Tytuł: Przypadek doktora Gilmera
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2024
Gatunek: reportaż
Liczba stron: 312
„Przypadek doktora Gilmera” to tytuł, któremu nie
mogłam się oprzeć. Już pierwsze strony utwierdziły mnie w przekonaniu, że
wybrałam słusznie, a kolejne rozdziały pogłębiały zainteresowanie, skłaniały do
zaangażowania i wywoływały refleksje. Choć po literaturę faktu sięgam
regularnie, nie przypominam sobie, kiedy ostatnio reportaż wywołał we mnie aż
tak silne, a przy tym bardzo skrajne, emocje. Publikacja Benjamina Gilmera to
wspaniały dowód na to, że życie pisze najciekawsze scenariusze.
Przeprowadzka do Karoliny Północnej i rozpoczęcie
pracy w niewielkiej wiejskiej przychodni miały być dla doktora Gilmera idealnym
wstępem do praktykowania medycyny rodzinnej. Wielką szansą na spełnienie marzeń
i rozwijanie się w wybranym przed laty kierunku. Już na początku tej przygody
spotkał się natomiast z pewną przeszkodą- legendą w postaci poprzedniego
doktora Gilmera. Uwielbianego, docenianego i podziwianego przez tamtejszą
społeczność. Tyle, że pierwszy doktor Gilmer zabił swojego ojca w okrutny
sposób.
Jak żyć w cieniu kogoś takiego? Jak dzielić z nim nazwisko? Jak rozpocząć życie w miejscu, w którym ktoś inny w taki sposób je sobie zniszczył i zakończył? To tylko kilka pytań, z którymi musiał zmierzyć się autor publikacji. Na miejscu ekscytacji i radości zaczęły pojawiać się strach, niepewność i paranoja. Lęk o bezpieczeństwo swoje i rodziny skłoniły Benjamina do przyjrzenia się tej sprawie i szukania odpowiedzi na dręczące wątpliwości. Jak to się stało, że rodzinny lekarz zmienił się w bezwzględnego mordercę?
„Przypadek doktora Gilmera” to próba zrozumienia
faktów i uporządkowania ich. Możliwość spojrzenia z innej perspektywy na opisane
wydarzenia. Sposobność, by wniknąć w umysł doktora, który z lekarskiej
przychodni trafił do więzienia. Autor książki rozpoczyna własne śledztwo,
usiłując dowiedzieć się, jak doszło do tej wstrząsającej zbrodni, w wyniku
której jego poprzednik udusił ojca, obciął mu palce i porzucił ciało, by
ostatecznie wszystkiego się wyprzeć. Benjamin Gilmer chce wysłuchać osądzonego
i jeszcze raz oddać mu głos.
Kolejne rozdziały publikacji to niezwykłe, intrygujące
i pełne niespodzianek medyczne śledztwo. Medyczne, bowiem oparte na tajemnicach
ludzkiego umysłu, próbie postawienia diagnozy i zrozumienia, co dolegało
poprzedniemu doktorowi Gilmerowi. Benjamin dość szybko doszedł do wniosku, że
duże znaczenia w przypadku tej zbrodni miała niezdiagnozowana wcześniej choroba
zabójcy. Co to za schorzenie? Jak wpłynęło na jego umysł? Czy może stanowić
usprawiedliwienie?
Opisana historia zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.
Nie mogłam się doczekać, by przekonać się, co jeszcze się wydarzy i w jaki
sposób rozwinie się ta opowieść. Czułam ogromne zaskoczenie spowodowane postawą
nowego doktora Gilmera, jego zrozumieniem, empatią, człowieczeństwem i
poświęceniem. W jego opowieści widać ogromny wysiłek, zaangażowanie i
poświęcony czas. Zmierzył się z czymś, co wydawało się przekraczać jego siły,
zawalczył o obcego człowieka. Wysłuchał go i spróbował zrozumieć.
„Przypadek doktora Gilmera” to bardzo trudna historia.
Poruszająca, emocjonalna, nieprawdopodobna. Niełatwo się z nią zmierzyć, ale z
pewnością warto. Benjamin Gilmer poświęcił się dla człowieka, którego nie znał.
My możemy chociaż poświęcić czas i uwagę jego opowieści.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarnemu.
Myślę że znajdę w sobie siłę, aby przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuń