Tytuł: Dom klepsydry
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2024
Liczba stron: 448
Gatunek: kryminał
Uwielbiam kryminały i thrillery. Nigdy nie odmawiam
mrocznej i niepokojącej historii. Niestety lata spędzone w podobnych klimatach
sprawiły, że coraz lepiej radzę sobie z rozwiązywaniem książkowych zagadek i
coraz trudniej mnie zaskoczyć. „Dom klepsydry” w dużej mierze zwrócił moją
uwagę za sprawą swojej nietypowości.
Rubin zaoferował bowiem swoim czytelnikom dwie
historie zamknięte w jednej powieści. Z jednej strony obserwujemy rozwój
wydarzeń na maleńkiej wyspie Ray. Z drugiej strony natomiast przyglądamy się
pełnym napięcia dziejom rodziny Tooke’ów, zamieszkujących słoneczną Kalifornię.
Historie te można poznawać osobno ale cały majstersztyk utworu polega na tym,
że wzajemnie się uzupełniają. Mamy w tym przypadku do czynienia z tak zwaną
tetbeszką.
Nie kojarzę, bym wcześniej miała przyjemność
przeczytać kryminał wydany w takiej formie. Z wielkim zdumieniem i niemniejszą
ciekawością kilkakrotnie obracałam książkę, zastanawiając się, w jaki sposób
rozpocząć tę specyficzną czytelniczą przygodę. Pierwsza z przedstawionych
historii podobała mi się tak bardzo, że przedwcześnie zaczęłam obawiać się, że
ta druga może jej nie dorównać. Jednak już po kilku przeczytanych rozdziałach
kolejnej opowieści przekonałam się, że jest niemniej interesująca i zajmująca
niż jej poprzedniczka.
Rubin postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale
wspaniale poradził sobie z realizacją tego tematu. Czytelnicze wyzwanie
pokazało, że autor nie tylko posługuje się piękną fantazją i dobrym stylem, ale
również potrafi przelać swoje myśli na papier w taki sposób, by zainteresować
czytelnika. Obydwie opowieści zrobiły na mnie duże wrażenie, łącząc w sobie
wszystkie elementy, które powinny znaleźć się w dobrym kryminale i pełnym
napięcia thrillerze.
Na stronach książki poznajemy dwa zupełnie różne, ale
w podobny sposób interesujące, miejsca akcji. Mimo że więcej je łączy niż
dzieli, to ponura atmosfera, klimat niepokoju i intrygująca zbrodnia
umieszczają je na wspólnym miejscu na mrocznym podium. Podczas lektury
potrafiłam wyobrazić sobie, że znajduję się w każdym z nich i poczuć emocje
towarzyszące książkowym bohaterom.
W kwestii przedstawionych postaci Rubinowi również nie
można niczego zarzucić. W pierwszej historii główną rolę odgrywa młody lekarz,
w drugiej zaś początkujący aktor. Obydwaj bohaterzy wykazali się bystrością
umysłu, dużą przenikliwością i umiejętnością łączenia faktów. Obydwaj również
przeprowadzili znakomite amatorskie śledztwa, które w niczym nie odbiegały od
tych prowadzonych przez profesjonalnych detektywów, a nawet czyniły historie
jeszcze bardziej interesującymi.
Obydwie opowieści ukazały także nietypowe i skomplikowane
zbrodnie oraz sekrety rodzinne. Wspaniale bawiłam się próbując samodzielnie
wszystko połączyć, choć udało mi się to z mało satysfakcjonującym rezultatem.
Pełna napięcia lektura i wszystkie jej aspekty
przyniosła mi wiele przyjemności i pozwoliła wspaniale spędzić czas.
Chciałabym, żeby wszystkie publikowane kryminały i thrillery mogły być tak
dobre jak „Dom klepsydry” Rubina.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Jak najbardziej, przekonałaś mnie do lektury tej książki kochana.
OdpowiedzUsuń