Autor: Magda Stachula
Tytuł: Idealna
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 336
Gatunek: thriller psychologiczny
Ona i On. Kiedyś tak bardzo zakochani, patrzący w
jednym kierunku i żyjący marzeniami. Dziś z tych ideałów pozostała im smutna
niewiara we wspólną przyszłość i przeświadczenie, że to, co było w tym związku
dobre, już za nimi. Życie jednak lubi zaskakiwać. Czy ich także zaskoczy?
„Gdy przekracza się pewne granice, łamie normy, które
dotychczas wskazywały nam drogę, otwiera się nowy rozdział w życiu, zeszyt z
czystymi kartkami, który będzie zapisywany nowymi historiami, ręką innego już
człowieka”.
Nie klucząc i nie owijając w bawełnę, powiem zupełnie
wprost- Magda Stachula zaskoczyła mnie swoim debiutem bardzo, dużo bardziej niż
chciałabym przyznać. Czasami wciąż mam chęć ponarzekać na naszych rodzimych
autorów, poszukać w ich twórczości braków, które pozwalają rozróżnić ich od
zagranicznych pisarzy. Czasami po prostu im nie dowierzam. Tymczasem ta kobieta
zupełnie mnie oczarowała. Pomysłem, rozwinięciem tematu, intrygującym klimatem,
sylwetkami bohaterów. Dałam się ponieść, zaskoczyć i podejść. Przepadłam.
To, co zwróciło moją uwagę na samym początku, to
sposób opowiedzenia tej historii. Bardzo lubię poznawać poszczególne wątki z
wielu punktów widzenia, a pierwszoosobowa narracja sprawdziła się w tym miejscu
znakomicie. Co jednak szczególnie istotne, Stachula świetnie sobie radzi
zarówno z damskim, jak i męskim punktem widzenia. Bardzo dobrze udało się jej
oddać nie tylko emocje towarzyszące Jej i Jemu, ale także różnice w podejściu
do świata tak mocno różniących się płci. Moim zdaniem, to zadanie dosyć trudne,
zwłaszcza dla początkującego pisarza. Wielkie brawa.
Autorka całkowicie mnie ujęła subtelnym i niespiesznym
rozwojem akcji, pokazując rosnące między bohaterami napięcia. Na własnej skórze
czułam budujący się miedzy nimi mur nieporozumień i wahań. Stałam się nie tyle
obserwatorką, co czynnym uczestnikiem tej niezwykłej akcji. Książkowymi
wydarzeniami Stachula nie tylko mnie zaintrygowała. Ona zmusiła mnie do
refleksji i działań oraz do przemyślenia sobie, co ja zrobiłabym na miejscu
bohaterki.
Z wielką sympatią i dużym szacunkiem podchodzę do
takich bohaterów, jakich wykreowała nasza autorka. Postacie charakterne, bardzo
emocjonalne, pełnokrwiste i wyjątkowo realistyczne. Jej bohaterowie pozwalają
sobie na bycie sobą, nie boją się instynktów, nie próbują być kimś więcej, niż naprawdę
są. Żyją ze sobą i po swojemu. Przede wszystkim zaś nie można pozostać wobec
nich obojętnym- możemy potępiać ich wybory czy wyśmiewać ich czyny, z pewnością
jednak nie zapomnimy o nich jutro czy pojutrze, bo za bardzo przypominają nam
nas samych.
„Mam wrażenie, że działamy na siebie jak dwa magnesy,
w zależności od ustawienia biegunów, albo się przyciągamy, albo silnie
odpychamy. Nie wiem tylko, od czego uzależnione jest rozmieszczenie plusów i
minusów naszych wzajemnych relacji”.
Autorka zbudowała klimat pełen napięć i tajemnic. W
tej atmosferze zagadek nie próbowała nas jednak na siłę trzymać do samego końca.
Bo i po co? Zamiast tego w ręce bohaterów włożyła wspaniałe narzędzia zemsty,
które odwróciły książkową akcję o 180 stopni. Nie mam zupełnie nic przeciwko
takim zabiegom, szczególnie wtedy, gdy akcja thrillera opiera się na ważnym i
aktualnym temacie, jak to odbyło się w tej książce.
„Tak, zmieniłam się, wiem, rozeszłam się w szwach, ale
nie mam siły już dłużej z tym walczyć. Z moją bezpłodnością, brakiem kontroli
nad sobą, rzucaniem na każdym kroku mięsem, trudno, taka teraz jestem”.
Właśnie opierając się na tych tematach, Stachula
popchnęła trochę książkę w stronę kobiecej obyczajówki. Nie oznacza to jednak,
że spłyciła tym powieść albo, że akcja popłynęła w złym kierunku. Wręcz
przeciwnie- to intrygujący mix powieści idealnej dla nowoczesnych i odważnych
kobiet z elementami thrillera i kryminału. Takie połączenie sprawia, że powieść
jest świeża i zaskakująca.
Tym, co skłoniło mnie w szczególności do sięgnięcia po
tę książkę, jest interesująca promocja wydawnictwa. Prawdopodobnie i tak
sięgnęłabym po nią prędzej czy później, ale działania marketingowe sprawiły, że
chciałam mieć ją u siebie już, natychmiast. I bardzo się cieszę, że tym razem
nie były to jedynie wielkie słowa bez żadnego pokrycia. Takie książki trzeba
promować, bo stanowią one najlepszy dowód na to, że warto ufać polskim
pisarzom, a bycie debiutantem nie świadczy wcale o braku obycia z tematem.
Za możliwość przedpremierowego poznania tej historii serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.
Też z chęcią przeczytam tak dobry debiut, tym bardziej, że gatunek bardzo mój ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak ty robisz, ale zawsze przekonujesz mnie do książek, które oceniasz :) Teraz czytam Moroza, ale jak tylko skończę koniecznie rozejrzę się za książką tej autorki.
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytała dobrego thrillera, więc będę mieć na oku ten debiut :)
OdpowiedzUsuńDobre debiuty to ja lubię :) szczególnie te polskie :) dzięki tobie pani Magda zyskała nową fankę :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że debiut potrafi tak pozytywnie zaskoczyć. Może i ja skuszę się na tę książkę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPolski debiut? I do tego dobry? To nic tylko czytać, poznawać i puszczać dalej w świat ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna, w pełni się z Tobą zgadzam. Pochłonęłaś książkę w ekspresowym tempie. :))))
OdpowiedzUsuńSkoro debiut udany z chęcią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://reading-mylove.blogspot.com
Czytałam i powiem tylko, że porwała mnie ta lektura :)
OdpowiedzUsuńCzekam właśnie na swój egzemplarz recenzencki....I jestem coraz bardziej zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńMam podobne wrażenia, jak Ty. Taki thriller psychologiczny z domieszką powieści obyczajowej to bardzo ciekawe połączenie. Autorka dobrze sobie poradziła, jak na debiut. Tytuł oraz nazwisko autorki zapadły mi w pamięć :) Zresztą także napisałam recenzję tej książki, jeśli masz ochotę, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuń