Tytuł: Wrócę po Ciebie
Autor: Guillaume Musso
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura piękna
Ethan to znany w Nowym Jorku terapeuta. Kolejki
oczekujących pacjentów ciągną się w nieskończoność, weekendy upływają mu na
występach w programach śniadaniowych. Wydaje się, że mężczyzna ma wszystko-
odpowiedni wygląd, wiele zer na koncie, powodzenie u kobiet. Wiedzie życie,
które wybrał i odniósł wielki sukces. Dlaczego w takim razie nie jest
szczęśliwy? Dlaczego sam siebie skazał na los samotnika? Co mu z tego
przyjdzie?
„Zamknięty w katedrze samotności i zabójczego
indywidualizmu Ethan nie istniał dla nikogo”.
Kolejny raz miałam okazję przekonać się, że pieniądze
to nie wszystko. Być może bez nich daleko by nam było do spełnienia marzeń i
realizacji celów, jednak nie każdemu mogą one dać szczęście. Z pewnością
natomiast nie mogą stanowić substytutu dla rodziny i przyjaciół. Patrząc na
Ethana odniosłam wrażenie, że skupiając się na bogaceniu niezwykle łatwo
przestać być sobą, a z pewnością już zapomnieć o tym, co w życiu jest
najważniejsze.
„Czy wiecie, na co Was naprawdę stać? A jeśli nie
wiecie, co bylibyście gotowi poświęcić, żeby się tego dowiedzieć”?
Główny bohater świadomie zrezygnował z życia, jakie
prowadził. Zapragnął podążać za marzeniami, straszliwie skupił się na sobie.
Ale z tego nowego życia także nie potrafił czerpać satysfakcji i zatęsknił.
Śledziłam jego losy i zastanawiałam się, jak to możliwe, że najczęściej
człowiek coś traci z powodu swojej głupoty, sam dla siebie stanowiąc największe
zagrożenie. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że zazwyczaj nie możemy
cofnąć czasu, nawet w obliczu pokuty za popełnione przewinienia.
A gdyby tak cofnąć czas?
A gdyby zacząć od początku i spróbować jeszcze raz?
A gdyby tak naprawić najgorszy dzień w swoim życiu?
„Dziwne… To jest najgorszy dzień w jego życiu,
prawdopodobnie jest bliski śmierci, a jednak… W tym momencie, mimo że wydaje
się to niemożliwe, czuje, że teraz naprawdę żyje”.
„Wrócę po Ciebie” to niezwykła opowieść zahaczająca po
kolei o wiele istotnych w naszym życiu tematów- miłość, samotność, szczęście,
wpływ drugiej osoby, rozwój osobisty. Autor, na przykładzie Ethana, oferuje
niesamowite studium przypadku kogoś, kto tylko pozornie jest szczęśliwy i
kogoś, kto pokonał sam siebie. Najwspanialszy w tym wszystkim jest jednak nie
sam temat, ale sposób jego realizacji. Musso oferuje nam książkowy dzień
świstaka, dając w ten sposób swojemu bohaterowi czas na refleksje nad sobą i
swoim życiem oraz możliwość korekty pewnych decyzji.
„Jeśli życie oferuje wam drugą szansę, tylko głupiec
by z tego nie skorzystał”.
Pomysł ten, choć nierealny i oderwany od
rzeczywistości, szalenie przypadł mi do gustu. Podążałam za Ethanem próbującym
naprawić swoje życie i mocno trzymałam za niego kciuki. Mimo że daleko mu do
wymarzonego faceta, a jeszcze dalej do idealnego bohatera, polubiłam go, akceptując
jego błędy i złe decyzje. Ujął mnie tym dążeniem do celu, nawet jeśli kierował
się przy tym egoizmem, a gonił po trupach. Mam wrażenie, że Musso nie oszczędza
swojego bohatera, nie próbuje go obronić. Wierzy, że polubimy i zaakceptujemy
go właśnie takiego- z ułomnościami i słabościami, kruchego i rozpadającego się.
Czy Ethan wykorzystał swoją szansę? Moim zdaniem tak. Kiedy
już upadł na przysłowiowe dno i otarł się o śmierć, kiedy nie mógł już bardziej
się upodlić… Właśnie wtedy przewrotnie wygrał. Zrozumiał co jest ważne, być
może nawet sobie wybaczył. Stoczył ciężko walkę z przeznaczeniem i karmą, a
była to walka najtrudniejsza, bo dotycząca wszystkiego. Postawił wszystko na
jedną kartę i wywalczył naprawdę wiele, choć nie tyle, ile oczekiwałam. Autor
dał mi tą książką bardzo do myślenia. Sprawił, że w tym bezwzględnym wyścigu
przeszłam z miejsca pasażera na miejsce kierowcy. Oprócz podążania za Ethanem
zaczęłam również bitwę o siebie.
„Los nie istnieje. Los to wymówka dla tych, którzy nie
chcą wziąć odpowiedzialności za własne życie”.
„Śmierć jest największym nauczycielem”.
Czy gdybym Wam powiedziała, że tylko miłość może
uratować człowieka, uwierzylibyście mi? Czy potraktowalibyście to jak banał? A
może powiedzielibyście, że ona wcale nie jest niezbędna? Tylko dlaczego w takim
razie Ethan tak tęsknił za swoją Celine? Dlaczego nie umiał z niej zrezygnować,
choć pozwolił jej odejść? Ten wątek bardzo mocno utkwił mi w pamięci. Ze
względu na jego ciężar i smutek. Nie, to nie była najważniejsza część tej
książki, ale całkowicie zapadł mi w pamięć ten przygnębiający klimat. Bo
wiecie, czasami miłość nie jest ani radosna, ani szczęśliwa. Tak, czy inaczej,
zostaje w sercu i każe o sobie pamiętać.
„A jeśli prawdziwa miłość zaczyna się dopiero, gdy
kończy się namiętność”?
Musso urzekł mnie pod wieloma względami. Bardzo
przystępny język i miękka narracja są kolejnymi atutami tej książki. Nie
przeszkadzała mi nawet ta dziwna chronologia, z którą na pewno będę kojarzyła
od tej pory autora. Mistrzostwo, rewelacja, arcydzieło. Tylko te słowa
przychodzą mi do głowy w miejscu podsumowania.
„Życie podobne było czasami do partii pokera: nawet ze
złymi kartami można było czasem wygrać”.
Tak świetna rekomendacja, że nie sposób teraz nie sięgnąć po ten tytuł. Zresztą, twórczość autora od dawien dawna mnie kusi, więc to tylko formalność, kiedy sięgnę po jego utwory :)
OdpowiedzUsuńDotychczas czytałam tylko jedną książkę Musso, ale gdy będę chciała sięgnąć po inne jego książki, tę pozycję będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze tej książki, ale chciałabym :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę, mam ją już na swojej liście must have :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
chce!!!!!!! chce przeczytac :3
OdpowiedzUsuńChyba każdy ma czasem taki moment w życiu, gdy chciałby cofnąć czas. Szkoda, że się nie da. Będę miała na uwadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńOstatnio Munro mnie prześladuje, bo codziennie trafiam na jakąś recenzję :) to chyba znak, żeby się przekonać do tych książek :)
OdpowiedzUsuńTo była moja druga książka Musso którą miałam okazje przeczytać. To była wspaniała lektura. Bardzo miło ją wspominam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie czytałam nic Musso, ale planuję w przyszłości to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja - w każdym razie bardzo zachęcająca :-) Dlatego też rozejrzę się za tą książką.
OdpowiedzUsuńCzuję się bardzo zachęcona :)
OdpowiedzUsuńChcę poznać książki autora, muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńNie do końca moje klimaty. Jakoś nie czuję tej historii więc na razie sobie daruje :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona :) /A.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak mi "narobiłaś smaka" na tę książkę. :-) Książkowy "Dzień świstaka" powiadasz? Po prostu uwielbiam takie historie, kiedy bohaterowie mają szansę cofnąć się w czasie i naprawić swoje błędy. :-) Oglądałaś może "Family Man" z Nicolasem Cage? Tam motyw jest dokładnie taki sam. Gorąco polecam, bo to doskonały film na święta. :-)
OdpowiedzUsuńTej książki nie mam jeszcze na półce, ale mam inne G. Musso :) Nie znam jeszcze prozy tego autora, ale słyszałam już wiele dobrego na temat jego twórczości :) Jeśli przypadną mi do gustu, te które stoją już na mojej półce, niewątpliwie sięgnę i po tę książkę :) Skoro Ciebie tak bardzo oczarowała myślę, że i mnie urzeknie :) chociaż nie do końca przepadam za historiami oderwanymi od rzeczywistości, chociaż zdarzają się wyjątki jak np.: "Dziecko śniegu", tę powieść po prostu uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń