Autor: Jadwiga Grabarz
Tytuł: Dzikie stworzenia
Wydawnictwo: Eperons- Ostrogi
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 66
Gatunek: poezja
Nie jest łatwo dzielić się swoim światem z innymi. Nie
tak prosto otworzyć serce i przelać emocje. Szczególnie w ten sposób. Mam
wrażenie, że większość z nas jest dziś z poezją na bakier. A to duży błąd. I
wielka strata.
Kiedy otrzymałam możliwość przeczytania i
zrecenzowania utworów Jadwigi Grabarz, poczułam się trochę zmieszana. Z jednej
strony niesamowicie ucieszyła mnie ta perspektywa- każdą propozycję traktuję
jak wyróżnienie i przejaw zaufania, z drugiej strony zaś czułam się nieco
przestraszona. Tak dawno nie czytałam poezji i nie angażowałam się w ten
sposób.
Grabarz zaciekawiła mnie już pierwszym utworem. Połączenie
stylu, pomysłu i sposób przekazu myśli sprawiło, że nabrałam chęci na więcej i
niecierpliwie skierowałam się do kolejnego utworu. Nie spieszyłam się jednak.
Próbowałam się wsłuchać- w wiersze i w siebie. Zaczytać, zamyślić, nastawić
emocjonalnie i refleksyjnie. A przede wszystkim zrozumieć autorkę i dotrzeć do
ukrytego sensu, bo ten dostrzegałam między słowami. Choć dowolność
interpretacji skłania nas do poszukiwania swojego sensu i swojej prawdy.
Autorka pięknie operuje słowem. Każdy wyraz jest jej
sojusznikiem w drodze do przekazania i pokazania siebie innym. Ani jedno słowo
i ani jeden znak interpunkcyjny nie są w tym dziele kwestią przypadku. To
wspaniałe, że można w ten sposób łączyć emocje i rozsądek, przeszłość i
teraźniejszość, siebie i innych.
Czytałam z dużą przyjemnością, czując, że trafiłam na
prawdziwą perełkę. Chętnie wracałam do wcześniejszych wierszy, delektując się
nimi po raz kolejny, na nowo. Słowa autorki chętnie się czyta, trawi i
analizuje. Zadanie, którego się podjęła nie było łatwe, a trud i pracę widać
niemal w każdym zdaniu. Nie oznacza to bynajmniej, że pisanie przychodzi jej
ciężko, po prostu czuć, że starała się stworzyć coś niebanalnego, a przy tym
zgodnego z nią samą.
Sama uwielbiam wszelkie rymowanki i zabawy słowem.
Wiele razy słyszałam, że to duża umiejętność. Ale dopiero dziś tak naprawdę
zdałam sobie sprawę z tego, że łatwo jest rymować, a o wiele ciężej
zaintrygować i zatrzymać bez rymów. Grabarz świetnie się to udało.
W jej utworach dostrzegłam dużą dozę nostalgii,
tęsknoty i melancholii. Mam wrażenie, że „Dzikie stworzenia” to zbiór trochę
przewrotny i prezentujący zupełnie inne treści, niż możemy się po nim początkowo
spodziewać. Miałam wrażenie, że autorka próbuje przemycić garść wspomnieć i
szczyptę straconych uśmiechów, wydawało mi się, że dostrzegam miłość.
Doskonałe uzupełnienie dla utworów Grabarz stanowi
okładka- magiczna, mroczna i klimatyczna, a przy tym bardzo prosta. Wielkim
plusem są dla mnie ponadto wykorzystane obrazy Rafała Borcza.
Cieszę się, że dostałam szansę poznania tego tomiku
poezji i mogłam poobcować z gatunkiem kilka lat temu przeze mnie odsuniętym i
zapomnianym. Wiem, że nie raz jeszcze wrócę do słów autorki. Polecam
serdecznie.
Za możliwość poznania tych wyjątkowych utworów serdecznie dziękuję Autorce.
Przyznam, że podziwiam Cię. Doskonale rozumiem, że każda zaproponowana ksiażka do recenzji, to ogromny przejaw zaufania, ale czy sama zdecydowałabym się na poezję? Szczerze wątpię, choć nie mówię nie. Bardzo dawno jej nie czytałam, a do tego tak jak pisałaś, należy się wsłuchać w wiersze i w siebie oraz spróbować zrozumieć autora. Pięknie to napisałaś. Przyznam, że zainteresowałaś mnie i chętnie się za tym tomikiem rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Masz rację, sama rymowanka wiosny nie czyni :) Jeżeli jednak w kolejnych wersach wyczuwa się pewną nieszablonowość i chce się czytać dalej, to jest to dobry fundament do czegoś dużego. Kiedyś z chęcią zapoznam się z tym tomikiem. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńSama jestem z poezją na bakier. Podziwiam Cię, że zdecydowałaś się zrecenzować tomik, który zawiera więcej niż można się spodziewać. Zabawa słowem to coś pięknego, ale nie każdy potrafi dostrzec w tej zabawie coś więcej...:)
OdpowiedzUsuńJa od dawna nie sięgam po takie książki. Jakoś jeszcze w liceum potrafiłam się wierszami delektować, szukać w nich głębszego sesnu, ale teraz... Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńRaczej mnie nie ciągnie do poezji, a książka kompletnie mnie nie zainteresowała. Ważne jednak, że Ty jesteś zadowolona z lektury :)
OdpowiedzUsuńSzczerze, to poezji dla przyjemności własnej (chodzi mi oczywiście o całe tomiki, nie pojedyncze wiersze) nie czytałam chyba nigdy. Boję się jej :) a raczej tego, jak ją zrecenzować :) chyba muszę się nawrócić :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo rzadko do poezji sięgam, ale bardzo chciałabym to zmienić i mam nadzieję, że z czasem mi się to uda ;)
OdpowiedzUsuńPoezja to ciężki kawałek chleba do zgryzienia. Warto jednak poświęcić więcej czasu perełce, która może zmienić wiele w życiu. :)
OdpowiedzUsuńLubię czasem poczytać poezję, ale jej interpretacja i przelanie myśli na klawiaturę mnie już przeraża. Tak więc podziwiam, a za tomikiem się rozejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio wszyscy czytają poezję :) Naprawdę mam takie wrażenie. Ja się w tym temacie naprawdę "zapuściłam". Kiedyś często sięgałam po wiersze - dziś już rzadko kiedy mi się to zdarza. I chociaż preferuję poezję z czasów wojny (mój ukochany poeta to oczywiście Baczyński) to opisywany przez Ciebie tomik także mógłby mi przypaść do gustu. Chętnie zagłębiłabym się w jego treści.
OdpowiedzUsuń