Autor: Jenny Balckhurst
Tytuł: Ktoś tu kłamie
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller psychologiczny
Prawie rok po śmierci Eriki Spencer, twórca
anonimowego podcastu sugeruje, że to nie był wypadek. Jego zdaniem kobieta
została zamordowana, a on chętnie wyjaśni, kto za tym stoi. Co wydarzyło się
tamtej nocy? Co mają na sumieniu mieszkańcy Severn Oaks?
Jenny Blackhurst należy do tych autorek, po których
książki sięgam już w ciemno, bez chwili zastanowienia. Kilkakrotnie przekonałam
się bowiem, że pisarkę cechują fantastyczna wyobraźnia, duża pomysłowość i
świetny styl, które przekładają się na tworzenie interesujących i zaskakujących
thrillerów. „Ktoś tu kłamie” to najnowsza powieść autorki, moim zdaniem
najlepsza spośród tych, jakie pojawiły się do tej pory.
Gdyby ktoś zapytał mnie o najbardziej
charakterystyczny element twórczości tej pisarki, to odpowiedziałabym, że to
klimatyczne i pełne napięcia wykorzystanie sekretów przedstawianych w książce bohaterów.
Uwielbiam wszystkie tajemnice, niedopowiedzenia i przemilczenia, dlatego dla
mnie sposób budowania fabuły w oparciu o takie środki wspaniale się sprawdza. „Ktoś
tu kłamie” to powieść wypełniona sekretami od pierwszej do ostatniej strony. Każdy
z bohaterów ma coś do ukrycia, co prowadzi do sytuacji, w której wszyscy wydają
się podejrzani.
Warto dodać, że w operowaniu cudzymi sekretami
Blackhurst zasłużyła na miano mistrzyni. Autorka bowiem nie tylko potrafi tymi
kwestiami zainteresować i dzięki nim pogłębić czytelnicze zainteresowanie. Ona także
z prawdziwą finezją wodzi nas za nos, raz za razem udowadniając, że pewność
siebie zostawia nas w tyle. Pisarka przynajmniej dwukrotnie mnie zmyliła,
sugerując, że bohaterzy mają do ukrycia coś zupełnie innego niż w
rzeczywistości i śmiało podkreślając, że nie wszystkie niewłaściwe relacje i
błędy przeszłości muszą bazować na romansach, co zawsze narzuca się nam jako
oczywista oczywistość i pierwsza myśl.
Bardzo podoba mi się, w jaki sposób autorka
poprowadziła akcję powieści, która z każdym kolejnym rozdziałem stawała się dla
mnie bardziej interesująca. Próbowałam rozwikłać zagadkę i znaleźć jej
rozwiązanie na własną rękę, ale to wcale nie było łatwe zadanie. Blackhurst
stworzyła dość skomplikowaną, ale nieprzekombinowaną fabułę, w której naprawdę
łatwo się zatracić. Książka jest pełna napięcia opartego na tajemnicach,
których przybywa w zaskakującym tempie. Próba ich zrozumienia prowadzi
ostatecznie do finału, a zakończenie również wywołuje wiele emocji.
Ta powieść nie byłaby z pewnością tak dobra, gdyby jej
akcja rozegrała się w innym miejscu. Podpatrujemy mieszkańców małej
społeczności, którzy na pierwszy rzut oka pozostają w przyjacielskich relacjach
i wszystko o sobie wiedzą. Tylko czy na pewno? Czy niewielka odległość między
poszczególnymi domami pozwala sądzić, że nic się przed nikim nie ukryje? Niekoniecznie.
Czy grają w jednej drużynie czy wśród nich jednak jest zdrajca? Przekonajcie się
sami.
Autorka zachwyciła mnie także świetnym, dopracowanym i
dojrzałym stylem. Dzięki temu jej książki czyta się przyjemnie i szybko. Nie
nużą i nie męczą, lekki styl odciąża mocną fabułę. Wspaniała narracja
mobilizuje czytelnika, by nie rozstawać się w powieścią.
Tak, jak wspomniałam, każdy z bohaterów wydaje się
podejrzany. Dzięki temu ich charakterystyki nabierają mrocznego charakteru, a
skrywane sekrety dodają im głębi. Nawet najmilsza osoba spośród nich ma coś na
sumieniu. Bardzo podobała mi się ta niepokojąca grupa.
„Ktoś tu kłamie” to moim zdaniem najlepsza książka tej
autorki. To poruszająca lektura, która uświadamia czytelnikom, że nawet najgorsza
prawda jest lepsza od kłamstwa. Jak zalecano w powieści „Bądźcie szczerzy”…
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Właśnie dziś książka do mnie dotarła i z ogromną ciekawością zabieram się za nią już wkrótce. 😊
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki. Ta książka zapowiada się ciekawie, ale na razie nie przymierzam się do niej.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się intrygująca. Cenie autorów, który potrafią zmylić czytelnika, bo, wbrew pozorom, wcale to nie jest takie proste :)
OdpowiedzUsuń