Tytuł: Patrz, jak spadam
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 416
Gatunek: literatura współczesna
“Patrz, jak spadam” to historia pewnego zaginięcia i
poszukiwań, które nie mają końca. Na stronach powieści poznajemy zmęczonego,
ale zdeterminowanego ojca i podążamy za nim, by w zakamarkach Majorki znaleźć
odpowiedzi na dręczące go pytania. Co spotkało jego córkę? Jakie wydarzenia
doprowadziły do jej zaginięcia? Czy dziewczyna wciąż żyje?
Fabuła książki łączy w sobie kilka interesujących
wątków, które wspólnie tworzą intrygującą mieszankę. Z jednej strony powieść ma
bowiem dużą wartość o charakterze kryminalnym. Na naszych oczach odbywają się
poszukiwania nastolatki. Brakuje śladów, ale nie dobrych chęci. Ojciec pełniący
rolę prywatnego detektywa prowadzi również dodatkowe sprawy. A duszny i
nieprzyjemny klimat jest dodatkowo pogłębiony przez upalną atmosferę Majorki. Z
drugiej strony zaś książka ma świetny, obyczajowy ton. Autor znakomicie oddaje
uczucia ojca, towarzyszące mu emocje i nieustanne poruszenie. Na stronach
książki wraca do ich wspólnych chwil, przypomina najpiękniejsze momenty.
Kallentoft bardzo zainteresował mnie też swoją wizją
tego turystycznego raju, raz za razem dowodząc, że oceniamy takie miejsca
wybiórczo i powierzchownie, idealizując je i nie myśląc o ciemnych stronach.
Majorka w jego opowieści jest dość szorstka, raczej biedna i nieco brzydka. Jej
mieszkańcy to w dużej mierze zwyczajni ludzie, którym wcale nie jest łatwo.
Upalna pogoda, piękna plaża i ciepła woda to jeszcze nie wszystko. Autor
pokazuje urywki z życia na wyspie w tak przekonujący i realny sposób, jakby
całymi miesiącami podglądał jej mieszkańców lub też żył wśród nich. Ciekawie
sprawdza się ten wybór miejsca potencjalnej zbrodni, duszna atmosfera będąca
wynikiem czegoś więcej niż upalny klimat.
Akcja książki rozwija się powoli i leniwie. Wątek
obyczajowy często wysuwa się na pierwszy plan, sprawiając, że czytelnik może
się zawahać, z jakiego rodzaju książką faktycznie ma do czynienia. Niewiele
jest tego kryminału czy thrillera w pierwszej części. Dalej dzieje się więcej,
ale w dalszym ciągu nie można powiedzieć, że fabuła przykuwa nas do fotela.
Może jednak, w ten sposób autor tworzy fundamenty dla całej serii, „Patrz, jak
spadam” to przecież pierwsza część nowego cyklu. Niemniej, oczekiwanie na
rozwój wydarzeń wymaga cierpliwości i dobrych chęci, może też przerosnąć tych,
którzy lubią mocne wstępy i szybką akcję.
„Patrz, jak spadam” to nie tylko mieszanka gatunkowa.
To także kombinacja czasu i stylu. Autor nie oddzielił wyraźnie bieżących
wydarzeń od przeszłości. Momentami śledzimy tu i teraz, by za chwilę, zupełnie
niespodziewanie, cofnąć się kilka lat wstecz i przenieść w zupełnie inne
miejsce. Narracja przypomina niepokojący i trochę chaotyczny splot, niczym
stary dziennik, niewiele jest tu dialogów. Można się w tę książkę wczytać, ale
należy śledzić fabułę uważnie. Ciężko powiedzieć, że styl autora jest lekki,
ale może się podobać i można go polubić.
„Patrz, jak spadam” to książka, w której każdy może
znaleźć coś dla siebie, ważne jest natomiast, czego się szuka i na co się
liczy. Zdecydowane tak dla osób ceniących powieści obyczajowe z niepokojącą
nutką, raczej nie dla tych, którzy lubią mocne, złe i brutalne rozwiązania.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Bardzo podobał mi się klimat w tej książce :)
OdpowiedzUsuń