Tytuł: Na zawsze, ale z przerwą
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 352
Gatunek: literatura współczesna
Elsie Porter zakochała się na zabój. Tych kilka
wspólnych miesięcy utwierdziło ją w przekonaniu, że Ben to miłość jej życia.
Ale los miał dla niej inne plany. Zaledwie kilka dni po ślubie mężczyzna zginął
w wypadku. Jak żyć po takiej tragedii? Jak zmierzyć się z końcem, który
nastąpił zaraz po początku?
„Na zawsze, ale z przerwą” to smutna i melancholijna
historia. To opowieść o największej stracie, jakiej można doświadczyć- o
śmierci ukochanej osoby. To dziennik umierania i rodzenia się na nowo. To także
dowód na to, jak przewrotne potrafi być życie. I choć śledzimy jedynie losy
książkowej bohaterki, to autentyczność i realizm tej powieści pozwalają poczuć,
jakbyśmy podążali śladem historii z życia wziętej.
Reid postarała się, by jej fabuła trafiła czytelniczki
prosto w serce i zmąciła ich umysł. Opisywane wydarzenia podziałały na moją
wyobraźnię, mocno mną wstrząsnęły i sprawiły, że postawiłam się na miejscu
Elsie. Każdy z nas prędzej czy później przeżyje podobna tragedię. Ta myśl
towarzyszyła mi podczas lektury, bardzo zasmucająca i bardzo prawdziwa.
Przesłanie książki, jej życiowość, możliwość zrozumienia, co przeszła główna
bohaterka- te elementy czynią tę opowieść zajmującą i przejmującą.
Literatura kobieca nie gościła u mnie ostatnio zbyt
często. Krótkie dni i dłuższe wieczory zdecydowanie sprzyjały mocniejszym
klimatom. Ten tytuł jednak nie pozwolił mi na obojętność. Trudny temat,
zainteresowanie rozwojem fabuły, obiecywane łzy- jak przejść obok tego bez
emocji? Choć na mojej półce pojawia się już zdecydowanie mniej tych kobiecych
tytułów, to wciąż lubię czasami się powzruszać. A w tym przypadku jest to jak
najbardziej możliwe, a nawet konieczne!
Reid prowadzi nas smutnym śladem wspólnych dni.
Pokazuje, jak rozwija się uczucie, by już nie zgasnąć. Radość mijających
miesięcy łączy z przygnębieniem tych nadchodzących. Przeszłość wiąże z
teraźniejszością, tworząc oszałamiający i emocjonalny kontrast. Kolejne
rozdziały przynoszą ogrom uczuć, których nie sposób czasami jednoznacznie
określić. Nasze odczucia łączą się z tym, co czuje Elsie. Jesteśmy z nią, by za
chwilę zająć jej miejsce i poczuć tę opowieść na własnej skórze.
Reid pisze dojrzale i emocjonalnie. Jej opowieść utkana jest z prawdziwych emocji i mówi o tym, co w życiu ważne. Autorka nadała swej historii bardzo szczery i osobisty charakter, można by pomyśleć, że sama przeżyła to, o czym nam opowiada. Całość chwyta za serce, napawa smutkiem. Ale jak to często bywa w przypadku takich historii, po burzy przychodzi spokój, a na smutnej twarzy pojawia się nieśmiały uśmiech.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości księgarni internetowej selkar.pl.
Trudna historia, ale lubię takie dojrzałe powieści. Muszę dać autorce szansę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie powieści tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka strasznie płakała na tej książce i powiedziała, że koniecznie muszę ją przeczytać. Skoro tak, to na pewno to zrobię.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Taylor Jenkins Reid, więc ta książka to moje MUST READ.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic tej autorki, ale mam w planach :)
OdpowiedzUsuń