Autor: Maurizio De Giovanni
Tytuł: Metoda krokodyla
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 320
Gatunek: kryminał
Na ulicach Neapolu giną kolejni młodzi ludzie. Całość
przypomina dobrze przygotowaną egzekucję. Czy to mafijne porachunki czy
bardziej skomplikowana intryga? Rozwiązaniem zagadki zajmuje się upokorzony
detektyw.
„Metoda krokodyla” to pierwsza część cyklu Bękarty z
Piccofalcone, włoskiego autora Maurizio De Giovanniego. Kiedy sięgałam po tę
powieść spodziewałam się interesującego rozpoczęcia nieco egzotycznej
kryminalnej serii. Czy rzeczywiście moje oczekiwania nie okazały się zbyt duże?
Czy sięgnę po kolejną części?
Jak przystało na dobry początek serii, autor książki
pozwala sobie poświęcić nieco więcej miejsca na przedstawienie głównego
bohatera. Inspektor Lojacono to doświadczony śledczy po przejściach, który w wyniku
wielkiego nieporozumienia i krzywdzącego posądzenia o współpracę z mafią,
zostaje zesłany na odległy posterunek i skazany na wykonywanie najnudniejszych
obowiązków. Autor w bardzo interesujący i przekonujący sposób pokazał sylwetkę
tego bohatera, raz po raz uświadamiając czytelnikom, że mają przed sobą
wyrazistą i niebanalną postać.
Takich postaci pojawia się w książce więcej. Giovanni
nie oszczędza bowiem kartek i wyobraźni na uświadomienie nam, że w tym temacie
nie można mu niczego zarzucić. Obok interesujących śledczych stawia nietypowego
mordercę. Kogoś, kto morduje z zimna krwią, ale wydaje się mieć ku temu powód.
Jaki? Czy można się wcześniej tego domyślić? A może elementy tej kryminalnej
układanki nie chcą się do siebie dopasować przesadnie łatwo?
Podoba mi się, że autor książki już w tej pierwszej
części wykazuje się dużą odwagą i swobodą przy budowaniu akcji. W powieści nie
brakuje ofiar, a morderca upodobał sobie nastolatków. Taki temat daje pisarzowi
duże pole manewru, pozwala się wykazać, ale także może stanowić pułapkę. Moim
zdaniem Giovanni sobie w tej kwestii poradził, czyniąc dzięki temu fabułę nie
tylko bardziej interesującą, ale również nieco refleksyjną.
Podczas lektury, podobnie, jak książkowy inspektor,
próbowałam zrozumieć, co łączy ofiary. I prawdę mówiąc nie było to wcale takie
proste zadanie, wydawało się bowiem, że nie ma między nimi powiązań. Czego
zatem próbuje dokonać zabójca? W jaki sposób typuje kolejnych nastolatków? Do
czego tak długo się przygotowywał? Te pytania towarzyszyły mi bardzo długo, a
odkrycie prawdy zajęło sporo czasu i przyniosło uczucie zadowolenia z
rozwiązanej zagadki.
„Metoda krokodyla” to przyjemne i stanowiące świetną
rozrywkę czytadełko. Nie jest to najlepszy kryminał, jaki czytałam, ale nie mam
autorowi tego za złe. Mam jedynie wrażenie, że policyjne śledztwo powinno być
nieco bardziej rozbudowane. Choć może mam po prostu żal, że bystry detektyw
rozwiązał zagadkę przede mną?
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Myślę, że książka mogłaby mi się spodobać. 😊
OdpowiedzUsuńMam trochę mieszane uczucia co do tej lektury, więc na razie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuń