem i do ostatniej sceny nie zwalnia już tempa. W jej przypadku nie trzeba
liczyć na przyspieszenie akcji czy dawkowanie napięcia. Newman proponuje nam
bowiem ekstremalną czytelniczą rozrywkę, przypominającą w swej postaci jazdę
kolejkę górską. Z jednej strony czujemy ekscytację i adrenalinę, z drugiej zaś
strony strach zaciska nam gardło, a niepewność nieco studzi zapał. Czytałam
kolejne rozdziały popędzana własnym niezmierzonym zainteresowaniem, a jednak
czułam olbrzymie napięcie i obawy spowodowane rozwojem akcji.
Zdecydowanie nie można powiedzieć, by w tej historii
wszystko szło po myśli bohaterów. Właściwie Newman nie ma dla nich litości.
Kiedy pomyliśmy o najgorszym możliwym scenariuszu w opisywanej na stronach
powieści historii, mamy pewne wyobrażenie piekła, jakie autorka zgotowała
książkowym postaciom. Nawet gdybym bardzo chciała, to trudno byłoby mi zaliczyć
tę książkę do serii typu „żyli długo i szczęśliwie”. Newman zapewniła
czytelnikom niezwykłe emocje kosztem ciężkich i traumatycznych wydarzeń, w
których rolę główną zajmowali przedstawieni przez nią bohaterzy.
Wiele razy nie mogłam uwierzyć, jak trudny scenariusz
dla nich przygotowała. Na każdym kroku czekała na nich nowa pułapka, kolejna
przeszkoda, nieprzyjemny zwrot akcji czy smutna niespodzianka. Czytając podobne
lektury zakładamy, że bohaterzy zostaną uratowani w spektakularny sposób,
wychodząc z opresji cało i z pewną dozą satysfakcji. Newman sprawiała natomiast
wrażenie, jakby sama nie wierzyła w ich powodzenie i celowo utrudniała im każde
działanie. Kolejne rozdziały pokonywałam z wielkim zainteresowaniem i pewnym
smutkiem. Jak to wszystko się zakończy? Co jeszcze mogła wymyślić ta odważna i
błyskotliwa autorka?
Swoja drogą Ci zgnębieni i poszkodowania bohaterzy
tworzyli niezwykłą gromadę. Newman postarała się, by nikt z nas nie mógł
przejść obok nich obojętnie. Ich cechy charakteru, wady i zalety oraz
podejmowane decyzje sprawiały, że podczas lektury łatwo było mi znaleźć dla
nich ciepłe uczucia lub też wręcz przeciwnie. Sprawiali wrażenie ludzkich,
żywych, realistycznych. I choć opisywana historia nie ma dużej szansy na
powtórzenie się w rzeczywistości, to odnalazłam w niej tyle autentyczności, by
przekonała mnie i przytłoczyła.
Duże wrażenie zrobiły na mnie wszystkie opisy i przedstawienie
wydarzeń. Autorka znakomicie poradziła sobie z wytłumaczeniem czytelnikom
różnych szczegółów technicznych, tak, by nie czuli się przytłoczeni czy
niedoinformowani. Jednocześnie zrobiła to w sposób przejrzysty, przyjemnym i
zrozumiałym językiem. Ta zdolność operowania słowem, dobieranie wyrazów tak
niewymuszenie i lekko sprawia, że książka czyta się praktycznie sama.
Nie spodziewałam się, że ta historia zrobi na mnie tak piorunujące wrażenie. Dobry pomysł, intensywny rozwój akcji, znakomita plejada bohaterów oraz świetna narracja składają się na dopracowaną i intrygującą opowieść. Czytało mi się wspaniale. Nie byłam w stanie się oderwać. Polecam z całego serca.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Cieszę się, że książka wywarła na Tobie tak dobre wrażenie, bo sama niedawno ją kupiłam i będę czytać.
OdpowiedzUsuń