Autor: Magdalena Knedler
Tytuł: Moje przyjaciółki z Ravensbruck
Wydawnictwo: MANDO
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 432
Gatunek: literatura współczesna
“Moje przyjaciółki z Ravensbruck” to trzecia książka z
dorobku Knedler, jaką miałam okazję przeczytać. Tym ciekawsza, że oparta
przecież na faktach, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, opowiadająca o tym,
co dość odległe, a jednak wciąż pamiętane i żywe. Obok takich tytułów nie
sposób przejść obojętnie.
Najnowsza książka pisarki opowiada o młodej autorce,
która na progu domu znajduje rękopis dotyczący losów czterech kobiet, żyjących
w obozie Ravensbruck. Niestety nie wiadomo, kto podjął się opisania tamtych
wydarzeń, co spędza głównej bohaterce, Idzie, sen z powiek. Budując fabułę w
taki sposób, Knedler pozwala swoim czytelnikom podążać dwiema ścieżkami. Z jednej
strony bowiem dowiadujemy się, co przydarzyło się kobietom w obozie, z drugiej
zaś obserwujemy poczynania tej, która w tę historię zaangażowała się całym
sercem, spychając własne życie na boczny tor.
Te dwie ścieżki, połączone, a jednak oddzielne, za
sprawą upływu czasu, zachodzących zmian i konieczności skupienia się na innych
sprawach, przeplatają się przez całą powieść, naprzemiennie, w kolejnych rozdziałach.
Nie można natomiast stwierdzić, które wydarzenia w powieści- bieżące czy
odległe- są bardziej interesujące. Decydując się na takie przedstawienie
opowieści Knedler budzi bowiem w czytelniku więcej emocji. Nie tylko towarzyszy
nam zaciekawienie możliwością poznania historycznych faktów i powrót do tamtych
wydarzeń. Oprócz tego czujemy także, że mamy do rozwiązania zagadkę. Kim była
autorka rękopisu?
Pisarka stworzyła także intrygujące kobiece postacie. Jej
bohaterki są odważne, inspirujące, mądre. A przede wszystkim żywe. Na stronach
książki Knedler opowiada nie tylko o tym, co spotkało je w obozie. Ona wraca
także do ich wspomnień, marzeń, wydarzeń sprzed skazania. Dzięki temu możemy
poczuć, że mowa o kobietach, które faktycznie żyły. Książkowe opisy inspirowane
zostały tym, co faktycznie się wydarzyło, a ten realizm dotyka nas najmocniej.
Dwukrotnie już miałam okazję się przekonać, że autorka
potrafi pisać. Jej styl jest dojrzały, dopracowany, a przy tym lekki i
przyjazny czytelnikowi. Umiejętnie opowiada przemyślane i dopracowane historie,
sprawiając, że czytelnik podąża jej śladem z zaciekawieniem, cierpliwością i
poczuciem, że kolejne rozdziały przyniosą jeszcze więcej niespodzianek i satysfakcji
z lektury. Tym razem nie mogło być inaczej, szczególnie, że opisywana historia
jest nie tylko intrygująca, ale również ważna i potrzebna.
Bardzo się cieszę, że autorka zdecydowała się podążać
taka drogą, zwracając naszą uwagę na tak istotne kwestie. Warto wiedzieć i
pamiętać, co miało miejsce, nie tak przecież znowu dawno temu. W jej powieści
wydarzenia z Ravensbruck wydają się żywe. Opisy wywołują mnóstwo emocji
autentyzmem i realizmem. Knedler nie chowa się za żadnym tabu, nie oznacza to
jednak, że nie traktuje tych spraw z odpowiednim szacunkiem.
„Moje przyjaciółki z Ravensbruck” to piękna i mądra
opowieść. Każdy powinien dać jej szansę, niezależnie od czytelniczych
zainteresowań. Bo to takim powieściom warto poświęcać czas.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu MANDO.
Nie czytałam poprzednich, ale seria wydaje się ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com
To nie jest seria.
UsuńKoniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo wciągnęły mnie obie historie. Podoba mi się, kiedy wątki w powieści przeplatają się i uzupełniają. To potęguje zainteresowanie :) Temat niezwykle ważny i trudny. Mam cała półkę literatury z tego gatunku i chyba nigdy nie będzie mi mało, bo nie możemy zapomnieć.
OdpowiedzUsuńNa pewno również będą czytała tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście, bo literatura obozowa leży w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Mam w planach tę książkę, bo interesują mnie książki powiązane z tematyką wojenną i obozową ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie historie (jakkolwiek dziwnie i nie na miejscu to brzmi, wiadomo, o co chodzi), więc mam książkę w planach. Z panią Knedler jeszcze nie miałam do czynienia, więc mam nadzieję, że się nie zawiodę. Ale po tym, jak zachwalasz jej styl, jestem o to spokojna. :>
OdpowiedzUsuń