Tytuł: Porzuceni
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 352
Gatunek: kryminał
Zwłoki zwierząt i ludzi. Razem. Zakrwawione. Zakopane.
Zmaltretowane. Nie za głęboko i nie za daleko. Czy morderca chciał, by zostały
łatwo odnalezione? Jakie są jego motywy? Kim jest?
Dobrze pamiętam, wrażenie, jakie wywarł na mnie
“Martwy ptak”, pierwsza przeczytana przeze mnie lektura Kaźmierczaka.
Intensywna, pomysłowa, mroczna- to tylko kilka zalet, które przychodzą mi
akurat do głowy, bez problemu jednak byłabym w stanie wymienić więcej plusów
tej książki. W tym momencie warto jednak skupić się na „Porzuconych”. Czy ten
tytuł również będę wspominała z takim uczuciem?
Powieść rozpoczyna się mocnym akcentem, kryminalnym
przytupem zapraszając czytelnika w niepokojący świat. Już pierwsze rozdziały
wskazują, że autor nie będzie miał litości dla swoich odbiorców, zapewniając im
sporo brutalności, obrzydliwości i krwi. Osobiście lubię takie trudne i ciężkie
historie, a mój apetyt na podobne rozwiązania nigdy nie słabnie. I
rzeczywiście, strony książki wypełnione zostały satysfakcjonującą, w moim
przekonaniu, ilością dających do myślenia i niemalże oburzających scen i
obrazów.
Podczas lektury odnosiłam wrażenie, że autor dobrze
się przygotował do pisania i wszystko sobie odpowiednio wcześniej przemyślał, a
teraz po prostu na spokojnie i z pewnością siebie przelewa pomysły, refleksje i
emocje na papier. Ciężko było mi doszukać się zawahań i niedociągnięć.
Odniosłam natomiast wrażenie, że pisanie daje autorowi nie tylko przyjemność
czy frajdę, ale także spełnienie i satysfakcję. To właśnie tych odczuć doszukałam
się w sprawności językowej i lekkości w realizowaniu wizji i wybranego
kierunku.
„Porzuceni” to interesujące kryminalne śledztwo, które
opiera się na kilku wątkach. Na naszych oczach mniej i bardziej doświadczeni
funkcjonariusze oraz detektywi amatorzy poszukują winnego, sprawcy zbrodni na
dzieciach i zwierzętach. Dokąd doprowadzi ich ta sprawa? W którym miejscu
połączą się wszystkie tropy? W czasie czytania czułam zaciekawienie. Rozwój
akcji natomiast wywoływał u mnie potrzebę szukania winnego na własną rękę.
Zastanawiałam się nad jego motywami i celami.
Nowa książka Kaźmierczaka w interesujący sposób łączy
cechy kryminału i powieści obyczajowej. Społeczno- psychologiczne tło okazało
się interesujące, choć momentami przyćmiewało główny temat. Niemniej, dobrze,
że autor poszedł w tę stronę, dzięki czemu pogłębił wartość całości i sprawił,
że każdy mógł w tym tekście znaleźć coś dla siebie.
Przyjemne odczucia mam także w kwestii kreacji
bohaterów. Wraz z rozwojem akcji łatwo się przekonać, że są inni, niż mogliśmy
wcześniej sądzić. Nie tak prosto zbudować sobie opinię na ich temat, zdają się
sporo zachowywać dla siebie i w autentyczny sposób łączą dobre i złe cechy,
dzięki czemu nabierają przekonującego charakteru.
Szczerze mówiąc, „Porzuceni” nie podobali mi się tak
bardzo, jak „Martwy ptak”. W poprzedniej książce autor ustawił sobie poprzeczkę
bardzo wysoko i prawdopodobnie z tego powodu tym razem moje oczekiwania były za
duże. Ta historia również ma wiele zalet i dużo mocnych punktów, jak wyobraźnia
autora, mocna fabuła czy wypracowany styl pisania. Ale czegoś mi zabrakło. Czy
przekonacie się na własnej skórze, o czym mówię i co autor miał na myśli?
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Widziałam na Legimi, więc pewnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń