Autor: J.L.Butler
Tytuł: Nigdy cię nie opuszczę
Wydawnictwo: Edipresse
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
Najpierw był jej klientem, następnie kochankiem. Dziś
jest gotowa zrobić dla niego wszystko. Czy panią mecenas stać jednak na
morderstwo? A może to on stoi za zabójstwem żony? A jeśli żadne z nich nie jest
winne, to komu zależało na śmierci Donny Joy?
“Nigdy cię nie opuszczę” to thriller w bardzo kobiecym
wydaniu. Z jednej strony bowiem autorka skupia się na relacji łączącej Francine
z jej klientem- chemię między nimi,
uczucie przeobrażające się w obsesję, wszystkie tajemnice i sekrety z
przeszłości. Z drugiej strony zaś rozwija bardziej mroczny, oparty na
przemilczeniach i niedopowiedzeniach wątek. Taki połączenie wypadło w moich
oczach dość ciekawie, w końcu nie od dziś wiadomo, że miłość bardzo często
prowadzi prosto do zbrodni.
Fabuła powieści rozwija się powoli. Butler leniwie
krąży między Francine i pozostałymi bohaterami, ukazując łączące ich związki.
Obserwujemy życie prawniczki, poznajemy problemy, z którymi się zmaga, zwracamy
uwagę na niepokojące aspekty jej osobowości. I zastanawiamy się oczywiście, jak
wiele wspólnego miała z zaginięciem żony swojego kochanka. Bo, że maczała w tym
palce wydaje się oczywiste. Tylko czy na pewno? A może w ten sposób autorka
jedynie nas podpuszcza, igrając i wodząc za nos?
Francine nie jest takim typem postaci, o której łatwo
wyrobić sobie opinię. Przyznam szczerze, że momentami wydawała mi się dość
mdła, nudna, bezbarwna i niewnosząca wiele do tej historii. Przekornie autorka
pozwoliła mi sądzić, że kryje się w niej jednak coś więcej, coś, co mogłoby
pchnąć ją do zbrodni. Problemy, choroby, cechy osobowości i pojawiająca się na
końcu iskra, jakie bardzo pasowałyby do profilu morderczyni. Długo zastanawiałam
się nad możliwością przypisania jej tych najgorszych czynów, po cichu licząc
mimo wszystko na to, że autorkę powieści stać na więcej, a winny okaże się dużą
niespodzianką.
Dość długo czułam się lekko znużona tą powieścią. Choć
czytało mi się naprawdę dobrze, to nie mogłam poczuć tej atmosfery, która
powinna być charakterystyczna w tego typu książkach. Moim zdaniem akcja
rozwijała się zbyt wolno, przynajmniej w pierwszej części. Później całość
przyspieszyła, nabrała rumieńców, klimat stał się bardziej wyrazisty,
mroczniejszy. Pojawiły się zwroty akcji, kolejne tajemnice, nowe podejrzenia,
zmieniła się również sama bohaterka. Powieść zaskakuje także niezłym finałem.
Nie jestem pewna, co powinnam sądzić o istotnej roli,
jaka została przypisana romansowi łączącemu Francine i jej klienta. Wątek ten
bez wątpienia wzbogaca treść, pozwala skierować podejrzenia w konkretnym
kierunku, nadaje całości nieco charakteru i udowadnia, że nie wszystko jest
białe lub czarne. Nie podoba mi się natomiast zachowanie kobiety, obsesja
jakiej dostaje ona na punkcie tego mężczyzny i poczucie konieczności bycia z
nim za wszelką cenę, chęć zrobienia wszystkiego, by mu pomóc, choć nie wiadomo,
jak wiele on sam ma na sumieniu. Nie do końca przekonał mnie ten wątek, albo
raczej sposób w jaki został poprowadzony.
„Nigdy cię nie opuszczę” to całkiem przyjemny
thriller, jednak dla mnie zbyt subtelny i nieco zbyt grzeczny. Mam wrażenie, że
autorka nie wykorzystała do końca potencjału tej historii. Książka zyskałabym
również, gdyby została trochę okrojona z opisów i refleksji. Można spędzić z tą
historią kilka przyjemnych wieczorów, nie mam jednak pewności, czy przekona ona
do siebie osoby sięgające po thrillery i kryminały na co dzień.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Agencji BookSenso.
Szkoda, że potencjał książki nie został w pełni wykorzystany, ale jako że, nie czytam zbyt często kryminałów, a thrillery raczej psychologiczne, to myślę, że ta książka, mogłaby przypaść mi do gustu. 😊
OdpowiedzUsuńOd thrillera oczekuję wielu emocji i mrocznych wątków. Jeśli w tej powieści tego zabrakło to odpuszczę sobie. Jest tyle innych opowieści w tym gatunku, że szkoda czasu na przeciętniaki.
OdpowiedzUsuńLubię thrillery, skoro ten jest przeciętny, jeszcze się zastanowię, ale mimo wszystko myślę, że dałabym mu szansę.
OdpowiedzUsuń