Tytuł: Zgubiono znaleziono
Autor: Brooke Davis
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 280
Gatunek: literatura piękna
Millie, Karl i Agatha. Troje bohaterów. W różnym wieku.
Na różnych etapach życia. Różnie postrzegających pewne sprawy. Zbyt często
zastanawiający się nad końcem. I nie zdający sobie sprawy, że każdy koniec może
być nowym początkiem. Czy jest cień szansy, że coś może ich połączyć? Czy mogą
się odnaleźć?
Na tę książkę miałam chęć, odkąd tylko ją zobaczyłam.
Ku mojej wielkiej radości udało mi się ją wylicytować za grosze na Allegro,
choć muszę przyznać, że przez chwilę cała sprawa wydawała mi się nieco
podejrzana. No bo dlaczego ktoś miałby chcieć się jej pozbywać? Czy to możliwe,
że tylko mnie wydawała się taka cenna? Ale w końcu, jak to mówią, o gustach się
nie dyskutuje.
Kiedy doczytałam ją do końca, nabrałam pewności, że
warto było zawalczyć. Trzymałam w rękach jedną z najciekawszych książek
mijającego roku. I nie boję się, że mogłabym nadużyć tego określenia. „Zgubiono
znaleziono” to powieść niezwykła, zwłaszcza w swojej prostocie. Ale o tym po kolei.
Zastanawiacie się czasami nad śmiercią? Kiedy
nadejdzie? W jakiej sytuacji Was zastanie? Czy będziecie gotowi? A może
jesteście oswojeni z tym tematem i przygotowani na to, co prędzej czy później
musi spotkać każdego z nas? Ja czasami się obawiam, czasami dostaję lekkiej
histerii, choć zdaje się, że mam jeszcze czas. Bohaterowie książki nie czuli
się zdominowani przez tę tematykę, choć zapewniam Was, że mogliby. W końcu Karl
i Agatha zdążyli przekroczyć osiemdziesiątkę. Wiele przeżyć. Pochować
małżonków. Zwyczajnie się zestarzeć. Millie ma dopiero siedem lat, ale jej także
śmierć nie jest obca. W swojej „Księdze Nieżyłków” zdążyła już zanotować
kilkadziesiąt przypadków, a nowe wciąż czekają na swoją kolej. Wydawać by się
mogło, że w jej otoczeniu zmarło zaskakująco wiele stworzeń, nikt jednak nie
próbował jej przed tym uchronić.
Śmierć w tej książce odgrywa niezwykle ważną rolę.
Autorka, poprzez swoich bohaterów, oswaja nas z tym zjawiskiem i przekonuje, że
nie ma powodów do strachu. No bo co to może zmienić? Nie da się jej uniknąć,
nie można też jej oszukać. Jak mówi Millie „Wszyscy umrzecie”. Nie, to nie jest
tak, że dzięki temu ta powieść nabrała melancholijnego i nieszczęśliwego
wyrazu. To nie jest tak, że smutek uderzał w czytelnika z kolejnych stron,
odbierając dobry humor i zapierając dech w piersiach. Według mnie, autorka
chciała zwyczajnie rozmawiać o rzeczach istotnych, o życiu i towarzyszących mu
zjawiskach. Pragnęła prawdziwości i realizmu, do których w ten sposób na pewno
się zbliżyła.
Z drugiej strony, co pozwala człowiekowi poczuć, że
naprawdę żyje? Co sprawia, że zaczynamy czuć się wyjątkowo? Dzięki czemu się
otwieramy na świat i na innych? Miłość. Takie wielkie, piękne, nieporównywalne
słowo. Tak mało jej w tej książce, a zarazem tak dużo. Ukrytej w innych
uczuciach. Schowanej za płaszczykiem opiekuńczości, opierającej się o tęsknotę,
uchylającej się zza ckliwości i współczucia. Miłość w powieści Davis ma różne
wymiary i ukazuje się na różnych płaszczyznach. Bohaterowie wspominają swoich
najbliższych oraz tych, których zabrakło. A przez pryzmat uczucia oceniają-
świat, innych, a także samych siebie.
„Można jednocześnie kochać i nienawidzić tego samego
człowieka? A jeśli kochamy bardziej, niż nienawidzimy, czy ta osoba nam
wybaczy? Pozwoli się odnaleźć”?
A z tym samym sobą najwięcej jest problemów. Autorce
udało się wykreować trzy skrajnie różne postacie. Niezwykle rezolutną i ciekawą
świata dziewczynkę, dla której w rzeczywistości liczy się jedynie akceptacja
dorosłych i poczucie bezpieczeństwa. Nieco strachliwą i zamkniętą w swoim
świecie starszą kobietę, za ścianą krzyku ukrywającą własną samotność. I
starszego pana, potrafiącego myśleć jedynie o tym, co bezpowrotnie minęło.
Bardzo polubiłam ich w tym dziwnym i nastrojowym komplecie, ale dobrze bawiłam
się także z każdym z osobna. To bardzo wyraziści, choć nieco dziwaczni ludzie,
z kompleksami, przywarami i niewiedzą. Tacy, jak każdy z nas.
„Millie pragnie skulić się w jej ramionach i zostać
tak na zawsze, ale tego nie robi, bo ta kobieta nie jest jej mamą, a z cudzymi
mamami nie wolno tak postępować. A przecież należałoby móc tulić się do
wszystkich cudzych mam, bo niektórzy ludzie nie mają swoich, to co wtedy mają
zrobić ze swoim przytulaniem”?
Każdemu z nich autorka poświęciła trochę miejsca.
Każdy z nich rozpanoszył się w kilku rozdziałach, które zasadniczo się od
siebie różniły. Davis bardzo zgrabnie udało się oddać różnice ich charakterów,
zmienne nastroje i różne podejście do świata. Pięknie pokazała także ich
przemianę i budzącą się w nich chęć do życia. Udowodniła, że nie warto się
poddawać. Czasami wystarczy jedynie znaleźć sobie powód, który zachęci nas, by
znowu spojrzeć na życie z optymizmem i wstać z łóżka. Każdego następnego dnia.
Czytałam już pozytywne opinie na temat tej książki,a kolejne tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że jak najszybciej muszę się za nią zabrać :3A zapomniałam Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku kochana :*
OdpowiedzUsuńChętnie ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka ;) Może nawet uda mi się przeczytać tę pozycję w styczniu jeśli czas pozwoli ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale chętnie się skuszę na ten tytuł:)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Aż podejrzane, że ktoś się pozbywa tak cudownej książki. :D Ale dobrze, że zdobyłaś. Sama jej nie czytałam, ale w sumie wydaje się ciekawa, więc będę mieć ją na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńhttp://kochamczytack.blogspot.com
Mam ją w planach, prędzej czy później przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCzasami naprawdę można natrafić na niesamowite okazje i kupić cudne książki praktycznie za darmo. Warto z tego korzystać. A ta powieść naprawdę wydaje się bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńWątki związane ze śmiercią interesują mnie głównie w kontekście "kto zabił", dlatego pewnie tę powieść uznałabym za zbyt przytłaczającą, bo cóż, też dostaję histerii na myśl o tym, co nieuniknione.
OdpowiedzUsuńJa też się chyba skuszę :)
OdpowiedzUsuńz-ksiazka-w-reku.blogspot.com
Zazwyczaj o śmierci myślę, kiedy mam chandrę- wtedy takie refleksje mnie po prostu bombardują. Chętnie sięgnę po książkę, widzę, że to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńO książce do tej pory słyszałam bardzo niewiele, ale chciałabym się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, wcześniej nie myślałam o przeczytaniu tej książki, a teraz się nad tym zastanawiam. Intrygują mnie bohaterowie i chciałabym poznać ich bliżej.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, ale szczerze powiem, że cała fabuła już mi wyleciała z głowy :)
OdpowiedzUsuńNie potrzeba mi absolutnie nic więcej, żebym chciała przeczytać tę książkę. Totalnie mnie przekonałaś. :-) Ja może nie myślę o samej śmierci, ale cały czas myślę o upływającym czasie. Skoro tak szybko wszystko przemija, to kiedy zdążymy zrobić to, co sobie zaplanowaliśmy? Przemijanie mnie strasznie przeraża... A co do "Zgubiono, znaleziono" - podoba mi się, że ważne tematy podane są tu lekko, w przystępny sposób. Zapisuję do przeczytania - i to szybko. :-) PS. Gratuluję wygranej licytacji na Allegro, widocznie ta książka po prostu musiała być Twoja. :-))
OdpowiedzUsuńMyślę, że sama chętnie ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks