Autor: Piotr Strzeżysz
Tytuł: Zaistnienia
Wydawnictwo: Bezdroża
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 144
Gatunek: literatura podróżnicza
Ciężko powiedzieć, o czym tak naprawdę są
“Zaistnienia”. To relacja z podróży, ale zupełnie inna, niż te, które możemy
obserwować w internecie, czy śledzić w wypowiedziach znanych podróżników. Piotr
Strzeżysz podróżuje bowiem po swojemu, mniej medialnie, a bardziej osobiście.
Ciesząc się z najmniejszych rzeczy i szanując to, co spotyka po drodze.
Autor książki przemieszcza się na rowerze. Taki sposób
pokonywania drogi jest w mojej ocenie niezwykły. Tak prosty, a przy tym
wymagający. Tak bliski natury i przez to piękny, a jednak momentami trudny i
niebezpieczny. Czytając kolejne rozdziały zastanawiałam się, czy ja też
mogłabym poznawać świat na dwóch kółkach. Bo ja również chciałabym pojechać
dalej i zobaczyć więcej. Ale chyba nie. Choć zatęskniłam za tymi godzinami na
rowerze, które spędzałam, jako nastolatka- za zbyt mocną opalenizną, wylanym
potem i zmęczeniem nogach, a przy tym
cudownym uczuciem wolności i swobody.
Właśnie takie emocje czułam podczas czytania. W tej
książce nie znajdziecie bowiem szczegółowych opisów każdego dnia podróży,
liczby przejechanych kilometrów, listy wydatków. To raczej zbiór wspomnień,
osób spotkanych na drodze, urywki z minionych dni. To świadectwo kontaktu z
przyrodą i człowiekiem. Coś, o wartości czego często zapominamy.
Strzeżysz chętnie dzieli się refleksją, mądrym słowem,
fragmentami upływającego czasu. Na kartach swojej książki zatrzymuje chwile i
momenty. Być może takie, o zatrzymaniu których my byśmy w takiej podróży nie pomyśleli.
Ale on zdaje się cieszyć małymi rzeczami, rozkoszować trudem i zmęczeniem,
realizować własne pasje. W takim podróżowaniu autor odnajduje spełnienie.
Zamienia stabilne życie na swoje dwa kółka. Dokarmia bezpańskie psy, nocuje w
wilgotnym namiocie, doznaje przyjemnych chwil z miejscowymi, ale cieszy się też
samotnością.
„Zaistnienia” to opowieść o małym człowieku w wielkim
świecie. Subtelna, dojrzała, piękna. Chciałbym móc, tak jak Strzeżysz,
porozmawiać z Indianami, zobaczyć z bliska uchatki, znaleźć schronienie na
posterunku policji. Doświadczyć rzeczy, których nie zapewniają podróże all
inclusive czy nawet urlopy realizowane samodzielnie, ale wygodnie. Ja korzystam
z samolotu i samochodu, nie zapuszczam się dalej, może zwiedzam tylko na pół
gwizdka. On wykorzystuje wszystko maksymalnie. I tego mu zazdroszczę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Bezdroża.
Tym razem chyba nie dam się namówić :)
OdpowiedzUsuńMimo zachęcającej recenzji, nie czuję, abym mogła odnaleźć się w tej książce.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię przeczytać książkę z relacjami z podróży w każdej formię więc być może w przyszłości przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com