Tytuł: Wyspa zaginionych dziewcząt
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2023
Liczba stron: 448
Gatunek: literatura współczesna
Duże pieniądze, głębokie tradycje i zaginiona
nastolatka. Zapraszam na rajską wyspę.
“Wyspa zaginionych dziewcząt” znacząco różni się od
poprzednich książek Alex Marwood. Choć nie można jej odmówić pewnego uroku, to
jednak w tym wypadku fabuła bardziej kojarzy się z powieścią obyczajową. Trudne
tematy i niewygodne kwestie wysuwają się na pierwszy plan, w dużej mierze
tłamsząc już i tak dość oszczędny ślad thrillera.
Zazwyczaj mam sporo pretensji do autorów, którzy
przyzwyczajają czytelników do dobrych i niepokojących opowieści, a następnie, w
kolejnych historiach, w taki sposób wygładzają akcję. Marwood kojarzy się
przecież z mocną fabułą, niepokojącym klimatem i wieloma niespodziankami. Tutaj
niewiele się ostało z tych elementów charakterystycznych, ale… Książkę czyta
się na tyle dobrze, że można przymknąć oko.
Fabuła powieści rozgrywa się na eleganckiej,
obarczonej tradycjami, niewielkiej wyspie. Celowo użyłam takiego sformułowania,
bowiem autorka bardzo chętnie pokazuje, jak głęboko sięgają tutaj dawne obyczaje,
wierzenia miejscowych i przyjęte legendy. Właśnie ta część najbardziej mnie
zainteresowała. Cofnięcie się w czasie i możliwość zrozumienia, na jakich
zasadach opiera się funkcjonowanie wyspy. Wydaje się, że mimo upływających lat,
mentalność mieszkańców pozostaje taka sama.
Marwood bardzo przekonująco oddala klimat wyspy i obowiązujące
nastroje. Wierzenia i tradycje, zakorzenione w ludziach, mogłyby przyprawić o
dreszcze. To one dodają tutaj odrobinę smaczku i pikanterii. Obserwując
mieszkańców, powoli wyciągamy wnioski i zaczynamy niespiesznie składać
wszystkie elementy w całość. Widzimy, że to tylko gra pozorów, cisza przed
burzą. Kolejne rozdziały subtelnie prowadzą nas w głąb wyspy, w kierunku
wszystkich sekretów.
Na stronach powieści współczesne wydarzenia przeplatają
się z przeszłością, oddając głos różnym bohaterom. To ofiary, myśliwi oraz echo
przeszłości. Taki sposób przedstawienia akcji i podzielenie narracji miedzy
poszczególnych bohaterów, sprawia, że całość wydaje się głębsza, bardziej interesująca
i wielowymiarowa. Nie bez znaczenia pozostają tutaj również wspomniane już
wątki obyczajowe, które także przekładają się na bardziej wartościowy charakter
całości.
„Wyspa zaginionych dziewcząt” jest zupełnie inna od
swoich poprzedniczek. Lżejsza, mniej mroczna, grzeczniejsza. Naprawdę niezła. Po
prostu nie pasuje do Marwood. Nie takich historii oczekują od niej czytelnicy.
Na pewno sięgnę po ten tytuł. Już czeka na moim czytniku.
OdpowiedzUsuń