Autor: Anna Potyra
Tytuł: Pchła
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 350
Gatunek: kryminał
Pięknie przystrojone miejsce zbrodni, brak śladów
sprawcy i stara fotografia, a to wszystko w okresie tak wyczekiwanego Bożego
Narodzenia. Kim jest zabójca i na czym polega, gra, którą właśnie rozpoczął z
komisarzem wydziału zabójstw?
Fabuła “Pchły” okazała się dla mnie na tyle
interesująca I niebanalna, że sięgnęłam po nią nie zważając na wszystkie
przykrości, które spotkały mnie ze strony polskiego kryminału. Zapomniałam o
obowiązującym dystansie i uzbroiłam się w zainteresowanie, skupienie oraz wolny
czas. Takie atrybuty przydały się i sprawdziły, bowiem od początku do końca nie
mogłam się wprost oderwać od tej książki.
W swej opowieści Potyra zdecydowała się wykorzystać
wątki wojenne, które szybko wysunęły się na pierwszy plan. Nie pamiętam, kiedy
ostatnio czytałam podobną powieść, a może nawet nie czytałam jej nigdy.
Uwielbiam kryminały, czytam ich wiele i czasami mam wrażenie, że nie można mnie
już niczym zaskoczyć. Tymczasem taki pomysł na fabułę okazał się dla mnie
idealny. Nie tylko nietypowy, ale również bardzo angażujący i przypominający o
wydarzeniach, o których nigdy nie powinniśmy zapominać.
„Pchła” rozpoczyna się mocnym akcentem i do samego
końca nie zwalania tempa. Kolejne rozdziały to intrygujące połączenie krwawych
zbrodni, zadziwiających motywów mordercy i wspaniałego, policyjnego śledztwa.
Przez długi czas nie sposób jest znaleźć powiązania między zbrodniami, ale im dalej
brniemy w tę lekturę, tym bardziej czujemy się jej treścią oczarowani. Nie ma
czasu na nudę czy znużenie, nie pojawia się zniecierpliwienie. Podążamy za
autorką szukając zabójcy i w międzyczasie zastanawiając się, kto rzeczywiście
odgrywa w tej historii rolę sprawcy, a kto ofiary.
Według mnie w kryminale, a raczej w dobrym kryminale,
nie może zabraknąć kilku elementów. Przede wszystkim mam na myśli przedstawione
zbrodnie. W „Pchle” mają one niezwykły charakter, zostały bowiem popełnione w
imię (pozornie) słusznych motywów. Oprócz tego wpisano w nie wielki żal, dużą
brutalność i chęć zemsty. Morderca przygotował dla swoich ofiar zadziwiający
plan, doprowadzając do tego, że strony powieści ginęły w mroku i spływały
krwią.
Nie da się ukryć, że to nie jest historia dla
czytelników o słabych nerwach. Opisywane
zbrodnie robią duże wrażenie. Autorce nie zabrakło wyobraźni i pomysłowości.
Wątki zostały ze sobą połączone spójnie. Całość natomiast wydaje się mieć niepokojąco
autentyczny charakter. Powieść ma bardzo emocjonalny wydźwięk. Zaskakuje na
każdym kroku. Pomysłem, jego realizacją, nowymi wątkami, zmianami biegu akcji.
A przede wszystkim szokuje tym wojennym wątkiem. I to w jak najbardziej
pozytywnym sensie.
Wspaniale w tę opowieść wpisali się także bohaterzy. I
w tym miejscu Potyra nie pozwoliła sobie na żadne potknięcia, przedstawiając
czytelnikowi grono pracowitych, zaangażowanych i inteligentnych postaci, które
na dodatek obdarzone zostały bardzo wiarygodnymi cechami. Wspaniale bawiłam się
mogąc podążać ich śladem i chętnie spotkałabym się z nimi ponownie.
„Pchła” to powieść, która mnie zachwyciła i przywróciła
mi wiarę w polski kryminał. Przyjemnie jest móc się przekonać, że na naszym
rodzimym rynku trafiają się takie perełki. Jestem przekonana, że każdy z Was
powinien po nią sięgnąć!
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Polecę mojej drugiej połówce. 😊
OdpowiedzUsuńCiągnie mnie do tej historii od dawna :)
OdpowiedzUsuńAleż tych polskich kryminałów ostatnio wychodzi.. na potęgę. Nie nadążam z czytaniem!
OdpowiedzUsuń