Tytuł: Mroczne wyznania
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller psychologiczny
Mówi się, że o swoich problemach łatwiej opowiedzieć
nieznajomym. Tylko co zrobić, kiedy nasze sekrety trafią w nieodpowiednie ręce?
Wszelkiej maści thrillery nigdy mi się nie nudzą. Szczególnie
w tym okresie roku, gdy chłodne popołudnia i długie noce sprzyjają zostaniu w
domu z kubkiem ciepłej herbaty, ulubionym kocem i dobrą książką. „Mroczne
wyznania” zapowiadały się dobrze, dlatego chętnie zaufałam tej historii. Czy żałowałam
tego w trakcie lektury? Zdecydowanie nie.
Pierwsze strony i początkowe rozdziały przykuły moja
uwagę i wzbudziły zainteresowanie. Moim zdaniem dobre thrillery powinny być
zbudowane właśnie w taki sposób, by przyciągać czytelnika silnym akcentem już
we wprowadzeniu do fabuły. Unger rozpoczęła swą historię interesująco, dając
nadzieję na klimatyczną i pełną emocji opowieść, choć pierwsze wydarzenia
wyglądały całkiem niewinnie i nie zapowiadały tego, co czekało na mnie w
kolejnych rozdziałach.
Autorka dość szybko przeszła do rzeczy. Nie zapychała
stron zbędnymi w mojej opinii wątkami, nie wzbudzała znużenia czy
zniecierpliwienia, nie zapominała, że to napięcie jest najbardziej pożądaną
częścią książki. Stopniowo ujawniała nowe informacje, sprawiając, że gromadzące
się w mojej głowie pytania, zatrzymywały mnie przy książce. Pragnąc poznać
odpowiedzi nie odkładałam książki, a przeczucie, że mogę rozwiązać zagadkę
samodzielnie pogłębiało zainteresowanie i sprawiało, że wyobraźnia zaczynała
działać na szybszych obrotach. Uwielbiam ten stan zaangażowania i przeniesienia
się na czas lektury do książkowego świata.
Duże znaczenie w przypadku „Mrocznych wyznań” ma
element zaskoczenia. Unger dba o to, by czytelnik nie poczuł się zbyt pewnie. Chętnie
zmienia bieg wydarzeń, subtelnie ujawnia kolejne fakty, intryguje decyzjami
podejmowanymi przez bohaterów. Choć zagłębiałam się w tę lekturę z założeniem,
że potrafię to wszystko rozgryźć, okazało się to o wiele trudniejsze i bardziej
skomplikowane, niż mogłabym przypuszczać. Autorka bowiem trzymała w zanadrzu kilka
niespodzianek, które wyciągała z rękawa niczym najsilniejsze karty w talii. Umiejętnie,
przekonująco i z wielką gracją bawiła się ze mną w kotka i myszkę, raz po raz
udowadniając, że przy tworzeniu i pisaniu tej książki spisała się na medal.
„Mroczne wyznania” wydały mi się autentyczne i
realistyczne. Motywy wykorzystane w tej opowieści przełożyły się nie tylko na powiew
świeżości, ale także w pewien sposób zachwiały moją równowagę i poczucie
spokoju. Autorka bowiem uświadomiła mi, że w życiu nigdy nie możemy być niczego
pewni, a czasem zwyczajna, grzecznościowa rozmowa może doprowadzić do tragedii.
Mocny psychologiczny akcent, konieczność przemyślenia sobie pewnych spraw,
emocje narastające podczas czytania- to wszystko złożyło się na mocną,
klimatyczną i mroczną historię.
Książkowe wydarzenia poznajemy z różnych perspektyw. Bohaterzy
zostali sprawiedliwie podzieleni prawem do wypowiedzi. Dzięki temu mamy
możliwość poznać ich lepiej. Choć może taka narracja wprowadza jeszcze więcej
zamieszania, niedopowiedzeń i kłamstw? Trudno za nimi nadążyć, trudno im w
pełni zaufać, trudno ich jednoznacznie ocenić. Unger stworzyła interesujące,
barwne i kompletne kreacje postaci.
„Mroczne wyznania” to naprawdę dobra lektura. Dość zagmatwana,
ale przyjemna w odbiorze. Intrygująca i znakomicie napisana. Łatwo się w niej
zaczytać i znaleźć coś dla siebie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Mam nadzieję, że ta książka będzie na Legimi, bo jestem jej naprawdę bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuń