Autor: Dominiak Dan
Tytuł: Grzech nasz codzienny
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 448
Gatunek: kryminał
Detektywi Krauz i Chose stają przed niezwykle trudnym
zadaniem- muszę znaleźć mordercę nastoletniego chłopca, który zginął w bardzo
brutalny sposób. Czas płynie szybko, a pytania i wątpliwości wciąż się mnożą.
Czy faktycznie nikt niczego nie widział i nie słyszał? Czy obok takiej zbrodni
można przejść obojętnie?
To, co moim zdaniem w kryminałach jest najważniejsze,
to metodyczne i dopracowane policyjne śledztwo. Nawet, gdyby autor zaproponował
nam interesujących funkcjonariuszy czy zaskakujących podejrzanych, bez
porządnego dochodzenia ani rusz. Dominik Dan doskonale wie, co robi i właśnie
tym zdobył moje serce. Jego bohaterom daleko do przystojnych detektywów w stylu
maczo, ale zdają sobie sprawę, jak ważną pracę mają do wykonania. I starają się
jak mogą. Próbują, szukają, kolejno sprawdzają wszystkie tropy. Nie osiadają na
laurach i nie korzystają z pierwszego pasującego im rozwiązania zagadki. Autor
prowadzi nas kilkoma tropami, sugerując różnych podejrzanych. Każdy z nich
mógłby być naszym mordercą. Wyśmienicie.
Bardzo ciekawie prezentuje się również całe środowisko
uśmierconego chłopca. Żaden spośród bohaterów nie może pochwalić się czystym
sumieniem, a ich winy są niezaprzeczalne. Postacie wykreowane przez Dana są
różnorodne i pełnokrwiste. Za ich sprawą bieda igra z bogactwem, a drobne
grzechy mieszają się z większymi przestępstwami. Zagłębiając się stopniowo w tę
opowieść, coraz częściej odnosiłam wrażenie, że bohaterowie robią wszystko,
byleby żyć jak najdalej od boskich przykazań. Cechowała ich pycha, samolubność,
wyrachowanie i egoizm, nadmiar złych emocji aż przytłaczał, tym samym budując
nieprzyjemny, brudny klimat, tak dobrze pasujący do kryminałów.
Dan przez cały czas miesza czytelnikowi w głowie. Na
naszej drodze stawia kolejnych podejrzanych, którzy jeszcze bardziej pasują do
wizerunku morderców, niż ich poprzednicy. Ciężko rozwikłać tę zagadkę i
zrozumieć, co naprawdę się wydarzyło. I
w końcu dostajemy to, co w kryminałach sprawdza się najlepiej- nieuchwytnego
mordercę, który mógłby doskonale się ukryć pod każdym z tych grzeszących
bohaterów. Uważasz się za znawcę kryminałów? Myślisz, że jesteś w stanie
rozwiązać wszystkie zagadki przed finałem? Spróbuj.
Choć bardzo tego nie lubię, muszę jednak przyczepić
się do jednej rzeczy. W moim odczuciu książka jest… za mało brutalna. Na samym
początku autor ostrzega nas przed siłą swojej wyobraźni, próbując bronić się
przed wizerunkiem spaczonego zwyrodnialca. Tym czasem ja nigdy bym go tam nie
określiła. Historia rozgrywająca się w książce przypomina mi raczej prawdziwą
rzeczywistość. Nie mówię, że to źle. Nie wpływa to w decydujący sposób na
akcję. I może tak jest nawet lepiej. Ale ja nastawiłam się na okropieństwa,
rzeki krwi, czystą brutalność. Tego chciałam! Tylko, że to już kwestia gustu.
Ja lubię mroczniej. A wy?
Za możliwość poznania tej historii serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
Tego autora czytałam "Zapisana na skórze" również mało brutalna książka, ale ciekawa fabuła :)
OdpowiedzUsuńMało brutalny kryminał, w którym ciężko wytypować mordercę przed czasem? Brzmi idealnie:)
OdpowiedzUsuńZa mało... brutalna? Zdziwiła mnie ta wada :) bardzo lubię, gdy autorzy kryminałów/thrillerów potrafią nieźle namieszać mi w głowie :)
OdpowiedzUsuńO, za mało tu brutalności? Muszę sama sprawdzić:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Ja też lubię mroczniej i mroku się nie boję, więc podejrzewam, że nasze odczucia byłby niemal takie same ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek bardzo brutalnych, więc sądzę, że ta przypadłaby mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńTeż wolę mroczniej :) Ale z nas mroczne baby :D
OdpowiedzUsuńKryminały czytam chętnie, jak będę mieć okazję to na pewno sięgnę po ,,Grzech nasz codzienny"!
Usuń