Autor: Maurizio De Giovanni
Tytuł: Bękarty z Pizzofalcone
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał
Nowa sprawa i nowe towarzystwo. Inspektor Lojacono
znowu w akcji.
“Bękarty z Pizzofalcone” to druga część serii z
inspektorem Lojacono. Jej poprzedniczka zrobiła na mnie dobre wrażenie i
pozwoliła sądzić, że kolejne spotkanie będzie jeszcze ciekawsze. I rzeczywiście
nie miałam powodów do narzekania.
Nie da się ukryć, że obydwie powieści sporo łączy-
główny bohater, miejsce, podobny klimat. Te elementy nie rozczarowały mnie za
pierwszym razem, dlatego i teraz chętnie do nich powróciłam. Inspektor Lojacono
to doświadczony i niesprawiedliwie potraktowany bohater z dużym potencjałem. Odważny,
bystry, potrafiący wykorzystać sytuację. Nawet w przypadku znalezienia się w
takim, a nie innym miejscu. Włoski klimat czuć tutaj bardzo wyraźnie, choć
akurat miejsce osadzenia akcji nie jest przyjazne. Lojacono tam pasuje, dobrze
wpisuje się w te ulice, a one wydają się stworzone dla niego. Cieszę się, że ta
włoska atmosfera pierwszej części ma się dobrze.
Pewnych podobieństw można również doszukać się w
budowaniu fabuły. Akcja toczy się wartko, a poszczególne wątki zostają szybko wyjaśnione. Autor
nie traci czasu, nie sięga po niepotrzebne szczegóły. Podąża wybraną ścieżką,
dobrze wiedząc, co chce zaproponować swojemu czytelnikowi. Płynność akcji
wpływa również na tempo, w jakim powieść poznajemy. Jednym słowem- szybko i
przyjemnie.
„Bękarty z Pizzofalcone” to kolejna interesująca
kryminalna zagadka. Autor skupia się na różnych wątkach i różnych bohaterach. Smaczku
historii dodaje sposób jej przedstawienia. De Giovanni zdecydował się bowiem na
wielotorową narrację, która pobudza ciekawość i zatrzymuje czytelnika przy
powieści. Dzięki temu możemy również spojrzeć nieco inaczej na poszczególne
postacie oraz samego mordercę.
Kolejne spotkanie z inspektorem Lojacono wypadło
bardzo interesująco. Polubiłam tego bohatera i cieszę się, że powrócił. Autor urozmaicił
akcję książki decydując się na wprowadzenie nowych bohaterów, ale to jednak ten
inteligentny mężczyzna wciąż gra rolę pierwszoplanową, co wypada jak
najbardziej na plus. Szczególnie, że to postać, która wywołuje bardzo pozytywne
emocje.
„Bękarty z Pizzofalcone” to krótka i treściwa
historia. Nie miałabym nic przeciwko, żeby autor nieco wydłużył swoją opowieść,
a może nawet trochę ją skomplikował. Niemniej uważam, że warto poświęcić
wieczór albo dwa, by przenieść się na chwilę na niebezpieczne włoskie ulice.
Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza.
Będę miała na uwadze ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńLubię książki tego autora, więc po ten kryminał też na pewno sięgnę w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja nie jestem do tej książki przekonana :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie słyszałam o tej serii...
OdpowiedzUsuń