Autor: Jakub Małecki
Tytuł: Horyzont
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 336
Gatunek: literatura piękna
On wciąż przeżywa misję w Afganistanie, każdego dnia
próbując uporać się z obrazami, które ma przed oczami mimo upływu lat. Ona
mierzy się z rodzinną tajemnicą, żyjąc życiem rodziców, zamiast swoim własnym. A
jednak coś ich łączy.
Choć polska literatura wciąż budzi u mnie czasami
uczucie niepewności, to dobrze wiem, że po książki Jakuba Małeckiego można
sięgać w ciemno. Ciężko znaleźć drugiego autora, który potrafi w taki sposób
pisać o świecie i ludziach, oddawać emocje, skłaniać do refleksji, sięgać po
najgłębiej skrywane w nas bolączki i wspomnienia. Tak właśnie w moim odczuciu
powinna wyglądać literatura piękna.
Nie od początku ta powieść mnie urzekła. Przekornie porównywałam
ją do „Rdzy”, która najlepiej zapisała się w mojej pamięci. I nie do końca
mogłam zrozumieć, do czego autor dąży, co planuje osiągnąć. Ale kiedy przestałam
rozmyślać, a zaczęłam bardziej angażować się w lekturę, to szczerze polubiłam
jej treść i doceniłam pomysł. Bo „Horyzont” to powieść po części o każdym z
nas.
Mimo że nigdy nie miałam podobnych doświadczeń, jak
bohaterzy powieści, to raz po raz odnosiłam wrażenie, jakby to była książka o
mnie. Małecki bowiem z wielkim talentem obnaża żale i strachy. Pisze o tym, co
wywołuje lęk u jego postaci, ale ciężko nie poczuć, że w dużej mierze to dotyka
nas samych. Bo choć mamy inne przeżycia i wspomnienia, to emocje i niepokoje
pozostają podobne. A i życie wiedziemy jakby takie samo.
Ten realizm, tak mocno dający w kość, najbardziej przyciąga
mnie w historiach autora. Nie jest łatwo napisać książkę, która może działać na
czytelnika w taki sposób. Zmusić go do przeżywania i myślenia. Nakłonić, by
postawił się na miejscu bohaterów, a może i przeanalizował swoje własne. Momentami
czułam się tak, jakby opisywał życie moje lub moich bliskich, a przecież my nie
byliśmy na wojnie…
Szalenie ciekawe jest, jak Małecki dobiera swoich
bohaterów, stawiając ich naprzeciw siebie trochę na zasadzie podobieństwa, a
trochę kontrastu. I On i Ona snuli swe historie, tak różne, ale niemniej
piękne. O każdym z nich można by wiele powiedzieć, bo autor nie zostawia w tym
miejsce czasu na wątpliwości, stawiając przed czytelnikiem bohaterów szczerych,
realistycznych, wielowymiarowych. Nie sposób pozostać obojętnym na to, co
przeżywają i jakie decyzje podejmują, szczególnie w tym przypadku narracji
pierwszoosobowej, która pozwala lepiej wczuć się w ich problemy.
Wyrazisty i dojrzały styl autora sprawia, że całość
wydaje się być jeszcze bardziej imponująca. W tej pozornie prostej i nieco
sennej narracji niczego nie brakuje. Każde słowo wydaje się być przemyślane, a
wulgaryzmy, choć mocne, to jednak dodają całości charakteru i siły. Nie ma
miejsca na przesadę i próbę zaskoczenia czytelnika. I w tym stylu kryje się
samo życie.
„Horyzont” to piękna, przemyślana i dopracowana
historia. Chętnie bym o niej napisała więcej, z przyjemnością bym porozmawiała.
Z drugiej strony te refleksje po lekturze chciałabym zatrzymać dla siebie, te
silne emocje przeżywając tam w środku. Przeczytajcie, pomyślcie, przyrównajcie
do własnych opowieści. Nie dajcie się namawiać. Nie pożałujecie.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości księgarni internetowej selkar.
Od tej książki planuję w tym roku rozpocząć poznawanie twórczości tego autora.
OdpowiedzUsuń