piątek, 22 listopada 2024

Steve Cavanagh "Obrona"

 


Autor
: Steve Cavanagh

Tytuł: Obrona

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 384

Gatunek: thriller prawniczy 




Nie ukrywam, że moim numerem jeden w kwestii pisania thrillerów prawniczych jest John Grisham. Uwielbiam pisane przez niego książki i nigdy nie waham się przed sięgnięciem po kolejny tytuł. Jakiś czas temu poznałam natomiast kogoś, kto mógłby stanowić dla niego dobrą konkurencję. Steve Cavanagh i jego cykl z Eddiem Flynnem to po prostu coś niesamowitego.

„Obrona” to pierwsza część tej mrocznej, przewrotnej i niesamowitej serii. Do tej pory poznałam dalsze części cyklu, jednak czas najwyższy, by przekonać się, jak zaczyna się ta historia. A zaczyna się znakomicie. Od mocnych wydarzeń, które nie tylko momentalnie przykuwają uwagę, ale również pozwalają czytelnikowi bliżej poznać postać Eddiego. Moim zdaniem jest ona fenomenalna. Cavangh stworzył pełnokrwistego bohatera, któremu daleko jest do ideału. Eddie ma na swoim koncie szereg potknięć i większych błędów, a kiedy już jest gotowy, by w końcu na nowo poukładać swoje życie, na jego drodze staje rosyjska mafia z naprawdę dużymi oczekiwaniami.

Akcja książki rozpoczyna się szybko i intensywnie. Autor ani przez chwilę nie oszczędza swojej postaci, pozwalając by na naszych oczach przeżywała olbrzymi dramat. Choć Eddie szybko zdobył moją sympatię, to  jego książkowe problemy sprawiły, że wprost nie mogłam oderwać się od lektury. Mroczny początek powieści zapowiada intrygującą i niepokojącą przygodę i rzeczywiście byłyby to niezwykle celne określenia dla tej historii. Interesująca, przewrotna, pełna napięcia i obfitująca w niespodzianki. Właśnie taki powinien być dobry thriller.

Z wielką przyjemnością i dużym zainteresowaniem obserwowałam rozwój wydarzeń. Cavanagh dobrze wie, co robi. W każdym rozdziale oferuje czytelnikom kilka apetycznych, mrocznych kąsków, stale podsycając apetyty na więcej. Igra z bohaterami i bawi się z nami. Jego książka przypomina niepokojącą rozgrywkę, w której nie obowiązują żadne uczciwe zasady, a wygrać może tylko ten, kto wykaże się błyskotliwością i odwagą. Rozwój akcji przynosi spore zaskoczenie, a wyczyny głównego bohatera śledzimy z pobłażliwym uśmiechem i nutą niedowierzania, ale to naprawdę wspaniała rozrywka.

„Obrona” to nie tylko bardzo dobry thriller prawniczy, ale także wspaniałe otwarcie serii. Podczas lektury czytelnik jest zaintrygowany opisywanymi wydarzeniami i podejmowanymi przez Eddiego decyzjami. Obserwujemy, zastanawiamy się, próbujemy przewidzieć kolejny ruch, a to wcale nie jest takie proste. Szybko zmierzamy do końca, usilnie pragnąc poznać zakończenie, w duszy wesoło podśpiewując na myśl, że to przecież dopiero pierwsza część, więc możemy niedługo spotkać się z Eddiem ponownie.

Książka Cavanagh to gruntownie przemyślany, dobrze zaplanowany i znakomicie spisany thriller. Kwestie związane z prawem stanowią tutaj świetnie uzupełnienie dla fabuły. Przedstawione zostały w taki sposób, by nie zmęczyć czytelnika, ale go zainteresować. Całość nie pozostawia miejsca na pytania czy uwagi. Jeśli lubicie tego typu historie, to serdecznie polecam. Weźcie ten tytuł pod uwagę w swoich czytelniczych planach.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros. 

niedziela, 17 listopada 2024

Maria Kuncewiczowa "Tristan 1946"

 



Autor
: Maria Kuncewiczowa

Tytuł: Tristan 1946

Wydawnictwo: Marginesy

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 384

Gatunek: klasyka





Czuję czasami potrzebę, by zmierzyć się z klasyką. Poświęcić czas starszym historiom, dzięki nim obserwować zmiany, które zaszły w obyczajach czy języku. Tym razem sięgnęłam po jeden z utworów Marii Kuncewiczowej, „Tristan 1946”. Historia, pozornie prosta i przewidywalna, okazała się nie tylko poruszająca i refleksyjna, ale również istotna i aktualna.

Dzieło tej uznanej autorki stanowi połączenie kilku ważnych i ponadczasowych tematów. Na stronach powieści znajdziemy odwołania do czasów II Wojny Światowej, przybliżenie lubianych i cenionych kwestii obyczajowych oraz intrygujące nawiązanie do historii Tristana i Izoldy. Takie przewrotne zestawienie mogłoby budzić pewne obawy i rzeczywiście taki czytelniczy niepokój się u mnie pojawił. Choć na początku towarzyszyła mi niepewność dotycząca wartości tej książki, ta dość krótka opowieść okazała się ważna i dająca do myślenia.

Nigdzie przecież nie zostało powiedziane, że takie różnorodne i nietypowe tematy nie mogą się przyciągać, uzupełniać i ze sobą współgrać, o czym autorka zdaje się dobrze wiedzieć. Nie potrafiłabym powiedzieć, która z tych spraw najbardziej mnie zainteresowała i najsilniej przywiązała do tej książki.

Chętnie wracam do tematyki dotyczącej II Wojny Światowej, wierząc, że należy pamiętać, pogłębiać wiedzę, rozmyślać i rozmawiać. Kuncewiczowa wykorzystała ten temat subtelnie i delikatnie. W urywkach wspomnień, fragmentach rozmów. W dużej mierze bardziej skłaniając nas do wyobrażania sobie poszczególnych wydarzeń niż bazując na odważnych opisach i brutalnych scenach. Zmierzyła się z tym i poradziła sobie znakomicie. Ale to jednak nie ta kwestia utrzymała uwagę i skłoniła mnie do poświecenia czasu temu tytułowi.

Moje zainteresowanie utrzymało przedstawienie kruchych i smutnych relacji między matką i synem. Młodym mężczyzną, na którym ciążyło wojenne piętno i niemłodej już kobiecie, która wiodła zupełnie inne życie w Anglii. Ich stosunki, tak wątłe, przepełnione niezrozumieniem, wypaczone przez czas i nieobecność… Nostalgia, niepewność, słabość. Te emocje szalenie mnie poruszyły i dały mi do myślenia. Czy można nadrobić to, co się straciło? Czy można naprawić te zniszczone więzi? Z wielką uwagą śledziłam rozwój tej delikatnej relacji między matką a synem i to właśnie ten wątek okazał się dla mnie w przypadku tej książki najistotniejszy i najbardziej zajmujący.

Kuncewiczowa zaproponowała swoim czytelnikom interesujące odniesienie do historii Tristana i Izoldy. Moim zdaniem sprawdziło się ono, jako środek pogłębiający wartość historii. Interpretacja autorki stanowiła swoiste wzbogacenie zaoferowanej czytelnikom opowieści. I miało to swój urok. Ale nie do końca mnie przekonało.

Choć pierwsze wydanie książki ukazało się w 1967 roku i widać pewne różnice językowe, nie stanowiły one problemu w moim odbiorze lektury. Książkę czytało się dobrze i przyjemnie.

„Tristan 1946” to intrygujący tytuł, który mimo upływu czasu zachował sporą aktualność i pewną świeżość. Książka jest wartościowa i stanowi dobrą bazę dla przemyśleń. Moim zdaniem jest znacznie lepsza niż wiele tytułów ukazujących się obecnie na rynku wydawniczym.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy. 

środa, 13 listopada 2024

Harlan Coben "Pomyśl dwa razy"

 


Autor
: Harlan Coben

Tytuł: Pomyśl dwa razy

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 383

Gatunek: kryminał/thriller  




Odkąd pamiętam uwielbiam książki Harlana Cobena. Każda kolejna opowiada znakomitą, zaskakującą i niepokojącą historię, wspaniale prezentując wszystkie elementy, które powinien zawierać pierwszoligowy thriller czy soczysty kryminał. „Pomyśl dwa razy” to nowa książka i nowa gwarancja znakomitej czytelniczej rozrywki. Choć lata mijają, Coben nie osiada na laurach i wciąż zachwyca swoich czytelników.

Nowy tytuł autora to dwunasta już część przygód Myrona Bolitara. Świetnej, dopracowanej i przewrotnej serii kryminalnej. Możliwość ponownego spotkania się z cenionymi  i lubianymi bohaterami przyniosła mi dużą przyjemność. Coben stworzył bowiem w tej serii plejadę fantastycznych, barwnych i różnorodnych postaci, obok których po prostu nie można przejść obojętnie. Sama sympatia byłaby jednak niewystarczająca, by utrzymać czytelnicze zainteresowanie, o czym autor dobrze wie.

Może właśnie dlatego nie oszczędza książkowych bohaterów, raz za razem wikłając ich w trudne wybory i sytuacje bez wyjścia? W każdej z powieści stanowiących część serii kładzie im na barkach nowe ciężary i bezlitośnie rzuca im kłody pod nogi. A jak oni radzą sobie z przeciwnościami losu? Wspaniale, choć często dochodzi do rozlewu krwi. Mimo że „Pomyśl dwa razy” to już dwunasta książka dotycząca Myrona Bolitara i jego przyjaciół, wciąż nie czuję znudzenia czy przesytu. Ten cykl dalej kojarzy mi się z dobrą zabawą i przyjemną rozrywką.

Od początku ukazywania się tej serii bohaterom wiele się przydarzyło. Dzięki pomysłom Cobena każdy z nich dużo przeszedł. Podoba mi się, że autor pozwala sobie na przypominanie czytelnikom wydarzeń z przeszłości, odświeżając im w ten sposób pamięć. Z drugiej zaś strony taki zabieg świetnie sprawdza się w przypadku osób, które przygodę z tymi bohaterami dopiero zaczynają. Retrospekcje i powroty do wydarzeń sprzed lat zagwarantują, że niczego nie pominą i nic im nie umknie.

Mimo że rozprawianie o bohaterach książki to czysta radość, nie można zapominać, że to zaledwie jedna z zalet tej historii. A trzeba przyznać, że tym razem Coben wyjątkowo się postarał, oferując czytelnikom skomplikowaną zagadkę na najwyższym poziomie. Poświęciłam jej rozwiązaniu dużo czasu, uwagi i koncentracji. Założyłam, że skoro poznałam tak wiele książek kryminalnych i thrillerów, to szybko się uporam ze śledztwem i wytypuję podejrzanego. Tymczasem nic bardziej mylnego.

Autor oddał w ręce czytelników niepokojącą, przewrotną, pełną napięcia i budzącą obawy opowieść, w której nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać. Można poświęcić jej wiele wieczorów i wiele przemyśleń, ale zwyczajnie nie jesteśmy w stanie samodzielnie rozgryźć przygotowanej przez autora zagadki. Coben kluczy, zmienia bieg akcji, stawia wiele znaków zapytania, wskazuje różnych podejrzanych. Wydaje się świetnie bawić. A my bawimy się razem z nim.

Nie bez powodu tak lubię i szanuję tego autora. Bardzo łatwo jest go wychwalać i znajdywać mocne strony jego historii. Nie ma natomiast do czego się w tym przypadku przyczepić. Bardzo polecam ten tytuł.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.